środa, 12 czerwca 2013

Chapter III cz.I: Rules

Justin

Wzrok każdego w ośrodku raz po raz wodził po ciele nowej, oprowadzając ją po całym placu. Na pierwszy rzut oka wyglądało to wszystko dość... Śmiesznie. Aczkolwiek każdy chciał już położyć na niej ręce. Faceci, dziewczęta. Wszyscy. Bez względu na płeć czy wiek. Dziewczyna jest nowa, ma ponętne ciało i wygląda naprawdę niewinnie. Nawet mi przez głowę przeszła myśl, że leżę między jej nogami, zlizując i ssąc jej cnotę.

Bella zdążyła oprowadzić nową po całym podwórku nim dotarło do mnie, że idą w kierunku wejścia. Uchyliwszy im drzwi posłałem nowej zadziorny uśmiech, odprowadzając je wzrokiem do samego, ciemnego korytarza, w którym zniknęły. Zamurowało mnie. Poczułem, jak w spodniach robi się ciasno, przez co zakląłem pod nosem. Co to miało być? Zaledwie spojrzała w moją stronę, jej włosy, które delikatnie musnęły skórę mojej dłoni pachniały naprawdę słodko. Truskawka? Tak, to była truskawka.
Trzasnąłem drzwiami i, jak najprędzej idąc w stronę swojego pokoju złapałem jedną z dziewcząt za nadgarstek, ciągnąc ją za sobą. Wiedziała o co mi chodzi. Wyrywała się, zaprzeczając i wrzeszcząc na mnie. Nim ktokolwiek zdążył zwrócić uwagę na nas, zamknąłem drzwi pokoju, rzucając dziewczynę na łóżko. Rozpinając spodnie podszedłem do niej, wskazując na swoje krocze.
- Do roboty.- warknąłem, łapiąc ją za włosy. Bez słowa, z grymasem na twarzy zsunęła ze mnie bokserki, od razu zabierając się do pracy.

Bawiło mnie, jak te wszystkie laski tutaj oddawały się bez niczego. Ulegały niemalże od razu, łapiąc za fujary wszystkich z ogromną chęcią. Nie wstydziły się koleżanek, chwaliły się na każdym kroku o swoich doznaniach i nowych eksperymentach. Nie obchodziło je czy zajdą w ciążę, czy złapią HIVa. Chciały przyjemności, którą mogły dostać na każdym kroku.

W takie miejsce jak to trafiają dzieciaki, które nie potrafią znaleźć sobie miejsca w życiu, między ludźmi. Robią wszystko, by sprzeciwić się światu i wszystkim, co staną im na drodze. Dlaczego ja stałem się "bad boyem"? To bardzo proste... Ciekawość. Chęć wolności, która jest teraz z lekka ograniczona. Smak świata, kobiet, życia. Wszystko, czego pragną zniewoleni. To wszystko: narkotyki, pieniądze, dziewczyny, wolność, alkohol, adrenalina i przygody, to wszystko sprawia, że chce się żyć.


Michelle

- Musisz znać reguły tutaj, nowa.- głos Belli odbijał się godzinami w moich uszach.
To, co usłyszałam, nie powiem, że nie, ale przeraziło mnie. Cały ten regulamin, który panował tutaj, bardzo się różnił od tego w szkole. Zresztą co ja chciałabym porównywać! To miejsce jest piekłem.
- Po pierwsze... Staraj się nie podpadać podejrzanym osobom. Nigdy nie wiadomo co kto może mieć w głowie i jak to wykorzysta. Po drugie, staraj się nigdy nie chodzić nigdzie sama. Niedługo Cię zapoznam z kilkoma moimi znajomymi, którzy w razie co postarają się Ci pomóc.- nawet to mnie nie uspakajało.
W końcu żadne z nich nie będzie przy mnie 24 na dobę, prawda? Nikt nie będzie w stanie pilnować mnie przez dłuższy czas, w końcu każdy ma swoje obowiązki, czas dla siebie.
- I po trzecie, najważniejsza zasada... Nie chodź w miejsca, w których będziesz łatwym łupem. Zawsze na widoku opiekunów albo kogoś z nas. Nie zostawaj nigdzie sama.- westchnęłam, zakładając na siebie czarny, luźny sweterek.
Nikt nie był w stanie mnie chronić tutaj. Każdy robił co chciał, z kim chciał i jak chciał. Ja nawet nie potrafiłam się bić, obronić. Może w gębie jestem momentami mocna, ale co z tego, skoro to raczej nie obroni mnie przed czyjąś pięścią bądź fujarą?
Zapięłam ciasne, szare rurki i spięłam włosy w wysokiego kucyka, oddychając głęboko. Po co mnie wzywał opiekun? Minęło zaledwie pół dnia od tego, jak tutaj dotarłam. Co więcej mogli ode mnie chcieć?

* * * pół godziny później * * *

Zdenerwowana dość szybko wyszłam z gabinetu dyrektora placówki. Catarina, moja przyjaciółka od serca, nie zostawiła mnie nawet po tym, jak każdy stwierdził, że jestem morderczynią. Ona jedna trzymała wciąż moją stronę i wiedziała, że nie jestem do czegoś takiego zdolna. Miała się tu pojawić za kilka godzin, już nie mogłam doczekać się spotkania. Mam zamiar wypłakać się jej, chcę by choć ona mnie wysłuchała, przytuliła.

Rozejrzałam się po korytarzu i, stwierdzając, że nikogo podejrzanego nie ma dokoła, dość pewnym krokiem zaczęłam podążać w stronę pokoju. Nie miałam zamiaru wychodzić z niego przez kolejne kilka dni.
Czułam na sobie pare spojrzeń, jednak mało mnie obchodziło kto patrzył w moją stronę. Ale przecież nie powinno mi być to obojętne, prawda? Powinnam wiedzieć kto i jak na mnie patrzy, czy czasem nie szykuje się, by zaatakować. Nawet to mnie nie zatrzymywało, chciałam jak najprędzej położyć się w łóżku. Schować w nim i nie wychodzić.

W pewnej chwili poczułam jednak, jak ktoś łapie mnie za ramię. Szybko podniosłam wzrok i, przełykając gulę w gardle dostrzegłam, że to ta sama dziewczyna, co niemalże rzuciła mnie poprzednio na ścianę.
- I co? Sama tak będziesz spacerowała? Nie boisz się?- zaśmiała się, mocno ściskając moje ramię.
Kiwnęłam przecząco głową, starając się wyrwać z jej uścisku. Widząc, że uśmiecha się szeroko, spoglądając na mnie z góry, poczułam jak moje wnętrzności wywracają się ze strachu.
- Puść mnie, nie chcę kłopotów.- odpowiedziałam na tyle głośno, by każdy kto był w pobliżu mógł to usłyszeć. Wyszarpnęłam się w końcu z jej macek i pognałam biegiem w stronę pokoju. Otworzyłam drzwi i... Oniemiałam. Bella leżała z jakimś kolesiem w swoim łóżku. Czując, jak moje policzki robią się czerwone szybko zamknęłam drzwi, wycofując się w stronę ściany za moimi plecami.
I co ja mam teraz zrobić? - jęknęłam w myślach, przymykając powieki. Do przyjazdu przyjaciółki mam jeszcze dobrą godzinę, gdzie mogłabym się schować?
Pocierając dłońmi twarz zsunęłam się po ścianie, oddychając głęboko. Usiadłam i, podpierając głowę na dłoniach przymknęłam powieki, starając się nie rozpłakać. Bo po co tu trafiłam? Jestem aż takim złym człowiekiem, że własny przyjaciel wpakował mnie w takie gówno?

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Od Autorki:
Wiem, że krótko, ale nie potrafiłam się skupić żeby napisać coś więcej. Jak widzicie rozłożyłam ten rozdział na dwie części. Miał być dłuższy, ale wiem, że nie dam rady go na razie napisać, dlatego właśnie pojawi się w dwóch kawałkach.
xoxo

16 komentarzy:

  1. wiem że musi być 10 komentarzy na nowy rozdział ale ja cię prosze dodaj kolejny to jest cudowne opowiadanie. Błagam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj zacznę pisać drugą część tego rozdziału, może dam radę dziś dodać, a jeśli nie to postaram się jutro :)

      Usuń
  2. Fajnie że Catarina przyjeżdża. Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mi jest żal Michelle, gdy tak czytam o tym jakie to miejsce jest wstrętne. Ciekawe, co Justin dla niej planuje :) Z niecierpliwością czekam na ich dalsze losy.

    @swaginrackcity

    OdpowiedzUsuń
  4. to opowiadanie jest swietne :) informuj o nowych rozdzialach jak mozesz :) @itsMaggie

    OdpowiedzUsuń
  5. @itsMaggiex zjadlam literke na koncu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. te opowiadanie jest taki inne błagam cie prosze o kolejny ..uwielbiam takiego Justina

    OdpowiedzUsuń
  7. Proszę, dodaj następny, nie mogę czekać ! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg . !! Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. te opowiadanie jest rewelacyjne.Proszę dodaj następny

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest ŚWIETNE! Nigdy nie czytałyśmy czegoś podobnego, za co masz u nas wielkiego plusa. Pomysł jak i wykonanie jest rewelacyjne.
    Zapraszam do siebie i liczę na szczery komentarz: her-romeo-his-juliet.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Boski ! Czekam na nn ! ;3

    OdpowiedzUsuń
  12. Boski ! Czekam na nn ! ;3

    OdpowiedzUsuń
  13. To jest genialne! Już się zdążyłam uzależnić od Twojego opowiadania! ♥

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy