niedziela, 26 stycznia 2014

Chapter XXIX: Sex


18+
Dedykacja dla @thatxpowerx. Dzięki niej się uśmiecham, moja kochana czytelniczka i przyjaciółka.
Tak, wiem długo oczekiwana scena, macie co chcieliście i to w 20 stronach! Jeśli ktoś jest zmęczony, to lepiej żeby przeczytał to na drugi dzień.
Druga sprawa, ten rozdział nie jest dla osób o słabych nerwach, czy nie wiem czym. Jest on strasznie wulgarny i obrzydliwy, moim zdaniem. Dużo, może nawet bardzo, będzie seksu, ale to  JEDYNY taki rozdział w pierwszej części, na pewno. Nie wiem, jak z drugą… Nacieszcie się tym, że macie swoje brudne scenki, których później będzie bardzo mało, sami zobaczycie z czasem dlaczego. Do tego, na Boga! Nie będę z tego robić jakiegoś pornola.
Ostatnia sprawa.
Pierwszy rozdział na BLACK RIDER BACK.
Natka pod rozdziałem KAŻDY, proszę.
Miłego  czytania zboczuchy!


            Nobody          
- To ja już będę się zbierał. Smacznego. – Mruknął Martin, odchodząc od stołu.
            - O nie, nie myśl, że tak łatwo odpuszczę ci wydanie mnie, braciszku. – Mruknęła Kate, szybko dopijając swoją kawę, a następnie udała się w pogoń za bratem, rozśmieszając wszystkich w jadalni. – Michelle, witaminy! – Pisnęła, będąc jeszcze w kuchni.
            Blondynka wstała od stołu, wiedząc że musi wziąć tabletki, inaczej będzie źle. Szybkim krokiem udała się w stronę kuchnie, gdzie z szafki wyjęła opakowanie odpowiednich tabletek i połknęła jedną.
„To szaleństwo”, pomyślała.
Następnie wróciła do jadalni.
            - Idę pozmywać naczynia. – Powiedziała Pattie, sprzątając zielone talerze po zjedzonym śniadaniu.
            - Ja pani pom… - Michelle chciała już wstać, lecz została zatrzymana przez kobietę.
            - Dam sobie sama radę, do tego wy chyba musicie porozmawiać. – Spojrzała na ich dwójkę, odchodząc ze stertą talerzy.
            Prawda była taka, że Justin nie wiedział już sam, co sądzić o tym jednym wielkim planie „uwodzenia” go. Nie mógł powiedzieć, że to mu nie schlebiało. Pierwsza dziewczyna, która nie podeszła do niego z gadką typu:
-Hej, jesteś seksowny. Prześpisz się ze mną?
Tak naprawdę, wszystkie niewinne dziewczyny omijał szerokim łukiem. Nie chciał im niepotrzebnie robić nadziei. Jego siostra należała do osób, które szybko się zakochiwały w takich dupkach jak on. Zawsze jak któryś z nich złamał jej serce przychodziła do jego pokoju lub dzwoniła, co kończyło się tym, że Kate próbowała uspokoić Justina. Był gotowy zabić każdego łamacza serca, który pojawi się w pobliżu Jazzy. Jego siostra w takich momentach płakała przytulona do niego i pożerała pudełka lodów, które przynosiła jej brunetka. Niestety, te chwile zostały tylko mglistym wspomnieniem w głowie Justina.
Przez cały posiłek studiował zachowanie Kate i Michelle, zauważył nawet, że są w bardzo dobrych stosunkach. Sięgając pamięcią wstecz, nie przypominał sobie, żeby brunetka miała tak dobry kontakt z innymi dziewczynami w jego karierze. Wiele razy żaliła mu się, że dziewczyny, która służyły mu jako tajna broń,  nienawidziły ją. To była dla niego miła odmiana.
            Odłożył swój pusty kubek na stół, odchrząkając niezręcznie. Wbił wzrok w blondynkę, która podziwiała wzorek szarego obrusu na stole. Nie wiadomo kiedy jego dłoń odlazła jej, splątując ich palce razem.
            - Musimy porozmawiać, ale to na górze. – Wyszeptał, jakby bał się to powiedzieć na głos.
            - Okej. – Skinęła głową i nim się zorientowała, blondyn ciągnął ją w stronę sypialni.
            Razem przemierzyli nowoczesne schody, a następnie korytarz. Justin przepuścił pierwszą Michelle, żeby zamknąć, a raczej zatrzasnąć za nimi drzwi. Nim się obejrzała została brutalnie przygwożdżona do ściany przez blondyna oraz uwięziona pomiędzy jego silnymi ramionami, które rozmieścił po obydwóch stronach jej głowy.
Michelle w tej chwili odczuwała strach, ale motyle w brzuchu nie dawały jej zarazem spokoju. Justin oddychał w jej usta, a ich ciała były blisko siebie. Do jej nozdrzy dotarł zapach zniewalających perfum blondyna. Jego włosy były roztrzepane na wszystkie strony, przez co wyglądał jakby przed chwilą uprawiał ostry seks. Część z nich opadała mu na czoło, przez co wyglądał nie tylko seksownie, ale i też słodko.
Wzrok Justina padł na jej usta, lecz to był dopiero początek gry. Pięknej gry, w której był mistrzem.
            - Więc… - Zaczął, oblizując wargi. – Podobam się pani, panno Harris?
            Michelle kursowała wzrokiem między jego karmelowymi oczami… zaraz, zaraz. Karmelowe oczy Justina były przepełnione zielonymi promykami, które po chwili zniknęły. Czyżby jej się to zdawało? Wybudziła się po chwili z transu.  
            - Skądże takie przypuszczenia, panie Bieber? – Przechyliła głowę na bok z słodką miną.
            - Wiem, że się pani podobam, panno Harris. Możemy przejść przez tą rozmowę po dobroci lub… - Zawiesił się, szukając słów.
            - Lub? – Uniosła brwi.
            - Lub będę zmuszony rozpocząć działania, żeby pani mówiła. Pierwsza opcja jest dla pani lepsza.
            - Może nie powinien pan mi rozkazywać, panie Bieber. Sama wybiorę, co jest dla mnie lepsze. Nie zamierzam nic mówić.
            - Oh, tak? To ja panią zmuszę do mówienia. – Uśmiechnął się łobuzersko, a następnie delikatnie, ale leniwie musnął jej usta.
            - Ugh. Nie przestawaj. – Wyszeptała w jego usta, na co zachichotał.
            Nim się obejrzeli, trwali w gorącym pocałunku. Michelle była ściśnięta miedzy ścianą i ciałem Justin, który rękoma zjechał na jej uda. Ona nie pozostając mu dłużna, jeździła delikatnie po jego gołej klatce piersiowej. Próbowali być jeszcze bliżej, lecz to nie było możliwe. Potrzebowali siebie nawzajem.
            Justin szybkim ruchem odciągnął ciało Michelle od ściany, idąc po omacku w kierunku łóżka, na które rzucił się wraz z blondynką w chwili, kiedy poczuł opór przy nogach. Dziewczyna pisnęła, odrywając się od jego ust, co spowodowało śmiech chłopaka.
            - Co jest takie śmieszne? – Spytała się, podnosząc na łokciach, przez co jej włosy ułożyły się w śmieszny nieład.
            - Ty. – Powiedział z wielkim uśmiechem, układając jej włosy.
            - Ugh. Nie jestem taka śmieszna. – Wykrzywiła się w grymasie.
            - Właśnie, że jesteś. Śmieszna i słodka. – Pocałował ją w nos, który zmarszczyła. – I niezmiernie seksowna.
            - Głupi jesteś. – Wywróciła oczami, przeczesując ręką włosy.
            - Ale wiesz… Do twojej dyspozycji. – Wzruszył ramionami.
            - Dopiero teraz. – Skrzywiła się.
            - Właśnie… - Podciągnął się, opierając o ścianę, po czym przysunął bliżej siebie ciało blondynki. – Od kiedy ci się podobam?
            - Ugh. Możemy sobie darować to przesłuchanie? – Jęknęła, robiąc minę szczeniaczka. – Proszę. – Dodała, widząc że Justin nie chce odpuścić.
            - Ty odpowiesz na wszystkie moje pytania, ja odpowiem na twoje. – Wzruszył ramionami, starając się nie wyjść na manipulowanego jej słowami.
            - Okej. Niech ci będzie, zaczynaj. – Wywróciła oczami.
            - No to…. Od kiedy ci się podobam?
            - Od samego początku. – Szepnęła cicho, żeby nie usłyszał, zalewając się rumieńcem, który mówił sam za siebie.
            - Co? Powtórz. – Uśmiechnął się triumfalnie, pokazując że usłyszał wszystko idealnie.
            - Wiem, że słyszałeś. Nie każ mi powtarzać. – Wywróciła oczami.
            - Nie powiem, żeby usłyszenie tego z Twoich ust nie było podniecające. – Poruszał brwiami w górę i w dół.
            - Czy ty naprawdę cały czas gadasz tylko o seksie? – Pomyślała na glos.
            - Wiesz, kochanie…. Jestem facetem i mam swoje potrzeby. – Jego ręka powędrowała wzdłuż pleców, aż doszła do tyłka.
            - Chyba trochę za duże. –  Syknęła, przesuwając jego rękę na poprzednie miejsce.
            - Jeszcze wczoraj byłaś na mnie chętna. – Poruszał jednoznacznie brwiami.
            - Może nadal jestem chętna, hm? – Przygryzła dolną wargę, udając że pożera wzrokiem jego umięśnioną klatkę piersiową. Zresztą kogo chciała oszukać? Ona nie musiała udawać. Naprawdę podobał jej się każdy cal, nawet ten którego nie widziała, jego ciała, a tatuaże dodawały tylko uroku i pociągały ją niezmiernie. Kochała nawet odcień jego skóry, która powoli bladła od braku słońca.
            - Nie rób tak, kochanie. – Kciukiem uwolnił jej dolną wargę. – To mnie rozprasza… I możliwe jest, że rzucę się na ciebie… Nie zapanuje nad sobą. – Jęknął, na samo wspomnienie jej ciała, kiedy przebierał ją z sukienki. Pilnował się, żeby pozostać spokojnym, lecz widok jej nagich piersi kompletnie go rozkojarzył.
            - Justin! – Michelle machała mu ręką przed oczami. – Justin!
            - Co? – Spytał się rozkojarzony.
            - Patrzyłeś się na mnie, jak na kawałek mięsa! – Nie ukrywała przerażenia w oczach. – Wszystko w porządku?
            - Przepraszam, skarbie, ale po tym, co wczoraj widziałem, nie mogę się skupić… To mi nie daje spokoju. – Jęknął, przeczesując włosy palcami.
            - Co widziałeś?
            Michelle na początku nie wiedziała, o co chodzi. Próbowała sobie poukładać wszystko w głowie, przypomnieć każdą rzecz jaką wczoraj robili.
            - No wiesz… - Podrapał się nerwowo w tył głowy.
            Nagle Michelle przyszła do głowy jedna myśli. Podniosła się raptownie, dotykając swoich piersi przez bluzkę. Brakowało jej jednej rzeczy…
            - Zdjąłeś mi stanik?! – Pisnęła z szeroko otworzonymi oczami.
            - Chciałem, żeby by… - Nie dane było mu dokończyć.
            - Justin! – Zalała się rumieńcem, chowając twarz w dłoniach.
            Chłopak zachichotał na jej reakcję, po czym sam się podniósł, następnie klęknął przed zawstydzoną dziewczyną. Złapał za jej dłonie, które niechętnie odeszły od jej twarzy. Michelle szybko spuściła głowę, znów zakrywając zarumienione policzki. Złapał za jej podbródek, zmuszając ją do podniesienia głowy. Nawiązując kontakt wzrokowy, starał się przekonać, że cała ta sytuacja to nic wielkiego. Przeniósł wzrok na jej kuszące usta, po czym wolno zaczął się schylać. Kiedy wreszcie połączyli się w delikatnym pocałunku, czuli się jakby był to ich pierwszy raz.
            Pierwszy prawdziwy pocałunek.
            Dłonie chłopaka zjechały na jej biodra, muskając je przez materiał bluzki. Powoli się od niej odsunął, podziwiając jej oczy. Michelle zaczesała do tyłu włosy, które opadały mu na czoło. Justin złapał za rogi jej okrycia, podnosząc je do górę.
            - Justin… - Wyszeptała do chłopaka.
            - Ci… - Mruknął, całując ją w czoło.
Odrobinę odsunął się, postanawiając zdjąć jej bluzkę. Szybko pozbył się nakrycia, po czym głośno wciągnął powietrze. Michelle czuła się skrępowana, więc szybko zasłoniła je, jak najbardziej było to możliwe. Spuściła głowę, nie tylko po tu, żeby uniknąć wzroku Justina, ale również zasłonić rumieniec.
- Kochanie, nie chowaj się. – Podniósł jej podbródek. – Uwielbiam to, jak się rumienisz, to jest takie słodkie.
Słowa te spowodowały, jeszcze większy rumieniec na jej twarzy, ale również piękny, promieniujący radością uśmiech. Chłopak położył dłonie na odkrytych biodrach Michele, pocierając je kciukiem. Sam się uśmiechnął, wiedząc że obydwoje są w samych majtkach, co go nakręcało do działania.
- Nie zasłaniaj ich przede mną, kotku. – Złapał za jej ręce, oddalając je od ich piersi. Nie mógł się powstrzymać i chwilę potem usadowił swojego duże dłonie na jej piersiach. – One są… - Pokręcił głową, przyglądając im się dokładnie. – Idealne. – Szepnął, przenosząc wzrok na jej oczy. Podczas gdy jego kciuki, delikatnie przejechały kilka razy po jej sutkach, czując jak się robią twarde. Na jego twarz wkradł się łobuzerski uśmiech, dobrze wiedząc że zadziałały tak pod jego dotykiem. – Widzisz to? – Dotknął jej sutków jeszcze raz. – Twoje piersi potrzebują trochę uwagi z mojej strony. – Uśmiechnął się jeszcze szerzej. – Pozwól mi się nimi zając, są trochę zaniedbane.   
Blondynka miała  już coś odpowiedzieć na propozycję Justina, lecz przeszkodziło im w tym ciche pukanie do drzwi oraz dźwięk ich otwierania. Zza nich wyłoniła się postura uśmiechniętej brunetki, która zasłoniła swoje usta, żeby jeszcze bardziej się nie roześmiać. Michelle natychmiast wtuliła się klatkę piersiową Justina, starając się zakryć jak najwięcej jej odkrytego ciała.
- Przepraszam. – Zachichotała. – Macie szczęście, że to ja, a nie Martin lub mama.
- To rzeczy, Kate. – Syknął Justin.
            - Jakby w tym pokoju było coś, czego nie widziałam. – Wywróciła oczami. – Jedziemy na objazdówkę resztki rodziny, więc macie cały dom dla siebie na najbliższe dwa dni. – Poruszała zabawnie brwiami. – To spadam.
            Drzwi zatrzasnęły się za rozbawioną całą sytuacją Kate. Natomiast Michelle spojrzała się w oczy Justina, ignorując fakt, że oblała się cała rumieńcem.
            - To był chyba znak, że nie jest ci dane nimi się zająć. – Mruknęła rozbawiona.
            - Nie, to był znak, że mam dom dla siebie na dwa dni, wiesz co to oznacza? 
            - Nie… - Odsunęła się od niego, zasłaniając swój biust.
            - To oznacza, że możemy robić, co chcemy, gdzie chcemy i jak głośno chcemy. – Poruszał zabawnie brwiami.
            - Co masz na myśli? – Spytała niewinnie.
            - To, że mogę cię mocno pieprzyć na stole w jadalni, napawając się twoimi jękami.
            - Fu... – Mruknęła, obrzydzona wizją jedzenia później przy tym samym stole.
            - Jak spróbujesz, będziesz chciała więcej. – Uśmiechnął się łobuzersko.
            - Ugh, ty cały czas o jednym. – Wywróciła oczami.
            - Wiesz… Od tygodnia nie uprawiałem seksu, a teraz siedzę pobudzony przed moją, prawie nagą narzeczoną, z którą jeszcze nie uprawiałem seksu, co jest jeszcze bardziej podniecające. – Z każdym słowem przybliżał się do niej coraz bardziej przysuwając, aż dziewczyna była zmuszona położyć się na łóżku.
            Michelle uśmiechnięta, przyglądała się Justinowi, który to odwzajemniał. Dziewczyna zastanawiała się przez chwilę nad swoją wczorajszą decyzją i podjęła ją ponownie dzisiaj.
            - Mogę się chociaż wykąpać? Cuchnę. – Mruknęła, marszcząc nos, w który dostała buziaka od Justina.
            - Ze mną? Tak. Sama? Nie. – Uśmiechnął się bezczelnie.
            - Ugh, ale niczego nie próbuj. – Wywróciła oczami. - Mam ochotę na gorącą kąpiel.
            - Jak sobie życzysz. – Zachichotał, wstając. Następnie wziął Michelle na ręce i powędrował do łazienki, którą zamknął nogą. Posadził dziewczynę na ciemnym blacie, a sam powędrował do dużej wanny postawionej na środku pokoju. Odkręcił kurki z ciepłą wodą, pozwalając jej powoli spływać.
            Tymczasem Michelle przyglądała się wielkiej czarno-niebieskiej łazience. Oprócz wanny, która mogła by pomieścić z trzy osoby, był również duży prysznic, pod którym spokojnie mogły by się zmieścić dwie osoby. Ściana, przy której siedziała była pokryta lustrami, oprócz części, w której były wielkie, długie szafki. Obok Michelle była umywalka, a w odpowiedniej odległości od niej druga.
Zaciekawiona blondynka otworzyła  drzwiczki szafki znajdującej się najbliżej niej, zauważając męskie produkty. Musiała ona należeć do Justina. Sięgnęła po białą buteleczkę, która wyglądała na perfumy. Zdjęła z niej korek, który ją zamykał, a następnie psiknęła do niego ciecz. Przystawiając sobie do nosa zakrętkę, mocno zaciągnęła się dobrze znanym jej zapachu, który już na zawsze będzie jej się kojarzyć z Justinem.
- Podobają ci się, co nie? – Zachichotał blondyn, zabierając jej perfumy.
- Bardzo. – Mruknęła.
- Jaką chcesz kąpiel? W płatkach róż? Przy świecach? Już wiem. – Odszedł od niej, nie dając jej możliwości odpowiedzieć.  
Justin wyjął z szafki świeczki zapachowe, które odpalił schowaną tam zapalniczką. Zaczął je rozkładać dookoła, po czym podszedł do włącznika światła i zmniejszył jego moc, przez co powstała romantyczna atmosfera. Wrócił się do szafki, w której był sterownik idealnie ukrytych głośników. Wetchnął, zdając sobie sprawę, że ma do wybory tylko dwie składanki Adele i Emilii Sande. Po dłuższym zastanowieniu wybrał Adele, bo znał większość piosenek przez fakt iż Kate była jej wielką fanką. Włączył muzykę, żeby cicho leciała w tle.
Przegrzebał szafki w poszukiwaniu mydełek w kształcie płatek róż. W końcu znalazł białe, chociaż bardziej zależało mu na czerwonych. Wziął jeden z płynów do kąpieli o słodkim zapachu, który wlał do wanny. Zaczął mieszać ręką ciepłą wodę, żeby powstała piana. Następnie wrzucił do wody płatki róż.
Uśmiechnięty ruszył do Michelle, kursując wzrokiem między jej oczami a piersiami, które były dla niego istnym ideałem. Michelle dziwnym trafem zapomniała o fakcie iż jest cała naga, nie biorąc pod uwagę czerwonych string. Justin położył na jej udach ciepłe dłonie, co było dla niej miłą zmianą, ponieważ w pomieszczeniu panował chłód. Nawet nie zauważyła, kiedy jej ciało zadrżało.
- Zimno ci? – Spytał się cicho, pocierając kojąco jej boki.
- Tak, mógłbyś odkręcić ogrzewanie?
- Dla ciebie wszystko, kochanie.  – Odsunął się od niej, studiując jej ciało. – Ale masz mi się stąd nie ruszać. – Pogroził jej palcem, idąc w drugi koniec pokoju.
Kiedy kaloryfery w pomieszczeniu działały na wyższych obrotach, Justin znów stanął między nogami Michelle.
- Czas się rozebrać. – Poruszał zabawnie brwiami, łapiąc za gumkę jej majtek.
- Justin… - Zaczęła niepewnie.
 - Ufasz mi? – Przerwał jej, odpływając w jej niebieskie oczy. Michelle pokiwała głową. – To pozwól mi cię rozebrać, ale patrz się cały czas w moje oczy, dobrze?
- Okej. – Mruknęła.
Justin zaczął powoli ściągać z niej stringi, starając się utrzymać kontrakt wzrokowy jak najdłużej. Następnie rzucił je na podłogę, nie dbając gdzie. Dziewczyna spojrzała się w dół z wielkim rumieńcem, czując jak chłopak wypala dziurę w jej twarzy. Nie wiedziała, jak trudne jest dla niego patrzyć się tylko na jej twarz, kiedy siedzi przed nim cała naga. Złapał jej podbródek, przysuwając swoją twarz do jego.
- Nie wstydź się mnie kochanie, chociaż to jest takie cholernie słodkie, kiedy jesteś taka niewinna. – Musnął delikatnie jej usta.
 Westchnął ciężko i zaczął ściągać swoje bokserki, cały czas wpatrując się w jej oczy. Sama Michelle biła się z myślami czy chce spojrzeć w dół, czy może lepiej oszczędzić sobie tego widoku.
- Nie bój się, kochanie. Spójrz w dół. – Mruknął, upuszczając swoje bokserki, niedaleko jej majtek.
Michelle w odpowiedzi pokręciła głową na nie, jak mała dziewczynka z wielkim rumieńcem. Justin rozbawiony zachichotał, przyciągając jej ciało jeszcze bliżej. Włożył rękę pod jej kolana, a dugą oplótł jej talię, żeby podnieść ją do góry. Idąc w stronę wanny, spojrzał się na zamknięte oczy blondynki, co go rozbawiło.
Była taka niewinna.
Kiedy usadowił się wygodnie w wannie z Michelle, która niepewnie oparła się o jego plecy ze względu na fakt iż miała cały czas zamknięte oczy, oplótł jej talię swoimi ramionami. Przymknął lekko oczy, rozkoszując się dotykiem jej delikatnej skóry. Nos usadowił pomiędzy jej włosami, wciągając zmysłowy zapach, który sprawiał, że czuł się jak w niebie. Ciepła woda, otulała ich ciała, kiedy siedzieli pochłonięci własnymi myślami. W tle leciała piosenka „Rolling in the Deep”, którą brunetka zaczęła sobie nucić pod nosem. Pamiętała czasy, kiedy podbijała ona listy przebojów, wtedy jeszcze była w swoim domu z rodzicami, nie wiedząc co ją czeka.
Michelle wtuliła się w Justina, jeszcze bardziej, czując jak coś wbija jej się w plecy. Poruszyła się, chcąc wygodniej się ułożyć, lecz usłyszała ciche mrukniecie tuż przy swoim uchu. Otworzyła szeroko oczy, orientując się, co mogło jej się wbijać.
- Cholera. – Szepnęła, zaciskając powieki. – Justin mógłbyś zabrać… no tego… Wiesz o, co mi chodzi! – Jęknęła.
- Jesteś strasznie spięta, kochanie. – Mruknął, ignorując jej wcześniejszą wypowiedź. – Zamknij oczy i daj mi zrelaksować twoje ciało.
- Zaczynam się bać. – Szepnęła, starając się usadowić tak, żeby za żadne skarby nie dotknąć jego kolegi.
Justin lekko uśmiechnął się w jej szyję, po czym pokierował swojego usta na ramię dziewczyny, gdzie zaczął całować jej delikatną skórę. Michelle rozpływała się pod dotykiem jego ust. Im bliżej był szyi, tym przyjemniejsze dreszcze przechodziły przez jej ciało.
Delikatne pocałunki powoli stawały się coraz bardziej namiętne. Chłopak zaczął coraz częściej używać swojego języka oraz zębów, dostając w zamian ciche mruknięcia, a czasem nawet jęki ze strony Michelle. Ciało dziewczyny rozluźniło się pod jego dotykiem, nawet nie zwracała uwagi na fakt iż jedna z dłoni Justina przesuwała się w kierunku piersi, a druga do jej centrum.
Kiedy jego ciepły oddech omiótł jej ucho, postanowił przejść dalej. Obydwiema dłońmi rozszerzył jej nogi, dziękując w myślach osobie, która wymyśliła tak wielką wannę.  
Michelle nie była pewna, co myśleć.
- Justin… -  Zaczęła szeptem, chcąc złączyć uda, lecz silne ręce Justina uniemożliwiły jej to.
- Pozwól mi rozluźnić swoje ciało. – Szepnął seksownie, powoli wymawiając każde słowo. Spowodował tym dreszcz na ciele Michelle i wzrastające w niej podniecenie, z którym coraz ciężej było jej walczyć.
Justin powoli jedną ręką zmierzał w kierunku jej piersi, a drugą w celu pobawienia się jej centrum. Czuł, że tego potrzebowała. Nie był tego pewny, po prostu czuł. Pewny natomiast był tego, że on tego potrzebował, nawet bardzo.
Michelle, nie wiedząc czemu, zaczerpnęła głośno powietrza, kiedy ręka Justina doszła do jego celu. Starała się rozluźnić, ale nie potrafiła. Czuła, że jej ciało jej spięte, nawet bardzo.  Zamknęła oczy, próbując regularnie, ale relaksująco oddychać, starając się rozluźnić. Nie wychodziło jej to.
Blondyn chcąc jej pomóc, delikatnie pieścił jej szyję swoimi ustami, nie zapominając o jej idealnych piersiach.
Czuła jak jej ciało ogarnia fala podniecenia, jakby kumulowało się w niej przez ten cały czas, a dopiero teraz odnalazło wyjście. Jej oddech stawał się coraz cięższy, dziwne, wcześniej rzadko spotykane, uczucie rosło w jej podbrzuszu, powodując mdlenie nóg.
Nigdy wcześniej nie przypuszczała, że Justin da jej tyle przyjemności zwykłym dotykiem. Chociaż był to jej pierwszy raz, to chciała tego więcej. Nagle zapragnęła, żeby dotykał jej piersi, kobiecości, całego ciała codziennie. Cholernie jest się to podobało.
Justin przeniósł rękę na jej drugą pierś raz ją ugniatając, a raz bawiąc się sutkiem. Nadal od czasu do czasu składał pojedyncze pocałunki na jej szyi, kiedy jej głowa opadła do tyłu  na prawe ramię blondyna. Dała mu tym lepszy widok na jej twarz. Przez lekko rozchylone, kuszące usta oddychała ciężko, lecz wolno, pokazując mu tym, że jej się podoba. Oczy miała zamknięte, jakby była w innym świecie. Jej policzki były rumiane, przez falę podniecenia, która przepływała przez jej ciało. Roztrzepane, mokre włosy były dosłownie wszędzie, nawet jeden kosmyk przyczepił jej się do czoła, lecz szybko strzepnął go prawą ręką.   
Cichy jęk wydał się z jej ust, kiedy Justin uszczypnął jej wrażliwy punkt. Następną rzeczą, którą zrobiła było przygryzienie dolnej wargi, jakby chciała, żeby już nigdy więcej nie wyszedł z niej niechciany dźwięk.
- Kochanie… - Szepnął, sunąć nosem po jej szyi. – Pozwól im wyjść na światło dzienne, nie psuj zabawy. – Przygryzł płatek jej ucha. – Pokaż, jak bardzo ci się to podoba.
Westchnęła głośno, czując jeszcze większe podniecenie, chociaż była pewna, że większe ono nie może być już od dłuższego czasu.
- Justin. – Szepnęła, lecz brzmiało to bardziej jak cichy jęk. – Bardzo mi. – Głęboki wdech. – Się to podoba. – Jeszcze głębszy wdech z cichym jękiem wydobył się z jej ust.
Całe ciało Michelle ogarnięte było nieznanym jej dotąd uczuciem. Miała wrażenie, że z każdym ruchem blondyna, brała coraz cięższy oddech, a jej podniecenie powoli dochodziło do szczytu.
Nagle chłopak przestał, przytulając ją do piersi. Zdezorientowana Michelle otworzyła oczy, nie wiedząc, co się stało. Nie rozumiała, jak mógł zostawić ją w takim stanie.
- Tak seksownie wyglądasz, jak jesteś podniecona. – Mruknął jej do ucha. – Ale  chcę to dokończyć  w trochę inny sposób.
Mocno oplatając jej  talię, wstał ciągnąc jej ciało do góry, po czym szybko włożył jedną rękę pod jej nogi. Nawet nie zauważyła, kiedy została wyniesiona z wanny. Woda zlatywała z ich ciało, ale nie dbali o to w tej chwili. Wygrało podniecenie.
Michelle została położona na zimnym blacie, patrząc pytająco na  blondyna. Ten tylko posłał jej tajemniczy uśmiech, po czym złapał za jej uda, trzymając ją bardzo blisko. Dziewczyna patrzyła jak się pochyla z tym samym tajemniczym uśmieszkiem. Następną rzeczą jaką zrobiła było mocne zaciśnięcie powiek, kiedy język Justina spotkał się z jej kobiecością. Kolejne jej ciężkie oddechy mieszały się z głosem Adele, po czym dołączyły ciche jęki. Jeśli to, co robił w wannie było świetne to, to było wspaniałe, idealne, niedopisania.
Justin uśmiechnął się triumfalnie, chroniąc jej ciało przed zsunięciem się z blatu. Smakował jej, jak najdroższego alkoholu na świecie.  Pokochał ten smak przez ten krótki jakże czas. Po prostu czuł, że będzie kochał jej smak do końca życia.
Nie musiał czekać długo, jak Michelle plotła dłoń w jego włosy, a swoją głowę odrzuciła do tyłu. Jęki stawały się coraz głośniejsze i częstsze niż dotychczas. Wiedział, że niedługo dojdzie. Wessał się w nią, jak pijawka, po czym ugryzł ją w to samo miejsce, powodując jej pisk.
Kiedy wreszcie doszła, akcentując to drgawkami całego ciała i cichym szeptem jego imienia, odsunął się od niej i wpił w jej usta, jakby nie robił tego od wieków. Lecz przed tym, dokładnie oblizał swoje usta, starając się zebrać wszystkie jej soki.
- Dziwnie smakujesz. – Zmarszczyła nos, przejeżdżając językiem po wargach.
- Tobą. – Zachichotał. – To jest od dzisiaj mój ulubiony smak.
-  Tak?  A mój to lody truskawkowe. – Zażartowała sobie.
- I jak zrelaksowałem cię? – Mruknął, opierając jej czoło o swoje.
- Bardzo. – Dała mu całusa w usta.
- Trzeba się wytrzeć. – Mruknął chłopak, odchodząc od niej.
Nie musiała długo czekać, kiedy blondyn wrócił do niej z czarnymi, idealnie poskładanymi ręcznikami, które trzymał w szafce. Rozłożył jeden z nich i nie pytając o zdanie, zaczął wycierać nim włosy blondynki. Następnie kolejnym ręcznikiem wytarł siebie i owinął go sobie wokół pasa.
- Um… Justin. – Zaczęła blondynka, która cały czas mu się przyglądała. – Masz zamiar coś z tym zrobić?
- Nie, kochanie. I tak zaraz mi stanie, a masturbować sam się nie chcę, kiedy mam ciebie. – Wzruszył ramionami. – Wiem, że to głupio brzmi, ale aż tak zdesperowany seksualnie nie jestem, żeby jak wieśniak masturbował się w łazience, kiedy moja narzeczona siedzi przede mną gotowa na seks. Czekaj. – Zmarszczył brwi. – Jesteś gotowa na seks?
Michelle zatkało. Chociaż podjęła tą decyzję już dawno, tak naprawdę kilka dni temu, to bała się wprowadzić ją w życie. Przełknęła rosnącą gulę, po czym spojrzała się w karmelowe tęczówki chłopaka, w których było widać nadzieję.
- Tak. – Szepnęła, kiwając głową. – Chyba tak. – Westchnęła głośno.
- Jak nie będziesz, to po prostu to powiedz, okej? – Spytał się jej, całując ją w czoło.
- Okej. – Szepnęła.
- Trzeba cię wytrzeć. – Mruknął, zsuwając jej ciało z blatu. Następnie sięgnął po bawełniany, ciepły ręcznik.
- Ale… - Chciała coś powiedzieć, lecz blondyn zamknął jej usta zimnym spojrzeniem.
Dokładnie wytarł jej kark, szyję, ramiona, po czym poszedł na piersi, przy których zatrzymał się na dłuższą chwilę. Kompletnie nie zwracał uwagi na zażenowaną minę Michelle.
- Justin, nie jestem dzieckiem. – Mruknęła wreszcie, łapiąc go za nadgarstki. – Mogę to zrobić sama. – Unikała jego wzroku.
- Nie, nie możesz. – Potrząsnął głową z głosem niczym oburzony pięciolatek.
Michelle westchnęła, dając za wygraną Justinowi. Wiedziała, ze nic nie zdziała. Zostało jej tylko patrzeć na zadowolony i zwycięski uśmiech  chłopaka.
- Gotowe. – Usłyszała po pewnym czasie, w którym starała się ignorować dotyk Justina. Następną rzeczą, jaką zarejestrował jej mózg był ręcznik, który owinął chłopak na wysokości jej klatki piersiowej.
- A teraz idziemy się ubrać. – Powiedział zadowolonym głosem, splatając ich palce.
            - Traktujesz mnie, jak dziecko. – Jęknęła, ciągnięta w kierunku garderoby blondyna.
            - Bo jesteś moją małą księżniczką. – Zachichotał, przyciągając ją do boku.
            Nawet nie wiedział, ile te słowa znaczyły dla Michelle. Jak bardzo pragnęła je usłyszeć odkąd stała się nastolatką, czytającą romanse. Chciała kiedyś usłyszeć prawdziwe: „Kocham cię.” oraz „Jesteś moją księżniczką. ” Głupi uśmiech wkradł się na jej twarz, kiedy policzki oblał rumieniec. Wierzyła, że wszystko, co mówił było prawdą. Pozostaje teraz jedno pytanie, czy to naprawdę było prawdą?
            - Słodka jesteś. – Powiedział, stając po środku garderoby. Zawzięcie przyglądał się jej twarzy. Michelle na ten komentarz wywróciła oczami.
            - Oh, tylko słodka? – Spytała się z miną szczeniaczka.
            - Nie, jesteś jeszcze piękna, mądra, wysportowana, wesoła… - Zamyślił się. – No i seksowna. Cholernie seksowna.
            Michelle z jeszcze bardziej zarumienionymi policzkami, dała mu buziaka w usta. Rozejrzała się dokoła na schludnie urządzoną garderobę, zważając na fakt iż należy ona do Justina. Ale przecież to nie jest tylko garderoba blondyna, musiał ją pewnie dzielić z Kate.
            - Justin, dlaczego przyprowadziłeś mnie tutaj? Przecież… - Zamknął jej usta buziakiem.
            - Masz tu swoje rzeczy. – Spojrzał się na drugą część garderoby. – Tam masz swoją część.
            - Nie rozumiem. – Powiedziała, idąc na drugi koniec pomieszczenia. Szybko przejrzała kilka wieszaków, na których faktycznie były jej rzeczy.
            - Jak spałaś razem z Kate przenieśliśmy tu twoje rzeczy, a Kate do jej pokoju. – Wzruszył ramionami, idąc po świeże bokserki. -  A i nie mam zielnego pojęcia, gdzie co jest. Kate to układała.
            - Okej. –Mruknęła.
            Ten cały ich  związek  zaczynał ją przerażać. Została jego narzeczoną bez pytania, nawet wcześniej nie była jego dziewczyną. Teraz mieszka z nim w jednym pokoju, znowu bez pytania. To tak jakby była czyjąś niewolnicą. Pokręciła głową, wyrzucając z głowy te myśli. Przecież on ją kocha, a ona jego. To po prostu jego porywcze działanie, tyle.
            Chwyciła stanik wraz z majtkami, kiedy wreszcie odnalazła się między półkami.
            - Odłóż stanik. – Usłyszała seksowny, lecz stanowczy głos Justina. Przerażona pisnęła, ponieważ nie słyszała, żeby podchodził.
            - Dlaczego? – Spytała się zbita z tropu.
            - Bo tak. Ja będę chodził z gołą klatką piersiową, to ty też. – Wzruszył ramionami.
            - Ale Justin… - Znów została uciszona całusem.
            - Oh, proszę zrób mi tą przyjemność. – Spojrzał na nią z niewinną miną.
            - Ugh. – Jęknęła, odkładając stanik. – Nienawidzę cię. – Posłała mu lodowate spojrzenie.
            - Ja też cię kocham. – Zachichotał. – Zakładaj majtki. – Mruknął, zabierając jej ręcznik.
            Michelle westchnęła głośno i założyła stringi, które i tak mało co zakrywały. Spojrzała rozwścieczona na chłopaka, który z zwycięskim uśmiechem podał jej szare dresy.  Takie same jak miał on. 
„Chociaż tyle”, pomyślała wsuwając spodnie z swój tyłek.
- Zadowolony? – Syknęła złowrogo. Spojrzeniem rzucała piorunami w blondyna, a ręce miała skrzyżowane na klatce piersiowej.
- Bardzo. – Uśmiechnął się dumnie.  – Jest teraz mecz w telewizji, obejrzysz ze mną?
- Jaki? – Spytała, wywracając oczami.
- Hokejowy, spodoba ci się.
- O nie, tylko nie hokej. – Powiedziała, dobrze pamiętając jak jej brat bardzo kochał ten sport. W każdy mecz zajmował salon wraz ze swoimi kumplami, którzy darli się na cały dom. Z czasem nawet wkręcił w to ich tatę, więc zostały same z mamą przeciw całej gromadzie mężczyzn. Mimo że starały się być twarde i stanowcze względem płci przeciwnej, nie chciały być pomiatane, to podczas każdego meczu robiły za kelnerki podające piwo lub coś do jedzenia.
- Proszę. – Jęknął Justin z wydętą dolną wargą.
- Dobrze. – Mruknęła Michelle.
- Jest! – Krzyknął Justin tak głośno, jakby wygrał w totka. 
- Ale będę siedzieć obok ciebie, czytając książkę. – Uciszyła jego entuzjazm. – Nie licz, że będę wpatrzona w ekran, wydając z siebie dzikie orgie.
- Wcale nie wydaje z siebie dzikich orgii, chyba że chcesz mi zrobić loda, hm?
- Jesteś obrzydliwy.  – Spojrzała na niego z niesmakiem.  – Idę poszukać książki do poczytania.
- A ja po piwo. – Mruknął, kiedy wychodzili razem z garderoby. Chwilę potem ich drogi się rozeszły.
Michelle doszła do swojego starego pokoju, w którym już było czuć charakterystyczne perfumy Kate. Ogarnęła wzrokiem otoczenie.
„Nic się nie zmieniło”, pomyślała. ”A co miało się zmienić w ciągu jednej nocy, idiotko?”
Uderzyła się z otwartej ręki w czoło z powodu swojej głupoty.  Leniwie podeszła do regału i zaczęła przeglądać książki. Niektóre nawet znała, ale najbardziej w oczy rzuciła jej się dwunastotomowa seria „Słodkie Kłamstewka”. Pamiętała, jak oglądała ten serial w swoim słonecznym pokoju w LA, lecz nigdy nie ciągnęło jej do wersji książkowej, a przecież to od niej się to zaczęło.
Po chwili namysłu sięgnęła po pierwszy, trochę już zniszczony, tom. Czerwony, ubrudzony but na okładce intrygował i zachęcał jej do poznania, co kryje się w tej wersji historii. Czy jest taka sama jak serial?
Zadowolona z siebie odwróciła się na pięcie i poczłapała do pokoju Justina, który od niedawna należał też do niej. Ale nie umiała się pogodzić z tą myślą. W ogóle nie wierzyła w to, że Justin ją kocha, że jest jego narzeczoną. Miała wrażenie, że cały czas jest po staremu, a za pięć minut Justin przyjdzie z Kate do pokoju, gdzie będą uprawiać seks.
Zastanawiała się, czy ona też będzie, tak jak Kate, latała z nim codziennie do łóżka? A może ona będzie tą raz na miesiąc? Może Justin się ogarnie i przestanie myśleć, tylko i wyłącznie swoimi potrzebami? Tyle pytań kłębiło się w jej głowie, tylko kto na nie odpowie? Los? Czas? Bóg? Wszyscy na raz, ale w odpowiednim czasie.
Wiedziała jedno, że jeśli seks jest takim samym uczuciem, jakiego doznała podczas ich wspólnej kąpieli, będzie chciała tego więcej. Chyba odkryła powód, dla którego Kate była na każde seksualne skinienie Justina.
Doszła do łóżka, po czym wpakowała się pod ciepłą, trochę wygniecioną kołdrę. Zakryła sobie dokładnie piersi, wystarczająco już się na paradowała nago, a to był dopiero początek dnia. Otworzyła książkę i już po paru minutach była w innym świecie.
- Jeeest!!! – Usłyszała krzyk Justina w okolicach swojego brzucha, aż podskoczyła wystraszona z wrażenia.
Odłożyła książkę, żeby zobaczyć wesołego chłopaka, który leży między jej nogami. Pochłonięty był tym, co się dzieje na ekranie. Nawet nie zauważył, że jego własna narzeczona zeszła by przez niego na zawał.
            Michelle pokręciła głową, nawet nie zauważyła, kiedy się tam znalazł. Czyżby aż tak się zaczytała?  Nie myśląc nad tym dłużej, wzięła znów do ręki książkę. Kompletnie pochłonęła się w spotkaniu Ezry i Arii.


            - Kochanie? Skończył się już mecz. – Usłyszała głos zza książki.
            - I co z powyższym? – Spytała się, nie odrywając wzroku od książki. Związek Hanny i Seana właśnie się zakończył, a ona była ciekawa, co Hanna zrobi z jego BMW.
            - Ugh. – Jęknął. – Może byśmy coś obejrzeli?
            - Czytam, Justin. – Syknęła, ponieważ zgubiła wątek.
            Nagle książka została jej zabrana, a nad jej ciałem uniosło się ciało Justina. Chłopak rzucił książkę w drugi koniec pokoju, nie przejmując się niczym.          
            - Ej, ja to…
            Nie dał jej dokończyć, ponieważ zamknął ich usta w słodkim pocałunku. Smakował on piwem, które wcześniej wypił Justin.
            - No więc, co oglądamy? – Spytał się, kiedy się od siebie odsunęli.
            - Nienawidzę cię. – Mruknęła wkurzona.
            - Jest taki film?  - Uniósł brwi do góry.
            - Tak jest. O największym dupku, który nazywa się Justin Bieber. Ten dupek zniszczył życie dziewczynie z pomocą drugiego dupka. Tylko, że ta dziewczyna zakochała się w tym największym dupku, który kocha ją.
            - Zapowiada się ciekawie, co dalej? – Udał zaciekawionego.
            - To o tobie, dupku. – Wywróciła oczami. – Nie wiem, co będzie dalej.
            - To może ja dokończę? – Zamyślił się. – Ten największy dupek wyjdzie za mąż z tą dziewczyną, która pokocha ponad życie. Będą mieli trójkę… nie, czwórkę dzieci, które będą kochać całym sercem. Takie tam piękne wspomnienia i inne bzdety. Będę żyli długo i szczęśliwie, tyle.
            - Tylko że zawsze wychodzi długo, nie do końca szczęśliwie.
            - Jaką ja mam mądrą narzeczoną. – Cmoknął ją w usta, kręcąc głową z rozbawienia.
            - Chyba jednak głupią, że z tobą chodzi. – Spojrzała się na niego gniewnie.
            - Au. – Położył rękę na sercu.  – To bolało.
            - Przepraszam. – Zrobiła minę niewiniątka. – Wybaczysz mi, proszę?
            - Całus. – Powiedział z rosnącym uśmiechem, na co dziewczyna wywróciła oczami.
            Pocałowała go lekko w usta, lecz on pogłębił pocałunek, zamieniając go na coraz bardziej gorący. Naparł na jej ciało swoim, nie należącym do lekkich. Język Justina zaatakował jej bez żadnego ostrzeżenia. Ręce dziewczyny wplątały się w jego bujne, miękkie włosy. Od czasu do czasu ciągnęła ich końcówki, dostając w odpowiedzi warknięcie w jej usta.
            Starali się jak mogli, żeby być jeszcze bliżej siebie, żeby przekazać sobie całą miłość, lecz nie mogli. Byli ograniczeni, czuli to.
            Wreszcie po pewnym czasie odsunęli się. Dla nas wreszcie, dla nich niestety. Dla tej dwójki mogło by to trwać wiecznie, no może z małymi przerwami na seks.
            - To co oglądami? – Spytała się, próbując uspokoić oddech.
            - Wylosuje. – Powiedział z lekkim uśmiechem. – Chodź, zrobimy popcorn.
            Justin zszedł z niej, po czym poczekał aż dziewczyna wstanie. Następnie złapał Michelle za rękę, uśmiechając się zwycięsko na widok jej nagich piersi i powędrowali razem na dół.
            Kiedy przekroczyli próg pustej kuchni, obydwoje spojrzeli na zegarek. Już zbliżała się powoli 4 po południu, a za oknem robiło się ciemno.
            - Gdzie jest popcorn? – Spytał się Justin Michelle, jakby sama wiedziała.
            - Nie wiem. – Spojrzała na niego, po czym zaczęła szukać w szafkach. Justin był zajęty podziwianiem jej piersi przy każdym ruchu. – Jeśli nie przestaniesz tak na mnie patrzeć, pójdę się ubrać.
            - Okej. – Justin oderwał od niej wzrok, po czym udał się w poszukiwania w innych szafkach.


            - Ten film był dziwny. – Podsumował Justin, wyłączając telewizor.
            - Jeden z lepszym, jakie widziałam. – Mruknęła Michelle.
            Powoli zbliżała się godzina siódma wieczorem, a oni przesiedzieli praktycznie cały dzień w łóżku. Jeden z przyjemniejszych dni jakie spędzili razem. Michelle miała wtuloną głowę w klatkę piersiową Justina, a on bawił jej włosami. Napawali się ciszą.
            - Co robisz? – Spytał się Justin.
            - Leżę, nie widać? – Spojrzała się na jego uśmiech. – A tak na serio to myślę.
            - Wiesz, że Kate po każdym filmie też myśli?
            - Naprawdę?
            - Tak, one ogląda film, a później w ciszy przetwarza go jeszcze raz. – Wzruszył ramionami. – Dlatego nie lubi kina, nie ma kiedy go przemyśleć. Jej zdaniem reżyser chciał coś powiedzieć przez ten film, a ona zastanawiała się co.
            - Nigdy nie patrzyłam na to z tej strony. – Mruknęła, obrysowując tatuaż korony.
            - Skoro film się skończył. – Odezwał się Justin po chwili. – To może porobimy co innego. – Zaczął niewinnie.
            - A co? – Uniosła brwi do góry.
            - No nie wiem. – Rzucił ciało blondynki na materac, a następnie zawisł nad nią. – Może to.
            Nim się zorientowała połączył ich usta w gorącym pocałunku. Jego język drażnił jej podniebienie, powodując dreszcze przechodzące przez całe jej ciało. Jedna z rąk Justina wędrowała po jej udzie, a druga podpierała ciężar ciała.
Michelle jeździła jedną ręką po jego torsie, kiedy drugą wplątała w jego bujne włosy.
Ich krocza były blisko siebie, pomimo materiału dresów. Między ich ciałami nie było ani jednego milimetra wolnej przestrzeni.  Nie można było pominąć faktu iż naga klatka piersiowa Michelle dociśnięta do klatki Justina, podniecała go w wielkim stopniu.
Po długim, wyczerpującym, lecz namiętnym pocałunku, Justin przygryzł lekko jej wargę, a następnie schodził pocałunkami na jej szyję.  Każdy jego gest, a tym bardziej pocałunek, doprowadzał ją do szaleństwa.  Owijając ręce wokół jego szyi, przyciągnęła go jeszcze bliżej. Następnie odrzuciła głowę na bok, dając mu więcej miejsca do działania. Blondyn uśmiechnął się w jej szyję, po czym zassał się w jednym miejscu, powodując wielką malinkę i jęk Michelle. Ukradkiem spojrzał na swoje dzieło i przystąpił do tworzenia kolejnego. W krótkim czasie przyczynił się do powstania aż trzech malinek po lewej stronie szyi Michelle oraz kilku jej jęków, które nakręcały go do działania.
Każdy jej jęk był dla niego nagrodą. To tak jakby sportowiec dostał medal, a na końcu trofeum. Justina trofeum była sama Michelle, a medalami każdy jęk, który opuścił jej gardło.
Usta Justina oddawały cześć jej ramionom oraz obojczykowi, przybliżając się do jej piersi. Kiedy język Justina spotkał się z sutkiem Michelle, dziewczyna wciągnęła głośno powietrze, a przez jej ciało przeszedł zimny, ale bardzo przyjemny dreszcz. Jęknęła cicho, to co wyprawiał Justin, nawet jej się nie śniło. Nigdy by nie przypuszczała, że samym językiem doprowadzić kogoś do obłędu.
Myśli Michelle skupiły się tylko i wyłącznie na czynach Justina. Na tym w jaki sposób doprowadzał ją do szaleństwa. Jak z czułością składał każdy pocałunek, zmieniając pierś z lewej na prawą. Jakim spojrzeniem obdarowywał ją od czasu do czasu.
Justin uśmiechnął się szeroko, kiedy skończył swoją pracę nad piersiami. Z łobuzerskim uśmiechem znów zaatakował jej usta, wręcz miażdżył tak zachłannie, jakby miała mu zaraz uciec. Jego ręce, które nie raz już wędrowały do początku dresu, wreszcie zsunęły je z jej nóg. Chłopak oderwał się od niej, co spowodowało jęk niezadowolenia ze strony Michelle.
Uśmiechnął się łobuzersko, pożerając wzrokiem jej ciało. Rzucił dresy, nie patrząc gdzie. Następnie puścił oczko Michelle, zdejmując swoje dresy.
- Gotowa? – Złapał za krańcówkę jej majtek. – Bo wiesz… możemy zrobić…
- Nie pieprz już tyle, Justin. – Warknęła, wywracając oczami. – Po prostu, kochaj się ze mną.
- Z przyjemnością. – Odparł z rosnącym łobuzerskim uśmiechem.
Szybko pozbył się jej majtek i znów oblizał usta. Przed nim leżała seksowna, naga dziewczyna, jego narzeczona. Jak tylko pomyślał, że niedługo będzie w niej, czuł jak bokserki jeszcze bardziej robią się ciasne.
Schylił się by znowu przywitać się, już drugi raz w ciągu dnia, z jej kobiecością. Złożył na niej mały pocałunek, a następnie wprawił w ruch swój język. Michelle oddychała coraz ciężej, a podniecenie roznosiło się po jej ciele. Nogi znów stały się miękkie, jak wata cukrowa. Znów się czuła tak kurewsko dobrze. 
Jęki wychodziły, jeden po drugim, z jej gardła, będąc idealną piosenką dla Justina. Kiedy czuł, że powoli blondynka dochodzi, doszedł do wniosku iż to idealny czas na następny krok. Odsunął swoje usta od niej, dokładnie oblizując wargi. Następnie podciągnął się, żeby dać jej krótki pocałunek w usta.
- Dlaczego przestałeś? – Spytała się, kiedy się od siebie odsunęli.
Była podniecona, a Justin znów zastawił ją w dziwnym punkcie wyjścia. Nie wiedziała, co zrobić.
- Teraz przejdziemy dalej. – Powiedział, całując jej szczękę.
Szybko zdjął bokserki, ukazując Michelle swojego nabrzmiałego penisa. Dziewczyna wysunęła niepewnie rekę w stronę jego kolegi, lecz szybko ją cofnęła. Chłopak widząc jej zachowanie, zachichotał.
- Nie bój się Jerry’ego, kochanie. – Pokręcił głową, dając jej całusa w usta. – Dotknij go.
Michelle patrząc w oczy Justina, powoli przysuwała swoją dłoń w kierunku Jerry’ego. Oblizała usta ze zdenerwowania. Czuła jak rumieniec zdobi jej policzki, a następnie spojrzała się dół. Głośno przełknęła ślinę, kiedy dotarła do celu. Jej opuszki palców spotkały się z jego kolegą. Zabrała rękę jak oparzona, ale ponowiła czynność, przesuwając palce od podstawy aż po główkę. Justin cicho syknął.
- Czas, żeby twoja cipka poznała Jerry’ego. – Mruknął z łobuzerskim uśmiechem.
- Justin… - Zaczęła niepewnie. Bała się tego.
- Nie bój się, okej? – Pocałował ją w czoło. – Zrobimy tak. Ja spróbuję odwrócić twoją uwagę, podczas wchodzenia w ciebie. Jak będzie cię boleć, to wyżyj się na mnie. Podrap mi plecy, cokolwiek. Okej? – Oblizał usta.
Michelle pokiwała głową na znak, że rozumie. Justin połączył ich usta w gorącym pocałunku. Nawet nie zauważyła, kiedy przymierzał się do wejścia. Była zajęta pocałunkiem.
Wszedł w nią. Czuła się, jakby ktoś rozdzierał ją od środka. Ból był straszny, miała ochotę krzyczeć z jego powodu, ale jej usta były zajęte czymś innym. Za myślą Justina, mocno wbiła paznokcie w jego łopatki, robiąc długie proste linie. Łzy, które cisnęły jej się do oczy, próbowała schować pod zaciśniętymi powiekami, lecz jedna znalazła ujście.
Justin czując, jak ostre paznokcie Michelle haratają jego plecy, syknął w jej usta. Wiedział, że musi ją to boleć. Przerabiał to nie raz. Powoli wyszedł z niej, robiąc krótką przerwę. Następnie równie powoli w nią wszedł, czekając aż blondynka się zacznie trochę uspokajać.
Powtórzył tą czynność kilka razy, coraz słabiej czując paznokcie Michelle. Nie wiedział, czy to było spowodowane bólem w tamtym miejscu, czy faktem iż ból dziewczyny powoli odpuszcza.
Przerwał tą zaciętą walkę ich języków, oddychając ciężko.  Spojrzał się pierwszy raz, od czasu wejścia w nią, w jej przekrwione oczy, gdzie zbierały się łzy.  Pocałował ją w usta jeszcze raz, chcąc przekazać jej swoją miłość. Wiedział jednak, że nie ma nic, co mógłby zrobić, żeby pokazać jak wielką miłością ją darzy.
Po kilku żywszych wepchnięciach Michelle wydała z siebie pierwszy jęk rozkoszy. Tym samym spowodowała jęk ulgi ze strony Justina.
Pokój wypełniał odgłos ich ciężkich oddechów i gardłowych jęków rozkoszy. Na ich ciała zaczęły powstawać małe kropelki potu. Serca biły w tym samym szybkim tempie i nawet nie myślały, żeby się uspokoić. Oboje pragnęli w tej chwili tego samego. Siebie. I oboje to dostali. Ich złączone ciała poruszały się w tym samym tempie, tworząc jedność.  Każde spojrzenie przekazywało miłość, pragnienie i uwielbienie. Każdy pocałunek był przepełniony czystym pożądaniem i miłością.
Wszędzie można było wyczuć miłość.
Miłość przeplatana z pożądaniem i podnieceniem ukazywała się przy ich każdym ruchu czy jęku. Obydwoje chcieli przypieczętować to, co czuli.
- Jesteś kurewsko idealna. – Wysapał do jej ucha, przygryzając jego płatek.
- Justin... – Jęknęła, przyciągając jego twarz do swojej, by znów połączyć ich usta w jedność. – Szybciej. – Sapnęła i znów połączyła ich usta.
Kolejne jęki, kolejne pocałunki, kolejne pchnięcia i byli coraz bliżej szczytu.
- Powiedz, że jesteś moja. – Powiedział, ciężko oddychając.
- Twoja. – Sapnęła.
- Moja, moja. – Wyszeptał, kiwając głową, jakby się upewniając w czymś.
- Justin… - Jęknęła. – Jesteś mój?
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko spojrzał na nią obłąkanym wzrokiem, który szybko spuścił. Przyśpieszył tempo, słysząc kolejne jęki od Michelle.
- Dojdź, dla mnie. – Wysapał, całując ją lekko.
Kilka szybkich pchnięć doprowadziło ich na skraj, oczywiście nie doszli dosłownie w tym samym czasie. Pierwsza zrobiła to Michelle, wyginając swoje ciało w łuk i jękiem rozkoszy i ulgi. Czuła się, jakby potrafiła latać. Oficjalnie ta dziewczyna dotknęła nieba. Po niej Justin spuścił spermę w nią, mrucząc całą wiązankę przekleństw pod nosem.
Kiedy osiągnął szczyt, zaprzestał swojemu działaniu, opadając lekko na ciało blondynki. Oddychał w jej ucho, czując się idealnie.
Ich ciała były zmęczone, spocone, a oddechy nie chciały się uspokoić. Pomimo że było już po wszystkim, ich ciała nadal były jednością.
Justin delikatnie wyszedł z Michelle, rzucając się na miejsce obok. Leżeli w ciszy, po części przytuleni do siebie. Lewa dłoń chłopaka luźno leżała na brzuchu blondynki, a ich ciała były bardzo blisko.
Michelle nie dawała jedna myśl spokoju. Dlaczego nie powiedział, że jest jej? Westchnęła, czując że przegrała z Kate, znowu. Zebrała w sobie siłę, przypominając sobie wszystko, co wiedziała od Kate. Szybkim ruchem usiadła okrakiem na zaskoczonym Justinie, posyłając mu seksowny uśmiech. Paznokciem zaczęła jeździć po jego klatce.
- Wiesz… Myślałam nad drugą rundą, ale… - Zamyśliła się. – Ale mam wrażenie, że byłeś ostatnio niegrzeczny. – Wydęła dolną wargę. – Zasługujesz na karę.  
            - A jaka to będzie kara? – Spytał się zaciekawiony, kładąc ręce na jej biodrach.
            - Nie ma. – Strzepnęła jego ręce. – Nie zasługujesz. – Uśmiechnęła zadziornie.
            Schyliła się, całując go w usta. Nagle wpadła na pewien, dość chory, pomysł, który widziała kilka raz w filmach.
            - Zaraz wracam. – Uśmiechnęła się niewinnie, zeskakując z łóżka. – Nie ruszaj się stąd. – Odwróciła się na chwilę.
            - Nie zamierzam. – Justin puścił jej oczko, na co się zarumieniła.
            „Oh, idiotko”, pomyślała „Rumienisz się, kiedy on puszcza ci oczko, a swobodnie paradujesz przed nim naga”.
            Odsunęła tą myśl, wchodząc do garderoby w poszukiwaniu swoich szalików. Kiedy znalazła dwa, ucieszona wróciła do sypialni, gdzie Justin leżał wciąż w tej samej pozie. Odkąd wyszła zza drzwi, on pożerał ją wzrokiem. Uśmiechnęła się zadziornie, siadając na nim okrakiem.
            - Po co ci te szaliki?- Chłopak zmarszczył brwi.  
            Michelle nie odpowiedziała, tylko wzięła jego rękę i za nadgarstek przywiązała do ramy, której wcześniej tu nie zauważyła.
            - Ty żartujesz? – Spytał się Justina, przyglądając jak jego druga ręka zostaje uwieziona.
            - Nie, to moja kara. – Wzruszyła ramionami. Schyliła się. – Teraz moja kolej.
Złączyła ich usta w gorącym pocałunku. Walczyli o dominację, którą dostała Michelle za pomocą niewielkiego podstępu. Teraz ona rządziła. Szybko uciekła od jego ust, idąc w kierunku szyi. Znalazła miejsce, o którym opowiadała jej Kate i mocno je zassała, a następnie pociągnęła zębami. Justin jęknął. Z wielkim uśmiechem wróciła do jego pełnych ust, które mogła by całować bez przerwy. Delikatnie przejechała językiem po jego zębach, po czym zaczęła drażnić podniebienie. Wplątała jedną z rąk w jego włosy, a następnie pociągnęła za końcówki. Chłopak warknął w jej usta. Na koniec pocałunku przygryzła jego dolną wargę, ciągnąc ją lekko.
- Podoba mi się to. – Uśmiechnęła się, patrząc w jego spragnione oczy.
Justin jęknął, kiedy dziewczyna znów zaczęła swoją wędrówkę po jego szyi, co jakiś czas dociskając jego krocze swoim. Czuł się taki słaby i mały, kiedy jego ręce były przywiązane do ramy łóżka. Nikt wcześniej nie odważył się posunąć do tego ruchu. Nawet Kate, lecz z nią seks, kiedy ona była górą był dość brutalny.
Michelle odsunęła się od niego, żeby spojrzeć na Justina z daleka. Trzy piękne malinki zdobiły jego szyję. Uśmiechnęła się dumnie. Spojrzała na kolegę Justina, który już trochę opadł. Wetchnęła. Wiedziała, że nie zrobi mu loda. Nie była na niego gotowa, ale…
Po dłuższej chwili złapała Jerry’ego w dłoń i zaczęła jechać w górę i w dół, dostając zdezorientowane spojrzenie od Justina. Patrzył na nią, jakby widział ducha. Jakby nigdy nie mogła by tego zrobić. Jakby w nią nie wierzył. Czuła się jakby zrobiła coś nie tak. Wściekłość w niej się zebrała.
Na pewno Kate jest lepsza, co nie?
Odezwał się głupi głosik w jej głowie. Nabuzowana emocjami podnieceniem, złością, miłością i przede wszystkim zazdrością, przełożyła włosy na jeden bok, żeby Justin miał idealny widok na jej usta, które seksownie oblizała. Nie myśląc, pochylił się i wzięła Jerry’ego do ust. Justin jęknął, niedowierzając co się dzieje.
Michelle, kiedy kolega Justina opuścił jej usta, doszła do wniosku, że to nie takie złe. Wygodnie usadowiła się między jego nogi, pozwalając Jerry’emu pieprzyć jej usta. A może to jej usta pieprzyły Jerry’ego?
Mocno zasysała policzki, od czasu do czasu ssała główkę, ale cały czas trzymała kontakt wzrokowy z Justinem. Podobała jej się ta dominacja nad nim, jeden jej ruch, a on jest jej.
Chłopak był na prawdziwych męczarniach. Dziewczyna robiła mu loda, a on nie mógł nadać jej tempa, nie mógł wplątać dłoni w jej włosy, nie mógł dotykać jej ciała, tylko ona mogła go dotykać. Justin zawsze miał kontrolę, to on rozkazywał, a nie ktoś jemu. Jęczał, patrząc na pewną siebie Michelle. Widział w jej oku błysk, jakby była w swoim żywiole, tylko czekać aż stanie się prawdziwą kocicą. Obserwował bacznie jej usta, które owijały się wokół niego w tą i z powrotem. Nie popełniła żadnego błędu.
Michelle uśmiechnęła się, kiedy zobaczyła, że Jerry stoi, gotowy do działania. Podciągnęła się do góry, atakując jego usta. Tylko ze ten pocałunek nie był namiętny, wręcz przeciwnie zwykły, słodki pocałunek.
- Nie było tak źle. – Szepnęła w jego usta.
- Byłaś kurewsko dobra, robiłaś wcześniej loda?
- Nie.  – Zachichotała. – Zdradzę ci sekret.  – Przyłożyła usta do jego ucha. – Kate mi powiedziała, co i jak.
Odsunęła się, uśmiechając zalotnie. Po czym złożyła kolejny słodki pocałunek na jego wargach.
- Ale niestety, musisz mi powiedzieć, co i jak mam zrobić. Wiesz, o tym zapomniała wspomnieć. – Mruknęła, trochę zawstydzona.
- Dobrze, kochanie. – Zachichotał. – Miło by było, jakbyś mnie rozwiązała.
- Nie, wtedy nie będzie seksu. – Pokręciła głową, przygryzając dolną wargę. Oczywiście, jak na złość, Justin uważał to za niezmiernie seksowne.
- Ugh. Wykończysz mnie. – Pokręcił głową. – Musisz wziąć mojego członka, później pokierować go do twojego wejścia. Kiedy będzie już w środku, poruszać się do góry i na dół oraz na boki biodrami, tak żeby było ci przyjemnie, tyle.
- Brzmi prosto. – Zmarszczyła brwi, biorą jego członka do ręki.
- Bo jest.  -  Uśmiechnął się.
Michelle wsadziła sobie jego kolegę.
- Oh. – Mruknęła, zagryzając wargę.
Zaczęła się powoli poruszać, dając sobie jak najwięcej przyjemności. Co jakiś czas pochylając się nad Justinem, żeby połączyć ich usta w jedność.
- Wiesz, jaka jesteś idealnie ciasna? – Wysapał, patrząc na jej skaczące piersi, które chciałby teraz pieścić. – I wiesz, jak się nade mną znęcasz?
- Naprawdę? Przykro mi. – Mruknęła dziecinnym głosikiem, robiąc kółko biodrami, co spowodowało ich jęk.
- Chciałbym, bardzo kurewsko chciałbym cię dotknąć dłońmi. – Powiedział, patrząc się na nią.
- Oh, przykro mi. – Pocałowała go, wsuwając mu język do ust. Walczyli o dominacje. Zawzięcie, tak że żadne z nich nie chciało odpuścić. Dziewczyna spowolniła swoje ruchy, wiedząc że niedługo osiągnie szczyt, a chciała się nim jeszcze trochę pobawić.
- Wiesz, że cię kocham? – Jęknęła mu do ucha. –Tak kurewsko mocno.
- Ja ciebie też. – Powiedział, łapiąc z nią kontakt wzrokowy. – Tak kurewsko mocno.


Michelle opadła na ciało Justina, kompletnie wykończona. Spojrzała się w jego oczy, też był zmęczony. Przecież to była już trzecia runda. Ich oddechy były takie ciężkie, że byli pewni, że w życiu nie wrócą do normy.
- Sięgniesz po kołdrę? Bo ją skopaliśmy na ziemię. – Wysapał.
Dziewczyna sięgnęła po kraniec kołdry, który leżał najbliżej niej i podciągnęła ją do góry. Przykryła ich zmęczone ciała, ale Justin i tak ją poprawił.
- To było wow. – Sapnął, kiedy Michelle wsłuchiwała się w szybkie bicie jego serca. – Jesteś jeszcze niedoświadczona, ale… - Pokręcił głową. – Najlepszy seks w życiu.
- Lepszy od seksu z Kate? – Spytała się, łapiąc kontakt wzrokowy.
- Z Kate to inna ranga. Wiesz, ona jest już doświadczona, ale nie martw się. Ty też będziesz. – Pocałował ją w czoło. – Jestem wykończony.
- Ja też.
- Idziemy spać. – Zarządził, przytulając jej ciało do swojego.
            - Kocham Cię. – Mruknęła.
            - Ja ciebie też, Mich. – Włożył nos w jej włosy. – Ja ciebie też.- Wyszeptał nieco ciszej.
            I tak, pochłonięci swoimi myślami i marzeniami, usnęli.



            Justin
            Otworzyłem swoje powieki, wydając z siebie pomruk niezadowolenia. Chciałem wrócić z powrotem do krainy snów. Spojrzałem się na słodko śpiącą osóbkę, która oddychała równomiernie. Uśmiech uformował się na mojej twarzy, lecz coś mi nie pasowało.
            Coś po prostu było nie tak.
            Nie z Michelle, ona była doskonała w każdym calu, to ze mną było coś nie tak. Wetchnąłem głośno, wysuwając się z objęć blondynki. Spojrzałem się na nią ostatni raz, po czym zacząłem szukać swoich bokserek. Szybko je na siebie nasunąłem i podszedłem do szafki, gdzie trzymałem wszystko, co można było zaliczyć do kategorii złe.
            Pistolet. Nie. Prezerwatywy. Nie. Stringi. Nie. Zaraz, co tu robią stringi?
            Dokładnie przyjrzałem się różowym stringom w koronkę. Palcami wskazującymi trzymałem za końcówki, rozciągając to cholerstwo, które nie wiedziałem skąd tu się wzięło. Wzruszyłem ramionami. Byłem pewien, że się nie dowiem.
            Po odłożeniu ich do szafki tam, skąd je wyjąłem, zacząłem szukać dalej. Paczka papierosów. Nie. A może? Nie, zdecydowanie nie. Narkotyki. Tak tego szukałem.
            Kiedy w mojej ręce zamknął się biały woreczek, rozejrzałem się po pokoju jakbym był złodziejem. Następnie zamknąłem szafkę i szybko opuściłem pomieszczenie, zamykając drzwi. Zbiegłem po schodach, nie wiedząc gdzie pójść. Nim się zorientowałem znalazłem się w kuchni.
            Westchnąłem głośno, rozglądając się po pomieszczeniu. Położyłem woreczek na blacie, opierając się o niego rękami.
            Wpatrywałem się w białą substancję, która go kusiła. Może wtedy by wiedział, co jest nie tak?
 - Jak za starych dobrych czasów, Bieber. – Kate zachichotała mi do ucha, obejmując mnie w pasie. Następnie oderwała się ode mnie i szybko musnęła policzek.
- Co ty tu robisz? – Odwróciłem się w jej kierunku, kiedy wskakiwała na blat.
- Wiesz, stęskniłam się za tobą. – Zrobiła minę szczeniaczka. – A tak naprawdę, to byłam bardzo ciekawa, czy się ze sobą kochaliście, więc… Wsiadłam w samochód i o to jestem.
- Serio, Kate? – Spytałem się. Ręce skrzyżowałem na wysokości klatki piersiowej, a biodro oparłem o blat. – A gdzie jest Martin i mama?
- Są w Toronto, a dzisiaj jedziemy do Ottawy. – Wzruszyła ramionami. – Wiesz, jak ciężko mi było ich stąd wygonić? Masakra.
- Mieliście…
- My nie mamy przecież rodziny, głupku. – Zmroziła go wzrokiem.
- Racja. – Spuściłem wzrok, który powędrował na moje stopy.
Kate wtedy zaczęła wędrował wzrokiem po kuchni, aż zauważyła woreczek z narkotykiem. Jej twarz zbladła. Patrzyliśmy to na siebie to na woreczek.  
To była chwila, kiedy Kate szybko sięgnęła po woreczek w tym samym momencie, co ja. Lecz brunetka była szybsza.
- Nie, nie zabieraj mi go. – Jęknąłem. – On jest ostatnim, jaki tu mam.
- I dobrze. – Wsunęła go w miseczkę stanika. – Nie będziesz miał już jak o tym nawet pomyśleć.
- Wiesz, że mogę go stamtąd wyjąć?  – Wskazałem na jej biust.
Kate zbliżyła swoją twarz do mojej.
- Wiesz, że na górze jest twoja narzeczona? Dobrze wiesz, że umiem głośno krzyczeć. – Uśmiechnęła się niewinnie i odwróciła na pięcie. Wróciła na swoje miejsce.
- Co by pomyślała Michelle, jakby zeszła na dół, widząc swojego narzeczonego, który obmacuje swoją ex? A zresztą powinnam być na ciebie zła za to, że mnie zdradziłeś, po części.
- Ej, rozmawialiśmy już…
- Żartowałam, idioto. – Wywróciła oczami.
- Więc… Jak tam seks?
- Normalnie.
- Masz piękne zadrapania na plecach. – Uśmiechnęła się.
- Serio, rozmawiałaś z Michelle o seksie? – Spytałem po chwili. Kate spoważniała i pobladła.  
- Czy wszyscy w tym domu muszą na mnie kapować? – Pokręciła głową, wyrzucając ręce w powietrze na oznakę jej frustracji.
- Ej, nic się nie stało. Tylko umiliłaś mi seks. – Puściłem jej oczko.
- Nie ma za co.  – Poruszała jednoznacznie brwiami. – Polecam się na przyszłość.
 Zapadła między nimi cisza.
- Kate? – Spytał się po chwili Justin, łapiąc z nią kontakt wzrokowy. – Myślisz, że Michelle to ta jedyna?
-  Um… Justin. – Zeskoczyła z blatu, żeby stanąć naprzeciwko Justina. – Nie wiem, czy to powinnam odpowiadać na to pytanie. To ty powinieneś znać odpowiedź.
- No ale Kate… Powiedz mi szczerze, co myślisz o Michelle?
- Naprawdę cię kocha, Justin. – Wzruszyła ramionami. – Głupio jest patrzeć na kogoś, kogo się kocha, a ten ktoś nie kocha ciebie. Zazdrość rośnie w człowieku oraz upadek wartości. Codzienne pytanie, dlaczego właśnie ta osoba, a nie ja? Co mi brakuje?
- Kate? – Zmarszczyłem brwi, wiedząc że dziewczyna powiedziała to prosto z serca. – Czy ty tak się teraz czujesz?
Kate spuściła wzrok obserwując podłogę. Najwidoczniej myślała, co chce mi powiedzieć. Wreszcie westchnęła głośno i spojrzała mi w oczy.
- Nie wiem, Justin. – Wzruszyła ramionami. – Przyzwyczaiłam się do widoku ciebie z innymi dziewczynami, więc… Mną się martw. Było źle po naszym pierwszym zerwaniu, ale teraz… - Ucięła. – Ale teraz jest okej. – Pokiwała głową, jakby bardziej chciała przekonać siebie niż mnie.
- Czyli między nami już koniec? – Wyszeptałem z wielką gulą w gardle.
- Tak, koniec Justina i Kate jako pary. Dopóki jesteś z Michelle i jakąkolwiek inną dziewczyną, to połączenie nie istnieje. Zostaje tylko, Justin i Kate jako rodzeństwo. – Powiedziała cicho, robiąc cudzysłów w powietrzu przy słowie „rodzeństwo”. – A teraz przytul się do swojej siostrzyczki. – Zachichotała, wyciągając ku mnie ramiona.
Wtuliłem się w nią, zaciągając się jej zapachem. Tak bardzo różniły się z Michelle.
- Um… Justin?
- Hm…
- Czy jej pierwszy raz miała przed snem?
- Tak, od razu po tym poszliśmy spać, a co?
- Ty debilu! – Krzyknęła, odsuwając się ode mnie. – Dziewczyna wstanie sama, bez ciebie po swoim pierwszym razie! Trzeba coś wymyśleć i chyba nawet wiem, co.



Michelle
Otworzyłam powieki. Czy jestem w niebie? Czułam się tak dobrze. Było mi tak ciepło i pierwszy raz chciałam wstać. Byłam taka wesoła, że uśmiechnęłam się przygryzając wargę. Wszystkie wspomnienia z wczoraj uderzyły do mnie.
Ja. Justin. Seks. Wczoraj.
Czułam rumieniec, który oblał moje policzki, a znane mi uczucie ogarnęło moje podbrzusze.
Z tym samym głupim uśmieszkiem przewaliłam się na drugi bok i uchyliłam powieki. Liczyłam, że obudzę się w ramionach Justina albo chociaż obok niego, a co zastałam? Puste łóżko.
Jaka z ciebie idiotka, Michelle.
Przeliczyłam się. Zapomniałam, że Justin nie jest typem romantyka, a może jest? Tylko ja tego nie wiem? Jęknęłam wściekła. Zwiał.
W łazience nie było słychać wody ani po domu nie rozchodził się zapach naleśników lub jakiejkolwiek potrawy. Było tak cicho i pusto.
 Zwiał, tchórz jeden. A może jak teraz wstanę, to znajdę go w pokoju Kate, w łóżku Kate z Kate? To by było podłe. Bardzo podłe.
Zamknęłam oczy, chcąc zapomnieć o tej wizji. Przecież teraz ja jestem jego narzeczoną, nie ona.
Ale ona zawsze nią była, nie prawdaż?
Chciałam wyłączyć moje myśli, więc naciągnęłam na swoją głowę kołdrę. Głośno jęknęłam, a zarazem tak jakby krzyknęłam ze złości.
Gdzie jest ten idiota? 
Głoś huk.
- Kurde, debilu! – Usłyszała głos Kate. Czyżby mój najgorszy koszmar się ziścił?
- Zejdź mi z oczu, bo nie ręczę za siebie! – Znowu głos Kate.
Nie, tylko nie to.
Jeszcze bardziej naciągnęłam na siebie kołdrę. Chciałam zniknąć, zaszyć się gdzieś, nie istnieć. Próbowałam uspokoić swoje rozszalałe myśli.
Może jak się ubiorę i cicho wyjdę, to mnie nie zauważą?
Nie chcę usłyszeć zdania:
- Sorry, Michelle. Pomyliłem się. Jednak kocham Kate, nie ciebie, ale nie martw się. Byłam idealna w łóżku.
Już widziałam jego przepraszające spojrzenie. Pokręciłam głową, po czym zrzuciłam z siebie kołdrę i krzyknęłam.
Justin klęczał przy łóżku na wysokości mojej twarzy z głupim uśmiechem.
- Ty debilu! – Próbowałam uspokoić oddech i bicie serca. – Zeszłabym przez ciebie na zawał.
Podparłam się na łokciach, patrząc na jego rozbawioną twarz.
- Dzień dobry, kochanie. – Zachichotał. – Głodna?
Przytaknęłam głową. Chłopak tylko posłał mi uśmiech, po czym wstał razem z tacą naleśników.
- Przesuń się. – Mruknął. Wykonałam jego polecenie, a on położył się na moim miejscu. – Smacznego.
Justin cmoknął mnie w nos, obserwując moją twarz. Sięgnął po widelec i nadział kawałek pokrojonego naleśnika.
- Leci samolocik. – Udał, że widelec lata aż wreszcie włożył do moich otwartych ust.
- Mhm. To jest smaczne. – Zrobiłam szerokie oczy. – Sam robiłeś?
- Um... Kate mi pomogła. – Podrapał się po karku.
- A no tak, słyszałam ją. – Przytaknęłam, zjadając kolejny kawałek.
Zapadła cisza, podczas której Justin cały czas mnie karmił.
- Michelle?
- Mhm?
- Wracając do wczorajszego pytania. – Nadział naleśnika na widelec, a ja nie wiedziałam, o co mu chodzi. – Jestem twój. – Powiedział mi prosto w oczy.
Po tych dwóch słowach byłam szczęśliwa, bardzo szczęśliwa.


Wciąż wierzysz, że przejrzałaś mnie,
a patrząc z bliska widzisz najmniej.

Życie jest małą ściemniarą,
wróblicą, wygą i cwaniarą.
Plącze nam nogi i mówi idź!
Nie wierz, nie ufaj mi!
Życie jest małą ściemniarą,
wróblicą, wygą i cwaniarą.
Plącze nam nogi i mówi idź!
Nie wierz, nie ufaj mi!
Wkręceni w zgubną nić.
Igor Herbut – Wkręceni—nie ufaj mi

Od autorki:
Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że reszcie dodałam ten rozdział. Pisałam go przez tak długi czasu, ugh. Mam nadzieję, że też się cieszycie, że jest oraz że wam się podoba.
Chciałabym Wam podziękować za fakt iż jesteście, jesteście tutaj dla mnie i oczywiście dla opowiadania. Mówicie, że jestem silna. To jest… miłe. Kiedy ktoś Cię podziwia, możesz zrobić wszystko. Masz w sobie taką energię… To jest nie do opisania. Wy dajecie mi taką energię, energię do życia. Zawsze żyłam z czyjegoś szczęścia, do dziś tak jest.
Zrozumiałam jedną rzecz, a raczej zauważyłam. Po śmierci taty, bałam się własnego cienia. Mama chodziła ze mną wszędzie, nawet musiała zapalać mi światło w korytarzu i czekać aż zrobię siku. Tata zmarł  25.06.12 r., a rok później, też w czerwcu, zrobiłyśmy z mamą remont. Pożegnałam stary wygląd domu i wiecie co? Stałam się inną osobą. Mogę siedzieć całe dnie w domu, sama i nic. To pomaga. Dałam po części tacie odejść, wiem, że to jeszcze nie jest takie pożegnanie ostateczne. Nie jestem na nie gotowa. Tak naprawdę, to mam wrażenie, że leży w szpitalu, który jest niedaleko mnie, cały czas mamy czerwiec 2012 roku, a ja go nie odwiedzam, bo nie chcę. Po części boję się widoku.
Niestety, mamy już 2014. Ten czas leci, jak szalony. Justin pożegnał Avalannę występem podczas pierwszego koncertu trasy „Believe”, ja po części uwolniłam się od taty, robiąc remont. Chociaż do dziś jest jedna piosenka, która łamie moje serce. Zawsze podczas niej myślę o tacie, tyle razy jej słuchał…
Nie jestem tak silna, jakbym ja chciała. Mam częste myśli, co by było gdyby mnie tu nie było? Przecież tak będzie lepiej, łatwiej. Ale… Swoją historią można zainspirować kogoś lub mu pomóc. Nikt nie wie, jak historia córki pijaka wpłynie na drugą osobę lub historia gwałtu lub prześladowania w szkole?
Kiedy w czerwcu 2013 roku poznawałam Justina, miałam do niego dystans. Do dzisiaj muszę go trzymać, złożyłam obietnicę iż nie zostanę Belieber, więc… Nie chcę złamać obietnicy, tyle. Poznałam Justina, jego historię, jego piosenki. Zaczęłam czytać opowiadania o nim i dzięki temu jestem tu. Dzięki temu, że uwierzyłam, że może mi się udać. A Justin jest na górze dzięki Wam, dzięki waszej wierze.
Justin jest ponad hejterami, ponad mediami. Jest na językach całego świata, on wygrał. Wszyscy znają piosenkę „Baby”, a później „Boyfriend”. Jak Justin mówił w Believe Movie, każdy ma kogoś, czy to jest jedna osoba czy cała ich masa, każdy ma kogoś, kto czeka na jego upadek, błąd. Zawsze tak będzie, pogódźcie się z tym. Lecz ważna jest wiara, bo dzięki niej możecie pewnego dnia wziąć sprawy w swoje ręce i polecieć.

Historia Michelle i Justina jest skomplikowana, ale… Spójrzcie na swoje życie. Ile razy siedzieliście w domu, zastanawiając się, co myśli o Was druga osoba? Ile niepewności żyje w Was, we mnie też? Ile rzeczy się boicie? Ile rzeczy idzie nie po waszej myśli? Jak bardzo Wasze, moje też, życie jest skomplikowane?
Ja nie chcę, żeby ich historia była przesłodzona, tylko prawdziwa. Wybaczcie mi za tok myślenia Justina, ale… tak zbudowałam jego osobę. Nic nie będę zmieniać. Czytacie, czy nie? Wasz wybór.


I OSTATNIA NAJWAŻNIEJSZA RZECZ!!!
Skoro to opowiadanie czyta ponad 100 osób. Nie wierzę w to, ale po prostu jesteście bombowi!
Więc… Jeśli zobaczę dużą sumkę. Nie powiem jaką to nie jest jakiś targ. Po prostu zobaczę idealną liczbę komentarzy, czyli ponad 20 pod ostatnim rozdziałem w tych czterech opowiadaniach to będzie następny rozdział, może nie taki długi, ale będzie super, obiecuje:


Ps: Klijknij „czytam” :)
Ps2: Kocham Was!!!

50 komentarzy:

  1. Mam takie cholerne wrażenie, że Justin jednak nie czuje do Michelle tego samego co ona do niego.. Ale poza tym rozdział świetny,długi ale trochę mieszkający w główce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jaki cudowny rozdział <3
    co raz bardziej podobają mi się relacje między Michelle a Justin'em, oni są mają swoje wzloty, a nieraz upadki, miewają chwilę zwątpienia i mają chwilę szczęścia, zupełnie jak w prawdziwym życiu, czuję, że przez to opowiadanie oddajesz nam cząstkę siebie, ukazujesz swoje uczucia i to wszystko czyni to tak idealnym <3
    czytając to co pisałaś pod rozdziałem płakałam cały czas, podziwiam cię, ponieważ przeszłaś tak wiele i nadal się trzymasz, piszesz dla nas i nie poddajesz się czytając słowa krytyki niektórych osób, chciałam ci życzyć wszystkiego dobrego, wiem, że to graniczy z cudem ale tego ci życzę, chciałabym byś nigdy się nie poddawała i stąpała twardo po ziemi, byś pokazała innym, że jesteś silniejsza niż myślą <3
    wiem, że cię nie znam ale czuję, że jesteś cudowną osobą, kocham cię za to wszystko co dla nas robisz <3
    ~Oliwia

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś cudowna. Masz przeogromny talent do pisania, i wiesz co? Ciesze się, że starasz się żeby to opowiadanie było prawdziwe. Jesteś bardzo silną osobą, tyle tego przeszłaś. W sumie ja też trochę przeszłam ale nie potrafię się podnieść stoję w jednym miejscu, a ty ruszyłaś dalej. Tak trzymaj kochana WIERZYMY W CIEBIE <3.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesus rjjdbxoxnoenzcnd kocham to. Duuuuuzo sexu chyba nie zasne. Po takich blogach mam glupie sny. Jezu. Dzisiaj mi sie snilo że sie calowalam z Justinem kehdbzjdndnz ja pierdole. To wszystko przez te blogi / biebsiz

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju już nie mogłam się doczekać. Powiem ci że przypadkowo weszłam "dzisiaj" na twojego bloga tylko po to by sprawdzić czy dodałaś, a tu co...długi, zajebiście fajny rozdział przez który wkręciłam się jeszcze bardziej. Gdy Justin nie odpowiedział na początku na pytanie Michelle moje serce zaczęło szybciej bić i powiem szczerze że miałam już przestać czytać, SERIO! Ale na szczęście nie zrobiłam tego :)
    W tym opowiadaniu Justin jest ( skomplikowaną ) osobą i na pierwszy rzut oka wydaje się że sam nie wie czego chce. Michelle to nieśmiała nastolatka zakochana po uszy w Justinie. Bardzo ją lubię. Co do Kate, dziewczyna zaskakuje i nie wiadomo co i kiedy odwali.
    Kocham twojego bloga i mam nadzieję że nie skończysz go czymś typu: śmierć Justina lub zerwanie przez Michelle...W TEDY BYM CIĘ ODNALAZŁA I ZABIŁA :*
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Ten twój drugi blog też jest superowy ! W ogóle zajebiście piszesz :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki rozdział! Słodki XD a Twoje podsumowanie pod nim cudowne! 💜 pieknie to napisałaś :) czekam na kolejny :* xxx

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Cię,Uwielbiam to opowiadanie i jesteś wspaniała piszesz świetne te rozdziały <3 kocham Cię czekam na

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekan na nn z niecierpliwością i mam nadzieje i bardzo bym chciała aby Justin był z Michelle do końca zeby sie szczęśliwie skończyło <33 proszę Kc ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszę się ze dodałaś rozdział :* mam nadzieje ze Justin będzie z Michelle <3 proszę <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Suuper :D :D :D Czytam i będę czytać ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Końcówka rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział, jeden z najlepszych!
    Twoje ff jest inne niż reszta, wyróżnia się bardzo za co je kocham.
    Widać, że Justin sam nie wie czego chce, ma wielkie wątpliwości co do tej jedynej. Ale dziwi mnie też zachowanie Kate, chociaż sama nie wiem dlaczego, mam przeczucie, że ona coś kombinuje.
    A co do tej notki pod rozdziałem... podziwiam cię, że tak wiele przeszłaś i jeszcze się nie poddałaś. Jesteś bardzo silną osobą. To co napisałaś dało mi naprawdę wiele do myślenia, dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nono Kate najpierw tak dążyła do tego aby Justin był z Michelle a teraz taka smutna,hoho:)

    OdpowiedzUsuń
  14. O rany! Co to był za rodział! :O
    Jestem w szoku, że sprawy się tak szybko potoczyły ale ten rozdział BARDZO mi się podoba. Po tych wszystkich przygodach z "Kate" wreszcie jest moment Michelle. I o to chodziło :)
    Super! I super to wszystko opisałaś. Brawo! <3

    Popłakałam się po tym co napisałaś pod rozdziałem :'(

    Kocham! <3
    @ameneris

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, zapomniałam...co do Kate...w sumie dziwię jej się, że nadal tkwi u boku Justina. Sama chciała żeby był z Michelle a teraz przejmuje rolę "smutnej". Powinna się ulotnić dla własnego dobra :)

      Usuń
  15. Super rozdzial ale takie mam wrazenie ze on jej nie kocha tylka tą Kate. Lepiej byloby gdyby Kate na zawsze zniknela i gdyby jej nie bylo. Taka moja glupia wyobraznia ale szkoda mi troche Michelle. Nikogo nie chce urazic wyrazam tylko wlasne zdanie. Mam tylko nadzieje ze Justin naprawde kocha Michelle. Jakos mi smutno ze jednak nie :(
    Kocham Twoj blog <3

    OdpowiedzUsuń
  16. wow.... rozdział mega zboczony ..hahah ja czytałam go 2 dni bo musiałam połowę przemyśleć i być gotowa na resztę hahahaha.. Oczywiście że go czytam..:) Kochanie jesteś silna i podziwiam cb .. niewiele osób potrafi podnieść się po śmierci bliskiej ci osoby ale ty dajesz radę i pozwalasz tacie odejść małymi krokami...... ja też tak miałam po śmierci mojej ukochanej babci .... ale cóż życie toczy się dalej , więc i my musimy wstać otrzepać się i ruszyć ... :)
    mam nadzieję że rozumiesz co chcę ci przekazać :)

    OdpowiedzUsuń
  17. JAK ZOBACZYŁAM SWOJĄ NAZWĘ NA GÓRZE, TO AŻ SIĘ ZAPOWIETRZYŁAM, TWOJA OBECNOŚĆ TAKŻE SPRAWIA UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY. NAPRAWDĘ BARDZO MI MIŁO I DZIĘKUJĘ ZA DEDYKACJĘ.

    A TERAZ ROZDZIAŁ.
    CÓŻ CO MOGĘ POWIEDZIEĆ, ROZDZIAŁ REWELACYJNY, JAK ZRESZTĄ KAŻDY POPRZEDNI, CO DO SCENY SEKSU, EJ MÓWIŁAŚ MI ŻE BĘDZIE GORĄCA, ALE TEGO SIĘ NIE SPODZIEWAŁAM, ALE NIE ŻEBY COŚ, BARDZO MI SIĘ PODOBAŁA ^^ HEHS. TAK WIĘC, ŻE CO DRUGA CZĘŚĆ? W TYM MOMENCIE MAM ZAWAŁ, JA CHCIAŁAM PO ZAKOŃCZENIU TEGO OPOWIADANIA ZACZĄĆ SIĘ UCZYĆ, ALE JEDNAK TO MOŻE POCZEKAĆ, WIESZ LOSY MICH I JUSTINA SĄ CIEKAWSZE. MAM NADZIEJE, ŻE NIE PRZESZKADZA CI, ŻE SIĘ TAK ROZPISAŁAM, AAAALE TO JESZCZE NIE KONIEC, MAM NADZIEJĘ, ŻE BARDZO MNIE KOCHASZ I NIE ZEPSUJESZ RELACJI POMIĘDZY MICH A JUSTINEM, TA KOŃCÓWKA " JESTEM TWÓJ " BYŁA CHOLERNIE UROCZA, MAM NADZIEJĘ, ŻE TAK ZOSTANIE. WIESZ, CZEGO SIĘ OBAWIAM I MAM NADZIEJĘ, ŻE W NASTĘPNYCH ROZDZIAŁACH ROZMYJESZ MOJE WĄTPLIWOŚCI. TWÓJ BLOG JEST BOSKI, CO CHYBA WIESZ, BO ZA KAŻDYM RAZEM JESTEM POD WRAŻENIEM TWOJEJ PRACY, JESTEŚ ŚWIETNĄ PISARKĄ A W DODATKU GENIALNĄ DZIEWCZYNĄ. RÓB TO CO ROBISZ NAJLEPIEJ. DZIĘKUJE JESZCZE RAZ ZA DEDYKACJĘ.

    A TERAZ CO DO NOTKI ( WIEM, ŻE MASZ MNIE JUŻ DOSYĆ ). WZRUSZYŁAM SIĘ, SERIO, TWOJE SŁOWA O JUSTINIE. SERIO. A TO O NASZYM ŻYCIU. MATKO. DECH MI ZAPARŁO. JESTEŚ BARDZO MĄDRA. KOCHAM TWOJEGO BLOGA, JUŻ PO PIERWSZYM ROZDZIALE " BLACK RIDER BACK " ZAKOCHAŁAM SIĘ, ALE CAŁY CZAS SSS JEST MOIM ULUBIONYM.

    DOBRA, CHYBA SKOŃCZYŁAM. KOCHAM CIĘ XX @thatxpowerx

    OdpowiedzUsuń
  18. Przeczytanie tego zajęło mi mnóstwo, czasu ponieważ cały czas mam wątpliwości co to postawy Justina.
    Naprawdę, rzadko komentuje a czytam, mnóstwo opowiadań i tłumaczeń, zmierzając do sedna ten rozdział zasługuje na wyróżnienie, w każdym możliwym senesie tego słowa.
    Czytając, zastanawiałam się skąd w takim młodych ludziach, może być tyle talentu i wytrawności, moje przygody z blogowanie kończyły sie po napisaniu 1 rozdziału.
    Dziękuje CI za to,że wkładasz w to tyle pracy <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobacz... Jeśli robisz to, co kochasz musisz o to zbać, bo umknie Ci to zanim się obejrzysz. Justin kocha muzykę, ja kocham pisanie. Mam tak samo jak Justin, tylko że jego męczy piosenka, a mnie dana scena (nie koniecznie 18+). Więc… dopóki nie przelejemy tego z głowy na papier, będzie to nas męczyć dzień i noc. Cały czas. Ja pisanie nie biorę jako zwykłego hobby lub czegoś dla zabicia czasu. Ja pisanie biorę na poważnie, plus nie myślę wtedy o swoich problemach, to mnie uwalnia, odstresowuje.

      Usuń
  19. O mój Boże :o Cudowny rozdział !!!!! Oby wiecej takich romantycznych ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Co do rozdziału jest świetny, postać Justina jest cholernie dezorientująca ale to dobrze wtedy jest "to coś" jak czytasz. I całe to ff od samego początku ma "to coś".

    Jeśli chodzi o twoją notkę to czytając ją popłakałam się. W sumie nawet nie wiem co mogła bym tu teraz napisac... po prostu Cię podziwiam !! <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Omg kocham wielbie i wgl <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Rozdział wspaniały i czekam na nn ♥
    Też bym chciała być tak silna jak ty co mi nie wychodzi za dobrze.... Podziwiam cię ♥

    OdpowiedzUsuń
  23. JESTEM DUMNA Z JUSTINA :''''''')

    OdpowiedzUsuń
  24. Boski <3 kocham xx

    OdpowiedzUsuń
  25. Powiem Ci, że odwalasz kawał świetnej roboty.. cholera jasna, piszesz to sama, pomysły są tylko Twoje, to Twoja wyobraźnia.. aż trudno mi to pojąć, naprawdę, masz taki ogromny talent, opisujesz wszystko tak idealnie, tak realistycznie, że ja zapominam, że to opowiadanie i biorę to wszystko na poważnie, tu dzieją się rzeczy takie, jak w prawdziwym życiu, nie wszystko jest pięknie jak w bajkach, mogę powiedzieć Ci tylko, że dziękuję, że robisz co robisz.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ogólnie rozdział jest świetny. Tylko irytuje mnie fakt, że Michelle, ciągle porównuje się do Kate. To nienormalne, oczywiście to moja opinia. Nawet podczas robienia mu dobrze, że mogła się opanować i musiała się do niego porównać? Damn... Będzie porównywała się do niej dalej? Love u. <3 Tak sobie patrze, że ktoś już się podpisał "~Oliwia", więc ja będę..., um... śliwka. ~śliwka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się, ogolnie to ja mam wrazenie, ze to Kate jest główną bohaterką, tak jakos, ze to ona będzie już ciągle na pierwszym miejscu, a Justin zawsze wybrałby Kate, a nie Michelle...ale to moje wrażenie.

      Usuń
  27. O Boże! Rozwaliłaś mnie tą notką - ryczę <3 a co do opowiadania. Justin sciemnia. Z tym że ją tak bardzo kocha i że jest jej... Ja tak to widzę. :'( ale ich kocham i gdyby wszystko było idealne, to opowiadanie nie miałoby tego swojego uroku. Dziękuje za umilenie mi tego czasu czytając to opowiadanie . Jest niesamowite ;) :* kocham cieeeee ! :* <3333

    OdpowiedzUsuń
  28. rozdział jest przecudowny! przeczytałam go chyba z 3 razy. Kiedy KOLEJNY ROZDZIAŁ ???? nie wytrzymam długo prosze napisz coś <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Kocham to .. Czekam na anstepny .. Jak bedzie w tym tygodniu to sie chyba zsikamm ze szczescia

    OdpowiedzUsuń
  30. Jak dla mnie ten rozdział zbyt brudny mogła być tylko scena seksu bo przez resztę ciężko się ten rozdział czyta i nie ma takiego dreszczyku

    OdpowiedzUsuń
  31. Rozdział był super! Ale bardziej poruszyło mną to co napisałaś pod spodem.. Jesteś tak bardzo silną osobą..ja bym tego nie przetrwała, nie było by mnie już tutaj. Naprawdę cię podziwiam @JustenAkaMyLoveNaprawdę A

    OdpowiedzUsuń
  32. jesu kocham to ! omb najlepszy rozdział ever♥ kiedy nn? :c <3. @swaggiies

    OdpowiedzUsuń
  33. jesu kocham to ! omb najlepszy rozdział ever♥ kiedy nn? :c <3. @swaggiies

    OdpowiedzUsuń
  34. współczuje ci z powodu taty. Mój tata jest na coś chory, rodzice nie chca mi powiedzieć na co. Raczej nie jest to nic poważnego, ale mino to budzę się każdego dnia ze strachem, że on się nie obudzi. Widzę ile leków bierze i boje się o niego. Wolałabym wiedzieć na co choruje, a tam zamartwiam się pewnie na zapas, ale nie mogę przestać. Moja przyjaciółka straciła matkę przez raka, widziałam jak cierpiała i nigdy nie chciałabym tego przeżyć. Podziwiam cię, że dałaś rade przez to przejść. Ja przez głupią kłótnię z rodzicami zaczęłam się ciąć i teraz nie mogę przestać. To pozwala myśleć mi o czymś innym. Jednak widząc blizny mam straszne wyrzuty sumienia, nie chcę aby zostały mi na całe życie, ale na to już chyba za późno. Trzymam kciuki, aby wszystko ci się układało i życzę weny xoxo

    OdpowiedzUsuń
  35. Do Michaell:
    Kto byl twoją pierwszą miłością?

    OdpowiedzUsuń
  36. dziwne... ogólnie opowiadanie super, dobrze dobrane slowa, uczucia są,opisy są.
    jest okej.
    ale co do Justina... denerwował mnie odkąd pojawiła się Kate. Stał się taką zwykłą dziwką. Jak można nie wiedzieć kogo sie kocha?
    Troche dziwne to bylo jak Michaell dopytywala sie jak Justina uwieść,powinna postawić na siebie, skoro podobała mu się to na pewno tez by sie zakochal ; ]
    co do opowiadania jeszcze to jak bedziesz pisala kolejne opowiadanie musisz wypisac sobie punkty co i kiedy bedzie w rozdziale . na samym poczatku Justin nie wiedzial kim jest Michaell a pozniej jak uciekli okazalo sie ze to tajna bron. Dziwne troche.
    Ogólnie podobało mi się,ale musisz uczyć się na błędach.
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  37. dziwne... ogólnie opowiadanie super, dobrze dobrane slowa, uczucia są,opisy są.
    jest okej.
    ale co do Justina... denerwował mnie odkąd pojawiła się Kate. Stał się taką zwykłą dziwką. Jak można nie wiedzieć kogo sie kocha?
    Troche dziwne to bylo jak Michaell dopytywala sie jak Justina uwieść,powinna postawić na siebie, skoro podobała mu się to na pewno tez by sie zakochal ; ]
    co do opowiadania jeszcze to jak bedziesz pisala kolejne opowiadanie musisz wypisac sobie punkty co i kiedy bedzie w rozdziale . na samym poczatku Justin nie wiedzial kim jest Michaell a pozniej jak uciekli okazalo sie ze to tajna bron. Dziwne troche.
    Ogólnie podobało mi się,ale musisz uczyć się na błędach.
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nie ja od początk pisałam to opowiadanie. Była inna autorka, która nie powiedziała mi wszystkich rzeczy. Więc... O pierwsze rozdziały nie miejcie do mnie pretensji, to tak jakby jnna wizja.

      Usuń
  38. GKPOWYSBALWPFGAKWLS. TO JEST ŚWIETNE. TAK MI SIE SPODOBAŁO ŻE CZYTAŁAM DO 3 NAD RANEM. MOGŁABYŚ DODAĆ MNIE DO I FORMOWANYCH? Z GÓRY DZIĘKUJE I Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA NEXTA XOXO / @aj_em_belieber

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy