Justin
Czy ona oszalała!? A co z Willem? Dobrze wiedział jaki jest plan, po co Michelle została tutaj sprowadzona. Zaciskając dłonie w pięści przyglądałem się obojgu, widząc, jak ten frajer zaczyna z pocałunkami schodzić bliżej jej dekoltu.
W końcu nie wytrzymując wstałem i, ruszając w kierunku wyjścia chwyciłem za nadgarstek Mich, wyciągając ją z objęć Williama.
- Ej! Stary! Nie widzisz, że jesteśmy zajęci?- warknął zaskoczony chłopak łapiąc Michelle za drugą dłoń.
- Muszę z nią pogadać, jasne?- warknąłem pociągając ją w swoją stronę, zaciskając palce na jej nadgarstku.
- Ona zostaje ze mną. Michelle, siadaj.- spojrzałem na twarz chłopaka mając ochotę powybijać mu wszystkie zęby.
- Nie, ona pójdzie ze mną, możesz ją przelecieć późnie-.
- STOP!- wrzasnęła Mich, sprawiając, że wzrok wszystkich skierował się właśnie na nią.- Nie wiem w co wy gracie, ale mam Was dość! Zostawcie. Mnie-w spokoju.- warknęła, wyrywając ręce z naszych uścisków.
- Mich, ej-.- nie zdołałem nic więcej powiedzieć ponieważ dostałem w twarz, nawet się tego nie spodziewając.
Jedyne co słyszałem to stąpanie na schodach oraz trzask drzwi. Patrząc na Williama pokręciłem głową, nie wierząc, że mi to zrobił.
- Zadowolony jesteś?- syknąłem niemalże wprost w jego twarz nie zwracając uwagi na całą resztę.
- Ja? Z czego? To nie ja się pieprzyłem tak głośno, że wszyscy w domu słyszeli jak pokój się trzęsie.- zaśmiał się, wstając z miejsca wraz z Nickiem, który razem z Maxem przysłuchiwał się wszystkiemu.
Naprawdę to wszystko słyszeli? Zresztą... Nie dziwię się. Nigdy sex z Chantelle nie był jednym z najcichszych. Zawsze wydzierała się jak małpy w okresie godowym.
- Słyszała to?- spytałem, łapiąc za końce swoich włosów.
- Zjebałeś stary.- mruknął niezadowolony Max również wstając z kanapy. Cała trójka rozeszła się. Max do siebie a chłopacy do własnego domu, zostawiając mnie z tym gównem samego.
Jak mogłem być tak głupi? Jak mogłem zgodzić się na numerek z tą dziwką? Michelle zaczynała mi ufać, traktować jak przyjaciela a ja znów coś odpierdoliłem.
Oddychając głęboko przymknąłem powieki, w końcu ruszając się z miejsca i udając w stronę schodów a następnie swojej sypialni, w której znajdowała się Mich. Pukając do drzwi naparłem na nie ostrożnie, nasłuchując czegokolwiek z pomieszczenia.
- Mich? Otwórz.- minęło kilka minut głuchej ciszy, co mnie odrobinę zmartwiło.- Michelle, otwórz. Chcę wejść i pogadać.- znów nic.
Co do cholery?
- Michelle! Otwórz te pieprzone drzwi!- wrzasnąłem już podirytowany uderzając pięściami w drzwi.
Kiedy znów nie otrzymałem odpowiedzi zacząłem kopać oraz wrzeszczeć, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Dziewczyna wiedziała, że czasami mnie ponosi i nie lubię, kiedy coś nie dzieje się po mojej myśli. Dlaczego więc kurwa tak mnie lubiła denerwować?
- Justin, uspokój się! Idź spać gdzieś indziej skoro nie chce Cię wpuścić. Nie dziw się jej.- Max wyleciał z pokoju, łapiąc mnie za ramiona.
Odpychając go od siebie pomaszerowałem do pokoju dla gości, chcąc coś rozwalić.
- Kurwa!- wrzasnąłem, siadając na brzegu łóżka, ciągnąc za swoje włosy.
Siedziałem tak dobre dwie godziny, rozmyślając o wszystkim. W końcu, nie wytrzymując, zeskoczyłem z łóżka udając się do wyjścia, by móc samemu odreagować w jakimś pobliskim klubie. Zarzuciwszy skórzaną kurtkę na plecy wskoczyłem na motor, jadąc w dobrze znane mi miejsce.
Po wejściu do budynku udałem się od razu do baru, zamawiając kolejkę whiskey. Wystarczyło kilka minut, by znalazło się przy mnie kilka znajomych twarzy. Rozmawialiśmy może pół godziny? Godzinę? Gdy nagle dostrzegłem w kącie Liama.
Uśmiechając się zuchwale zostawiłem wszystkich udając się w jego kierunku. Może i otaczały go niezłe laski, ale nadal był małym, denerwującym kutasem.
- Siemasz stary.- rzuciłem się na miejsce obok, karząc jednej z panienek usiąść na moich kolanach tak, jak inna zrobiła u Liama.
- Od kiedy normalnie ze mną rozmawiasz?- spytał zdziwiony, marszcząc na mnie brwi.
- Od kiedy Twoja suka nasyła Yardies na mnie i moich kumpli?
- Sory Justin, dobrze wiesz jaka ona jest. Zresztą nikt się nie spodziewał, że znajdą nas tak szybko.
- Trzymaj ją krótko inaczej oboje źle skończycie i dobrze o tym wiesz.- mruknąłem niezadowolony spoglądając na blondynkę na swoich kolanach.
Wydawała się chętna, oj i to bardzo. Jej przekrwione, lekko podkrążone oczy mówiły mi, że dla niej to będzie długa noc. Już wiem dlaczego siedzi z takim frajerem jak Liam. Sunąc dłonią po jej nagim udzie w końcu dotarłem do brzegu sukienki, który mimo wszystko pozwolił mi dotknąć jej koronkowych majtek.
- Pozwolisz, że zabiorę jedną z Twoich koleżanek?- mruknęłam już lekko podniecony kierując wzrok na towarzysza.
Nim się obejrzałem, wraz z blondynką staliśmy już za klubem a ja pieściłem językiem jej piersi.
- Weź mnie mocno.- jęknęła wprost do mojego ucha, sprawiając, że jedynie mój kolega stanął na baczność.
Po skończonym stosunku z blondynką wróciłem do Liama, z którym spędziłem resztę nocy a z samego rana udałem się motorem wprost do domu.
Michelle
Gdy tylko znalazłam się w sypialni zamknęłam drzwi na klucz a następnie usiadłam pod oknem, wpatrując się w nie. Wiedziałam, że on zaraz przyjdzie. Dlaczego oni oboje tak mnie traktowali? Obaj, jakbym się im w chuj wie jak podobała, starali się zrobić sobie na złość moim kosztem.
Minęło zaledwie dziesięć, może piętnaście minut a Justin już pojawił się pod drzwiami, starając się wejść. Nawet nie drgnęłam, nie odezwałam się słowem, mając nadzieję, że pójdzie gdzieś indziej.
Jego ciche pukanie oraz wołanie z czasem stawało się coraz nachalniejsze i głośniejsze. Słychać w jego głosie można było wściekłość oraz zdenerwowanie.
Zaczynałam się coraz bardziej bać Justina. Podkulając nogi pod brodę schowałam głowę między kolanami, starając się zatkać uszy, by nie słyszeć już tego hałasu, jego głosu. Wciąż zastanawiam się co ja tu w ogóle robię. Dlaczego nie ucieknę? Nie zostawię ich albo nie poproszę o podwiezienie do kogokolwiek?
Gdy hałasy ucichły odetchnęłam głęboko a następnie wstałam z podłogi. Ucieszyłam się, że tą noc będę mogła spędzić sama, w spokoju.
Nie namyślając się długo zabrałam z jakiejś szafki koszulkę oraz bokserki Justina, następnie udając się do łazienki rozebrałam się do naga, wskakując od razu pod prysznic. Nie trwał on długo, byłam zbyt zmęczona, by spędzić chociażby pół godziny w łazience. Po spłukaniu z siebie żelu oraz szamponu do włosów, owinęłam swoje ciało ręcznikiem, zmywając makijaż oraz susząc włosy.
Gdy tylko założyłam na siebie ubrania Justina, wyszłam z parującej łazienki, wskakując szybko na łóżko pod kołderkę, chwilę później odpływając w głęboki sen.
* flashback *
Siedząc na wygodnej sofie w swoim pokoju trzymałam kartę A4, ozdabiając ją przeróżnymi obrazkami, kolorując każdą barwą cienkopisów. Wzdychając cicho w końcu wzięłam się w garść. Zabrawszy czarne pióro usiadłam wygodnie przy biurku, zaczynając pisać do niego.
"Nie wiem, czy kiedykolwiek wyślę Ci ten list. Chyba nie mam odwagi,
chociaż dzielą nas zaledwie cztery kilometry ja nie mam odwagi. Nie mogę nawet powiedzieć Ci tego wprost w oczy. Chciałam
napisać, że szkoda. Szkoda, że to wszystko nie może potoczyć się inaczej. Cieszę się
jedynie z tego, że jesteś szczęśliwy. Przynajmniej taką mam nadzieję.
Wiesz co? Nie czuję już nic. Smutku, żalu, nienawiści, szczęścia,
radości. To wszystko jest dla mnie obce. Nic do mnie nie dociera.
Powiedz mi co to za szczęście, kiedy jesteś sam. Szczęście w samotności
nie jest szczęściem, nawet nie wiem co to jest. Nie jestem samotna, mam
rodzinę, znajomych. Nie mam ciebie. Nie mam do ciebie żalu, czuję
jedynie pustkę. Gdy tylko przypomną mi się nasze wspólnie spędzone
chwile czują okropny ból. Zastanawiam się tylko co to znaczy przyjaciel? Chłopak? Sama już nie
wiem. Może na Ciebie nie zasłużyłam? Nie mam Ci nic za złe, chcę jeszcze
żebyś wiedział, że zawsze możesz na mnie liczyć. Mimo wszystko. To, że
ty nie jesteś już przy mnie, nie znaczy, że ja nie jestem twoją. Mam
nadzieję, że kiedyś Cię zobaczę chociażby na skype'ie. Życzę Ci
szczęścia we wszystkim, żeby uśmiech nie schodził z twojej twarzy, bo na
to zasługujesz. Bardzo się cieszę, że Cię poznałam. Dziękuję Ci za
wszystkie spędzone razem chwile, nigdy ich nie zapomnę tak samo jak i
Ciebie."
Skończywszy uśmiechnęłam się pod nosem, czytając kilkakrotnie jeszcze przed schowaniem listu do koperty. Gdy to w końcu zrobiłam, wyszłam za dom, paląc w niewielkim kominku kilka kawałków drewna. Gdy wszystko zaczęło się dobrze palić, wrzuciłam list, zamykając za sobą drzwi do przeszłości.
* flashback*
Było wcześnie rano, gdy otworzyłam swoje powieki. Pocierając dłońmi oczy przypomniał mi się sen, przez który mimowolnie poczułam nieprzyjemne dreszcze. Było to kilka lat temu, jednak dlaczego teraz wróciło to wspomnienie? Dlaczego po tym wszystkim znów podświadomie o nim myślę? Dlaczego, mimo wszystko, mimo tych okropieństw, które mi zrobił, nadal o nim śnię?
Wzdychając cicho potrząsnęłam głową. Zsunęłam się szybko z łóżka i, udając się do kuchni, usłyszałam tam głos zarówno Maxa, jak i Belli.
- Cześć.- mruknęłam cicho posyłając obojgu blady uśmiech.
- Cześć.- odparli równocześnie, szykując dla wszystkich śniadanie.
Rozglądając się po mieszkaniu zagryzłam wargę, szukając gdziekolwiek Justina.
- Nie ma go, nie martw się.- usłyszałam za sobą głos Maxa, przez co od razu spojrzałam niepewnie w jego oczy, posyłając mu lekki uśmiech.
Po zjedzeniu śniadania całą trójką zasiedliśmy na kanapie, oglądając coś w tv. Śmialiśmy się, żartując z wszystkiego po kolei. W pewnej chwili, słysząc otwieranie drzwi, Max kazał nam się zamknąć. Biorąc szklankę wody w rękę ruszył w stronę wyjścia, gdzie za ścianą czekał na Justina. Gdy ten w końcu się pojawił, oberwał płynem prosto w twarz, przez co całą trójką zaczęliśmy się śmiać. Jednak, kiedy zaraz za nim pojawił się ktoś jeszcze, wszyscy zamarliśmy, nie wiedząc co powiedzieć.
- Co on tu robi?- warknął Max, ściskając w dłoni szklankę na tyle mocno, że mógłby ją zbić w swoich rękach.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Od Autorki:
Od Autorki:
Witam Was, moi drodzy :) Mam nadzieję, że wybaczycie mi takie długie odstępy między rozdziałami, ale niestety nie mam laptopa i jako tako staram się czasami wpaść na sprzęt mamy. Przeważnie zaglądam z telefonu, ale przecież z niego nie dodam kolejnego rozdziału, prawda?
Jeszcze raz przepraszam. Własnego laptopa nie będę miała póki nie uzbieram na niego.
Mam ogromną prośbę! Znajdzie się ktoś, kto dałby radę zrobić szablon na tego bloga? Bardzo mi na tym zależy. W kilku szabloniarniach szukałam kogoś, ale niestety nikomu nie chce się zrobić szablonu z Justinem, ehh.
Polecam Wam blogi:
Alexa ***
Jak myślicie, Czy Justin w końcu się ogarnie i zacznie brać poważniej Michelle?
Czy przestanie w końcu, za przeproszeniem, ruchać?
Kto mógł przyjść z Justinem do ich domu?
PS jeśli ktokolwiek chce, by polecić jego opowiadanie, niech pisze w karcie "POLECAM" a przeczytam i, jeśli mi się spodoba, polecę pod kolejnym rozdziałem :)
xoxo
"Nigdy sex z Chantelle nie był jednym z najcichszych. Zawsze wydzierała się jak małpy w okresie godowym." - kurwa, leże. Nie mogłam się powstrzymać. Hahahahah #happy #love
OdpowiedzUsuńRozdział jest super, a co do szablonu; czemu nie dasz tamtego albo po prostu z samą Barbarą? Praktycznie szabloniarki mają powyżej 17 lat i nie przepadają za Jussem, więc nie robią z nim szablonów. Chociaż! Krucze szablony - tam robią niektóre dziewczyny :>
Pozdrawiam,
Kadu. :)
Zapraszam do siebie: do-not-say-anything.blogspot.com
Liczę na Twoją (długą ;D) opinię :)
Tamten szablon jakiś sztywny zaczął mi się robić :d Znudził mi się jakoś i chciałabym trochę tu pozmieniać.
UsuńRozdział zajebisty;) Czekam na więcej
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńhttp://i-feel-it-i-breathe-it-believe-it.blogspot.com/
Ten liam pewnie z nim przyszedł a dobrze niech cierpi i niech Michelle robi co chce,i niech go olewa on sie piepszy z każdą. Niechn mu robi na złość
OdpowiedzUsuńwww.one-year-without-you-jb.blogspot.com
No WTF O.o najpierw Chantelle (swoją drogą śliczne imię ;3), a później jakaś pierwsza lepsza dziewczyna z klubu? On jest jakiś głupi...Niech się lepiej zajmie Michelle, a nie xD
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńNo w końcu udało mi się znaleźć czas i nadrobić wszystkie rozdziały. Jestem pod wrażeniem tego jak piszesz. Opisy są ciekawe i nie jestem w stanie przewidzieć fabuły.
OdpowiedzUsuńCo do treści ostatniego rozdziału... Mam wrażenie, że Justin przyszedł z Liamem.
Jeśli chodzi o Michelle to nie dziwię jej się z obecnymi odczuciami do Justina. Na serio chamsko zagrał- nie ważne, że pod wpływem chwili dostał małpiego rozumu lub jakby to inaczej nazwać mózg przeszedł mu do innej części ciała hahaha.
Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie http://following-liars.blogspot.com
Szczerze? Ja sama nie przewiduję co napiszę, hah. Wszystko piszę spontanicznie. Jak tylko wejdę na laptopa to bez jakiegokolwiek planu czy czegoś tam po prostu piszę co mi wpadnie akurat :d
Usuńon się chyba nie ogarnie...tak mi się wydaje
OdpowiedzUsuńZajebisty. Czekam na next!!!
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńSerdecznie Cię zapraszam na http://podstrona-kadu.blogspot.com/, gdzie możesz zamówić zwiastun.
Pozdrawiam,
Kadu i zwiastuny-na-bloga.blogspot.com :)
Przepraszam, że tutaj, ale bardzo mi na tym zależy xoxo
Chciałabym przejść staż. Mogłabyś u mnie zamówić?
Kocham <3 !
Oczywiście, oczywiście, że zamówię :)
UsuńBoże to wspaniałe C: Szkoda, ze nie masz swojego laptopa ;o. No cóż poczekamy <3. :3
OdpowiedzUsuńEhh, też mi strasznie przykro z tego powodu. Jestem właśnie na laptopie mamy i postaram się wszystko po kolei ogarnąć tutaj. Trzymajcie kciuki a może jeszcze dziś pojawi się kolejny rozdział :)
UsuńZostałaś nominowana do Libster Award.
OdpowiedzUsuńWięcej informacji tutaj: http://do-not-say-anything.blogspot.com/p/nominacje.html
Justin znowu zaszalał? A to wariat, hahah.
OdpowiedzUsuń