Michelle
W końcu chłopak, który był z Bellą w pokoju, opuścił go, dzięki czemu mogłam znów do niego wejść i schować się pod kołdrą. Dziewczyna nawet nie zwróciła zbyt wielkiej uwagi na to, że jestem w tym samym pomieszczeniu co ona. Na moich oczach ubrała się i rzuciła z powrotem na łóżko, wzdychając cicho.
- Niesamowite co takie młodziaki potrafią wyczyniać językiem...- zachichotała, podpierając się na łokciach.- Załatwić Ci jakiegoś?- spytała, uśmiechając się znacząco.
Odwracając się plecami do niej nic nie powiedziałam a następnie zamknęłam oczy, starając się zasnąć. Chciałam przespać cały ten czas aż do przyjazdu Cat. Brakowało mi jej jak cholera. Brakowało mi rodziców, brakowało mi brata, wszystkich! Dlaczego więc została mi tylko Catarina? Czy to nie powinno być tak, że rodzice trzymają Twoją stronę? Wspierają Cię i starają się pomóc?
Usłyszałam trzask drzwi przez co ocknęłam się szybko, niemalże podskakując na łóżku. Rozejrzałam się po pokoju i... Nie dostrzegłam nikogo. Widać, że Bella dość szybko odpoczęła.
Ta dziewczyna wydaje się być dość interesująca. Jest najmilszą osobą jaką tutaj spotkałam. Cieszę się, że to właśnie z nią zamieszkałam tutaj.
Nie wiem ile czasu minęło. Usłyszałam pukanie do drzwi a już chwilę później w pokoju pojawił się opiekun, prosząc o przygotowanie się na spotkanie z przyjaciółką.
Założyłam bluzę oraz trochę ogarnęłam się. Kiedy wyszliśmy z pokoju minęłam się z Bellą, która jedynie posłała mi ciepły uśmiech, zamykając się z powrotem w pokoju.
Cieszyłam się, że będę mogła spotkać się już dzisiaj z kimś bliskim. Będę mogła porozmawiać z nią o... Wszystkim. Mam ochotę wypytać ją o to, co się dzieje, co mówią ludzie na mój temat, chociaż pewnie mają takie samo zdanie jak moi rodzice.
Dotarliśmy do niewielkiego pomieszczenia. Zaledwie otworzyłam drzwi a już para rąk owinęła moje ramiona. Uśmiechając się szeroko oddałam uśmiech, wzdychając cicho. Tego właśnie mi brakowało. Prawdziwego przytulenia.
- Mia! Cholernie mi Ciebie brakowało.- wyszeptała wprost do mojego ucha, muskając po chwili policzek. Dlaczego Mia? To moje drugie imię. Bardziej spodobało się Catarinie i właśnie tak do mnie najczęściej mówi.
- Mi Ciebie również.- westchnęłam, wyswobadzając się z ramion przyjaciółki.
Ruszyłyśmy w kierunku niewielkiej kanapy i usiadłyśmy na niej, wpatrując się przez kilka chwil w siebie. W pewnej chwili nie wytrzymawszy jej spojrzenia po prostu spuściłam wzrok, nic nie mówiąc.
- Wyglądasz okropnie...- zaczęła dość cicho.
- Jest aż tak źle?- zaśmiałam się krótko, bawiąc się swoimi palcami.- A ty jak się trzymasz tam beze mnie? Co u wszystkich?
- Czuję się strasznie bez Ciebie... Za cicho jest.- odparła, uśmiechając się smutno.- A reszta... Dziwnie się zachowują. Wszyscy o Tobie mówią.- odwróciła wzrok ściskając swoje dłonie.- Nie jest za dobrze.
Uśmiechnęłam się smutno podciągając nogi pod samą brodę. Wiedziałam, że tak będzie. To było bardzo prawdopodobne, że wszystko się natychmiastowo zmieni. Takie wiadomości rozchodzą się z prędkością światła. Dlaczego ludzie nie mogą rozmawiać o tym, jak pomagać ubogim? O zbiórkach pieniędzy na szczytne cele?
- Matt jest po Twojej stronie.- wypaliła w pewnej chwili, co mnie zaskoczyło. Spojrzałam na nią nie dowierzając, błagając by powiedziała coś więcej.- Myślał o tym wszystkim i chyba dotarło do niego, że nie byłabyś w stanie zrobić czegoś takiego. Powiedział bym Cię przeprosiła za jego ostatnie zachowania. Wpadnie kiedyś tu do Ciebie.
Uśmiechnęłam się wdzięcznie, natychmiast przytulając przyjaciółkę. Nawet nie wiecie jak ważne dla mnie było to, by mieć przy sobie ją oraz Matta. Mój brat był niesamowity, zawsze stał po mojej stronie. Ostatnio może nie potrafił tego zrobić, ale... Jak widać znów wrócił ten sam Matt.
Rozmawiałyśmy tak jeszcze z dobrą godzinę, kiedy opiekun postanowił nam przeszkodzić i po prostu wyprosił moją przyjaciółkę. Trzymając się za ręce poszłyśmy w kierunku wyjścia, gdzie zostawiłam ją i, pożegnawszy się wróciłam sprintem do pokoju, starając się nie wpaść na nikogo podejrzanego.
Justin
- No siema brat! - przywitał się ze mną Max naszym uściskiem, po chwili wskakując na moje łóżko. Jak to on miał w zwyczaju podparł nogi na niewielkim stoliku, rozglądając się dokoła.- Widzę, że dzisiaj nie przyprowadziłeś jeszcze żadnej.- zaśmiał się, kręcąc głową z dezaprobatą.
Wywróciwszy oczyma opadłem na wielki fotel, odchylając od razu głowę w tył.
- To co to za sprawa, stary?- spytałem, pocierając dłońmi twarz.
- Pamiętasz Georga? Dziadka?- spytał, na co skinąłem głową. Kto by go mógł zapomnieć.- No, umarł kilka dni temu.- ta wiadomość od razu mnie pobudziła.
Spojrzałem na brata wytrzeszczając oczy.
- Ale to nic... Przepisał na nas swój domek nad jeziorem. Pamiętasz? Spędzaliśmy tam większość naszego czasu łowiąc ryby.- uśmiechnął się szeroko, przez co i na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Jednak nie cieszyła mnie wiadomość o jego śmierci. W końcu był mi opiekunem, był moim idolem. Zawsze wiedział czego potrzebuję i jak mnie uspokoić. Nie bał się mnie i zawsze mówił to, co myśli. Właśnie po nim odziedziczyłem charakter.
Po kilku minutach rozmowy udaliśmy się do sali gier. Niezbyt wiele osób się tam pojawiło. Na co dzień przewijało się o tej porze ze dwadzieścia-trzydzieści osób.
Chwyciliśmy za kije do bilarda i zaczęliśmy grać, rozmawiając ze sobą.
W pewnej chwili do sali weszła Bella z nową, przez co wzrok Maxa od razu powędrował na nie obie a na twarzy pojawił się niewielki uśmiech.
- Młody, co to za jedna?- spytał, podchodząc do mnie.
Zerkając w stronę nowej przesunąłem językiem po wargach, przyglądając się jej przez chwilę.
- Nie wiem. Jest tutaj od dziś rana. Już miała do czynienia z Alice.- prychnąłem, przypominając sobie ich "starcie".
Max jedynie zaśmiał się cicho, nie spuszczając z niej wzroku. Wiedziałem już co ma na myśli przez co od razu szturchnąłem go kijem, mrożąc od razu wzrokiem.
- Nawet sobie o tym nie myśl. Wygląda na to, że nie jest jak te dziwki tutaj.- odparłem, na co ten jedynie skinął głową.- Zresztą zobacz, jest pod skrzydłami Isabelli. Nie do zwyciężenia.- zaśmiałem się krótko, widząc jak Bella przedstawia nową swoim znajomym.
Przyglądaliśmy się tak dość długo całej grupie, kiedy nagle przyrodni brat jęknął cicho, siadając na brzegu stołu.
- Boskie ciało. Chyba jeszcze nieużywane.- westchnął, pocierając dłońmi swoje kolana.- Wygląda na nieśmiałą, ale zobacz stary, jak się porusza. Jak się niewinnie uśmiecha.
Zastygłem, dokładnie przyglądając się nowej. Nie wiedziałem nawet jak ma na imię, ale wyglądała naprawdę zjawiskowo. Czy ja naprawdę użyłem tego słowa? Jak widać inaczej nie można tego określić.
Dopiero teraz dostrzegłem ten uśmiech, błysk w oku. To, jak się płynnie i niespokojnie poruszała. Kiedy wodziła wzrokiem po sali z widocznym strachem w oczach. Zrobiło mi się jej... Szkoda? Widać, że nie była gotowa na takich ludzi, na takie miejsce.
W pewnej chwili jej wzrok powędrował w naszą stronę, przez co przez chwilę mogłem spojrzeć wprost w jej oczy. Niestety nie trwało to długo, ponieważ niemalże od razu spuściła wzrok, odwracając się do nas tyłem. Na sam jej gest uniosłem delikatnie kąciki swych ust, ponownie wsłuchując się w głos brata.
- Boże... Jeszcze ten tyłek...- wymamrotał z przejęciem.
BOŻE, z kim ja tu żyję...
- Mógłbyś zostawić to wszystko dla siebie? Weź sobie jakąś do pokoju i ją obcykaj. Nie widzi mi się słuchanie Twoich jęków tutaj.- mruknąłem podirytowany, wracając do gry.
Max chyba wziął to do siebie, ponieważ sam również zrobił to, co ja, jednak widziałem jak raz po raz zerka w stronę nowej.
- Jak ma na imię?- spytał w pewnej chwili, trafiając dwie kule do dołków.
- Skąd mam wiedzieć? Mało kto to wie. Idź sobie zagadaj, casanowo.- prychnąłem, ustawiając się do gry.
Nim się obejrzałem Maksa już nie było. Odwróciłem się do grupy Belli i, widząc brata idącego w ich kierunku zarechotałem głośno, opierając się ponownie o brzeg stołu. Ten facet jest zajebisty. Sam mógłbym to zrobić, ale... Jakoś nie kręciło mnie to. Ona mnie nie kręciła mimo swojego boskiego, niewinnego ciała.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Belli. Podniosłem na nich wzrok i od razu ujrzałem Maxa, w delikatny sposób przystawiającego się do nowej. Krzyżując ręce zmarszczyłem brwi, dokładnie się im przyglądając.
Na pierwszy rzut oka dziewczyna się nie sprzeciwiała, jednak jej wzrok mówił całkiem co innego. Bella zachęcała ją do rozmowy, chociaż ta nawet nie odezwała się do żadnego z nich słowem. Twarda sztuka.
- Michelle! No nie bądź taka niedostępna.- jęknęła dość głośno Isabell.
Szybko spojrzałem na Michelle, widząc w jej twarzy zakłopotanie. Więc tak ma na imię... Michelle. Ciekawie.
Wszyscy naciskali na nową, przez co od razu na mojej twarzy zagościł grymas. Czy tak trudno było im pojąć, że dziewczyna nie ma nic do powiedzenia? Nie widzieli cholernego strachu w jej oczach? Czy tylko ja to mogłem dostrzec?
Nie czekając długo rzuciłem kij na stół, przez co wszyscy spojrzeli w moją stronę. Pewnym krokiem ruszyłem w ich stronę a w sali nastała cisza. Słychać było jedynie szepty znajomych Belli, która patrzyła na mnie nieco zdziwiona.
- Siemasz Bella.- przywitałem ją cwanym uśmiechem, na co ta odpowiedziała krótkie cześć, po chwili przedstawiając mnie nowej.
Posyłając Michelle ciepły uśmiech ująłem jej dłoń, delikatnie ją ściskając i mówiąc ciche hej. Wyglądała tak... Niewinnie. Wiem, powtarzam się, ale sam jej wzrok był tak uroczy, że nie dało się tego nie powtarzać.
- Odpuściłbyś stary. Nie widzisz, że ją straszysz?- fuknąłem na brata, kierując na niego wzrok.
Ten jedynie wywrócił oczyma, wracając do rozmowy z wszystkimi dokoła.
Michelle jak zawsze nic nie mówiła, jedynie bawiła się swoimi palcami, spoglądając raz po raz w moją bądź Belli stronę. Niestety jej kumpela była zbyt zajęta Maxem, by zwrócić na nią uwagę.
Kiedy nasze spojrzenia się spotkały ujrzałem niewielkie rumieńce na twarzy Mich, przez co natychmiast się uśmiechnąłem, puszczając jej oczko.
Aż tak działam na nią?
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Od Autorki:
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać, ale jak już pisałam, nie miałam za bardzo jak cokolwiek napisać. Następny rozdział powinien się pojawić jakoś w piątek, sobotę lub niedzielę.
Miłego dnia
xoxo
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Po prostu Cudooooo <3
OdpowiedzUsuń@NikaDirectioner
super super super czekam na klejny
OdpowiedzUsuńzaje <3
OdpowiedzUsuńBoski. Czekam na nexta <33 XD
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO <3
OdpowiedzUsuńJustin powoli zaczyna darzyć Michelle jakimiś uczuciami, jak miło. Cały czas nie wiem, co wydarzy się w kolejnych rozdziałach, nie mam pomysłu, co mogłabyś wykombinować, więc mam nadzieję, że miło nas zaskoczysz :)
OdpowiedzUsuń@swaginrackcity
no też liczę na to że się coś wydarzy to opowiadanie jest takie inne super
OdpowiedzUsuńczekam na następny :* świetne, idealne i takie JDKNFJVBHJFDBSD <3 kooocham <3
OdpowiedzUsuńboskie!;D
OdpowiedzUsuńCZYTAM, CZYTAM, CZYTAM <33333333
OdpowiedzUsuńOmg .!!!!
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NN
Kolejny prooosze ! :D <3 Czekam :*
OdpowiedzUsuńdodaj nexta. kocham to opowiadanie. xxxx
OdpowiedzUsuńkocham, kocham to! :D
OdpowiedzUsuńboski!
OdpowiedzUsuń17 kom, haha czekam na rozdzial :*
OdpowiedzUsuńKIEDY NASTĘPNY ROZDZIAŁ? bo ja tu z nerwów grzeje. kooochaaam tooo <3
OdpowiedzUsuńWłaśnie dodałam :)
UsuńAhhh, ten urok Justina... ♥
OdpowiedzUsuń