Michelle
Czułam jak we mnie zaczyna wzrastać złość.
Niekontrolowana wściekłość. Mój oddech stał się szybszy. Nawet nie wiem, kiedy,
moja pięść spotkała się ze ścianą powodując ogromny, paraliżujący ból
przechodzący przez każdą kość mojej ręki, aż do łokcia.
Syknęłam z tego przerażającego bólu. Rozprostowałam i zgięłam palce. Moje
knykcie były całe zaczerwienione. Do moich oczy chciały napłynąć łzy, ale nie
dałam się nim. Nie mogłam.
Musisz być silna. Nie przejmuj się tym
dupkiem, który nawet nie jest twój.
Justin
Wszystko
zaczynało mnie coraz bardziej wkurwiać. Nic nie szło po naszej myśli. Jedyne
czego byłem pewny to nasza broń, którą była Michelle.
Kurwa, Mich.
Nie
sądziłem, że będzie mi z tym wszystkim tak ciężko. Nie mogłem sobie pozwolić na
takie uczucie, jakim jest miłość. Życie nauczyło mnie jednego.
Miłość zabija.
A
ja jestem tu jeszcze potrzebny, bez złamanego serca.
Jestem tu potrzebny bez jakichkolwiek
uczuć. Bez słabości.
Miłość do Michelle zrujnowałaby mnie.
Całe skupienie, chęć zdobywania, chęć krwi… Nie byłbym tym kim jestem teraz.
-
Znają waszą tajną broń. Michelle jest już na ich celowniku. Najwidoczniej Kate,
nie zapewniła jej najlepszego bezpieczeństwa. –
Słowa Liama zabrzmiały na nowo w mojej głowie.
Cały czas nie wiedziałem, skąd mogli się
dowiedzieć, że Michelle należy do naszej ekipy? I skąd ktoś wpadł na trop Kate?
Przyznać muszę, że jeśli chodzi o
ukrywanie się, Kate, potrafiła przepaść jak kamień w wodę. Tak nagle zniknąć
bez śladu. Pamiętam, jak bawiliśmy się w chowanego, nigdy nie mogłem jej
znaleźć.
Umiejętność ukrywania się odziedziczyła
po swoim ojcu, którego nikt do dzisiaj nie może znaleźć.
-
Gówniarzu, ty mnie nigdy nie znajdziesz, dopóki ja nie będę chciał, żebyś mnie
znalazł. – Przypomniały mi się jego słowa, sprzed
lat, jak chciałem, żeby dał już spokój Kate.
Wracając do tematu, Michelle powinna w
końcu rozpocząć potrzebne jej szkolenia. Zamiast tego wszyscy zabawiamy się z
myślą, że to czego chcemy zrobi się samo. Wszyscy robimy to, co powinniśmy
odłożyć na boczny tor, zwłaszcza Mich.
Rozzłoszczony trzasnąłem drzwiami
samochodu, po to, żeby ponowić tą czynność z drzwiami wejściowymi. Musiałem
odreagować. Najlepszym rozwiązaniem był seks. Zawsze mnie odprężał i uspokajał.
Potrzebowałem… Mich? Nie, nie mogę jej nic zrobić. Nie wybaczyłaby mi tego, że
pozbawiłbym ją dziewictwa. Do tego byłem za bardzo wkurzony, żeby normlanie z
nią porozmawiać, a co dopiero coś więcej.
Na tym świecie potrafiły, jak na razie mi
wiadomo, uspokoić mnie dwie osoby – moja mama, choć nie zawsze i niezawodnie
Kate.
Potrzebowałem Kate. Pragnąłem jej. Nie
skłamałbym mówiąc, że ma idealne według mnie ciało. Do tego zawsze wiedziała,
co potrzebuję.
Znałem Kate i wiedziałem też, że nie jest
dziewczyną na szybki numerek. Potrafiła wykończyć człowieka.
- Kate?!- Wrzasnąłem, przeszukując
wzrokiem mieszkanie.
- W salonie. – Usłyszałem jej miękki
głos. Nie czekając ani chwili dłużej, podążyłem do pokoju obok.
Panował tam mrok, ale doskonale widziałem
twarz Kate. Kochałem jej różowiutkie usta, mądrze patrzące kakaowe oczy, które czasami
wyglądały na czarne. Jej cera zawsze kontrastowała z włosami, co uwielbiałem.
- Jak dobrze, że nie śpisz. –
Powiedziałem, zrzucając kurtkę z moich ramion, żeby opadła bezwładnie na
podłogę. – Potrzebuję cię.- Wpiłem się w jej usta, a moje ręce wylądowały na
jej biodrach. Dopiero po chwili odwzajemniła pocałunek. – Tak kurewsko, cię
potrzebuję. – Mruknąłem podniecony, między przerwami w pocałunkach. Wiedziałem,
że mój głos brzmiał desperacko, ale starałem się, żeby brzmiał stanowczo.
Szybko pomogłem jej wskoczyć na moje biodra, które owinęła swoimi nogami. Nie
liczyło się teraz nic innego.
Z Kate na rękach, nie przerywając
pocałunków podążyłem, ku sypialni.
Drogę, która mnie dzieliła z sypialnią
pokonałem dość szybko. Przez panującą ciemność, plecy Kate zderzyły się z
szafą, przez co syknęła wprost w moje wargi. Zatrzasnąłem drzwi nogą
zostawiając pocałunki na brodzie oraz szyi Kate, która bawiła się moimi
włosami. Z każdym krokiem, który stawiałem, czułem jak jej intymna strefa
ociera się o mojego kolegę schowanego w spodniach. Warknąłem cicho, gdy jaj
wargi zacisnęły się na płatku mojego ucha, który zaczęła ssać.
Podszedłem do łóżka, gdzie rzuciłem dziewczynę na miękki
materac, po to, żeby za chwilę nad nią zawisnąć.
- Uspokój się, Justin. Jesteś za bardzo jesteś zdenerwowany.
– Szepnęła mi do ucha Kate. Nawet nie zauważyłem, kiedy leżałem pod nią. –
Odpręż się.
Jej ręce jeździły w górę i dół po mojej klatce piersiowej,
lekko ją łaskocząc.
- Chyba ta koszulka nie będzie nam potrzebna. – Mruknęła z
minął miłej, obrażonej dziewczynki. – Powinniśmy się jej pozbyć.
Poczułem, jak jej zimne dłonie dotknęły rozgrzanego torsu.
Materiał koszulki szedł, wraz z jej rękami, w górę. Spojrzałem na jej twarz.
Wzrok badał każdy odsłonięty centymetr mojego ciała, a zęby zakleszczyły dolną
wargę.
Miałem wrażenie, że mnie za dobrze zna, wie jak mnie
podniecić, zwykłymi ruchami.
Pomogłem jej pozbyć się mojej koszulki i już chciałem
zadziałać, ale Kate mnie powstrzymała. Wzięła moje ręce i położyła na krańcach
swojej koszulki.
- No pozbądź się tego. Wiem, że chcesz. – Powiedziała,
patrząc mi prosto w oczy. Podniosłem się do siadu i szybkim ruchem zdjąłem
koszulkę, rzucając ją na bok.
- Kurwa. – Tylko tyle zdołałem powiedzieć, kiedy zobaczyłem
jej piękne piersi opięte czarnym, koronkowym biustonoszem.
Kate z cwanym uśmiechem, położyła mnie na łóżku. Zeszła ze
mnie i stanęła obok łóżka.
- Ale mogłeś wcześniej zdjąć buty. – Powiedziała kręcąc
głową.
- Widzisz, jak za tobą szaleje. – Zachichotałem. Byłem
podniecony i nie miałem czasu na głupie żarty, więc usiadłem by pozbyć się
jednego buta.
Kiedy byłem już wyswobodzony z butów i skarpetek, Kate znów
zmusiła mnie do położenia się. Jej dłonie powędrowały do mojego paska.
Zagryzając wargę, powoli opinała pasek.
- Kurwa, Kate. Nie drocz się ze mną. – Powiedziałem
podniecony jej zachowaniem.
Zachichotała i jednym zgrabnym ruchem pozbyła się moich
spodni. Ze słodkim uśmiechem, z powrotem usiadła na mnie. Pochyliła się by wpić
się w moje usta. Następnie sunęła wzdłuż szczęki i szyi.
- Teraz możesz mnie brać tygrysku. – Szepnęła do mojego ucha.
– Jesteś już spokojny.
Miała rację. Zwykłym dotykiem uspokoiła mnie, nawet nie
zauważyłem, kiedy. Bez chwili zastanowienia, zmieniłem naszą pozycję, żebym
górował nad nią.
- Nie powinnaś tego mówić. – Szepnąłem jej do chyba, po czym
przygryzłem płatek. Mój język jeździł po jej szyi, aż do miejsca, w które się
wgryzłem. Do moich uszu doszedł jęk dziewczyny, co mnie nakręciło do działania.
Sunąłem rękoma po jej udach czując pod nimi gęsią skórkę.
Dłoń Kate wylądowała w moich bokserkach pieszcząc tego stojącego pana, który
tylko czekał na wejście w nią. Sięgnąłem ze plecy dziewczyny, żeby wreszcie
uwolnić jej piersi ze stanika. Moje usta szybko zaatakowały jednego z jej
sutków, ssąc go i momentami gryząc. Słysząc jęki przyjaciółki chciałem więcej i
więcej. Dając tyle samo uwagi drugiej piersi, zacząłem schodzić z pocałunkami
coraz niżej, zostawiając mokre ślady między jej piersiami, poprzez brzuch po
samą linię majtek.
- Będziemy się dziś mocna pieprzyć. – Szepnąłem, zdzierając
z niej stringi. To w niej lubiłem, wiedziała co nosić by podniecić faceta.
Widząc przed sobą jej zaróżowioną muszelkę, przesunąłem językiem po wargach, a
następnie przyssałem się do niej. Jęki Kate docierały do moich uszu, a mi wciąż
było mało. Wsunąłem w nią palec, nie przestając drażnić językiem czułego punktu
dziewczyny. Czułem, jak jej nogi drżą, a dłonie wędrują po moich plecach i
włosach.
Wiedziałem, że powoli doprowadzam ją do szału.
Nie powiem, że mnie to nie podniecało.
Całując i gryząc jej uda, w pewnej chwili za mocno
zacisnąłem wargi na jej skórze, przez co dziewczyna krzyknęła z bóli, wbijając
paznokcie w moje barki. Przepraszającym wzrokiem, spojrzałem w jej oczy, a ona
jedynie uśmiechnęła się lubieżnie, mówiąc mi tym samym bym nie przestawał.
- Przepraszam, kochanie. – Powiedziałem, podnosząc się, by
pocałować ją w usta. – Nie złościsz się, co nie? – Uśmiechnąłem się niewinnie,
unosząc się nad nią.
- Dlaczego przestałeś? – Spytała się, naburmuszonym głosem
małej dziewczynki.
- Myślałem, że cię to bolało.
- W dupie z bólem. Jak mnie podnieciłeś, to skończ to,
Justin. – Wycedziła, przez zęby.
- Więc, co mam zrobić? – Spytałem się z głupkowatym
uśmiechem na twarzy.
- Kochaj się ze mną, Justin. – Powiedziała.
- Nie dosłyszałem. – Powiedziałem, mając z tego niezły ubaw.
Dziewczyna wywróciła oczami.
- Wiem, że ciebie bardziej jara słowo „pieprz mnie”. –
Mruknęła.
- Więc? – Spytałem się unosząc jedną brew ku górze.
- Pieprz mnie. – Wycedziła przez zęby, mrużąc przy tym oczy.
- Co tylko zechcesz, kochanie.
Wróciłem do poprzedniej czynności, nakręcony jeszcze
bardziej.
- Och, Justin! – Usłyszałem jej krzyk, gdy dodałem kolejny
palec. Już po chwili doszła na mojej dłoni, po której spłynęły jej soki. Podniosłem
się przysuwając palce do jej ust, z których zlizała tak, jak to miała w
zwyczaju.
Było w tym jednak coś innego. Coś… Dziwnego. Przez moment
nie widziałem tu Kate, lecz Michelle. Potrząsnąłem głową, szybko zastygając
przez moment w miejscu.
- Wszystko w porządku? – Zerknąłem wprost w zatroskane oczy
przyjaciółki, kiwając twierdząco głową.
- T-tak, jest dobrze. – Szepnąłem, wpijając się stanowczo w
jej wargi. Jej dłonie powędrowały do moich bokserek, które szybko zdjęła
wypuszczając z nich moje kolegę. Stał już na baczność, czekając na tą rozgrzaną
piękność pode mną. – Gotowa? – Spytałem, jednak nie czekając wbiłem się w nią
ostrożnie, by nie sprawić bólu przyjaciółce. Sapnęła głośno, zaciskając palce
na moich barkach. Nie powiem, że to mnie nie nakręcało. – Ooo… tak. –
Szepnąłem, poruszając zwinnie biodrami, stopniowo wbijając się w nią coraz
głębiej. Była tak cholernie ciasna. Wiedziałem, że nie miała nikogo, oprócz
mnie. Dawało mi to pewność, że bez prezerwatywy, nie zarazę się żadnym
choróbskiem od niej.
Nasza przyjaźń była dziwna. Spaliśmy ze sobą, kochaliśmy
się, ale nie widzieliśmy siebie w związku. Czekaliśmy na kogoś innego.
Docierając dłonią do jej perełki, zacząłem masować kciukiem
łechtaczkę dziewczyny, sprawiając, że jęczała jeszcze głośniej. Objęła nogami
moje ciało, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie.
Po chwili sięgając jej punktu G wiedziałem, że dojdzie już
niedługo. Zacząłem mocniej pchać w nią, czując, jak zaciska się coraz częściej
na moim penisie.
- Justin! – Krzyknęła jak doszła, a ja sam miałem ochotę
krzyczeć z tego wspaniałego uczucia.
- Kurwa! – Mruknąłem, przyspieszając. Zaciskając palce z
całych sił na jej biodrach, zacząłem posuwać ją tak szybko, jak tylko
potrafiłem. Czułem, jak wije się pode mną z przyjemności, słyszałem jak
krzyczała kilka razy moje imię.
Po jakimś czasie i ja doszedłem, wylewając się w nią.
- Jesteś wspaniała. – Szepnąłem, wychodząc z niej powoli.
Obydwoje byliśmy zmęczeni, a nasze oddechy nie chciały dojść do siebie.
- Przepraszam. – Mruknąłem, widząc zaczerwienienia a jej
biodrach. Schyliłem się, żeby pocałować ów miejsca, bo wiedziałem, że zostaną
ślady.
- Nie szkodzi. – Powiedziała cicho.
Uśmiechnąłem się blado i położyłem obok Kate. Przykrywając
nas kołdrą, pocałowałem jej ramię.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. – Zwróciła się do mnie twarzą. – Jak za
starych, dobrych czasów.
- Tak. – Podłożyłem sobie rękę, pod głowę, a drugą objąłem
ciało Kate, przysuwając ja bliżej. – Jak za starych, dobrych czasów. A jak ci
idzie szukanie chłopaka, co?
- Ciężko jest. – Westchnęła.
- Ale pamiętaj, że… - Zacząłem, ale mi przerwała.
- Że jak kogoś poznam i będę miała z nim uprawiać seks, to
najpierw masz go zatwierdzić. Wiem, Justin.
- To dobrze. – Pocałowałem jej włosy.
- Powiesz mi, co cię tak rozzłościło? – Obróciła się
bardziej w stronę mojej twarzy. Jej dłoń powędrowała na mój tors, rysując
jakieś wzroki, żeby mnie uspokoić.
- Yardies wiedzą o tobie i Michelle. – Powiedziałem,
próbując nie wybuchnąć.
- Co? – Podniosła się do siadu. – Nie. – Zaczęła kręcić
głową.
- Nie, on nie… - Wyskoczyła z łóżka, jak poparzona i zaczęła
nerwowo chodzić po pokoju. Musiałem jej pomóc, więc sam wstałem. – On nie może
wiedzieć, Justin.
- Kate uspokój się. –
Powiedziałem cicho.
- Nie, Justin! Jak on wie, gdzie jesteśmy to po nas! –
Krzyknęła ze łzami w oczach. – On nas
dopadnie, Justin! Wiesz… Byłem przy tym, jak mi groził! Justin! My już nie
żyjemy. – Wpadła w istną histerię.
Podszedłem do niej i złapałem za nadgarstki, żeby zamknąć ją
w swoich ramionach.
- Nie płacz. Będzie dobrze. Jutro wszystko załatwię i
wyjedziemy. – Kołysałem się z nią na boki, głaszcząc włosy. – Ukryjemy się tak,
jak ty to potrafisz.
Czułem, jak dziewczyna rozluźnia się w moich ramionach. A
jej szloch zmienił się w pociąganie nosem.
- Będzie dobrze. – Powiedziałem, całując jej czubek głowy.
- Tak. Będzie dobrze. – Mruknęła, odsuwając się ode mnie. –
Załóż bokserki. – Przejechała, po mnie wzrokiem.
- A ja myślałem, że lubisz Jerry’ego. – Powiedziałem, udając
smutnego.
- Ale wolę spać, kiedy on jest w bokserkach. – Mruknęła,
wskazując na moją dolną część ciała.
- Niech ci będzie. – Powiedziałem, chichocząc.
Ubrany w bokserki, a Kate w moją koszulkę, położyliśmy się
do łóżka. Przykryłem nas kołdrą i wtuliłem się w plecy przyjaciółki.
- Pamiętaj będzie wszystko dobrze. Słodkich snów.
- Słodkich snów. – Odpowiedziała mi, wzdychając.
- Justin…? – Po chwili usłyszałem jej głos.
- Hm…? – Mruknąłem zaspany.
- Oboje, wiemy, że to nie ja powinnam tu leżeć. –
Powiedziała cicho.
Gwałtownie otworzyłem oczy. Miała rację. Znów miała tą
cholerną rację.
- Powinieneś dać jej dostęp do swojego serca, Justin. –
Odwróciła się przodem do mnie. - Czuję,
że jest tego warta. – Uśmiechnęła się blado. – A teraz spać, bo jutro mamy
ciężki dzień. – Zachichotałem. – Co cię tak bawi?
- Przypominasz mi, moją mamę. – Mruknąłem.
- Mówiłeś mi to już tyle razy. – Powiedziała, wywracając
oczami. – I przemyśl to, co powiedziałam, obiecujesz? – Spytała się.
- Tak. – Odpowiedziałem, cmokając ją w nos.
- Idź spać. – Odwróciła się do mnie placami, a ja znów
wtuliłem się w jej plecy.
Zamknąłem oczy, po czym ujrzałem uśmiechniętą twarz
Michelle, aż na mojej twarzy pojawił się niekontrolowany uśmiech. Wiedziałem,
że dawałem jej do zrozumienie, że jest dla mnie „kimś”, ale sam dokładnie nie
wiedziałem kim.
Za to z drugiej byłem bezwzględnym kutasem, który pod jej
nosem pieprzył inne dziewczyny.
Co do cholery jest z tym
wszystkim nie tak?
Jak ja mam wpuścić
Michelle do mojego serca?
Michelle
Zeszłam cichutko
na dół po schodach. Nie chciałam obudzić pary, bo pewnie są jeszcze zmęczeni
ubiegłą nocą. Zresztą ja również. Do trzeciej nad ranem nie mogłam usnąć z
powodu ich za głośnego zachowywania. Kate miała rację, jeśli chodziło o
błaganie… Skąd wiedziałam? Przecież wszystko słyszałam przez ścianę. Max musiał
mieć wesoło jak tu mieszkał z Justinem.
Pokręciłam głową, żeby pozbyć się tych
wszystkich myśli, ponieważ przekroczyłam próg kuchni. Rozumiecie chyba, że na
samą myśl o tym robiło mi się niedobrze. Sprawdziłam godzinę. Była już
jedenasta po południu. Pomimo ośmiogodzinnego snu, nadal byłam zmęczona i
śpiąca. Jedyne, co mogło mi teraz pomóc, był to kubek pełen kawy.
Zaczęłam przeszukiwać każdą szafkę po kolei w poszukiwaniu
jakiejkolwiek kofeiny. Niestety, nie udało mi się to. Westchnęłam głośno,
poddając się. Nie wiedziałam, co zrobić. Przecież nie pójdę na górę, żeby
spytać się Justina, gdzie trzyma kawę. Do tego on tam leży w łóżku z Kate…
Nagi. Na samą myśl przez moje ciało przeszły dreszcze.
Nie myśl o tym Michelle!
Oparłam się o blat i podziwiałam widoki za dużym oknem,
które znajdowało się nad zlewem. Ulica była dość pusta, jak na jedenastą w
piątek. Możliwe, że ludzie są o tej porze w pracy. Zza drzewa wyłoniła się
nagle młoda dziewczyna, może starsza o rok lub dwa, z dzieckiem, które szło
przy jej nodze. Dziewczyna miała kolor włosów o odcieniu ciemnego kasztanu.
Ubrana była w kwiecistą sukienkę, do której dobrała czarne balerinki. Malec
miał może z cztery lata i kurczowo trzymał rękę mamy, zawzięcie coś jej
opowiadając, na co brunetka, co chwilę się śmiała. Jego blond czuprynka była
przykryta przydużą trochę czapką. Ubrany był w przydużą bluzkę jednego z
zespołów hokejowych oraz białe spodenki trzy czwarte, a na stopach widniała
para śnieżnobiałych trampek. Szli uśmiechając się do siebie w szampańskich
nastrojach. Z przeciwka, tym samym chodnikiem, szedł chłopak o włosach w takim
samy odcieniu jak malec. Ubrany w luźni szary T-shirt, spodenki trzy czwarte w
żółtawe wzory oraz szarożółtego full-capa. Chłopczyk, jak tylko go zauważył
szybko puścił rączkę mamy, żeby podbiec do blondyna, który ukucnął, żeby mały
mógł wpaść w jego ramiona. Po chwili blondyn kręcił się z chłopczykiem wokół
własnej osi. Jak się uspokoili, mały wylądował na jego biodrze i podeszli do
rozbawionej brunetki, żeby blondyn złożył na jej ustach słodki pocałunek. Z
uśmiechem na ustach ruszyli w dalszą drogę.
Byli tacy szczęśliwi, a tacy młodzi i to z dzieckiem.
Patrzyłam na chłopaka z lekkim uśmiechem na ustach. Mało jest teraz tego typu
chłopaków. Większość spłodzi i ucieknie, a ten został.
- Na co się tak patrzysz? – Usłyszałam głos Kate zza moich
pleców, przez co automatycznie się odwróciłam. Brunetka weszła do kuchni z
roztrzepaną fryzurą w jednej z koszulek Justina. Wyglądała na niewyspaną i
zmęczoną.
O witaj w klubie,
„przyjaciółko”!
- Na nic. – Mruknęłam z bladym uśmiechem na twarz. – Po
prostu… mamy taka piękną pogodę. – Usłyszałam głośne westchnięcie Kate.
- Jesteś na mnie zła? – Spytała się z nutkę żalu w głosie.
- Byłam, jestem… nie wiem. – Powiedziałam, kręcąc głową.
- Jakbym to nie była ja, byłaby to jakaś żmija. – Podeszła
do mnie. – Mogło być jeszcze gorzej, zarobił by coś, czego by później żałował.
- Co masz na myśli? – Spytałam się, zbita z tropu.
- Justin miał wczoraj ciężki dzień. – Uciekała ode mnie
wzrokiem. – Powinnam ci to powiedzieć. Lepiej, żebyś się ode mnie dowiedziała,
niż sama domyślała. – Mruknęła po cichu. – Yardies wie o nas. – Wzięła głęboki
wdech. – Wiedzą o tym, że jesteś tu tajną bronią oraz znają moje miejsce
pobytu.
- Jakim cudem? – Szepnęłam, marszcząc
brwi.
- Nie wiem. – Odpowiedziała. - Ale
dzisiaj w nocy, wyjeżdżamy.
- A dokąd?
- Dowiesz się, jak porozmawiam z
Justinem. – Westchnęła.
Justin
Obudziłem się sam w łóżku. Nadal miałem
jeden wielki mętlik w głowie, ale chyba jeszcze mam szanse u Michelle, co nie?
Wstałem z łóżka i wyszedłem z pokoju.
Postanowiłem znaleźć Michelle i spędzić dziś z nią trochę czasu. Nie
wiedziałem, co we mnie wstąpiło, ale musiałem ją natychmiast zobaczyć.
Po przeszukaniu każdego pokoju z osobna
zszedłem na dół. Usłyszałem głosy, dochodzące z kuchni. Udałem się tam, myśląc,
że znajdę Michelle.
Myliłem się.
W kuchni zastałem Kate, która siedziała
na blacie kuchennym przy czajniki, obierając pomidora. Niedaleko jej stała blondynka
o idealnej figurze.
- Dzień dobry. – Mruknąłem, pochodząc
do Kate. – Nic cię nie boli? – Spytałem się cicho.
- Jest dobrze, Justin. Po prostu dawno
nie uprawiałam seksu. – Mruknęła z bladym uśmiechem na twarzy.
- Mam nadzieję. – Szepnąłem, całując ją
w czoło. – Nie widziałaś, gdzieś Michelle?
- Widziałam. Odpowiedziała,
przekręcając głowę na bok. – A może byś się tak przywitał z dziewczyną, a nie
zachowywał jak jakiś jaskiniowiec. – Wskazała brodą w kierunku blondynki, która
nie obdarzyła mnie ani jednym spojrzeniem.
Podszedłem do nieznajomej, ręce oparłem
o blat, a swoje usta skierowałem tam, gdzie powinna mieć ucho.
- Cześć, my się pewnie nie znamy.
Jestem Justin. – Wymruczałem je seksownie do ucha.
Tak,
Justin Kutas Drew Bieber wrócił.
Dziewczyna naglę odwróciła się od mnie
twarzą, a mnie dosłownie zamurowało.
- Michelle?! – Wytrzeszczyłem oczy ze
zdziwienia. – Co do kurwy nędzy?! – Odsunąłem się od niej i przetarłem oczy. –
Ja śnię, czy mi wczoraj coś do drinka dosypali? – Przeczesałem włosy i
zamknąłem oczy.
- Wy sobie ze mnie żarty robicie? –
Spytałem się po chwili.
- Nie. – Odparła Kate. – Michelle
chciała zmienić wygląd dla Williama. Wiesz dobrze, że on woli blondynki.
Zaraz,
zaraz, zaraz… Williama?
- Poczekaj zmieniła się dla Willa? –
Spytałem się marszcząc brwi. Byłem pewny, że podobałem się jej.
- Tak i poskutkowało, bo idzie dzisiaj
wieczorem z nim na randkę. – Powiedziała, ucieszona z tego faktu.
- Co? – Krzyknęliśmy równo z Michelle.
Michelle
- Tak i poskutkowało, bo idzie dzisiaj
wieczorem z nim na randkę. – Powiedziała, ucieszona z tego faktu.
- Co? – Krzyknęliśmy równo z Justinem.
Czułam spojrzenie Kate i Justina na
sobie. Spojrzałam się na brunetkę, która pokazała mi dłonią, że swoją twarz,
gdzie widniał uśmiech.
Myśl
Michelle.
Po chwili wpadłam na genialny pomysł.
Zaczęłam piszczeć i skakać ze szczęścia, niczym dziecko, które dowiedziało się,
że dostało cukierka. Rzuciłam się na szyję Kate, która zaczęła się śmiać.
- Jak to idzie na randkę z Willem? - Usłyszałam głos wkurzony Justina, kiedy się
już uspokoiłyśmy.
- Normlanie. Podoba mi się, więc się
zgodziłam. – Odezwałam się po raz pierwszy.
- Nie pozwalam ci. – Odparł.
- Nie możesz jej nie pozwolić. Nie
jesteś jej ojcem, Justin. Do tego daj dziewczynie spotkać się z Willem,
przecież wyjedziemy stąd na dobry miesiąc. – Odparła Kate.
- Nie i koniec.
- Justin! – Zeskoczyła z blatu. –
Opamiętaj się. – Powiedziała, podchodząc do niego. – Przecież to jest
dziewczyna, która może robić, co chcę, po pierwsze. A po drugie, przecież to
tylko twoja „tajna broń”, nic jej się nie stanie z Willem.
Na określenie „tajna broń” przeszły
mnie ciarki. Nie lubiłam tego stwierdzenia.
- A teraz wybacz, idziemy z Michelle
trenować. – Powiedziała, wyciągając do mnie dłoń. – Tak, zaczynam swoje
treningi.
Brunetka pociągnęła mnie w stronę
wyjścia. Cały czas czułam na sobie spojrzenie Justin, ale ani razu nie
obdarzyłam go swoim.
…
Umyta i przebrana stałam w siłowni.
Było tu wyposarzenie niczym w prawdziwym ośrodku treningowym, nawet zauważyłam
basen za ścianą.
- Dzisiaj zaczniemy od lżejszym
ćwiczeń. – Usłyszałam głos Kate zza moich pleców.
Odwróciłam się, by zobaczyć Kate w
staniku sportowym i krótkich spodenkach. Spojrzałam na jej biodra, gdzie były
siniaki po, jak zgaduję, dłoniach Justina, a niżej na wewnętrznej stronie uda
były kolejny, widoczny przy poruszaniu się dziewczyny.
Nim się obejrzałam Kate, stała bliżej
mnie.
- On ci to zrobił? – Spytałam się
cicho, wskazując siniaki.
- Um… Tak. – Powiedziała, unikając moje
wzroku. – A-ale to nic wielkiego. – Spojrzała mi w oczy.
- Jak to nic wielkiego… O-on cię pobił?
– Spytałam się bojąc odpowiedzi.
- Nie. – Pokręciła od razu głową. – To
było zrobione przez przypadek, tak jak to. – Mruknęła, odwracając się.
Moim oczom ukazał się ogromny siniak na
tyłach jej pleców. Delikatnie dotknęłam ów miejsca.
- Zderzenie z szafą. – Mruknęła,
odwracając się z powrotem do mnie przodem. – Dobra. Zacznijmy ćwiczyć.
…
Przejrzałam się w lustrze, poprawiając
moją niebieską, pod kolor pasemka, sukienkę. Kate upinała mi z tyłu fryzurę, co
chwilę poprawiając mi głowę.
- I gotowe. – Mruknęła zadowolona. –
Makijaż jest, biżuteria jest, buty są, torebka jest. Wszystko na miejscu.
Podała mi czarną torebkę i tego samego
koloru szpilki. Spojrzałam na moje dłonie udekorowane dużą ilością
pierścionków. Pochyliłam się, żeby założyć buty, na co moje bransoletki zaczęły
brzęczeć.
Ostatni raz spojrzałam w lustro, czy
przypadkiem moja szminka lub kreski się nie rozmazały, ale wszystko było w jak
najlepszym stanie.
- Czas schodzić. Will jest już pod
domem. – Mruknęła, wpatrzona w telefon.
- Dobrze. – Mruknęłam i zaczęłam
podążać za nią na dół.
Czułam na sobie wzrok Justina. Miałam wrażenie, że mnie
wręcz pożera.
A dobrze mu tak. Niech
się czuje zazdrosny.
Kate otworzyła mi drzwi i wręcz wypchnęła mnie przez nie,
żebym wpadła wprost w ramiona Willa.
- Hej. – Zachichotał.
- Tak, co za miłe powitanie. – Powiedziałam, stając na
równych nogach.
- Pięknie wyglądasz. – Powiedział, pożerając mnie wzrokiem.
- Ty też nieźle.
William miał włosy ułożone tak jak zawsze, charakterystyczna
grzywka i loczki. Ubrany był w zwykłą czarną koszulę z odpiętymi dwoma
pierwszymi guzikami, czarne spodnie z dziurami i białe Converse’y.
- Może nie stójmy, tak pod domem, bo czuję jak Justin zabija
mnie wzrokiem. – Powiedział, patrząc się w okno. Podążyłam wzrokiem za jego
spojrzeniem.
Rzeczywiście Justin stał w oknie, najwyraźniej wkurzony i
wbijał sztylety w Willa.
Ups… Chyba go zraniłam.
Moja wredna część mnie odezwała się w tym momencie. Czułam
się z siebie dumna? Nie mogłam opisać uczucia, które mnie zawładnęło.
- Tak masz rację. Chodźmy stąd.
…
- Ślicznie wygląda niebo, o tej porze. – Mruknęłam,
wpatrzona w niebo.
Po udanej kolacji, postanowiliśmy przejść się brzegiem
plaży. Lekki wiatr zwiewał nasze włosy. Fale morze uspokajały moje nerwy, a księżyc
idealnie rozświetlał otoczenie.
Było tak… romantycznie.
Tylko zamiast Justina
był tu William.
Cicho bądź! William jest
niezły. Nawet lepszy!
Kłóciłam się sama ze sobą w głowie. Poczułam, jak nasze
dłonie się złączają. Uśmiechnęłam się pod nosem i splotłam nasze palce razem, ukradkiem
patrząc na niego.
William przystanął i przyciągnął moje ciało do swojego, tak
niepodziewanie, że aż pisnęłam.
- Ale nie tak piękne, jak ty. – Moje policzki zaróżowiły się
na ten komplement. Poczułam jego palec, który podniósł mój podbródek, a
następnie jego usta wpijające się w moje.
W moim brzuchu wybuchło
stado motyli.
Po chwili odwzajemniłam pocałunek.
Chciałam więcej.
Chciałam więcej
Williama.
Love me, love me
Say that you
love me
Fool me, fool me
Oh, how you do
me
Kiss me, kiss me
Say that you
miss me
Tell me what I
wanna hear
Tell me u love
me*
*Justin Bieber - Love me
_______________________________________________________
_______________________________________________________
✝ Umarłam. ✝
Dobrze, a teraz tak na serio. Nigdy, mam taką nadzieję, nie dotknę się do sceny 18+. Nie. Nie chcę.
Rozdział dziwaczny. Mam już go dość. Dosłownie.
Napisałam go razem z Psychotrpic96, dziękuję jeszcze raz za pomoc.
Dziękuję wam za tych około 40 komentarzy. Cieszę się, że doceniacie naszą pracę. Liczę zawszę ma więcej, niż mniej.
Ten rozdział ma 11 stron. Wow... Jak na mnie to wow... Dobra... ja napisałam sama z 9, to i tak dla mnie to dużo. Taki bonus za ostatnią ilość komentarzy.
Do następnego.
PS: Do tych trzech lub dwóch anominków (wiem, że tak się nie pisze, ale... nevermind): Niestety, nie posiadam ask'a.
I pamiętajcie o ankiecie! (Informacje, nad rozdziałem)
I pamiętajcie o ankiecie! (Informacje, nad rozdziałem)
Tak długo czekałam na ten rozdział dziekuje że piszesz . Świetny rozdział niech Justin sobie pocierpi ! KC <3
OdpowiedzUsuńHeheheh też była moja taka reakcja, niech ma za swoje. Ale i tak życzę im szczęścia *_*
UsuńDJBDJDJDJDJD to jest cudowne <3 czekam na nn
OdpowiedzUsuńświetny, pisz dalej juz nie mogę się doczekać następnego xx ~ @just_dream_6
OdpowiedzUsuńLove
OdpowiedzUsuńMnie się ten rozdział podobał. Dość długi, albo może mi się wydaje, bo jestem bardzo zmęczona. Eh. Justin, błagam cię, weź w końcu zrozum co czujesz, bo biedna dziewczyna się męczy. Najlepsza była scena, kiedy Justin się przedstawiał Michelle, Boże hahaha. A tu takie zdziwienie. Dobrze mu tak. Cieszę się, że Michelle wychodzi na randkę z Williamem. Dała Justinowi w kość, który pewnie umiera z zazdrości.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy między nią a Williamem coś będzie. Hm... Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i życzę ci dużo weny! ♥
Miałabyś chwilę, aby zajrzeć do mnie? http://infinite-feelings-fanfiction.blogspot.com/ Twoja opinia wiele by dla mnie znaczyła. Z góry dziękuję. x
Jejku, i dobrze tak Justinowi za traktowanie tak Mich . I jego reakcja na wygląd Mich, bezcenna <3
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńkocham to ..
OdpowiedzUsuńświetneeeee!
OdpowiedzUsuńBooskie *_*
OdpowiedzUsuńjejku cudowny rozdział <3 najlepszy moment gdy Justin przedstawiał się Michelle <3
OdpowiedzUsuń~Roza
Boski rozdział ;) Podobało mi się jak Justin zdziwił się na widok Michelle. Dobrze mu tak niech będzie trochę zazdrosny. :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny. ;)
Długość bardzo fajna mogłabym tak czytać i czytać ;*
lubię takie sceny liczę że jeszcze takie będą, Justin niech teraz cieri skurwysyn a niech Michelle się nie daje, niech Justin o nią walczy.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3
OdpowiedzUsuńcuuuudo *-*
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że to z Williamem będzie tylko takie jednorazowe ... ale ogólnie rozdział bomba czekam na nn.
OdpowiedzUsuńThis is fuckin' awesome!
OdpowiedzUsuń~w.
http://valentina-i-jakson.blogspot.com/2013/11/all-you-need-is-love-poczatek.html#comment-form polecisz prosze dopiero zaczynam
OdpowiedzUsuńCudowne czekam na nowy , ciekawe co Jus zrobi jak ona będzie z Willem .
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaa!!!
OdpowiedzUsuńRozdział SUPERMEGAZAJEFAJOSKI <3
Na prawdę świetny ten fragment z tą "nieznajomą blondynką":)
Achh.. ten zazdrosny Justin:**
Fajnie by było gdyby Michelle i Will się ze sobą przespali^^ A Juss taki wkurwiony;)
Już to sobie wyobrażam:D
Życzę weny i czekam na next:*
Natala xx.
Heh taka jednorazowa przygoda Mich i Will'a XD no nie? Też o tym myślałam :)
Usuńhuhuhuhuhu ciekawy rozdział : p ciekawa jestem co będzie dalej.... Juz nie mogę sie doczekać następnego : )
OdpowiedzUsuń~Donia
Rozdział jest super i wcale nie dziwaczny! Dobra robota! Bardzo to doceniam :) :*
OdpowiedzUsuńUh...nie podobał mi się ten seks Kate z Justinem! I to jeszcze na dodatek gdy Michelle musiała tam być pod jednym dachem! Masakra! Trochę chamskie.
A później zazdrość Justina mi to wszystko wynagrodziła hahahaha :D
Super!
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :D
@ameneris
<3
Nie. Lubię. Kate.
OdpowiedzUsuńJest taka... fałszywa.
Co?! To na tyle?! Nie ma więcej rozdziałów?! I co ja mam teraz czytać?!
OdpowiedzUsuńCóż, to tak. Reasumując - opowiadanie baaardzo mnie wciągnęło. Nie mogę się doczekać dalszego przebiegu zdarzeń. Jest może taka możliwość, żebyś informowała o nowych rozdziałach na Twitterze? Byłabym ogromnie wdzięczna!
Życzę weny, bo ta z pewnością się przyda, i ściskam mocno.
@aliashazza ♥
Hahahah kocham ten moment jak juju jest zazdrosny <33
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńBoOzIuu, huhuh dzieeję się :P
OdpowiedzUsuńJejkuu dodaj next proooszę <3
OdpowiedzUsuńNoowy, nowy plosię ♥
OdpowiedzUsuńJeezu dziewczyno zaczełam czytać a ty nagle na tym momencie skończyłaś :o. Kocham Cię pisz dalej i dodaj szybko nowy a i masz aska ?
OdpowiedzUsuńWłaśnie też jestem Ciekawa :/
UsuńMasz może aska a i rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńKiedy zamierzasz dodać nowy i wgl. co ile dodajesz ??
OdpowiedzUsuńCoś czuje że coś strasznego się stanie porwią ją czy coś ;/ Ale mam nadzieje że to tylko przeczucie <3
OdpowiedzUsuńKochanie kiedy nowy ? Rozdział po prostu cudny coraz więcej się dzieje *_*
OdpowiedzUsuńUm... Rozdział przyjdzie z czasem. Czas z dniem wolnym. Dzień wolny nie może być bez weny, więc... Rozdział przyjdzie z weną. A wena z czasem. :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJakim cudem masz taki talent ? O_o Kocham Cię i życze miłego dnia :*
OdpowiedzUsuńczekam na next :>
OdpowiedzUsuńJezuu *u* Jak ty zajebiście piszesz ^^ Czekam na następny rozdział, nam nadzieję, że już niedługo się pojawi <33
OdpowiedzUsuńhaha dzisiaj przeczytałam wszystkie rozdziały *u* Masz talent :D Już nie mogę się doczekać nastęonego :D oby jak najszybciej ^^
OdpowiedzUsuńJejkuu proszę, dodaj nowy jak najszybciej :x xoxox
OdpowiedzUsuńRozdział piękny <3
Świetny nie mogę się doczekać następnego :x
OdpowiedzUsuńCzeeekam ;)
Mam nadzieję że już niedługo nowy xD Rozdział cudeńko po prostu się zakochałam, podziwiam xoxoxo...
OdpowiedzUsuńCudo hvdvbkpgwavh
OdpowiedzUsuńbdsjugsdfbjychsjdcyvdfkdx
OdpowiedzUsuńProszę dodaj następny szybko !* _*
OdpowiedzUsuńŚwietna jest ta historia :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze Kate przestanie pieprzyć się z Justinem i pokazać mu, że musi zacząć się starać o Michelle :)
Fajna taka drama, podoba mi się
Oby tak dalej, czekam na następny!
xoxo
Kooocham To <3
OdpowiedzUsuńRozdział Świetny, :D
Czekam na NN xd
omomom takie cudowne! dużo weny i do następnego! lovlovlov :3 xoxo
OdpowiedzUsuńAww, Justin zazdrosny *__*
OdpowiedzUsuń