poniedziałek, 11 listopada 2013

Chapter XXI: Date with William


 Rozdział 18+

Michelle
                Czułam jak we mnie zaczyna wzrastać złość. Niekontrolowana wściekłość. Mój oddech stał się szybszy. Nawet nie wiem, kiedy, moja pięść spotkała się ze ścianą powodując ogromny, paraliżujący ból przechodzący przez każdą kość mojej ręki, aż do łokcia.
                Syknęłam z tego przerażającego bólu. Rozprostowałam i zgięłam palce. Moje knykcie były całe zaczerwienione. Do moich oczy chciały napłynąć łzy, ale nie dałam się nim. Nie mogłam.
         Musisz być silna. Nie przejmuj się tym dupkiem, który nawet nie jest twój.
        
         Justin
         Wszystko zaczynało mnie coraz bardziej wkurwiać. Nic nie szło po naszej myśli. Jedyne czego byłem pewny to nasza broń, którą była Michelle.
         Kurwa, Mich.
         Nie sądziłem, że będzie mi z tym wszystkim tak ciężko. Nie mogłem sobie pozwolić na takie uczucie, jakim jest miłość. Życie nauczyło mnie jednego.
         Miłość zabija.
         A ja jestem tu jeszcze potrzebny, bez złamanego serca.
Jestem tu potrzebny bez jakichkolwiek uczuć. Bez słabości.
Miłość do Michelle zrujnowałaby mnie. Całe skupienie, chęć zdobywania, chęć krwi… Nie byłbym tym kim jestem teraz.
- Znają waszą tajną broń. Michelle jest już na ich celowniku. Najwidoczniej Kate, nie zapewniła jej najlepszego bezpieczeństwa. – Słowa Liama zabrzmiały na nowo w mojej głowie.
Cały czas nie wiedziałem, skąd mogli się dowiedzieć, że Michelle należy do naszej ekipy? I skąd ktoś wpadł na trop Kate?
Przyznać muszę, że jeśli chodzi o ukrywanie się, Kate, potrafiła przepaść jak kamień w wodę. Tak nagle zniknąć bez śladu. Pamiętam, jak bawiliśmy się w chowanego, nigdy nie mogłem jej znaleźć.
Umiejętność ukrywania się odziedziczyła po swoim ojcu, którego nikt do dzisiaj nie może znaleźć.
- Gówniarzu, ty mnie nigdy nie znajdziesz, dopóki ja nie będę chciał, żebyś mnie znalazł. – Przypomniały mi się jego słowa, sprzed lat, jak chciałem, żeby dał już spokój Kate.
Wracając do tematu, Michelle powinna w końcu rozpocząć potrzebne jej szkolenia. Zamiast tego wszyscy zabawiamy się z myślą, że to czego chcemy zrobi się samo. Wszyscy robimy to, co powinniśmy odłożyć na boczny tor, zwłaszcza Mich.
Rozzłoszczony trzasnąłem drzwiami samochodu, po to, żeby ponowić tą czynność z drzwiami wejściowymi. Musiałem odreagować. Najlepszym rozwiązaniem był seks. Zawsze mnie odprężał i uspokajał. Potrzebowałem… Mich? Nie, nie mogę jej nic zrobić. Nie wybaczyłaby mi tego, że pozbawiłbym ją dziewictwa. Do tego byłem za bardzo wkurzony, żeby normlanie z nią porozmawiać, a co dopiero coś więcej.
Na tym świecie potrafiły, jak na razie mi wiadomo, uspokoić mnie dwie osoby – moja mama, choć nie zawsze i niezawodnie Kate.
Potrzebowałem Kate. Pragnąłem jej. Nie skłamałbym mówiąc, że ma idealne według mnie ciało. Do tego zawsze wiedziała, co potrzebuję.
Znałem Kate i wiedziałem też, że nie jest dziewczyną na szybki numerek. Potrafiła wykończyć człowieka.
- Kate?!- Wrzasnąłem, przeszukując wzrokiem mieszkanie.
- W salonie. – Usłyszałem jej miękki głos. Nie czekając ani chwili dłużej, podążyłem do pokoju obok.
Panował tam mrok, ale doskonale widziałem twarz Kate. Kochałem jej różowiutkie usta, mądrze patrzące kakaowe oczy, które czasami wyglądały na czarne. Jej cera zawsze kontrastowała z włosami, co uwielbiałem.
- Jak dobrze, że nie śpisz. – Powiedziałem, zrzucając kurtkę z moich ramion, żeby opadła bezwładnie na podłogę. – Potrzebuję cię.- Wpiłem się w jej usta, a moje ręce wylądowały na jej biodrach. Dopiero po chwili odwzajemniła pocałunek. – Tak kurewsko, cię potrzebuję. – Mruknąłem podniecony, między przerwami w pocałunkach. Wiedziałem, że mój głos brzmiał desperacko, ale starałem się, żeby brzmiał stanowczo. Szybko pomogłem jej wskoczyć na moje biodra, które owinęła swoimi nogami. Nie liczyło się teraz nic innego.
Z Kate na rękach, nie przerywając pocałunków podążyłem, ku sypialni.
Drogę, która mnie dzieliła z sypialnią pokonałem dość szybko. Przez panującą ciemność, plecy Kate zderzyły się z szafą, przez co syknęła wprost w moje wargi. Zatrzasnąłem drzwi nogą zostawiając pocałunki na brodzie oraz szyi Kate, która bawiła się moimi włosami. Z każdym krokiem, który stawiałem, czułem jak jej intymna strefa ociera się o mojego kolegę schowanego w spodniach. Warknąłem cicho, gdy jaj wargi zacisnęły się na płatku mojego ucha, który zaczęła ssać.
Podszedłem do łóżka, gdzie rzuciłem dziewczynę na miękki materac, po to, żeby za chwilę nad nią zawisnąć.
- Uspokój się, Justin. Jesteś za bardzo jesteś zdenerwowany. – Szepnęła mi do ucha Kate. Nawet nie zauważyłem, kiedy leżałem pod nią. – Odpręż się.
Jej ręce jeździły w górę i dół po mojej klatce piersiowej, lekko ją łaskocząc.
- Chyba ta koszulka nie będzie nam potrzebna. – Mruknęła z minął miłej, obrażonej dziewczynki. – Powinniśmy się jej pozbyć.
Poczułem, jak jej zimne dłonie dotknęły rozgrzanego torsu. Materiał koszulki szedł, wraz z jej rękami, w górę. Spojrzałem na jej twarz. Wzrok badał każdy odsłonięty centymetr mojego ciała, a zęby zakleszczyły dolną wargę.
Miałem wrażenie, że mnie za dobrze zna, wie jak mnie podniecić, zwykłymi ruchami.
Pomogłem jej pozbyć się mojej koszulki i już chciałem zadziałać, ale Kate mnie powstrzymała. Wzięła moje ręce i położyła na krańcach swojej koszulki.
- No pozbądź się tego. Wiem, że chcesz. – Powiedziała, patrząc mi prosto w oczy. Podniosłem się do siadu i szybkim ruchem zdjąłem koszulkę, rzucając ją na bok.
- Kurwa. – Tylko tyle zdołałem powiedzieć, kiedy zobaczyłem jej piękne piersi opięte czarnym, koronkowym biustonoszem.
Kate z cwanym uśmiechem, położyła mnie na łóżku. Zeszła ze mnie i stanęła obok łóżka.
- Ale mogłeś wcześniej zdjąć buty. – Powiedziała kręcąc głową.
- Widzisz, jak za tobą szaleje. – Zachichotałem. Byłem podniecony i nie miałem czasu na głupie żarty, więc usiadłem by pozbyć się jednego buta.
Kiedy byłem już wyswobodzony z butów i skarpetek, Kate znów zmusiła mnie do położenia się. Jej dłonie powędrowały do mojego paska. Zagryzając wargę, powoli opinała pasek.
- Kurwa, Kate. Nie drocz się ze mną. – Powiedziałem podniecony jej zachowaniem.
Zachichotała i jednym zgrabnym ruchem pozbyła się moich spodni. Ze słodkim uśmiechem, z powrotem usiadła na mnie. Pochyliła się by wpić się w moje usta. Następnie sunęła wzdłuż szczęki i szyi.
- Teraz możesz mnie brać tygrysku. – Szepnęła do mojego ucha. – Jesteś już spokojny.
Miała rację. Zwykłym dotykiem uspokoiła mnie, nawet nie zauważyłem, kiedy. Bez chwili zastanowienia, zmieniłem naszą pozycję, żebym górował nad nią.
- Nie powinnaś tego mówić. – Szepnąłem jej do chyba, po czym przygryzłem płatek. Mój język jeździł po jej szyi, aż do miejsca, w które się wgryzłem. Do moich uszu doszedł jęk dziewczyny, co mnie nakręciło do działania.
Sunąłem rękoma po jej udach czując pod nimi gęsią skórkę. Dłoń Kate wylądowała w moich bokserkach pieszcząc tego stojącego pana, który tylko czekał na wejście w nią. Sięgnąłem ze plecy dziewczyny, żeby wreszcie uwolnić jej piersi ze stanika. Moje usta szybko zaatakowały jednego z jej sutków, ssąc go i momentami gryząc. Słysząc jęki przyjaciółki chciałem więcej i więcej. Dając tyle samo uwagi drugiej piersi, zacząłem schodzić z pocałunkami coraz niżej, zostawiając mokre ślady między jej piersiami, poprzez brzuch po samą linię majtek.
- Będziemy się dziś mocna pieprzyć. – Szepnąłem, zdzierając z niej stringi. To w niej lubiłem, wiedziała co nosić by podniecić faceta. Widząc przed sobą jej zaróżowioną muszelkę, przesunąłem językiem po wargach, a następnie przyssałem się do niej. Jęki Kate docierały do moich uszu, a mi wciąż było mało. Wsunąłem w nią palec, nie przestając drażnić językiem czułego punktu dziewczyny. Czułem, jak jej nogi drżą, a dłonie wędrują po moich plecach i włosach.
Wiedziałem, że powoli doprowadzam ją do szału.
Nie powiem, że mnie to nie podniecało.
Całując i gryząc jej uda, w pewnej chwili za mocno zacisnąłem wargi na jej skórze, przez co dziewczyna krzyknęła z bóli, wbijając paznokcie w moje barki. Przepraszającym wzrokiem, spojrzałem w jej oczy, a ona jedynie uśmiechnęła się lubieżnie, mówiąc mi tym samym bym nie przestawał.
- Przepraszam, kochanie. – Powiedziałem, podnosząc się, by pocałować ją w usta. – Nie złościsz się, co nie? – Uśmiechnąłem się niewinnie, unosząc się nad nią.
- Dlaczego przestałeś? – Spytała się, naburmuszonym głosem małej dziewczynki.
- Myślałem, że cię to bolało.
- W dupie z bólem. Jak mnie podnieciłeś, to skończ to, Justin. – Wycedziła, przez zęby.
- Więc, co mam zrobić? – Spytałem się z głupkowatym uśmiechem na twarzy.
- Kochaj się ze mną, Justin. – Powiedziała.
- Nie dosłyszałem. – Powiedziałem, mając z tego niezły ubaw. Dziewczyna wywróciła oczami.
- Wiem, że ciebie bardziej jara słowo „pieprz mnie”. – Mruknęła.
- Więc? – Spytałem się unosząc jedną brew ku górze.
- Pieprz mnie. – Wycedziła przez zęby, mrużąc przy tym oczy.
- Co tylko zechcesz, kochanie.
Wróciłem do poprzedniej czynności, nakręcony jeszcze bardziej.
- Och, Justin! – Usłyszałem jej krzyk, gdy dodałem kolejny palec. Już po chwili doszła na mojej dłoni, po której spłynęły jej soki. Podniosłem się przysuwając palce do jej ust, z których zlizała tak, jak to miała w zwyczaju.
Było w tym jednak coś innego. Coś… Dziwnego. Przez moment nie widziałem tu Kate, lecz Michelle. Potrząsnąłem głową, szybko zastygając przez moment w miejscu.
- Wszystko w porządku? – Zerknąłem wprost w zatroskane oczy przyjaciółki, kiwając twierdząco głową.
- T-tak, jest dobrze. – Szepnąłem, wpijając się stanowczo w jej wargi. Jej dłonie powędrowały do moich bokserek, które szybko zdjęła wypuszczając z nich moje kolegę. Stał już na baczność, czekając na tą rozgrzaną piękność pode mną. – Gotowa? – Spytałem, jednak nie czekając wbiłem się w nią ostrożnie, by nie sprawić bólu przyjaciółce. Sapnęła głośno, zaciskając palce na moich barkach. Nie powiem, że to mnie nie nakręcało. – Ooo… tak. – Szepnąłem, poruszając zwinnie biodrami, stopniowo wbijając się w nią coraz głębiej. Była tak cholernie ciasna. Wiedziałem, że nie miała nikogo, oprócz mnie. Dawało mi to pewność, że bez prezerwatywy, nie zarazę się żadnym choróbskiem od niej.
Nasza przyjaźń była dziwna. Spaliśmy ze sobą, kochaliśmy się, ale nie widzieliśmy siebie w związku. Czekaliśmy na kogoś innego.
Docierając dłonią do jej perełki, zacząłem masować kciukiem łechtaczkę dziewczyny, sprawiając, że jęczała jeszcze głośniej. Objęła nogami moje ciało, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie.
Po chwili sięgając jej punktu G wiedziałem, że dojdzie już niedługo. Zacząłem mocniej pchać w nią, czując, jak zaciska się coraz częściej na moim penisie.
- Justin! – Krzyknęła jak doszła, a ja sam miałem ochotę krzyczeć z tego wspaniałego uczucia.
- Kurwa! – Mruknąłem, przyspieszając. Zaciskając palce z całych sił na jej biodrach, zacząłem posuwać ją tak szybko, jak tylko potrafiłem. Czułem, jak wije się pode mną z przyjemności, słyszałem jak krzyczała kilka razy moje imię.
Po jakimś czasie i ja doszedłem, wylewając się w nią.
- Jesteś wspaniała. – Szepnąłem, wychodząc z niej powoli. Obydwoje byliśmy zmęczeni, a nasze oddechy nie chciały dojść do siebie.
- Przepraszam. – Mruknąłem, widząc zaczerwienienia a jej biodrach. Schyliłem się, żeby pocałować ów miejsca, bo wiedziałem, że zostaną ślady.
- Nie szkodzi. – Powiedziała cicho.
Uśmiechnąłem się blado i położyłem obok Kate. Przykrywając nas kołdrą, pocałowałem jej ramię.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. – Zwróciła się do mnie twarzą. – Jak za starych, dobrych czasów.
- Tak. – Podłożyłem sobie rękę, pod głowę, a drugą objąłem ciało Kate, przysuwając ja bliżej. – Jak za starych, dobrych czasów. A jak ci idzie szukanie chłopaka, co?
- Ciężko jest. – Westchnęła.
- Ale pamiętaj, że… - Zacząłem, ale mi przerwała.
- Że jak kogoś poznam i będę miała z nim uprawiać seks, to najpierw masz go zatwierdzić. Wiem, Justin.
- To dobrze. – Pocałowałem jej włosy.
- Powiesz mi, co cię tak rozzłościło? – Obróciła się bardziej w stronę mojej twarzy. Jej dłoń powędrowała na mój tors, rysując jakieś wzroki, żeby mnie uspokoić.
- Yardies wiedzą o tobie i Michelle. – Powiedziałem, próbując nie wybuchnąć.
- Co? – Podniosła się do siadu. – Nie. – Zaczęła kręcić głową.
- Nie, on nie… - Wyskoczyła z łóżka, jak poparzona i zaczęła nerwowo chodzić po pokoju. Musiałem jej pomóc, więc sam wstałem. – On nie może wiedzieć, Justin.
 - Kate uspokój się. – Powiedziałem cicho.
- Nie, Justin! Jak on wie, gdzie jesteśmy to po nas! – Krzyknęła ze łzami w  oczach. – On nas dopadnie, Justin! Wiesz… Byłem przy tym, jak mi groził! Justin! My już nie żyjemy. – Wpadła w istną histerię.
Podszedłem do niej i złapałem za nadgarstki, żeby zamknąć ją w swoich ramionach.
- Nie płacz. Będzie dobrze. Jutro wszystko załatwię i wyjedziemy. – Kołysałem się z nią na boki, głaszcząc włosy. – Ukryjemy się tak, jak ty to potrafisz.
Czułem, jak dziewczyna rozluźnia się w moich ramionach. A jej szloch zmienił się w pociąganie nosem.
- Będzie dobrze. – Powiedziałem, całując jej czubek głowy.
- Tak. Będzie dobrze. – Mruknęła, odsuwając się ode mnie. – Załóż bokserki. – Przejechała, po mnie wzrokiem.
- A ja myślałem, że lubisz Jerry’ego. – Powiedziałem, udając smutnego.
- Ale wolę spać, kiedy on jest w bokserkach. – Mruknęła, wskazując na moją dolną część ciała.
- Niech ci będzie. – Powiedziałem, chichocząc.
Ubrany w bokserki, a Kate w moją koszulkę, położyliśmy się do łóżka. Przykryłem nas kołdrą i wtuliłem się w plecy przyjaciółki.
- Pamiętaj będzie wszystko dobrze. Słodkich snów.
- Słodkich snów. – Odpowiedziała mi, wzdychając.
- Justin…? – Po chwili usłyszałem jej głos.
- Hm…? – Mruknąłem zaspany.
- Oboje, wiemy, że to nie ja powinnam tu leżeć. – Powiedziała cicho.
Gwałtownie otworzyłem oczy. Miała rację. Znów miała tą cholerną rację.
- Powinieneś dać jej dostęp do swojego serca, Justin. – Odwróciła się przodem do mnie. -  Czuję, że jest tego warta. – Uśmiechnęła się blado. – A teraz spać, bo jutro mamy ciężki dzień. – Zachichotałem. – Co cię tak bawi?
- Przypominasz mi, moją mamę. – Mruknąłem.
- Mówiłeś mi to już tyle razy. – Powiedziała, wywracając oczami. – I przemyśl to, co powiedziałam, obiecujesz? – Spytała się.
- Tak. – Odpowiedziałem, cmokając ją w nos.
- Idź spać. – Odwróciła się do mnie placami, a ja znów wtuliłem się w jej plecy.
Zamknąłem oczy, po czym ujrzałem uśmiechniętą twarz Michelle, aż na mojej twarzy pojawił się niekontrolowany uśmiech. Wiedziałem, że dawałem jej do zrozumienie, że jest dla mnie „kimś”, ale sam dokładnie nie wiedziałem kim.
Za to z drugiej byłem bezwzględnym kutasem, który pod jej nosem pieprzył inne dziewczyny.
Co do cholery jest z tym wszystkim nie tak?
Jak ja mam wpuścić Michelle do mojego serca?


Michelle
         Zeszłam cichutko na dół po schodach. Nie chciałam obudzić pary, bo pewnie są jeszcze zmęczeni ubiegłą nocą. Zresztą ja również. Do trzeciej nad ranem nie mogłam usnąć z powodu ich za głośnego zachowywania. Kate miała rację, jeśli chodziło o błaganie… Skąd wiedziałam? Przecież wszystko słyszałam przez ścianę. Max musiał mieć wesoło jak tu mieszkał z Justinem.
         Pokręciłam głową, żeby pozbyć się tych wszystkich myśli, ponieważ przekroczyłam próg kuchni. Rozumiecie chyba, że na samą myśl o tym robiło mi się niedobrze. Sprawdziłam godzinę. Była już jedenasta po południu. Pomimo ośmiogodzinnego snu, nadal byłam zmęczona i śpiąca. Jedyne, co mogło mi teraz pomóc, był to kubek pełen kawy.
Zaczęłam przeszukiwać każdą szafkę po kolei w poszukiwaniu jakiejkolwiek kofeiny. Niestety, nie udało mi się to. Westchnęłam głośno, poddając się. Nie wiedziałam, co zrobić. Przecież nie pójdę na górę, żeby spytać się Justina, gdzie trzyma kawę. Do tego on tam leży w łóżku z Kate… Nagi. Na samą myśl przez moje ciało przeszły dreszcze.
Nie myśl o tym Michelle!
Oparłam się o blat i podziwiałam widoki za dużym oknem, które znajdowało się nad zlewem. Ulica była dość pusta, jak na jedenastą w piątek. Możliwe, że ludzie są o tej porze w pracy. Zza drzewa wyłoniła się nagle młoda dziewczyna, może starsza o rok lub dwa, z dzieckiem, które szło przy jej nodze. Dziewczyna miała kolor włosów o odcieniu ciemnego kasztanu. Ubrana była w kwiecistą sukienkę, do której dobrała czarne balerinki. Malec miał może z cztery lata i kurczowo trzymał rękę mamy, zawzięcie coś jej opowiadając, na co brunetka, co chwilę się śmiała. Jego blond czuprynka była przykryta przydużą trochę czapką. Ubrany był w przydużą bluzkę jednego z zespołów hokejowych oraz białe spodenki trzy czwarte, a na stopach widniała para śnieżnobiałych trampek. Szli uśmiechając się do siebie w szampańskich nastrojach. Z przeciwka, tym samym chodnikiem, szedł chłopak o włosach w takim samy odcieniu jak malec. Ubrany w luźni szary T-shirt, spodenki trzy czwarte w żółtawe wzory oraz szarożółtego full-capa. Chłopczyk, jak tylko go zauważył szybko puścił rączkę mamy, żeby podbiec do blondyna, który ukucnął, żeby mały mógł wpaść w jego ramiona. Po chwili blondyn kręcił się z chłopczykiem wokół własnej osi. Jak się uspokoili, mały wylądował na jego biodrze i podeszli do rozbawionej brunetki, żeby blondyn złożył na jej ustach słodki pocałunek. Z uśmiechem na ustach ruszyli w dalszą drogę.
Byli tacy szczęśliwi, a tacy młodzi i to z dzieckiem. Patrzyłam na chłopaka z lekkim uśmiechem na ustach. Mało jest teraz tego typu chłopaków. Większość spłodzi i ucieknie, a ten został.
- Na co się tak patrzysz? – Usłyszałam głos Kate zza moich pleców, przez co automatycznie się odwróciłam. Brunetka weszła do kuchni z roztrzepaną fryzurą w jednej z koszulek Justina. Wyglądała na niewyspaną i zmęczoną.
O witaj w klubie, „przyjaciółko”!
- Na nic. – Mruknęłam z bladym uśmiechem na twarz. – Po prostu… mamy taka piękną pogodę. – Usłyszałam głośne westchnięcie Kate.
- Jesteś na mnie zła? – Spytała się z nutkę żalu w głosie.
- Byłam, jestem… nie wiem. – Powiedziałam, kręcąc głową.
- Jakbym to nie była ja, byłaby to jakaś żmija. – Podeszła do mnie. – Mogło być jeszcze gorzej, zarobił by coś, czego by później żałował.
- Co masz na myśli? – Spytałam się, zbita z tropu.
- Justin miał wczoraj ciężki dzień. – Uciekała ode mnie wzrokiem. – Powinnam ci to powiedzieć. Lepiej, żebyś się ode mnie dowiedziała, niż sama domyślała. – Mruknęła po cichu. – Yardies wie o nas. – Wzięła głęboki wdech. – Wiedzą o tym, że jesteś tu tajną bronią oraz znają moje miejsce pobytu.
         - Jakim cudem? – Szepnęłam, marszcząc brwi.
         - Nie wiem. – Odpowiedziała. - Ale dzisiaj w nocy, wyjeżdżamy.
         - A dokąd?
         - Dowiesz się, jak porozmawiam z Justinem. – Westchnęła.
        
         Justin
         Obudziłem się sam w łóżku. Nadal miałem jeden wielki mętlik w głowie, ale chyba jeszcze mam szanse u Michelle, co nie?
         Wstałem z łóżka i wyszedłem z pokoju. Postanowiłem znaleźć Michelle i spędzić dziś z nią trochę czasu. Nie wiedziałem, co we mnie wstąpiło, ale musiałem ją natychmiast zobaczyć.
         Po przeszukaniu każdego pokoju z osobna zszedłem na dół. Usłyszałem głosy, dochodzące z kuchni. Udałem się tam, myśląc, że znajdę Michelle.
         Myliłem się.        
         W kuchni zastałem Kate, która siedziała na blacie kuchennym przy czajniki, obierając pomidora. Niedaleko jej stała blondynka o idealnej figurze.
         - Dzień dobry. – Mruknąłem, pochodząc do Kate. – Nic cię nie boli? – Spytałem się cicho.
         - Jest dobrze, Justin. Po prostu dawno nie uprawiałam seksu. – Mruknęła z bladym uśmiechem na twarzy.
         - Mam nadzieję. – Szepnąłem, całując ją w czoło. – Nie widziałaś, gdzieś Michelle?
         - Widziałam. Odpowiedziała, przekręcając głowę na bok. – A może byś się tak przywitał z dziewczyną, a nie zachowywał jak jakiś jaskiniowiec. – Wskazała brodą w kierunku blondynki, która nie obdarzyła mnie ani jednym spojrzeniem.
         Podszedłem do nieznajomej, ręce oparłem o blat, a swoje usta skierowałem tam, gdzie powinna mieć ucho.
         - Cześć, my się pewnie nie znamy. Jestem Justin. – Wymruczałem je seksownie do ucha.
         Tak, Justin Kutas Drew Bieber wrócił.
         Dziewczyna naglę odwróciła się od mnie twarzą, a mnie dosłownie zamurowało.
         - Michelle?! – Wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia. – Co do kurwy nędzy?! – Odsunąłem się od niej i przetarłem oczy. – Ja śnię, czy mi wczoraj coś do drinka dosypali? – Przeczesałem włosy i zamknąłem oczy.
         - Wy sobie ze mnie żarty robicie? – Spytałem się po chwili.
         - Nie. – Odparła Kate. – Michelle chciała zmienić wygląd dla Williama. Wiesz dobrze, że on woli blondynki.
         Zaraz, zaraz, zaraz… Williama?
         - Poczekaj zmieniła się dla Willa? – Spytałem się marszcząc brwi. Byłem pewny, że podobałem się jej.
         - Tak i poskutkowało, bo idzie dzisiaj wieczorem z nim na randkę. – Powiedziała, ucieszona z tego faktu.
         - Co? – Krzyknęliśmy równo z Michelle.

         Michelle
         - Tak i poskutkowało, bo idzie dzisiaj wieczorem z nim na randkę. – Powiedziała, ucieszona z tego faktu.
         - Co? – Krzyknęliśmy równo z Justinem.
         Czułam spojrzenie Kate i Justina na sobie. Spojrzałam się na brunetkę, która pokazała mi dłonią, że swoją twarz, gdzie widniał uśmiech.
         Myśl Michelle.
         Po chwili wpadłam na genialny pomysł. Zaczęłam piszczeć i skakać ze szczęścia, niczym dziecko, które dowiedziało się, że dostało cukierka. Rzuciłam się na szyję Kate, która zaczęła się śmiać.
         - Jak to idzie na randkę z Willem?  - Usłyszałam głos wkurzony Justina, kiedy się już uspokoiłyśmy.
         - Normlanie. Podoba mi się, więc się zgodziłam. – Odezwałam się po raz pierwszy.
         - Nie pozwalam ci. – Odparł.
         - Nie możesz jej nie pozwolić. Nie jesteś jej ojcem, Justin. Do tego daj dziewczynie spotkać się z Willem, przecież wyjedziemy stąd na dobry miesiąc. – Odparła Kate.
         - Nie i koniec.
         - Justin! – Zeskoczyła z blatu. – Opamiętaj się. – Powiedziała, podchodząc do niego. – Przecież to jest dziewczyna, która może robić, co chcę, po pierwsze. A po drugie, przecież to tylko twoja „tajna broń”, nic jej się nie stanie z Willem.
         Na określenie „tajna broń” przeszły mnie ciarki. Nie lubiłam tego stwierdzenia.
         - A teraz wybacz, idziemy z Michelle trenować. – Powiedziała, wyciągając do mnie dłoń. – Tak, zaczynam swoje treningi.
         Brunetka pociągnęła mnie w stronę wyjścia. Cały czas czułam na sobie spojrzenie Justin, ale ani razu nie obdarzyłam go swoim.


         Umyta i przebrana stałam w siłowni. Było tu wyposarzenie niczym w prawdziwym ośrodku treningowym, nawet zauważyłam basen za ścianą.
         - Dzisiaj zaczniemy od lżejszym ćwiczeń. – Usłyszałam głos Kate zza moich pleców.
         Odwróciłam się, by zobaczyć Kate w staniku sportowym i krótkich spodenkach. Spojrzałam na jej biodra, gdzie były siniaki po, jak zgaduję, dłoniach Justina, a niżej na wewnętrznej stronie uda były kolejny, widoczny przy poruszaniu się dziewczyny.
         Nim się obejrzałam Kate, stała bliżej mnie.
         - On ci to zrobił? – Spytałam się cicho, wskazując siniaki.
         - Um… Tak. – Powiedziała, unikając moje wzroku. – A-ale to nic wielkiego. – Spojrzała mi w oczy.
         - Jak to nic wielkiego… O-on cię pobił? – Spytałam się bojąc odpowiedzi.
         - Nie. – Pokręciła od razu głową. – To było zrobione przez przypadek, tak jak to. – Mruknęła, odwracając się.
         Moim oczom ukazał się ogromny siniak na tyłach jej pleców. Delikatnie dotknęłam ów miejsca.
         - Zderzenie z szafą. – Mruknęła, odwracając się z powrotem do mnie przodem. – Dobra. Zacznijmy ćwiczyć.


         Przejrzałam się w lustrze, poprawiając moją niebieską, pod kolor pasemka, sukienkę. Kate upinała mi z tyłu fryzurę, co chwilę poprawiając mi głowę.
         - I gotowe. – Mruknęła zadowolona. – Makijaż jest, biżuteria jest, buty są, torebka jest. Wszystko na miejscu.
         Podała mi czarną torebkę i tego samego koloru szpilki. Spojrzałam na moje dłonie udekorowane dużą ilością pierścionków. Pochyliłam się, żeby założyć buty, na co moje bransoletki zaczęły brzęczeć.
         Ostatni raz spojrzałam w lustro, czy przypadkiem moja szminka lub kreski się nie rozmazały, ale wszystko było w jak najlepszym stanie.
         - Czas schodzić. Will jest już pod domem. – Mruknęła, wpatrzona w telefon.
         - Dobrze. – Mruknęłam i zaczęłam podążać za nią na dół.
Czułam na sobie wzrok Justina. Miałam wrażenie, że mnie wręcz pożera.
A dobrze mu tak. Niech się czuje zazdrosny.
Kate otworzyła mi drzwi i wręcz wypchnęła mnie przez nie, żebym wpadła wprost w ramiona Willa.
- Hej. – Zachichotał.
- Tak, co za miłe powitanie. – Powiedziałam, stając na równych nogach.
- Pięknie wyglądasz. – Powiedział, pożerając mnie wzrokiem.
- Ty też nieźle.
William miał włosy ułożone tak jak zawsze, charakterystyczna grzywka i loczki. Ubrany był w zwykłą czarną koszulę z odpiętymi dwoma pierwszymi guzikami, czarne spodnie z dziurami i białe Converse’y.
- Może nie stójmy, tak pod domem, bo czuję jak Justin zabija mnie wzrokiem. – Powiedział, patrząc się w okno. Podążyłam wzrokiem za jego spojrzeniem.
Rzeczywiście Justin stał w oknie, najwyraźniej wkurzony i wbijał sztylety w Willa.
Ups… Chyba go zraniłam.
Moja wredna część mnie odezwała się w tym momencie. Czułam się z siebie dumna? Nie mogłam opisać uczucia, które mnie zawładnęło.
- Tak masz rację. Chodźmy stąd.


- Ślicznie wygląda niebo, o tej porze. – Mruknęłam, wpatrzona w niebo.
Po udanej kolacji, postanowiliśmy przejść się brzegiem plaży. Lekki wiatr zwiewał nasze włosy. Fale morze uspokajały moje nerwy, a księżyc idealnie rozświetlał otoczenie.
Było tak… romantycznie.
Tylko zamiast Justina był tu William.
Cicho bądź! William jest niezły. Nawet lepszy!
Kłóciłam się sama ze sobą w głowie. Poczułam, jak nasze dłonie się złączają. Uśmiechnęłam się pod nosem i splotłam nasze palce razem, ukradkiem patrząc na niego.
William przystanął i przyciągnął moje ciało do swojego, tak niepodziewanie, że aż pisnęłam.
- Ale nie tak piękne, jak ty. – Moje policzki zaróżowiły się na ten komplement. Poczułam jego palec, który podniósł mój podbródek, a następnie jego usta wpijające się w moje.
W moim brzuchu wybuchło stado motyli.
Po chwili odwzajemniłam pocałunek.
Chciałam więcej.
Chciałam więcej Williama.

Love me, love me
Say that you love me
Fool me, fool me
Oh, how you do me
Kiss me, kiss me
Say that you miss me
Tell me what I wanna hear
Tell me u love me*
*Justin Bieber - Love me

_______________________________________________________


✝ Umarłam. ✝




Dobrze, a teraz tak na serio. Nigdy, mam taką nadzieję, nie dotknę się do sceny 18+. Nie.  Nie chcę. 
Rozdział dziwaczny. Mam już go dość. Dosłownie.
Napisałam go razem z Psychotrpic96, dziękuję jeszcze raz za pomoc. 
Dziękuję wam za tych około 40 komentarzy. Cieszę się, że doceniacie naszą pracę. Liczę zawszę ma więcej, niż mniej.
Ten rozdział ma 11 stron. Wow... Jak na mnie to wow... Dobra... ja napisałam sama z 9, to i tak dla mnie to dużo. Taki bonus za ostatnią ilość komentarzy.

Do następnego. 


PS: Do tych trzech lub dwóch anominków (wiem, że tak się nie pisze, ale... nevermind): Niestety, nie posiadam ask'a. 
I pamiętajcie o ankiecie! (Informacje, nad rozdziałem)

53 komentarze:

  1. Tak długo czekałam na ten rozdział dziekuje że piszesz . Świetny rozdział niech Justin sobie pocierpi ! KC <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heheheh też była moja taka reakcja, niech ma za swoje. Ale i tak życzę im szczęścia *_*

      Usuń
  2. DJBDJDJDJDJD to jest cudowne <3 czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny, pisz dalej juz nie mogę się doczekać następnego xx ~ @just_dream_6

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie się ten rozdział podobał. Dość długi, albo może mi się wydaje, bo jestem bardzo zmęczona. Eh. Justin, błagam cię, weź w końcu zrozum co czujesz, bo biedna dziewczyna się męczy. Najlepsza była scena, kiedy Justin się przedstawiał Michelle, Boże hahaha. A tu takie zdziwienie. Dobrze mu tak. Cieszę się, że Michelle wychodzi na randkę z Williamem. Dała Justinowi w kość, który pewnie umiera z zazdrości.
    Jestem ciekawa czy między nią a Williamem coś będzie. Hm... Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i życzę ci dużo weny! ♥

    Miałabyś chwilę, aby zajrzeć do mnie? http://infinite-feelings-fanfiction.blogspot.com/ Twoja opinia wiele by dla mnie znaczyła. Z góry dziękuję. x

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku, i dobrze tak Justinowi za traktowanie tak Mich . I jego reakcja na wygląd Mich, bezcenna <3

    OdpowiedzUsuń
  6. jejku cudowny rozdział <3 najlepszy moment gdy Justin przedstawiał się Michelle <3

    ~Roza

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski rozdział ;) Podobało mi się jak Justin zdziwił się na widok Michelle. Dobrze mu tak niech będzie trochę zazdrosny. :D
    Czekam z niecierpliwością na następny. ;)
    Długość bardzo fajna mogłabym tak czytać i czytać ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. lubię takie sceny liczę że jeszcze takie będą, Justin niech teraz cieri skurwysyn a niech Michelle się nie daje, niech Justin o nią walczy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieje, że to z Williamem będzie tylko takie jednorazowe ... ale ogólnie rozdział bomba czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  10. This is fuckin' awesome!

    ~w.

    OdpowiedzUsuń
  11. http://valentina-i-jakson.blogspot.com/2013/11/all-you-need-is-love-poczatek.html#comment-form polecisz prosze dopiero zaczynam

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowne czekam na nowy , ciekawe co Jus zrobi jak ona będzie z Willem .

    OdpowiedzUsuń
  13. Aaaaaaaaaaaa!!!
    Rozdział SUPERMEGAZAJEFAJOSKI <3
    Na prawdę świetny ten fragment z tą "nieznajomą blondynką":)
    Achh.. ten zazdrosny Justin:**
    Fajnie by było gdyby Michelle i Will się ze sobą przespali^^ A Juss taki wkurwiony;)
    Już to sobie wyobrażam:D

    Życzę weny i czekam na next:*

    Natala xx.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh taka jednorazowa przygoda Mich i Will'a XD no nie? Też o tym myślałam :)

      Usuń
  14. huhuhuhuhu ciekawy rozdział : p ciekawa jestem co będzie dalej.... Juz nie mogę sie doczekać następnego : )
    ~Donia

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział jest super i wcale nie dziwaczny! Dobra robota! Bardzo to doceniam :) :*

    Uh...nie podobał mi się ten seks Kate z Justinem! I to jeszcze na dodatek gdy Michelle musiała tam być pod jednym dachem! Masakra! Trochę chamskie.
    A później zazdrość Justina mi to wszystko wynagrodziła hahahaha :D

    Super!
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :D

    @ameneris
    <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie. Lubię. Kate.
    Jest taka... fałszywa.

    OdpowiedzUsuń
  17. Co?! To na tyle?! Nie ma więcej rozdziałów?! I co ja mam teraz czytać?!
    Cóż, to tak. Reasumując - opowiadanie baaardzo mnie wciągnęło. Nie mogę się doczekać dalszego przebiegu zdarzeń. Jest może taka możliwość, żebyś informowała o nowych rozdziałach na Twitterze? Byłabym ogromnie wdzięczna!
    Życzę weny, bo ta z pewnością się przyda, i ściskam mocno.
    @aliashazza ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Hahahah kocham ten moment jak juju jest zazdrosny <33

    OdpowiedzUsuń
  19. BoOzIuu, huhuh dzieeję się :P

    OdpowiedzUsuń
  20. Jejkuu dodaj next proooszę <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Noowy, nowy plosię ♥

    OdpowiedzUsuń
  22. Jeezu dziewczyno zaczełam czytać a ty nagle na tym momencie skończyłaś :o. Kocham Cię pisz dalej i dodaj szybko nowy a i masz aska ?

    OdpowiedzUsuń
  23. Masz może aska a i rozdział świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Kiedy zamierzasz dodać nowy i wgl. co ile dodajesz ??

    OdpowiedzUsuń
  25. Coś czuje że coś strasznego się stanie porwią ją czy coś ;/ Ale mam nadzieje że to tylko przeczucie <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Kochanie kiedy nowy ? Rozdział po prostu cudny coraz więcej się dzieje *_*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Um... Rozdział przyjdzie z czasem. Czas z dniem wolnym. Dzień wolny nie może być bez weny, więc... Rozdział przyjdzie z weną. A wena z czasem. :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  27. Jakim cudem masz taki talent ? O_o Kocham Cię i życze miłego dnia :*

    OdpowiedzUsuń
  28. czekam na next :>

    OdpowiedzUsuń
  29. Jezuu *u* Jak ty zajebiście piszesz ^^ Czekam na następny rozdział, nam nadzieję, że już niedługo się pojawi <33

    OdpowiedzUsuń
  30. haha dzisiaj przeczytałam wszystkie rozdziały *u* Masz talent :D Już nie mogę się doczekać nastęonego :D oby jak najszybciej ^^

    OdpowiedzUsuń
  31. Jejkuu proszę, dodaj nowy jak najszybciej :x xoxox
    Rozdział piękny <3

    OdpowiedzUsuń
  32. Świetny nie mogę się doczekać następnego :x
    Czeeekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Mam nadzieję że już niedługo nowy xD Rozdział cudeńko po prostu się zakochałam, podziwiam xoxoxo...

    OdpowiedzUsuń
  34. bdsjugsdfbjychsjdcyvdfkdx

    OdpowiedzUsuń
  35. Proszę dodaj następny szybko !* _*

    OdpowiedzUsuń
  36. Świetna jest ta historia :)
    Mam nadzieje, ze Kate przestanie pieprzyć się z Justinem i pokazać mu, że musi zacząć się starać o Michelle :)
    Fajna taka drama, podoba mi się
    Oby tak dalej, czekam na następny!
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  37. Kooocham To <3
    Rozdział Świetny, :D
    Czekam na NN xd

    OdpowiedzUsuń
  38. omomom takie cudowne! dużo weny i do następnego! lovlovlov :3 xoxo

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy