poniedziałek, 24 czerwca 2013

Chapter IV: Rescue

Justin

Rozmowa z Michelle nie trwała długo. Zaledwie po dziesięciu minutach Bella zabrała ją do swoich znajomych, karząc mi oraz Maxowi wrócić do "swoich zajęć". Nowa najwidoczniej rozluźniła się przy nas, ponieważ już po chwili znacznie częściej się odzywała.

Kiedy złapałem za kij, by wrócić do gry, w sali znów zapanowała cisza oraz półmrok. Odwróciłem głowę w kierunku drzwi i od razu pożałowałem, że to zrobiłem. Liam. Mogłem się spodziewać, że wraz z pobytem Michelle tutaj i on się pojawi. Wraz z Maxem graliśmy, dokładnie obserwując zarówno jego grupę jak i Belli.

Zaledwie na kilka minut odwróciłem wzrok a już mogłem usłyszeć warczenie Belli.
- Zostaw ją, kurewki stoją tam pod ścianą!- uderzyła w ramię Liama z taką siłą, że ten się lekko odchylił w bok.
Z grymasem na twarzy spojrzał na Isabellę i pchnął ją na pobliski fotel tak, że mało brakowało a wraz z nim poleciała by na ścianę. Wściekła już miała do niego podejść, kiedy jej znajomi złapali ją za ramiona, chcąc ją odciągnąć od Liama.

Widząc przerażoną twarz Michelle, którą ów oblech przygwoździł do ściany, zdenerwowałem się. W końcu kto normalny robiłby coś takiego, gdyby widział, że tak drobna dziewczyna nie pasuje do takich ludzi jak on?
Wymieniłem z Maxem porozumiewawcze spojrzenia i, odkładając kije do bilarda ruszyliśmy w ich stronę. Liam prawdopodobnie nawet nas nie zauważył, bo już zaczął wsuwać dłonie pod sweterek nowej. Złapałem go za jedno ramię jak najdalej się dało odciągając go od dziewczyny.

- Dziwki Ci się skończyły? Huh?- warknąłem, zasłaniając Michelle własnym ciałem. Max stając obok mnie spojrzał na dziewczynę. Kątem oka zauważyłem, jak puszcza jej oczko, co jedynie mnie rozbawiło.
W końcu kto w takiej sytuacji puszcza oczka? Może myślał, że chodzi mi o wykazanie się przed nią? W końcu nie kto inny jak on widziałby tylko łapanie punktów u dziewcząt.
- A ty Bieber co? Aniołek taki z Ciebie? Już chciałbyś ją do siebie zaciągnąć, co?- można było usłyszeć nikczemny śmiech Liama dosłownie w całym budynku, przez co wszystkie pary oczu zwróciły się ku nam.
- Nie rozśmieszaj mnie, tylko ty jesteś zdolny zaciągnąć do łóżka wszystko co się rusza.- prychnąłem pod nosem, patrząc twardo na jednego z kumpli Liama, z którym był naprawdę bardzo zżyty.

Jeśli wiecie co mam na myśli.

Oboje nieco się zmieszali, niemalże od razu dając za wygraną.
- Ty, Bieber, lepiej trzymaj język za zębami. Pamiętasz co było ostatnio?- uśmiechnął się chytrze, podchodząc bliżej mnie. Jednak nawet nie drgnąłem.- Pamiętaj kto tu komu wisi pieniądze.- warknął, nie zrywając kontaktu wzrokowego.
On naprawdę myślał, że mnie tym wystraszy? Ten koleś zawsze myślał, że skoro jest w gangu to każdy będzie się go bał. Prawda oczywiście okazała się całkiem inna, gdyż nikt go się nie bał. Nie miał tej władzy. Aczkolwiek wyglądał dość potężnie i miał tą siłę, by móc się wywyższać.
- Ty pamiętaj komu obciągasz.- szepnąłem, nachylając się do niego, gdyż był odrobinę niższy ode mnie.
Widząc zaczerwienione oczy Liama mrugnąłem do niego, dając mu do zrozumienia, że to już koniec rozmowy. Odwrócił się na pięcie ostatni raz posyłając mi złowrogie spojrzenie po czym zniknął w ciemnym korytarzu.
Uśmiechając się zwycięsko wraz z Maxem przybiliśmy sobie piątki, odwracając się do nowej, jednak jej już tam nie było.

Szczerze? Zwątpiłem. Gdy rozejrzałem się po sali, zauważyłem, że Belli oraz jej znajomych również nie ma. Najwidoczniej podczas naszej "rozmowy" z Liamem musieli wszyscy wyjść.
Westchnąłem cicho i, nic nie mówiąc, po prostu ruszyłem w stronę wyjścia. Wiedząc, gdzie znajduje się pokój Belli od razu tam ruszyłem.


Michelle

To było jak cholerny koszmar! Skąd on się tam w ogóle wziął!? Dlaczego właśnie mnie to wszystko spotyka!?

~*~
- Jak masz na imię, moja piękności?- spytał, dość mocno popychając mnie na ścianę. Kim on jest w ogóle, że ma czelność tak mnie traktować!? - Odjęło Ci mowę, kochanie? Nie musisz się mnie bać. Zrobię wszystko tak, że będzie Ci naprawdę dobrze. Od dzisiaj jesteś moją własnością, rozumiesz?- wyszeptał do mojego ucha, na koniec muskając jego płatek swymi obleśnymi wargami.
Szczerze? Gdyby był to ktokolwiek inny, nie z tego miejsca, może i by mi się spodobało, ale nie w tym wypadku, nie z takim doborem słów.
Starając się go odepchnąć zaczęłam głęboko oddychać, słysząc wściekłą Bellę, która za wszelką cenę starała się mi pomóc, jednak na marne. Czując się bezsilna poczułam, jak łzy zbierają się pod moimi powiekami.

Przymknęłam powieki, nie wiedząc co robić. Spanikowałam. Na szczęście poczułam, jak powietrze wokół mnie znów staje się normalne. Otworzyłam oczy widząc przed sobą parę pleców. Nie dochodziło do mnie jednak to, co mówili, czy w ogóle ktokolwiek patrzył na mnie.
Korzystając z okazji szybko pognałam z Bellą w stronę drzwi, od razu udając się do naszego pokoju.
~*~

- Hej, mała, uspokój się. Jest okej. Chłopcy już to załatwili.- szeptała Bella gładząc moje włosy.
Trzymając głowę między kolanami otuliłam nogi ramionami, starając się uspokoić. Minęło zaledwie kilka minut a już ktoś zapukał do drzwi. Poczułam, jak Bels wstaje z łóżka a po chwili otwiera je.
- I jak ona się czuje?..- usłyszałam ten sam miły, ciepły głos, który niemalże od razu ukoił moje głupie myśli.
Podnosząc wzrok utkwiłam go w ów chłopcu, w Justinie. Dlaczego właśnie tak na mnie działał? Uspokajał mnie. Przecież wymieniliśmy zaledwie kilka słów. Dlaczego wydaje mi się, że i on nie pasuje do tego miejsca?

Widząc, że Bella wpuszcza obu chłopców do pokoju, mocniej ścisnęłam swoje nogi, nie spuszczając z nich wzroku. Kiedy lokatorka tylko zajęła miejsce na swoim łóżku, westchnęłam cicho, patrząc na swoje kolorowe skarpetki.

Czując, jak chłopcy siadając na łóżku, wstrzymałam oddech, nie wiedząc co powiedzieć. W końcu udało mi się wyszeptać ciche "dziękuję", choć wiedziałam, że to i tak mało.

- I jak u Ciebie?- usłyszałam zachrypnięty głos Justina. Skinęłam głową, że wszystko ok, jednak po chwili mogłam usłyszeć głos tego drugiego. Maxa?
- Nie bój się Liama, to gnojek. Nic Ci nie zrobi jeśli będziesz z Bellą, bądź kiedy my będziemy w pobliżu.- czułam, że mówiąc to uśmiecha się, przez co spojrzałam na nich obu, unosząc delikatnie kącik swych ust do góry.
- Obiecujecie?..


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Od Autorki:
Tak, wiem, zawaliłam. Zarówno z terminem jak i rozdziałem. Mam nadzieję, ze mi to wybaczycie, ale naprawdę źle się czuję jakoś od środy. Obiecuję, że kolejne będą znacznie lepsze niż ten. Kolejny powinien pojawić się jakoś... Między środą a sobotą.

Dziękuję za te wszystkie komentarze pełne zniecierpliwienia :P Cieszę się, że czytacie.

xoxo

11 komentarzy:

  1. a mnie tam sie podoba :) czekam na nowy rozdzial!
    @itsMaggiex

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na kolejny rozdział,

    OdpowiedzUsuń
  3. super nie moge doczekać się nn :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Nic nie zawaliłaś, rozdział jest świetny! Justin jest taki uroczy, gdy ją broni. Oby ochronił ją przed Liamem. I ciekawe, kto będzie miał u niej większe szanse Justin, czy Max? Zobaczymy, bo obaj są nią 'zauroczeni'.
    Czekam na nn :)

    @swaginrackcity
    badmeetsevil-tlumaczenie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. przeczytałam, bardzo mi się podobał i czekam na nowy! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. czekam na kolejny ! xx

    OdpowiedzUsuń
  7. o ja pierniczę .. to opowiadanie jest takie wciągające, lekko i szybko się czyta : ) dodałam do obserwowanych i czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam ! : *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww, dziękuję :) Ja jak sama to czytam to jakoś tak... Dziwnie. Ale cieszę się, że Wam się podoba. Zależy mi na takich komentarzach :)

      Usuń
  8. czytam! <3 boooże ale wciągające :D kocham :D ;p <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Też chciałabym na żywo usłyszeć zachrypnięty głos Justina...
    Ogólem rozdział fenomenalny!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy