Notatka pod rozdziałem. Dziękuję. Miłego czytania!
Michelle
Leżałam pod ciepłą kołderką, oglądając
jedną z komedii. Justin usnął, już po dziesięciu minut filmu, który nie był
jakąś rewelacją. Moja lewa ręka znowu bawiła się kosmykami jego miękkich
włosów, a jego twarz była wtulona w moją pierś. Chyba była to jego ulubiona
poza na oglądanie babskich filmów.
Kiedy na ekranie ukazały się napisy końcowe,
postanowiłam obudzić śpiocha. Poczułam jak mój brzuch upomina się o jedzenie,
którego nie dostał od wczorajszego obiadu. Położyłam rękę na ramieniu Justina,
trzęsąc jego ciałem.
- Justin. – Powiedziałam czule, żeby
chłopak nie zdenerwował się z powodu pobudki. Nic.
- Justin. – Mruknęłam tym razem
głośniej.
Powtórzyłam tą czynność jeszcze dwa
razy, aż słyszałam cichy jęk niezadowolenia. Z zamkniętymi oczami podniósł
głowę, żebyśmy byli twarzą w twarz. Zamrugał powiekami.
- Dzień dobry, znowu. – Powiedziałam
rozbawiona.
- Całus. – Mruknął, podpierając się na
łokciach po obydwóch stronach mojego ciała. Wywróciłam oczami. – Nie wywracaj
oczami. – Mruknął z zirytowanym głosem.
- Okej. – Mruknęłam.
- Daj tego buziaka, nie każ się prosić.
– Mruknął, patrząc na mnie czekoladowymi oczami.
Westchnęłam. Pochylił się jeszcze
bardziej nade mną z łobuzerskim uśmiechem. Wiedziałam, do czego zmierzał.
Zawsze
dostaje to, czego chce?
Nim się zorientowałam poczułam usta
Justina na swoich. Oddałam pocałunek, przez co poczułam jak się uśmiecha. Mimo
tego, pogłębił go, a jego język przejechał po mojej dolnej wardze, prosząc o
dostęp. Postanowiłam się z nim trochę podroczyć, więc mu go nie dałam. Naparł
na mnie mocniej, pokazując swoje niezadowolenie i irytację. Ułożył się w
wygodniejszej pozycji, a jedna jego ręka pojechała na wewnętrzną stronę uda.
Kiedy jego dłoń zetknęłam się z moją nogą, poczułam stado motylków w okolicach
podbrzusza. Poczułam nagłą chęć spróbowania więcej. Moje dłonie powędrowały na
jego kark, a jedna wplątała się w jakże doskonałe włosy. Lekko otworzyłam usta
i zanim się obejrzałam, jego język drażnił moje podniebienie. Jego ręka
chodziła w górę i w dół po moim udzie.
Niestety, ta piękna chwila musiała się
skończyć, jak wszystko. Odsunął się od moich ust z wymalowany, wielkim,
łobuzerskim uśmiechem. Był z siebie dumny, tego byłam pewna. Oparł swój nos o
mój, patrząc mi głęboko w oczy. Rozpływałam się pod jego czekoladowym,
hipnotyzującym wzrokiem. Czułam się jakby czas nie istniał, jakby świat nie
istniał, tylko ja i on, nikt więcej.
Minuty mijały jedna po drugiej, a my
leżeliśmy ciągle w tej samej pozycji. Jedyne, co mnie obchodziło to, to o czym
myślał w tej chwili Justin. Patrzył się w moje oczy, próbując coś wyczytać.
Tylko co?
W jego tęczówkach malowała, tak jakby
radość, czułość i coś czego nie mogłam dokładnie nazwać. Patrzył na mnie, tak
jakbym była jedyna na tym świecie, jakbym było kimś szczególnym, co oczywiście
nie jest prawdą.
Nie wiedziałam, ile byśmy tak jeszcze
leżeli, gdyby mój brzuch nie zaczął dopominać się o jakikolwiek posiłek. Kiedy
Justin usłyszał burczenie, automatycznie położył się obok mnie, głośno się
śmiejąc. Czułam jak moje policzki przybierają czerwonego koloru. Pomimo mojego
zawstydzenia, dołączyłam do chłopaka i też śmiałam się.
Mogłam szczerze powiedzieć, że jego śmiech był słodką
melodią dla moich uszu. Był taki melodyjny, a zarazem dziecinny.
- Głodna? – Spytał się, po dłuższej chwili, próby opanowania
się.
- Bardzo. – Mruknęłam.
- Słyszałem. – Zachichotał.
Jeśli wcześniej mówiłam, że śmiech jest słodką melodią dla
moich uszu, to co dopiero chichot.
Zaczyna być ze mną coś,
nie tak.
- To co zrobisz do jedzenia? – Spytałam niewinnie, w
odpowiedzi dostałam kolejny wybuch śmiechu.
- Ja? – Odpowiedział pytanie na pytanie, śmiejąc się.
- Tak. – Stwierdziłam.
- Ty mówisz poważnie? – Nagle spoważniał i spytał się z
przerażeniem w oczach.
- Tak. – Powiedziałam stanowczo.
- Ale ja nie umiem robić nic innego oprócz herbaty i
kanapek. – Powiedział w swojej obronie.
- To cię nauczę. – Odparłam, na co w odpowiedzi dostała
kolejny wybuch śmiechu. – To nie jest śmieszne, Justin! Boże, spraw żeby mój
mąż, chociaż umiał gotować. – Po tych słowach, nie słyszałam już śmiechu
Justina. Zerknęłam kontem oka w jego stronę, ale ten wpatrywał się w swoje
dłonie.
- Zgoda. – Mruknął nawet na mnie nie parząc. – Tylko załóż
na siebie, którąś z moich bluz. – Powiedział, wstając z łóżka. Powędrował do
drzwi, za którymi zaraz zniknął.
Nie wiedziałam, o co mu chodziło. Powiedziałam tylko, że
chcę, aby mój mąż umiał gotować, a on? Jakby się za te słowa obraził. Byłam
wychowana w rodzinie, gdzie wszyscy mieli po równo obowiązków, każdego dnia
ktoś inny gotowałam, nawet mój brat. Nie dziwię się sobie, że chcę stworzyć
taki sam, a nawet lepszy dom, jak rodzinny dom, w którym się wychowałam.
Wyskoczyłam szybko spod kołdry. Niestety, Justin nie
posiadał żadnych kapci, w których mogłabym się przemieszczać, więc musiałam
chodzić boso. Powędrowałam w stronę szafy, z której wyciągnęłam dużą, szarą
bluzę, wkładaną przez głowę. Szybko ją na siebie narzuciłam i powędrowałam
śladami Justina, do kuchni.
Kiedy weszłam do pomieszczenia, chłopak stał do mnie tyłem w
samym dresie. Był pochylony nad blatem. Podeszłam do niego bliżej i zajrzałam
mu przez ramię. Do połowy pełna butelka whisky oraz pusta szklaka na napoju.
Nawet jednego dnia, bez
alkoholu nie wytrzyma.
Pokręciłam w zrezygnowaniu głową. Spojrzałam w oczy
chłopaka, które wpatrywały się w moje. Chciałam wiedzieć, dlaczego się napił.
- Dlaczego? – Spytałam się cicho.
- Co „dlaczego”? – Spytał się marszcząc brwi.
- Dlaczego się napiłeś? Uraziłam cię czymś?
- Napiłem się, bo lubię, nie cały świat kręci się wokół
ciebie. – Powiedział głośno i wyszedł z kuchni. Jedyne, co później słyszałam to
trzask drzwi od sypialni.
Nie wiedziałam, co zrobić. Brat uczył
mnie, że jak chłopak jest wściekły i chce zostać sam, to lepiej go zostawić
samego. Wetchnęłam głośno i wzięłam się za robienie śniadania. Wyjęłam
wszystkie potrzebne składniki do zupy oraz drugiego dania. Spojrzałam na
zegarek, godzina za dwadzieścia dwunasta. Najwyższy czas coś zjeść.
Kroiłam potrzebne składniki, co chwilę
coś pojadając. W domu było cicho. Justin odkąd zniknął w pokoju, nie dawał
znaku życia. Zaczęłam nucić sobie pod nosem, jakąś piosenkę dawno usłyszaną w
radio. Do tego dołączyłam kręcenie biodrami.
Nagle poczułam czyjeś ręce, położone na
moich biodrach. Podskoczyłam przerażona w miejscu, a nóż poleciał gdzieś w
stronę ściany naprzeciwko. Wydałam z siebie pisk, a mój oddech był
nienaturalnie przyspieszony. Do moich nozdrzy doszedł zapach, tak dobrze
znanych mi perfum. Już wiedziałam, kto za mną stoi. Justin.
- Nie gniewaj się. Nie wiem, dlaczego
tak wybuchłem. – Mruknął kładąc głowę na moim ramieniu.
Powolnym ruchem odwróciłam się w jego
stronę. Kiedy tylko stanęłam przed nim, spojrzałam mu w oczy. Chciałam się
upewnić się, czy na pewno nie ćpał. Źrenice wyglądały na naturalne, a oddech,
który buchał mi wprost do ust nie odrzucał alkoholem. Na nogach trzymał się naturalnie.
Jedyne, co mi tu nie pasowało, to włosy, po których spływały kropelki wody.
– Nie słyszałam, żebyś brał prysznic. – Powiedziałam
marszcząc brwi.
- Byłem w piwnicy. – Powiedział cicho.
- Okej. A co jest w piwnicy? – Spytałam ciekawa.
- Jesteś strasznie ciekawska. – Westchnął. – W piwnicy mamy
broń oraz salę treningową.
Zaskoczył mnie ty. Mieszkam w domu, w którym roi się od
broni.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię. – Mruknął, widząc moją minę.
- W to nie wątpię. – Powiedziałam.
- Ufasz mi? – Spytał się z cwaniackim uśmiechem.
- Tego nie jestem pewna, ale nie zabija się własnej, tajnej
broni, jeśli nie wykonała swojego zadania. – Powiedziałam z lekkim wyrzutem i
obrzydzeniem na słowa „[…] własnej, tajnej broni […]”. Patrzyłam jak uśmiech
schodzi z jego twarzy, robiąc miejsce poczuci winy.
- Nie miej mi tego za złe. To nie był mój pomysł. Wiesz o
tym. Mogę jedno ci obiecać. – Mruknął, nerwowo oblizując usta.
- Co? – Spytałam, unosząc jedną brew do góry.
- Mogę ci obiecać, że zrobię wszystko, żeby nikt nie
skrzywdził fizycznie oraz nikt cię nie zabił, łącznie ze mną.
- Chcesz mi obiecać, ochronę?
- Coś w tym stylu.
- No to? – Pogoniłam go ręką.
- Michelle Mia Harris, obiecuję cię chronić przed złem, a
najbardziej przed gnojkiem, jakim jest Justin Mason Bieber oraz przed
wszystkimi, którzy będą cię skrzywdzić. – Powiedział z nutką rozbawienia w
głosie.
- Trzymam cię za słowo, bo inaczej… - Zmrużyłam oczy i
wytknęłam palec wskazujący w stronę klatki piersiowej.
- Bo inaczej? – Spytał ciekawy.
- Pomyślę nad tym, jak będzie to konieczne. – Zachichotałam.
– A teraz daj mi zrobić obiad. – Zrzuciłam jego ręce z bioder.
- Pomóc ci? – Usłyszałam jego głos przy moich uchu, jak się
odwróciłam.
- A chcesz? – Spytałam, chichocząc.
- Bardzo. – Mruknął seksownie do mojego ucha.
Czy ja powiedziałam
seksownie? Co ten chłopak ze mną robi?
…
Michelle
Minął tydzień od obietnicy Justina.
Przez ten tydzień, chłopak latał nade mną jakbym było z porcelany. Pomimo jego
fochów, które zdarzały się dość często, starał się być miły i opiekuńczy.
Mogłam szczerze stwierdzić, że dobrze mu to wychodziło.
Przez ten tydzień doszłam do siebie.
Czułam się już o niebo lepiej. Z Justinem stwierdziłam, że czas powoli godzić
się z prawdą i stawić czoła sytuacji.
Usiadłam na kanapie i w ciszy czekałam
na Isabelle. Postanowiłam wziąć ją na pierwszy ogień. Justin, natomiast poszedł
na jakąś naradę.
Po dłuższej chwili ciszy, po domu
rozległ się dźwięk przekręcania zamka w drzwiach. Spojrzałam się w tamtą stronę
i zobaczyłam Isabellę, która niepewnie przekroczyła próg domu.
- Mich? – Powiedziała cicho, nie widząc
w domu żywej duszy. Zamknęła za sobą drzwi, dodatkowo przekręcając zamek.
- W salonie. – Odpowiedziałam jej.
Słyszałam stukot obcasów o panele. Po chwili zamiast dziewczyny
z kruczoczarnymi włosami, zobaczyłam koloru błękitnego. Ubrana była w czarną skurzaną
kurtkę, pod którą miała bluzkę odsłaniającą brzuch. Założyła do tego czarne
krótkie spodnie oraz masywne, tego samego koloru lity. Posłała mi smutny
uśmiech, który odwzajemniłam i wskazałam, żeby usiadła na kanapie.
- Nowy kolor włosów? – Spytałam cicho, przekręcając się
bardziej w jej stronę.
- Tak. – Mruknęłam, łapiąc kosmyki w palce. – Doszłam do
wniosku, że mała zmiana mi się przyda. – Westchnęła. – A ty jak się czujesz?
Justin mówił, że byłaś chora.
- Tak. Byłam chora, ale jest już lepiej. Dzięki za troskę. –
Mruknęłam.
- Przeprasza cię, za to, że ukrywałam przed tobą prawdę, ale
musiałam przysiąc, że nic nie pisnę. Wiem, że to aroganckie, ale chroniłam
własny tyłek.
- Pewnie sama, bym tak postąpiła. – Stwierdziłam kiwając
głową. – Opowiedz mi swoją historię. – Usłyszałam głośne westchnienie.
- Okej. Wszystko zaczęło się cztery lata temu. Miałam wtedy
siedemnaście lat. Poznałam Maxa. Zakochaliśmy się w sobie, była to toksyczna
miłość. Obydwoje byliśmy ciekawi świata, siebie… Obydwoje dążyliśmy do władzy.
Pomimo wszystko, byliśmy razem. Kochaliśmy się, niby nad życie.
- Ile byliście razem? – Spytałam się, jak zrobiła przerwę na
zaczerpniecie oddechu.
- Dwa lata. To były… - Pokręciła głową. – Najlepsze, jak i
najgorsze lata mojego życia. Wszystko zaczęło się walić, kiedy uzależniliśmy
się od narkotyków. Chcieliśmy więcej i więcej… Aż trafiliśmy do poprawczaka.
Tam… Wszystko się skończyło. – Łza spłynęła jej po policzku. – Rozstaliśmy się
w przyjaźni. Nawet jakbym chciała go znienawidzić, to bym nie mogła. Po prostu…
za bardzo go kochałam, może nadal kocham. Miłość to przestana sprawa.
- Jeszcze bierzesz narkotyki? – Spytałam się cicho.
- Ja nie, ale Max… pewnie nadal ćpie. – Mruknęła pod nosem.
- Okej. Powiedz mi… skoro znasz tak długo Maxa, to Justina
też?
- Tak. To między innymi dzięki swojemu bratu wpakował się do
gangu. Może nie zawsze się kochali, ale… teraz trzymają się razem. Obydwoje są
specyficznymi ludźmi. Mają ciężkie charaktery, po swoim ojcu.
- Znałaś ich ojca?
- Tak. Poznałam go rok przed jego śmiercią. – Mruknęła
cicho. – Jego śmierć też się przyczyniła do naszego rozstania.
- Justin wspominał też, że mieli siostrę, to prawda? –
Spojrzałam na jej oczy, w których można było wyczytać lęk.
- Tak. – Wyglądała, jakby starała się dobrać odpowiednie
słowa. – Ona została zabita.
- Przez Yardies?
- Tak. – Pokiwała
nerwowo głową.
- Czy ty lub Justin, przede mną ukrywacie? – Cisza. – Co to
w ogóle jest?
- To świat, w
którym szczerość więdnie, kłamstwo trzyma w szponach, wokół czają się fałsz i
zdrada, prawda jest najcenniejsza, używa się jej oszczędnie. – Westchnęła. –
Zapamiętaj to sobie. – Spojrzała na zegarek i automatycznie podniosła się z
kanapy. – Muszę już iść. Pa.
-Pa. – Mruknęłam i odprowadzałam
ją wzrokiem do drzwi. W ostatniej chwili odwróciła się w moją stronę.
- A i wiem, że Justin o ciebie
dba. Widzę to w jego zachowaniu, ale uważaj na niego. Czasami mam wrażenie, że
jest gorszy od Maxa. Nie mówię ci tego, bo jestem zazdrosna, że Justin ma na
ciebie oko. Tylko martwię się o ciebie. On może cię zniszczyć szybciej niż
myślisz. Uważaj, bo jak Justin Bieber na ciebie poluje to nie wróży nic
dobrego, a w szczególności jak się w nim zakochasz. On nie wie, co to miłość.
Żegnaj. – Powiedziała i szybko opuściła dom.
Spotkałam się z nią, żeby dostać
odpowiedzi, a nie zrodzić kolejne pytania. Niestety, wyszło inaczej niż
chciałam.
Tylko,
o co chodziło jej z tym, że Justin na mnie poluje? Niby powiedział, że mu na mnie zależy. Czyżbym mu się podobała?
_____________________________________________________________
Od autorki:
Hej. Przepraszam, że was tak długo przetrzymywałam, ale obiecałam rozdział po 20 komentarzach, więc dotrzymałam obietnicy. Oczywiście dziękuję wam za 57 komentarzy i 834 wyświetleń, które przypadły na napisane przeze mnie rozdziały. Chociaż nie pobiłam rekordu na blogu, to jest świetnie, że doceniacie moją pracę, zwaną przeze mnie "wypocinami". Oczywiście dostanego, jutro ochrzan w szkole od mojej kochanej przyjaciółki, Mai, za to sformułowanie, ale poświęcę się.
Moja kolejna sprawa. Chciałabym, żebyście w komentarzach wyrazili swoją opinię o tym rozdziale, ale żeby to było coś więcej niż "adfhiwufh *.* cudo". Ej, ja nie narzekam, ale chciałabym poznać waszą opinię o rozdziale oraz co byście chcieli, żeby stało się w następnych.
Odpowiedź na najczęściej zadawane pytanie: kiedy następny? Postaram się w następny weekend, albo w najgorszym wypadku za dwa. Zależy od twórczości.
Od tego, kiedy będzie następny rozdział, zależy też wasza aktywność. Najwięcej komentarzy pod jednym postem to 23, a najwięcej wyświetleń to 703. Jestem ciekawa, czy udałoby się wam pobić ten rekord, hm? Do roboty!
Ps: Kocham cię, Majeczko :*
Ps2: Kocham wszystkich moich czytelników, że mają ochotę na czytanie, tego chłamu, który piszę. Bo trzeba przyznać, że bywało lepiej.
Ps3: Na wszystkie pytania lub ciekawe opinię, odpowiem, więc szukajcie ode mnie wiadomości w komentarzach!
Ps3: Na wszystkie pytania lub ciekawe opinię, odpowiem, więc szukajcie ode mnie wiadomości w komentarzach!
agatas99
Bardzo kocham to opowiadanie ( bede czekac na nastepny rozdzial) . ♥♥♥ zycze twurczosci ♥♥♥
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie :) czekam na nn
OdpowiedzUsuńkobieto wymiatasz ! chce więcej !
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial!! Nie moge sie doczekac jak wreszcie beda razem! Jestetm ciekawa, czy to co mowi Isabella jest prawda... Czekam nn!
OdpowiedzUsuńNo po prostuuuuu nie wiem co powiedziec...... jest zajebisty szczegolnie ta rozmowa z Isabella, czekam nn kocham ;*
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział bardzo mi się podoba ale jest tak "słodko". Jak na razie xd. Oczywiście wszystko mi się podoba itd. ale chciałabym w następnym rozdziale może więcej akcji? Masz wspaniały talent więc jeżeli coś Ci się nie spodobało w mojej wypowiedzi to bardzo przepraszam ! Rozdział świetny ;) ( jak zawsze! ).
OdpowiedzUsuńAkcja będzie się toczyć, tak jak w życiu. Najpierw jest słodko, a jak już zacznie się walić to na całego. Możesz mi wierzyć lub nie, ale duża część najprawdopodobniej zatęskni za tymi "słodkimi" czasami, jakie teraz można przeczytać. Dziękuję za Twoją opinię. Hm... Głupio było by obrazić się za coś, co sądzi inna osoba. Wezmę sobie Twoją uwagą do serca.
UsuńZgadzam się z komentarzami , ze jest za słodko . Może Mitch zacznie coś kręcić z bratem JB ? Może troszke się po sprzeczają ? Było by ciekawie wyobrazić sb złego Bieberka . Ogólnie opowiadanie jest bardzo ciekawe. Masz ogromny talent i. ... kocham to <3 . Kurde. Ale Ty musisz mieć bogatą wyobraźnie xd
OdpowiedzUsuńKurde jeszcze ciekawiej było by gdyby coś tam kręciła z jak się nie myle przyjacielem Justina ( Harry . ) nie pamietam jak ma na imie w opowiadaniu xd
UsuńHm... Postać Justina kosztuje mnie i będzie kosztować jeszcze więcej pracy. Każde jego działanie starałam się ułożyć w idealnym składzie. Tak naprawdę to sama jego postać, będzie najprawdopodobniej ciężka do zrozumienia. Staram się pokierować to opowiadanie, żeby odbiegało od innych. Możecie znaleźć podobne, ale przeczytałam ich już wystarczająco dużo, żeby wiedzieć, gdzie, kto i na jaki wpadł pomysł. Z kolei jeśli chodzi o Mich, postaram się, żeby stała się bardziej przebojowa, co wy na to? Jeśli macie jakieś propozycje to piszcie z chęcią je przyjmę. Dziękuję, za Twój komentarz.
UsuńMasz racje , fajnie było by przeczytać coś o przebojowej Mitch . Ten rozdział w którym zrobiła się odwarzniejsza (po sexsie Justina z tą laską z gangu ( nie pamiętam imienia xd ) był naprawde fajny i intetesujący . Ale
UsuńNa razie jest kolorowo a jak się wali to się wali max. A mniej więcej kiedy mozna spodziewac sie nastepnego rozdzialu ? :-)
Nie jestem pewna daty następnego rozdziału. Jeśli chodzi o zachowanie Mich, to mogę wam obiecać, że na koniec opowiadania będzie zupełnie inna osobą, niż jest dotychczas. Jej zachowanie, podejście do życia, do ludzi zmieni się diametralnie, dosłownie. Michelle nie raz jeszcze pokaże pazurki.
UsuńEkstra. Bardzo podoba mi się to opowiadanie *-*
OdpowiedzUsuńcudoo *.* ciekawosc mnie zzera dodaj jak najszybciej mozesz KOCHAM :*****
OdpowiedzUsuńMich może sprawić, że Justin zrozumie/pozna miłość. Tego mu życzę.
OdpowiedzUsuńA rozdział standardowo świetny, chociaż zszokowało mnie to, że Bella była kiedyś z Maxem... Woah.