18+
Dedykacja dla @thatxpowerx. Dzięki niej się uśmiecham,
moja kochana czytelniczka i przyjaciółka.
Tak,
wiem długo oczekiwana scena, macie co chcieliście i to w 20 stronach! Jeśli
ktoś jest zmęczony, to lepiej żeby przeczytał to na drugi dzień.
Druga sprawa,
ten rozdział nie jest dla osób o słabych nerwach, czy nie wiem czym. Jest on
strasznie wulgarny i obrzydliwy, moim zdaniem. Dużo, może nawet bardzo, będzie
seksu, ale to JEDYNY taki rozdział w pierwszej części, na pewno. Nie wiem, jak z
drugą… Nacieszcie się tym, że macie swoje brudne scenki, których później będzie
bardzo mało, sami zobaczycie z czasem dlaczego. Do tego, na Boga! Nie będę z
tego robić jakiegoś pornola.
Ostatnia
sprawa.
Pierwszy rozdział na BLACK RIDER BACK.
Natka pod rozdziałem KAŻDY, proszę.
Miłego czytania zboczuchy!
Nobody
- To ja już będę się zbierał. Smacznego. –
Mruknął Martin, odchodząc od stołu.
- O nie, nie myśl, że tak
łatwo odpuszczę ci wydanie mnie, braciszku. – Mruknęła Kate, szybko dopijając
swoją kawę, a następnie udała się w pogoń za bratem, rozśmieszając wszystkich w
jadalni. – Michelle, witaminy! – Pisnęła, będąc jeszcze w kuchni.
Blondynka wstała od
stołu, wiedząc że musi wziąć tabletki, inaczej będzie źle. Szybkim krokiem
udała się w stronę kuchnie, gdzie z szafki wyjęła opakowanie odpowiednich
tabletek i połknęła jedną.
„To szaleństwo”, pomyślała.
Następnie wróciła do jadalni.
- Idę pozmywać
naczynia. – Powiedziała Pattie, sprzątając zielone talerze po zjedzonym
śniadaniu.
- Ja pani pom… -
Michelle chciała już wstać, lecz została zatrzymana przez kobietę.
- Dam sobie sama radę,
do tego wy chyba musicie porozmawiać. – Spojrzała na ich dwójkę, odchodząc ze
stertą talerzy.
Prawda była taka, że
Justin nie wiedział już sam, co sądzić o tym jednym wielkim planie „uwodzenia”
go. Nie mógł powiedzieć, że to mu nie schlebiało. Pierwsza dziewczyna, która
nie podeszła do niego z gadką typu:
Tak naprawdę, wszystkie niewinne dziewczyny
omijał szerokim łukiem. Nie chciał im niepotrzebnie robić nadziei. Jego siostra
należała do osób, które szybko się zakochiwały w takich dupkach jak on. Zawsze
jak któryś z nich złamał jej serce przychodziła do jego pokoju lub dzwoniła, co
kończyło się tym, że Kate próbowała uspokoić Justina. Był gotowy zabić każdego
łamacza serca, który pojawi się w pobliżu Jazzy. Jego siostra w takich
momentach płakała przytulona do niego i pożerała pudełka lodów, które
przynosiła jej brunetka. Niestety, te chwile zostały tylko mglistym
wspomnieniem w głowie Justina.
Przez cały posiłek studiował zachowanie Kate
i Michelle, zauważył nawet, że są w bardzo dobrych stosunkach. Sięgając
pamięcią wstecz, nie przypominał sobie, żeby brunetka miała tak dobry kontakt z
innymi dziewczynami w jego karierze. Wiele razy żaliła mu się, że dziewczyny,
która służyły mu jako tajna broń,
nienawidziły ją. To była dla niego miła odmiana.
Odłożył swój pusty
kubek na stół, odchrząkając niezręcznie. Wbił wzrok w blondynkę, która
podziwiała wzorek szarego obrusu na stole. Nie wiadomo kiedy jego dłoń odlazła
jej, splątując ich palce razem.
- Musimy porozmawiać,
ale to na górze. – Wyszeptał, jakby bał się to powiedzieć na głos.
- Okej. – Skinęła
głową i nim się zorientowała, blondyn ciągnął ją w stronę sypialni.
Razem przemierzyli
nowoczesne schody, a następnie korytarz. Justin przepuścił pierwszą Michelle,
żeby zamknąć, a raczej zatrzasnąć za nimi drzwi. Nim się obejrzała została
brutalnie przygwożdżona do ściany przez blondyna oraz uwięziona pomiędzy jego
silnymi ramionami, które rozmieścił po obydwóch stronach jej głowy.
Michelle w tej chwili odczuwała strach, ale
motyle w brzuchu nie dawały jej zarazem spokoju. Justin oddychał w jej usta, a
ich ciała były blisko siebie. Do jej nozdrzy dotarł zapach zniewalających
perfum blondyna. Jego włosy były roztrzepane na wszystkie strony, przez co
wyglądał jakby przed chwilą uprawiał ostry seks. Część z nich opadała mu na
czoło, przez co wyglądał nie tylko seksownie, ale i też słodko.
Wzrok Justina padł na jej usta, lecz to był
dopiero początek gry. Pięknej gry, w której był mistrzem.
- Więc… - Zaczął,
oblizując wargi. – Podobam się pani, panno Harris?
Michelle kursowała
wzrokiem między jego karmelowymi oczami… zaraz, zaraz. Karmelowe oczy Justina
były przepełnione zielonymi promykami, które po chwili zniknęły. Czyżby jej się
to zdawało? Wybudziła się po chwili z transu.
- Skądże takie
przypuszczenia, panie Bieber? – Przechyliła głowę na bok z słodką miną.
- Wiem, że się pani
podobam, panno Harris. Możemy przejść przez tą rozmowę po dobroci lub… -
Zawiesił się, szukając słów.
- Lub? – Uniosła brwi.
- Lub będę zmuszony
rozpocząć działania, żeby pani mówiła. Pierwsza opcja jest dla pani lepsza.
- Może nie powinien
pan mi rozkazywać, panie Bieber. Sama wybiorę, co jest dla mnie lepsze. Nie
zamierzam nic mówić.
- Oh, tak? To ja panią
zmuszę do mówienia. – Uśmiechnął się łobuzersko, a następnie delikatnie, ale
leniwie musnął jej usta.
- Ugh. Nie przestawaj.
– Wyszeptała w jego usta, na co zachichotał.
Nim się obejrzeli,
trwali w gorącym pocałunku. Michelle była ściśnięta miedzy ścianą i ciałem
Justin, który rękoma zjechał na jej uda. Ona nie pozostając mu dłużna, jeździła
delikatnie po jego gołej klatce piersiowej. Próbowali być jeszcze bliżej, lecz
to nie było możliwe. Potrzebowali siebie nawzajem.
Justin szybkim ruchem
odciągnął ciało Michelle od ściany, idąc po omacku w kierunku łóżka, na które
rzucił się wraz z blondynką w chwili, kiedy poczuł opór przy nogach. Dziewczyna
pisnęła, odrywając się od jego ust, co spowodowało śmiech chłopaka.
- Co jest takie
śmieszne? – Spytała się, podnosząc na łokciach, przez co jej włosy ułożyły się
w śmieszny nieład.
- Ty. – Powiedział z
wielkim uśmiechem, układając jej włosy.
- Ugh. Nie jestem taka
śmieszna. – Wykrzywiła się w grymasie.
- Właśnie, że jesteś.
Śmieszna i słodka. – Pocałował ją w nos, który zmarszczyła. – I niezmiernie
seksowna.
- Głupi jesteś. –
Wywróciła oczami, przeczesując ręką włosy.
- Ale wiesz… Do twojej
dyspozycji. – Wzruszył ramionami.
- Dopiero teraz. – Skrzywiła
się.
- Właśnie… -
Podciągnął się, opierając o ścianę, po czym przysunął bliżej siebie ciało
blondynki. – Od kiedy ci się podobam?
- Ugh. Możemy sobie
darować to przesłuchanie? – Jęknęła, robiąc minę szczeniaczka. – Proszę. –
Dodała, widząc że Justin nie chce odpuścić.
- Ty odpowiesz na
wszystkie moje pytania, ja odpowiem na twoje. – Wzruszył ramionami, starając
się nie wyjść na manipulowanego jej słowami.
- Okej. Niech ci
będzie, zaczynaj. – Wywróciła oczami.
- No to…. Od kiedy ci
się podobam?
- Od samego początku.
– Szepnęła cicho, żeby nie usłyszał, zalewając się rumieńcem, który mówił sam
za siebie.
- Co? Powtórz. –
Uśmiechnął się triumfalnie, pokazując że usłyszał wszystko idealnie.
- Wiem, że słyszałeś. Nie
każ mi powtarzać. – Wywróciła oczami.
- Nie powiem, żeby
usłyszenie tego z Twoich ust nie było podniecające. – Poruszał brwiami w górę i
w dół.
- Czy ty naprawdę cały
czas gadasz tylko o seksie? – Pomyślała na glos.
- Wiesz, kochanie….
Jestem facetem i mam swoje potrzeby. – Jego ręka powędrowała wzdłuż pleców, aż
doszła do tyłka.
- Chyba trochę za
duże. – Syknęła, przesuwając jego rękę
na poprzednie miejsce.
- Jeszcze wczoraj
byłaś na mnie chętna. – Poruszał jednoznacznie brwiami.
- Może nadal jestem
chętna, hm? – Przygryzła dolną wargę, udając że pożera wzrokiem jego umięśnioną
klatkę piersiową. Zresztą kogo chciała oszukać? Ona nie musiała udawać.
Naprawdę podobał jej się każdy cal, nawet ten którego nie widziała, jego ciała,
a tatuaże dodawały tylko uroku i pociągały ją niezmiernie. Kochała nawet odcień
jego skóry, która powoli bladła od braku słońca.
- Nie rób tak,
kochanie. – Kciukiem uwolnił jej dolną wargę. – To mnie rozprasza… I możliwe
jest, że rzucę się na ciebie… Nie zapanuje nad sobą. – Jęknął, na samo wspomnienie
jej ciała, kiedy przebierał ją z sukienki. Pilnował się, żeby pozostać
spokojnym, lecz widok jej nagich piersi kompletnie go rozkojarzył.
- Justin! – Michelle
machała mu ręką przed oczami. – Justin!
- Co? – Spytał się
rozkojarzony.
- Patrzyłeś się na
mnie, jak na kawałek mięsa! – Nie ukrywała przerażenia w oczach. – Wszystko w
porządku?
- Przepraszam,
skarbie, ale po tym, co wczoraj widziałem, nie mogę się skupić… To mi nie daje
spokoju. – Jęknął, przeczesując włosy palcami.
- Co widziałeś?
Michelle na początku
nie wiedziała, o co chodzi. Próbowała sobie poukładać wszystko w głowie,
przypomnieć każdą rzecz jaką wczoraj robili.
- No wiesz… - Podrapał
się nerwowo w tył głowy.
Nagle Michelle
przyszła do głowy jedna myśli. Podniosła się raptownie, dotykając swoich piersi
przez bluzkę. Brakowało jej jednej rzeczy…
- Zdjąłeś mi stanik?!
– Pisnęła z szeroko otworzonymi oczami.
- Chciałem, żeby by… -
Nie dane było mu dokończyć.
- Justin! – Zalała się
rumieńcem, chowając twarz w dłoniach.
Chłopak zachichotał na
jej reakcję, po czym sam się podniósł, następnie klęknął przed zawstydzoną
dziewczyną. Złapał za jej dłonie, które niechętnie odeszły od jej twarzy.
Michelle szybko spuściła głowę, znów zakrywając zarumienione policzki. Złapał
za jej podbródek, zmuszając ją do podniesienia głowy. Nawiązując kontakt
wzrokowy, starał się przekonać, że cała ta sytuacja to nic wielkiego. Przeniósł
wzrok na jej kuszące usta, po czym wolno zaczął się schylać. Kiedy wreszcie
połączyli się w delikatnym pocałunku, czuli się jakby był to ich pierwszy raz.
Pierwszy prawdziwy pocałunek.
Dłonie chłopaka zjechały na jej
biodra, muskając je przez materiał bluzki. Powoli się od niej odsunął,
podziwiając jej oczy. Michelle zaczesała do tyłu włosy, które opadały mu na czoło.
Justin złapał za rogi jej okrycia, podnosząc je do górę.
- Justin… - Wyszeptała
do chłopaka.
- Ci… - Mruknął,
całując ją w czoło.
Odrobinę odsunął się, postanawiając zdjąć jej
bluzkę. Szybko pozbył się nakrycia, po czym głośno wciągnął powietrze. Michelle
czuła się skrępowana, więc szybko zasłoniła je, jak najbardziej było to
możliwe. Spuściła głowę, nie tylko po tu, żeby uniknąć wzroku Justina, ale
również zasłonić rumieniec.
- Kochanie, nie chowaj się. – Podniósł jej
podbródek. – Uwielbiam to, jak się rumienisz, to jest takie słodkie.
Słowa te spowodowały, jeszcze większy
rumieniec na jej twarzy, ale również piękny, promieniujący radością uśmiech.
Chłopak położył dłonie na odkrytych biodrach Michele, pocierając je kciukiem.
Sam się uśmiechnął, wiedząc że obydwoje są w samych majtkach, co go nakręcało
do działania.
- Nie zasłaniaj ich przede mną, kotku. –
Złapał za jej ręce, oddalając je od ich piersi. Nie mógł się powstrzymać i
chwilę potem usadowił swojego duże dłonie na jej piersiach. – One są… -
Pokręcił głową, przyglądając im się dokładnie. – Idealne. – Szepnął, przenosząc
wzrok na jej oczy. Podczas gdy jego kciuki, delikatnie przejechały kilka razy
po jej sutkach, czując jak się robią twarde. Na jego twarz wkradł się
łobuzerski uśmiech, dobrze wiedząc że zadziałały tak pod jego dotykiem. –
Widzisz to? – Dotknął jej sutków jeszcze raz. – Twoje piersi potrzebują trochę
uwagi z mojej strony. – Uśmiechnął się jeszcze szerzej. – Pozwól mi się nimi
zając, są trochę zaniedbane.
Blondynka miała już coś odpowiedzieć na propozycję Justina,
lecz przeszkodziło im w tym ciche pukanie do drzwi oraz dźwięk ich otwierania.
Zza nich wyłoniła się postura uśmiechniętej brunetki, która zasłoniła swoje usta,
żeby jeszcze bardziej się nie roześmiać. Michelle natychmiast wtuliła się
klatkę piersiową Justina, starając się zakryć jak najwięcej jej odkrytego
ciała.
- Przepraszam. – Zachichotała. – Macie
szczęście, że to ja, a nie Martin lub mama.
- To rzeczy, Kate. – Syknął Justin.
- Jakby w tym pokoju
było coś, czego nie widziałam. – Wywróciła oczami. – Jedziemy na objazdówkę
resztki rodziny, więc macie cały dom dla siebie na najbliższe dwa dni. –
Poruszała zabawnie brwiami. – To spadam.
Drzwi zatrzasnęły się
za rozbawioną całą sytuacją Kate. Natomiast Michelle spojrzała się w oczy
Justina, ignorując fakt, że oblała się cała rumieńcem.
- To był chyba znak,
że nie jest ci dane nimi się zająć. – Mruknęła rozbawiona.
- Nie, to był znak, że
mam dom dla siebie na dwa dni, wiesz co to oznacza?
- Nie… - Odsunęła się
od niego, zasłaniając swój biust.
-
To oznacza, że możemy robić, co chcemy, gdzie chcemy i jak głośno chcemy. –
Poruszał zabawnie brwiami.
- Co masz na myśli? –
Spytała niewinnie.
- To, że mogę cię
mocno pieprzyć na stole w jadalni, napawając się twoimi jękami.
- Fu... – Mruknęła,
obrzydzona wizją jedzenia później przy tym samym stole.
- Jak spróbujesz,
będziesz chciała więcej. – Uśmiechnął się łobuzersko.
- Ugh, ty cały czas o
jednym. – Wywróciła oczami.
- Wiesz… Od tygodnia
nie uprawiałem seksu, a teraz siedzę pobudzony przed moją, prawie nagą
narzeczoną, z którą jeszcze nie uprawiałem seksu, co jest jeszcze bardziej
podniecające. – Z każdym słowem przybliżał się do niej coraz bardziej
przysuwając, aż dziewczyna była zmuszona położyć się na łóżku.
Michelle uśmiechnięta,
przyglądała się Justinowi, który to odwzajemniał. Dziewczyna zastanawiała się
przez chwilę nad swoją wczorajszą decyzją i podjęła ją ponownie dzisiaj.
- Mogę się chociaż
wykąpać? Cuchnę. – Mruknęła, marszcząc nos, w który dostała buziaka od Justina.
- Ze mną? Tak. Sama?
Nie. – Uśmiechnął się bezczelnie.
- Ugh, ale niczego nie
próbuj. – Wywróciła oczami. - Mam ochotę na gorącą kąpiel.
- Jak sobie życzysz. –
Zachichotał, wstając. Następnie wziął Michelle na ręce i powędrował do
łazienki, którą zamknął nogą. Posadził dziewczynę na ciemnym blacie, a sam
powędrował do dużej wanny postawionej na środku pokoju. Odkręcił kurki z ciepłą
wodą, pozwalając jej powoli spływać.
Tymczasem Michelle
przyglądała się wielkiej czarno-niebieskiej łazience. Oprócz wanny, która mogła
by pomieścić z trzy osoby, był również duży prysznic, pod którym spokojnie
mogły by się zmieścić dwie osoby. Ściana, przy której siedziała była pokryta
lustrami, oprócz części, w której były wielkie, długie szafki. Obok Michelle
była umywalka, a w odpowiedniej odległości od niej druga.
Zaciekawiona blondynka otworzyła drzwiczki szafki znajdującej się najbliżej
niej, zauważając męskie produkty. Musiała ona należeć do Justina. Sięgnęła po
białą buteleczkę, która wyglądała na perfumy. Zdjęła z niej korek, który ją
zamykał, a następnie psiknęła do niego ciecz. Przystawiając sobie do nosa
zakrętkę, mocno zaciągnęła się dobrze znanym jej zapachu, który już na zawsze
będzie jej się kojarzyć z Justinem.
- Podobają ci się, co nie? – Zachichotał
blondyn, zabierając jej perfumy.
- Bardzo. – Mruknęła.
- Jaką chcesz kąpiel? W płatkach róż? Przy
świecach? Już wiem. – Odszedł od niej, nie dając jej możliwości odpowiedzieć.
Justin wyjął z szafki świeczki zapachowe,
które odpalił schowaną tam zapalniczką. Zaczął je rozkładać dookoła, po czym
podszedł do włącznika światła i zmniejszył jego moc, przez co powstała
romantyczna atmosfera. Wrócił się do szafki, w której był sterownik idealnie
ukrytych głośników. Wetchnął, zdając sobie sprawę, że ma do wybory tylko dwie
składanki Adele i Emilii Sande. Po dłuższym zastanowieniu wybrał Adele, bo znał
większość piosenek przez fakt iż Kate była jej wielką fanką. Włączył muzykę,
żeby cicho leciała w tle.
Przegrzebał szafki w poszukiwaniu mydełek w
kształcie płatek róż. W końcu znalazł białe, chociaż bardziej zależało mu na
czerwonych. Wziął jeden z płynów do kąpieli o słodkim zapachu, który wlał do
wanny. Zaczął mieszać ręką ciepłą wodę, żeby powstała piana. Następnie wrzucił
do wody płatki róż.
Uśmiechnięty ruszył do Michelle, kursując
wzrokiem między jej oczami a piersiami, które były dla niego istnym ideałem. Michelle
dziwnym trafem zapomniała o fakcie iż jest cała naga, nie biorąc pod uwagę
czerwonych string. Justin położył na jej udach ciepłe dłonie, co było dla niej
miłą zmianą, ponieważ w pomieszczeniu panował chłód. Nawet nie zauważyła, kiedy
jej ciało zadrżało.
- Zimno ci? – Spytał się cicho, pocierając
kojąco jej boki.
- Tak, mógłbyś odkręcić ogrzewanie?
- Dla ciebie wszystko, kochanie. – Odsunął się od niej, studiując jej ciało. –
Ale masz mi się stąd nie ruszać. – Pogroził jej palcem, idąc w drugi koniec
pokoju.
Kiedy kaloryfery w pomieszczeniu działały na
wyższych obrotach, Justin znów stanął między nogami Michelle.
- Czas się rozebrać. – Poruszał zabawnie
brwiami, łapiąc za gumkę jej majtek.
- Justin… - Zaczęła niepewnie.
-
Ufasz mi? – Przerwał jej, odpływając w jej niebieskie oczy. Michelle pokiwała
głową. – To pozwól mi cię rozebrać, ale patrz się cały czas w moje oczy, dobrze?
- Okej. – Mruknęła.
Justin zaczął powoli ściągać z niej stringi,
starając się utrzymać kontrakt wzrokowy jak najdłużej. Następnie rzucił je na
podłogę, nie dbając gdzie. Dziewczyna spojrzała się w dół z wielkim rumieńcem,
czując jak chłopak wypala dziurę w jej twarzy. Nie wiedziała, jak trudne jest
dla niego patrzyć się tylko na jej twarz, kiedy siedzi przed nim cała naga.
Złapał jej podbródek, przysuwając swoją twarz do jego.
- Nie wstydź się mnie kochanie, chociaż to
jest takie cholernie słodkie, kiedy jesteś taka niewinna. – Musnął delikatnie
jej usta.
Westchnął ciężko i zaczął ściągać swoje
bokserki, cały czas wpatrując się w jej oczy. Sama Michelle biła się z myślami
czy chce spojrzeć w dół, czy może lepiej oszczędzić sobie tego widoku.
- Nie bój się, kochanie. Spójrz w dół. –
Mruknął, upuszczając swoje bokserki, niedaleko jej majtek.
Michelle w odpowiedzi pokręciła głową na nie,
jak mała dziewczynka z wielkim rumieńcem. Justin rozbawiony zachichotał,
przyciągając jej ciało jeszcze bliżej. Włożył rękę pod jej kolana, a dugą
oplótł jej talię, żeby podnieść ją do góry. Idąc w stronę wanny, spojrzał się
na zamknięte oczy blondynki, co go rozbawiło.
Była
taka niewinna.
Kiedy usadowił się wygodnie w wannie z
Michelle, która niepewnie oparła się o jego plecy ze względu na fakt iż miała
cały czas zamknięte oczy, oplótł jej talię swoimi ramionami. Przymknął lekko
oczy, rozkoszując się dotykiem jej delikatnej skóry. Nos usadowił pomiędzy jej
włosami, wciągając zmysłowy zapach, który sprawiał, że czuł się jak w niebie.
Ciepła woda, otulała ich ciała, kiedy siedzieli pochłonięci własnymi myślami. W
tle leciała piosenka „Rolling in the Deep”, którą brunetka zaczęła sobie nucić
pod nosem. Pamiętała czasy, kiedy podbijała ona listy przebojów, wtedy jeszcze
była w swoim domu z rodzicami, nie wiedząc co ją czeka.
Michelle wtuliła się w Justina, jeszcze
bardziej, czując jak coś wbija jej się w plecy. Poruszyła się, chcąc wygodniej
się ułożyć, lecz usłyszała ciche mrukniecie tuż przy swoim uchu. Otworzyła
szeroko oczy, orientując się, co mogło jej się wbijać.
- Cholera. – Szepnęła, zaciskając powieki. –
Justin mógłbyś zabrać… no tego… Wiesz o, co mi chodzi! – Jęknęła.
- Jesteś strasznie spięta, kochanie. –
Mruknął, ignorując jej wcześniejszą wypowiedź. – Zamknij oczy i daj mi
zrelaksować twoje ciało.
- Zaczynam się bać. – Szepnęła, starając się
usadowić tak, żeby za żadne skarby nie dotknąć jego kolegi.
Justin lekko uśmiechnął się w jej szyję, po
czym pokierował swojego usta na ramię dziewczyny, gdzie zaczął całować jej
delikatną skórę. Michelle rozpływała się pod dotykiem jego ust. Im bliżej był
szyi, tym przyjemniejsze dreszcze przechodziły przez jej ciało.
Delikatne pocałunki powoli stawały się coraz
bardziej namiętne. Chłopak zaczął coraz częściej używać swojego języka oraz
zębów, dostając w zamian ciche mruknięcia, a czasem nawet jęki ze strony
Michelle. Ciało dziewczyny rozluźniło się pod jego dotykiem, nawet nie zwracała
uwagi na fakt iż jedna z dłoni Justina przesuwała się w kierunku piersi, a
druga do jej centrum.
Kiedy jego ciepły oddech omiótł jej ucho,
postanowił przejść dalej. Obydwiema dłońmi rozszerzył jej nogi, dziękując w
myślach osobie, która wymyśliła tak wielką wannę.
Michelle nie była pewna, co myśleć.
- Justin… -
Zaczęła szeptem, chcąc złączyć uda, lecz silne ręce Justina
uniemożliwiły jej to.
- Pozwól mi rozluźnić swoje ciało. – Szepnął
seksownie, powoli wymawiając każde słowo. Spowodował tym dreszcz na ciele
Michelle i wzrastające w niej podniecenie, z którym coraz ciężej było jej
walczyć.
Justin powoli jedną ręką zmierzał w kierunku
jej piersi, a drugą w celu pobawienia się jej centrum. Czuł, że tego potrzebowała. Nie był tego pewny,
po prostu czuł. Pewny natomiast był tego, że on tego potrzebował, nawet bardzo.
Michelle, nie wiedząc czemu, zaczerpnęła
głośno powietrza, kiedy ręka Justina doszła do jego celu. Starała się
rozluźnić, ale nie potrafiła. Czuła, że jej ciało jej spięte, nawet
bardzo. Zamknęła oczy, próbując
regularnie, ale relaksująco oddychać, starając się rozluźnić. Nie wychodziło
jej to.
Blondyn chcąc jej pomóc, delikatnie pieścił
jej szyję swoimi ustami, nie zapominając o jej idealnych piersiach.
Czuła jak jej ciało ogarnia fala podniecenia,
jakby kumulowało się w niej przez ten cały czas, a dopiero teraz odnalazło
wyjście. Jej oddech stawał się coraz cięższy, dziwne, wcześniej rzadko
spotykane, uczucie rosło w jej podbrzuszu, powodując mdlenie nóg.
Nigdy wcześniej nie przypuszczała, że Justin
da jej tyle przyjemności zwykłym dotykiem. Chociaż był to jej pierwszy raz, to chciała tego więcej.
Nagle zapragnęła, żeby dotykał jej piersi, kobiecości, całego ciała codziennie.
Cholernie jest się to podobało.
Justin przeniósł rękę na jej drugą pierś raz
ją ugniatając, a raz bawiąc się sutkiem. Nadal od czasu do czasu składał pojedyncze
pocałunki na jej szyi, kiedy jej głowa opadła do tyłu na prawe ramię blondyna. Dała mu tym lepszy
widok na jej twarz. Przez lekko rozchylone, kuszące usta oddychała ciężko, lecz
wolno, pokazując mu tym, że jej się podoba. Oczy miała zamknięte, jakby była w
innym świecie. Jej policzki były rumiane, przez falę podniecenia, która
przepływała przez jej ciało. Roztrzepane, mokre włosy były dosłownie wszędzie,
nawet jeden kosmyk przyczepił jej się do czoła, lecz szybko strzepnął go prawą
ręką.
Cichy jęk wydał się z jej ust, kiedy Justin
uszczypnął jej wrażliwy punkt. Następną rzeczą, którą zrobiła było
przygryzienie dolnej wargi, jakby chciała, żeby już nigdy więcej nie wyszedł z
niej niechciany dźwięk.
- Kochanie… - Szepnął, sunąć nosem po jej
szyi. – Pozwól im wyjść na światło dzienne, nie psuj zabawy. – Przygryzł płatek
jej ucha. – Pokaż, jak bardzo ci się to podoba.
Westchnęła głośno, czując jeszcze większe
podniecenie, chociaż była pewna, że większe ono nie może być już od dłuższego
czasu.
- Justin. – Szepnęła, lecz brzmiało to
bardziej jak cichy jęk. – Bardzo mi. – Głęboki wdech. – Się to podoba. –
Jeszcze głębszy wdech z cichym jękiem wydobył się z jej ust.
Całe ciało Michelle ogarnięte było nieznanym
jej dotąd uczuciem. Miała wrażenie, że z każdym ruchem blondyna, brała coraz
cięższy oddech, a jej podniecenie powoli dochodziło do szczytu.
Nagle chłopak przestał, przytulając ją do
piersi. Zdezorientowana Michelle otworzyła oczy, nie wiedząc, co się stało. Nie
rozumiała, jak mógł zostawić ją w takim stanie.
- Tak seksownie wyglądasz, jak jesteś
podniecona. – Mruknął jej do ucha. – Ale
chcę to dokończyć w trochę inny
sposób.
Mocno oplatając jej talię, wstał ciągnąc jej ciało do góry, po
czym szybko włożył jedną rękę pod jej nogi. Nawet nie zauważyła, kiedy została
wyniesiona z wanny. Woda zlatywała z ich ciało, ale nie dbali o to w tej
chwili. Wygrało podniecenie.
Michelle została położona na zimnym blacie,
patrząc pytająco na blondyna. Ten tylko
posłał jej tajemniczy uśmiech, po czym złapał za jej uda, trzymając ją bardzo
blisko. Dziewczyna patrzyła jak się pochyla z tym samym tajemniczym
uśmieszkiem. Następną rzeczą jaką zrobiła było mocne zaciśnięcie powiek, kiedy
język Justina spotkał się z jej kobiecością. Kolejne jej ciężkie oddechy mieszały
się z głosem Adele, po czym dołączyły ciche jęki. Jeśli to, co robił w wannie
było świetne to, to było wspaniałe, idealne, niedopisania.
Justin uśmiechnął się triumfalnie, chroniąc
jej ciało przed zsunięciem się z blatu. Smakował jej, jak najdroższego alkoholu
na świecie. Pokochał ten smak przez ten
krótki jakże czas. Po prostu czuł, że będzie kochał jej smak do końca życia.
Nie musiał czekać długo, jak Michelle plotła
dłoń w jego włosy, a swoją głowę odrzuciła do tyłu. Jęki stawały się coraz
głośniejsze i częstsze niż dotychczas. Wiedział, że niedługo dojdzie. Wessał
się w nią, jak pijawka, po czym ugryzł ją w to samo miejsce, powodując jej
pisk.
Kiedy wreszcie doszła, akcentując to
drgawkami całego ciała i cichym szeptem jego imienia, odsunął się od niej i
wpił w jej usta, jakby nie robił tego od wieków. Lecz przed tym, dokładnie
oblizał swoje usta, starając się zebrać wszystkie jej soki.
- Dziwnie smakujesz. – Zmarszczyła nos,
przejeżdżając językiem po wargach.
- Tobą. – Zachichotał. – To jest od dzisiaj
mój ulubiony smak.
-
Tak? A mój to lody truskawkowe. –
Zażartowała sobie.
- I jak zrelaksowałem cię? – Mruknął,
opierając jej czoło o swoje.
- Bardzo. – Dała mu całusa w usta.
- Trzeba się wytrzeć. – Mruknął chłopak,
odchodząc od niej.
Nie musiała długo czekać, kiedy blondyn
wrócił do niej z czarnymi, idealnie poskładanymi ręcznikami, które trzymał w
szafce. Rozłożył jeden z nich i nie pytając o zdanie, zaczął wycierać nim włosy
blondynki. Następnie kolejnym ręcznikiem wytarł siebie i owinął go sobie wokół
pasa.
- Um… Justin. – Zaczęła blondynka, która cały
czas mu się przyglądała. – Masz zamiar coś z tym zrobić?
- Nie, kochanie. I tak zaraz mi stanie, a
masturbować sam się nie chcę, kiedy mam ciebie. – Wzruszył ramionami. – Wiem,
że to głupio brzmi, ale aż tak zdesperowany seksualnie nie jestem, żeby jak
wieśniak masturbował się w łazience, kiedy moja narzeczona siedzi przede mną
gotowa na seks. Czekaj. – Zmarszczył brwi. – Jesteś gotowa na seks?
Michelle zatkało. Chociaż podjęła tą decyzję już
dawno, tak naprawdę kilka dni temu, to bała się wprowadzić ją w życie.
Przełknęła rosnącą gulę, po czym spojrzała się w karmelowe tęczówki chłopaka, w
których było widać nadzieję.
- Tak. – Szepnęła, kiwając głową. – Chyba
tak. – Westchnęła głośno.
- Jak nie będziesz, to po prostu to powiedz,
okej? – Spytał się jej, całując ją w czoło.
- Okej. – Szepnęła.
- Trzeba cię wytrzeć. – Mruknął, zsuwając jej
ciało z blatu. Następnie sięgnął po bawełniany, ciepły ręcznik.
- Ale… - Chciała coś powiedzieć, lecz blondyn
zamknął jej usta zimnym spojrzeniem.
Dokładnie wytarł jej kark, szyję, ramiona, po
czym poszedł na piersi, przy których zatrzymał się na dłuższą chwilę.
Kompletnie nie zwracał uwagi na zażenowaną minę Michelle.
- Justin, nie jestem dzieckiem. – Mruknęła
wreszcie, łapiąc go za nadgarstki. – Mogę to zrobić sama. – Unikała jego
wzroku.
- Nie, nie możesz. – Potrząsnął głową z
głosem niczym oburzony pięciolatek.
Michelle westchnęła, dając za wygraną
Justinowi. Wiedziała, ze nic nie zdziała. Zostało jej tylko patrzeć na
zadowolony i zwycięski uśmiech chłopaka.
- Gotowe. – Usłyszała po pewnym czasie, w
którym starała się ignorować dotyk Justina. Następną rzeczą, jaką zarejestrował
jej mózg był ręcznik, który owinął chłopak na wysokości jej klatki piersiowej.
- A teraz idziemy się ubrać. – Powiedział
zadowolonym głosem, splatając ich palce.
-
Traktujesz mnie, jak dziecko. – Jęknęła, ciągnięta w kierunku garderoby
blondyna.
- Bo jesteś moją małą
księżniczką. – Zachichotał, przyciągając ją do boku.
Nawet nie wiedział,
ile te słowa znaczyły dla Michelle. Jak bardzo pragnęła je usłyszeć odkąd stała
się nastolatką, czytającą romanse. Chciała kiedyś usłyszeć prawdziwe: „Kocham
cię.” oraz „Jesteś moją księżniczką. ” Głupi uśmiech wkradł się na jej twarz, kiedy
policzki oblał rumieniec. Wierzyła, że wszystko, co mówił było prawdą.
Pozostaje teraz jedno pytanie, czy to naprawdę było prawdą?
- Słodka jesteś. –
Powiedział, stając po środku garderoby. Zawzięcie przyglądał się jej twarzy.
Michelle na ten komentarz wywróciła oczami.
- Oh, tylko słodka? –
Spytała się z miną szczeniaczka.
- Nie, jesteś jeszcze
piękna, mądra, wysportowana, wesoła… - Zamyślił się. – No i seksowna. Cholernie
seksowna.
Michelle z jeszcze
bardziej zarumienionymi policzkami, dała mu buziaka w usta. Rozejrzała się
dokoła na schludnie urządzoną garderobę, zważając na fakt iż należy ona do
Justina. Ale przecież to nie jest tylko garderoba
blondyna, musiał ją pewnie dzielić z Kate.
- Justin, dlaczego
przyprowadziłeś mnie tutaj? Przecież… - Zamknął jej usta buziakiem.
- Masz tu swoje
rzeczy. – Spojrzał się na drugą część garderoby. – Tam masz swoją część.
-
Nie rozumiem. – Powiedziała, idąc na drugi koniec pomieszczenia. Szybko
przejrzała kilka wieszaków, na których faktycznie były jej rzeczy.
- Jak spałaś razem z
Kate przenieśliśmy tu twoje rzeczy, a Kate do jej pokoju. – Wzruszył ramionami,
idąc po świeże bokserki. - A i nie mam
zielnego pojęcia, gdzie co jest. Kate to układała.
- Okej. –Mruknęła.
Ten cały ich związek
zaczynał ją przerażać. Została jego
narzeczoną bez pytania, nawet wcześniej nie była jego dziewczyną. Teraz mieszka
z nim w jednym pokoju, znowu bez pytania. To tak jakby była czyjąś niewolnicą.
Pokręciła głową, wyrzucając z głowy te myśli. Przecież on ją kocha, a ona jego.
To po prostu jego porywcze działanie, tyle.
Chwyciła stanik wraz z
majtkami, kiedy wreszcie odnalazła się między półkami.
- Odłóż stanik. –
Usłyszała seksowny, lecz stanowczy głos Justina. Przerażona pisnęła, ponieważ
nie słyszała, żeby podchodził.
- Dlaczego? – Spytała
się zbita z tropu.
- Bo tak. Ja będę
chodził z gołą klatką piersiową, to ty też. – Wzruszył ramionami.
- Ale Justin… - Znów
została uciszona całusem.
- Oh, proszę zrób mi
tą przyjemność. – Spojrzał na nią z niewinną miną.
- Ugh. – Jęknęła,
odkładając stanik. – Nienawidzę cię. – Posłała mu lodowate spojrzenie.
- Ja też cię kocham. –
Zachichotał. – Zakładaj majtki. – Mruknął, zabierając jej ręcznik.
Michelle westchnęła
głośno i założyła stringi, które i tak mało co zakrywały. Spojrzała
rozwścieczona na chłopaka, który z zwycięskim uśmiechem podał jej szare
dresy. Takie same jak miał on.
„Chociaż tyle”, pomyślała wsuwając spodnie z
swój tyłek.
- Zadowolony? – Syknęła złowrogo. Spojrzeniem
rzucała piorunami w blondyna, a ręce miała skrzyżowane na klatce piersiowej.
- Bardzo. – Uśmiechnął się dumnie. – Jest teraz mecz w telewizji, obejrzysz ze
mną?
- Jaki? – Spytała, wywracając oczami.
- Hokejowy, spodoba ci się.
- O nie, tylko nie hokej. – Powiedziała,
dobrze pamiętając jak jej brat bardzo kochał ten sport. W każdy mecz zajmował
salon wraz ze swoimi kumplami, którzy darli się na cały dom. Z czasem nawet
wkręcił w to ich tatę, więc zostały same z mamą przeciw całej gromadzie
mężczyzn. Mimo że starały się być twarde i stanowcze względem płci przeciwnej,
nie chciały być pomiatane, to podczas każdego meczu robiły za kelnerki podające
piwo lub coś do jedzenia.
- Proszę. – Jęknął Justin z wydętą dolną
wargą.
- Dobrze. – Mruknęła Michelle.
- Jest! – Krzyknął Justin tak głośno, jakby
wygrał w totka.
- Ale będę siedzieć obok ciebie, czytając
książkę. – Uciszyła jego entuzjazm. – Nie licz, że będę wpatrzona w ekran,
wydając z siebie dzikie orgie.
- Wcale nie wydaje z siebie dzikich orgii,
chyba że chcesz mi zrobić loda, hm?
- Jesteś obrzydliwy. – Spojrzała na niego z niesmakiem. – Idę poszukać książki do poczytania.
- A ja po piwo. – Mruknął, kiedy wychodzili
razem z garderoby. Chwilę potem ich drogi się rozeszły.
Michelle doszła do swojego starego pokoju, w
którym już było czuć charakterystyczne perfumy Kate. Ogarnęła wzrokiem
otoczenie.
„Nic się nie zmieniło”, pomyślała. ”A co
miało się zmienić w ciągu jednej nocy, idiotko?”
Uderzyła się z otwartej ręki w czoło z powodu
swojej głupoty. Leniwie podeszła do regału
i zaczęła przeglądać książki. Niektóre nawet znała, ale najbardziej w oczy
rzuciła jej się dwunastotomowa seria „Słodkie Kłamstewka”. Pamiętała, jak
oglądała ten serial w swoim słonecznym pokoju w LA, lecz nigdy nie ciągnęło jej
do wersji książkowej, a przecież to od niej się to zaczęło.
Po chwili namysłu sięgnęła po pierwszy,
trochę już zniszczony, tom. Czerwony, ubrudzony but na okładce intrygował i
zachęcał jej do poznania, co kryje się w tej wersji historii. Czy jest taka
sama jak serial?
Zadowolona z siebie odwróciła się na pięcie i
poczłapała do pokoju Justina, który od niedawna należał też do niej. Ale nie
umiała się pogodzić z tą myślą. W ogóle nie wierzyła w to, że Justin ją kocha,
że jest jego narzeczoną. Miała wrażenie, że cały czas jest po staremu, a za
pięć minut Justin przyjdzie z Kate do pokoju, gdzie będą uprawiać seks.
Zastanawiała się, czy ona też będzie, tak jak
Kate, latała z nim codziennie do łóżka? A może ona będzie tą raz na miesiąc?
Może Justin się ogarnie i przestanie myśleć, tylko i wyłącznie swoimi
potrzebami? Tyle pytań kłębiło się w jej głowie, tylko kto na nie odpowie? Los?
Czas? Bóg? Wszyscy na raz, ale w odpowiednim czasie.
Wiedziała jedno, że jeśli seks jest takim
samym uczuciem, jakiego doznała podczas ich wspólnej kąpieli, będzie chciała
tego więcej. Chyba odkryła powód, dla którego Kate była na każde seksualne
skinienie Justina.
Doszła do łóżka, po czym wpakowała się pod
ciepłą, trochę wygniecioną kołdrę. Zakryła sobie dokładnie piersi,
wystarczająco już się na paradowała nago, a to był dopiero początek dnia.
Otworzyła książkę i już po paru minutach była w innym świecie.
- Jeeest!!! – Usłyszała krzyk Justina w
okolicach swojego brzucha, aż podskoczyła wystraszona z wrażenia.
Odłożyła książkę, żeby zobaczyć wesołego
chłopaka, który leży między jej nogami. Pochłonięty był tym, co się dzieje na
ekranie. Nawet nie zauważył, że jego własna narzeczona zeszła by przez niego na
zawał.
Michelle pokręciła
głową, nawet nie zauważyła, kiedy się tam znalazł. Czyżby aż tak się
zaczytała? Nie myśląc nad tym dłużej,
wzięła znów do ręki książkę. Kompletnie pochłonęła się w spotkaniu Ezry i Arii.
…
- Kochanie? Skończył
się już mecz. – Usłyszała głos zza książki.
- I co z powyższym? –
Spytała się, nie odrywając wzroku od książki. Związek Hanny i Seana właśnie się
zakończył, a ona była ciekawa, co Hanna zrobi z jego BMW.
- Ugh. – Jęknął. –
Może byśmy coś obejrzeli?
- Czytam, Justin. –
Syknęła, ponieważ zgubiła wątek.
Nagle książka została
jej zabrana, a nad jej ciałem uniosło się ciało Justina. Chłopak rzucił książkę
w drugi koniec pokoju, nie przejmując się niczym.
- Ej, ja to…
Nie dał jej dokończyć,
ponieważ zamknął ich usta w słodkim pocałunku. Smakował on piwem, które
wcześniej wypił Justin.
- No więc, co oglądamy?
– Spytał się, kiedy się od siebie odsunęli.
- Nienawidzę cię. –
Mruknęła wkurzona.
- Jest taki film? - Uniósł brwi do góry.
- Tak jest. O
największym dupku, który nazywa się Justin Bieber. Ten dupek zniszczył życie
dziewczynie z pomocą drugiego dupka. Tylko, że ta dziewczyna zakochała się w
tym największym dupku, który kocha ją.
- Zapowiada się
ciekawie, co dalej? – Udał zaciekawionego.
- To o tobie, dupku. –
Wywróciła oczami. – Nie wiem, co będzie dalej.
- To może ja dokończę?
– Zamyślił się. – Ten największy dupek wyjdzie za mąż z tą dziewczyną, która
pokocha ponad życie. Będą mieli trójkę… nie, czwórkę dzieci, które będą kochać
całym sercem. Takie tam piękne wspomnienia i inne bzdety. Będę żyli długo i
szczęśliwie, tyle.
- Tylko że zawsze
wychodzi długo, nie do końca szczęśliwie.
- Jaką ja mam mądrą
narzeczoną. – Cmoknął ją w usta, kręcąc głową z rozbawienia.
- Chyba jednak głupią,
że z tobą chodzi. – Spojrzała się na niego gniewnie.
- Au. – Położył rękę
na sercu. – To bolało.
- Przepraszam. –
Zrobiła minę niewiniątka. – Wybaczysz mi, proszę?
- Całus. – Powiedział
z rosnącym uśmiechem, na co dziewczyna wywróciła oczami.
Pocałowała go lekko w
usta, lecz on pogłębił pocałunek, zamieniając go na coraz bardziej gorący.
Naparł na jej ciało swoim, nie należącym do lekkich. Język Justina zaatakował
jej bez żadnego ostrzeżenia. Ręce dziewczyny wplątały się w jego bujne, miękkie
włosy. Od czasu do czasu ciągnęła ich końcówki, dostając w odpowiedzi
warknięcie w jej usta.
Starali się jak mogli,
żeby być jeszcze bliżej siebie, żeby przekazać sobie całą miłość, lecz nie
mogli. Byli ograniczeni, czuli to.
Wreszcie po pewnym
czasie odsunęli się. Dla nas wreszcie, dla nich niestety. Dla tej dwójki mogło
by to trwać wiecznie, no może z małymi przerwami na seks.
- To co oglądami? –
Spytała się, próbując uspokoić oddech.
- Wylosuje. –
Powiedział z lekkim uśmiechem. – Chodź, zrobimy popcorn.
Justin zszedł z niej,
po czym poczekał aż dziewczyna wstanie. Następnie złapał Michelle za rękę, uśmiechając
się zwycięsko na widok jej nagich piersi i powędrowali razem na dół.
Kiedy przekroczyli
próg pustej kuchni, obydwoje spojrzeli na zegarek. Już zbliżała się powoli 4 po
południu, a za oknem robiło się ciemno.
- Gdzie jest popcorn?
– Spytał się Justin Michelle, jakby sama wiedziała.
- Nie wiem. –
Spojrzała na niego, po czym zaczęła szukać w szafkach. Justin był zajęty
podziwianiem jej piersi przy każdym ruchu. – Jeśli nie przestaniesz tak na mnie
patrzeć, pójdę się ubrać.
- Okej. – Justin oderwał
od niej wzrok, po czym udał się w poszukiwania w innych szafkach.
…
- Ten film był dziwny.
– Podsumował Justin, wyłączając telewizor.
- Jeden z lepszym,
jakie widziałam. – Mruknęła Michelle.
Powoli zbliżała się
godzina siódma wieczorem, a oni przesiedzieli praktycznie cały dzień w łóżku.
Jeden z przyjemniejszych dni jakie spędzili razem. Michelle miała wtuloną głowę
w klatkę piersiową Justina, a on bawił jej włosami. Napawali się ciszą.
- Co robisz? – Spytał
się Justin.
- Leżę, nie widać? –
Spojrzała się na jego uśmiech. – A tak na serio to myślę.
- Wiesz, że Kate po
każdym filmie też myśli?
- Naprawdę?
- Tak, one ogląda
film, a później w ciszy przetwarza go jeszcze raz. – Wzruszył ramionami. –
Dlatego nie lubi kina, nie ma kiedy go przemyśleć. Jej zdaniem reżyser chciał
coś powiedzieć przez ten film, a ona zastanawiała się co.
- Nigdy nie patrzyłam
na to z tej strony. – Mruknęła, obrysowując tatuaż korony.
- Skoro film się
skończył. – Odezwał się Justin po chwili. – To może porobimy co innego. –
Zaczął niewinnie.
- A co? – Uniosła brwi
do góry.
- No nie wiem. – Rzucił
ciało blondynki na materac, a następnie zawisł nad nią. – Może to.
Nim się zorientowała
połączył ich usta w gorącym pocałunku. Jego język drażnił jej podniebienie, powodując
dreszcze przechodzące przez całe jej ciało. Jedna z rąk Justina wędrowała po
jej udzie, a druga podpierała ciężar ciała.
Michelle jeździła jedną ręką po jego torsie,
kiedy drugą wplątała w jego bujne włosy.
Ich krocza były blisko siebie, pomimo materiału
dresów. Między ich ciałami nie było ani jednego milimetra wolnej
przestrzeni. Nie można było pominąć
faktu iż naga klatka piersiowa Michelle dociśnięta do klatki Justina,
podniecała go w wielkim stopniu.
Po długim, wyczerpującym, lecz namiętnym pocałunku,
Justin przygryzł lekko jej wargę, a następnie schodził pocałunkami na jej
szyję. Każdy jego gest, a tym bardziej
pocałunek, doprowadzał ją do szaleństwa.
Owijając ręce wokół jego szyi, przyciągnęła go jeszcze bliżej. Następnie
odrzuciła głowę na bok, dając mu więcej miejsca do działania. Blondyn
uśmiechnął się w jej szyję, po czym zassał się w jednym miejscu, powodując
wielką malinkę i jęk Michelle. Ukradkiem spojrzał na swoje dzieło i przystąpił
do tworzenia kolejnego. W krótkim czasie przyczynił się do powstania aż trzech
malinek po lewej stronie szyi Michelle oraz kilku jej jęków, które nakręcały go
do działania.
Każdy jej jęk był dla niego nagrodą. To tak
jakby sportowiec dostał medal, a na końcu trofeum. Justina trofeum była sama
Michelle, a medalami każdy jęk, który opuścił jej gardło.
Usta Justina oddawały cześć jej ramionom oraz
obojczykowi, przybliżając się do jej piersi. Kiedy język Justina spotkał się z
sutkiem Michelle, dziewczyna wciągnęła głośno powietrze, a przez jej ciało
przeszedł zimny, ale bardzo przyjemny dreszcz. Jęknęła cicho, to co wyprawiał
Justin, nawet jej się nie śniło. Nigdy by nie przypuszczała, że samym językiem
doprowadzić kogoś do obłędu.
Myśli Michelle skupiły się tylko i wyłącznie
na czynach Justina. Na tym w jaki sposób doprowadzał ją do szaleństwa. Jak z
czułością składał każdy pocałunek, zmieniając pierś z lewej na prawą. Jakim
spojrzeniem obdarowywał ją od czasu do czasu.
Justin uśmiechnął się szeroko, kiedy skończył
swoją pracę nad piersiami. Z łobuzerskim uśmiechem znów zaatakował jej usta,
wręcz miażdżył tak zachłannie, jakby miała mu zaraz uciec. Jego ręce, które nie
raz już wędrowały do początku dresu, wreszcie zsunęły je z jej nóg. Chłopak
oderwał się od niej, co spowodowało jęk niezadowolenia ze strony Michelle.
Uśmiechnął się łobuzersko, pożerając wzrokiem
jej ciało. Rzucił dresy, nie patrząc gdzie. Następnie puścił oczko Michelle,
zdejmując swoje dresy.
- Gotowa? – Złapał za krańcówkę jej majtek. –
Bo wiesz… możemy zrobić…
- Nie pieprz już tyle, Justin. – Warknęła,
wywracając oczami. – Po prostu, kochaj się ze mną.
- Z przyjemnością. – Odparł z rosnącym
łobuzerskim uśmiechem.
Szybko pozbył się jej majtek i znów oblizał
usta. Przed nim leżała seksowna, naga dziewczyna, jego narzeczona. Jak tylko
pomyślał, że niedługo będzie w niej, czuł jak bokserki jeszcze bardziej robią
się ciasne.
Schylił się by znowu przywitać się, już drugi
raz w ciągu dnia, z jej kobiecością. Złożył na niej mały pocałunek, a następnie
wprawił w ruch swój język. Michelle oddychała coraz ciężej, a podniecenie
roznosiło się po jej ciele. Nogi znów stały się miękkie, jak wata cukrowa. Znów
się czuła tak kurewsko dobrze.
Jęki wychodziły, jeden po drugim, z jej
gardła, będąc idealną piosenką dla Justina. Kiedy czuł, że powoli blondynka
dochodzi, doszedł do wniosku iż to idealny czas na następny krok. Odsunął swoje
usta od niej, dokładnie oblizując wargi. Następnie podciągnął się, żeby dać jej
krótki pocałunek w usta.
- Dlaczego przestałeś? – Spytała się, kiedy
się od siebie odsunęli.
Była podniecona, a Justin znów zastawił ją w
dziwnym punkcie wyjścia. Nie wiedziała, co zrobić.
- Teraz przejdziemy dalej. – Powiedział,
całując jej szczękę.
Szybko zdjął bokserki, ukazując Michelle
swojego nabrzmiałego penisa. Dziewczyna wysunęła niepewnie rekę w stronę jego kolegi, lecz szybko ją cofnęła. Chłopak
widząc jej zachowanie, zachichotał.
- Nie bój się Jerry’ego, kochanie. – Pokręcił
głową, dając jej całusa w usta. – Dotknij go.
Michelle patrząc w oczy Justina, powoli
przysuwała swoją dłoń w kierunku Jerry’ego. Oblizała usta ze zdenerwowania.
Czuła jak rumieniec zdobi jej policzki, a następnie spojrzała się dół. Głośno
przełknęła ślinę, kiedy dotarła do celu. Jej opuszki palców spotkały się z jego
kolegą. Zabrała rękę jak oparzona,
ale ponowiła czynność, przesuwając palce od podstawy aż po główkę. Justin cicho
syknął.
- Czas, żeby twoja cipka poznała Jerry’ego. –
Mruknął z łobuzerskim uśmiechem.
- Justin… - Zaczęła niepewnie. Bała się tego.
- Nie bój się, okej? – Pocałował ją w czoło.
– Zrobimy tak. Ja spróbuję odwrócić twoją uwagę, podczas wchodzenia w ciebie.
Jak będzie cię boleć, to wyżyj się na mnie. Podrap mi plecy, cokolwiek. Okej? –
Oblizał usta.
Michelle pokiwała głową na znak, że rozumie.
Justin połączył ich usta w gorącym pocałunku. Nawet nie zauważyła, kiedy
przymierzał się do wejścia. Była zajęta pocałunkiem.
Wszedł w nią. Czuła się, jakby ktoś
rozdzierał ją od środka. Ból był straszny, miała ochotę krzyczeć z jego powodu,
ale jej usta były zajęte czymś innym. Za myślą Justina, mocno wbiła paznokcie w
jego łopatki, robiąc długie proste linie. Łzy, które cisnęły jej się do oczy,
próbowała schować pod zaciśniętymi powiekami, lecz jedna znalazła ujście.
Justin czując, jak ostre paznokcie Michelle
haratają jego plecy, syknął w jej usta. Wiedział, że musi ją to boleć.
Przerabiał to nie raz. Powoli wyszedł z niej, robiąc krótką przerwę. Następnie
równie powoli w nią wszedł, czekając aż blondynka się zacznie trochę uspokajać.
Powtórzył tą czynność kilka razy, coraz
słabiej czując paznokcie Michelle. Nie wiedział, czy to było spowodowane bólem
w tamtym miejscu, czy faktem iż ból dziewczyny powoli odpuszcza.
Przerwał tą zaciętą walkę ich języków,
oddychając ciężko. Spojrzał się pierwszy
raz, od czasu wejścia w nią, w jej przekrwione oczy, gdzie zbierały się
łzy. Pocałował ją w usta jeszcze raz,
chcąc przekazać jej swoją miłość. Wiedział jednak, że nie ma nic, co mógłby
zrobić, żeby pokazać jak wielką miłością ją darzy.
Po kilku żywszych wepchnięciach Michelle
wydała z siebie pierwszy jęk rozkoszy. Tym samym spowodowała jęk ulgi ze strony
Justina.
Pokój wypełniał odgłos ich ciężkich oddechów
i gardłowych jęków rozkoszy. Na ich ciała zaczęły powstawać małe kropelki potu.
Serca biły w tym samym szybkim tempie i nawet nie myślały, żeby się uspokoić.
Oboje pragnęli w tej chwili tego samego. Siebie.
I oboje to dostali. Ich złączone ciała poruszały się w tym samym tempie,
tworząc jedność. Każde spojrzenie
przekazywało miłość, pragnienie i uwielbienie. Każdy pocałunek był przepełniony
czystym pożądaniem i miłością.
Wszędzie
można było wyczuć miłość.
Miłość przeplatana z pożądaniem i
podnieceniem ukazywała się przy ich każdym ruchu czy jęku. Obydwoje chcieli
przypieczętować to, co czuli.
- Jesteś kurewsko idealna. – Wysapał do jej
ucha, przygryzając jego płatek.
- Justin... – Jęknęła, przyciągając jego
twarz do swojej, by znów połączyć ich usta w jedność. – Szybciej. – Sapnęła i
znów połączyła ich usta.
Kolejne jęki, kolejne pocałunki, kolejne
pchnięcia i byli coraz bliżej szczytu.
- Powiedz, że jesteś moja. – Powiedział,
ciężko oddychając.
- Twoja.
– Sapnęła.
- Moja, moja. – Wyszeptał, kiwając głową,
jakby się upewniając w czymś.
- Justin… - Jęknęła. – Jesteś mój?
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko spojrzał
na nią obłąkanym wzrokiem, który szybko spuścił. Przyśpieszył tempo, słysząc
kolejne jęki od Michelle.
- Dojdź, dla mnie. – Wysapał, całując ją
lekko.
Kilka szybkich pchnięć doprowadziło ich na
skraj, oczywiście nie doszli dosłownie w tym samym czasie. Pierwsza zrobiła to
Michelle, wyginając swoje ciało w łuk i jękiem rozkoszy i ulgi. Czuła się,
jakby potrafiła latać. Oficjalnie ta dziewczyna dotknęła nieba. Po niej Justin
spuścił spermę w nią, mrucząc całą wiązankę przekleństw pod nosem.
Kiedy osiągnął szczyt, zaprzestał swojemu
działaniu, opadając lekko na ciało blondynki. Oddychał w jej ucho, czując się
idealnie.
Ich ciała były zmęczone, spocone, a oddechy
nie chciały się uspokoić. Pomimo że było już po wszystkim, ich ciała nadal były jednością.
Justin delikatnie wyszedł z Michelle,
rzucając się na miejsce obok. Leżeli w ciszy, po części przytuleni do siebie.
Lewa dłoń chłopaka luźno leżała na brzuchu blondynki, a ich ciała były bardzo
blisko.
Michelle nie dawała jedna myśl spokoju. Dlaczego nie powiedział, że jest jej? Westchnęła,
czując że przegrała z Kate, znowu. Zebrała w sobie siłę, przypominając sobie
wszystko, co wiedziała od Kate. Szybkim ruchem usiadła okrakiem na zaskoczonym
Justinie, posyłając mu seksowny uśmiech. Paznokciem zaczęła jeździć po jego
klatce.
- Wiesz… Myślałam nad drugą rundą, ale… -
Zamyśliła się. – Ale mam wrażenie, że byłeś ostatnio niegrzeczny. – Wydęła
dolną wargę. – Zasługujesz na karę.
- A jaka to będzie
kara? – Spytał się zaciekawiony, kładąc ręce na jej biodrach.
- Nie ma. – Strzepnęła
jego ręce. – Nie zasługujesz. – Uśmiechnęła zadziornie.
Schyliła się, całując
go w usta. Nagle wpadła na pewien, dość chory, pomysł, który widziała kilka raz
w filmach.
- Zaraz wracam. –
Uśmiechnęła się niewinnie, zeskakując z łóżka. – Nie ruszaj się stąd. – Odwróciła
się na chwilę.
- Nie zamierzam. –
Justin puścił jej oczko, na co się zarumieniła.
„Oh, idiotko”,
pomyślała „Rumienisz się, kiedy on puszcza ci oczko, a swobodnie paradujesz
przed nim naga”.
Odsunęła tą myśl,
wchodząc do garderoby w poszukiwaniu swoich szalików. Kiedy znalazła dwa,
ucieszona wróciła do sypialni, gdzie Justin leżał wciąż w tej samej pozie.
Odkąd wyszła zza drzwi, on pożerał ją wzrokiem. Uśmiechnęła się zadziornie,
siadając na nim okrakiem.
- Po co ci te
szaliki?- Chłopak zmarszczył brwi.
Michelle nie odpowiedziała,
tylko wzięła jego rękę i za nadgarstek przywiązała do ramy, której wcześniej tu
nie zauważyła.
- Ty żartujesz? –
Spytał się Justina, przyglądając jak jego druga ręka zostaje uwieziona.
- Nie, to moja kara. –
Wzruszyła ramionami. Schyliła się. – Teraz moja kolej.
Złączyła ich usta w gorącym pocałunku.
Walczyli o dominację, którą dostała Michelle za pomocą niewielkiego podstępu.
Teraz ona rządziła. Szybko uciekła od jego ust, idąc w kierunku szyi. Znalazła
miejsce, o którym opowiadała jej Kate i mocno je zassała, a następnie
pociągnęła zębami. Justin jęknął. Z wielkim uśmiechem wróciła do jego pełnych
ust, które mogła by całować bez przerwy. Delikatnie przejechała językiem po
jego zębach, po czym zaczęła drażnić podniebienie. Wplątała jedną z rąk w jego
włosy, a następnie pociągnęła za końcówki. Chłopak warknął w jej usta. Na
koniec pocałunku przygryzła jego dolną wargę, ciągnąc ją lekko.
- Podoba mi się to. – Uśmiechnęła się,
patrząc w jego spragnione oczy.
Justin jęknął, kiedy dziewczyna znów zaczęła
swoją wędrówkę po jego szyi, co jakiś czas dociskając jego krocze swoim. Czuł
się taki słaby i mały, kiedy jego ręce były przywiązane do ramy łóżka. Nikt
wcześniej nie odważył się posunąć do tego ruchu. Nawet Kate, lecz z nią seks,
kiedy ona była górą był dość brutalny.
Michelle odsunęła się od niego, żeby spojrzeć
na Justina z daleka. Trzy piękne malinki zdobiły jego szyję. Uśmiechnęła się
dumnie. Spojrzała na kolegę Justina,
który już trochę opadł. Wetchnęła. Wiedziała, że nie zrobi mu loda. Nie była na
niego gotowa, ale…
Po dłuższej chwili złapała Jerry’ego w dłoń i
zaczęła jechać w górę i w dół, dostając zdezorientowane spojrzenie od Justina.
Patrzył na nią, jakby widział ducha. Jakby nigdy nie mogła by tego zrobić.
Jakby w nią nie wierzył. Czuła się jakby zrobiła coś nie tak. Wściekłość w niej
się zebrała.
Na
pewno Kate jest lepsza, co nie?
Odezwał się głupi głosik w jej głowie.
Nabuzowana emocjami podnieceniem, złością, miłością i przede wszystkim
zazdrością, przełożyła włosy na jeden bok, żeby Justin miał idealny widok na
jej usta, które seksownie oblizała. Nie myśląc, pochylił się i wzięła Jerry’ego
do ust. Justin jęknął, niedowierzając co się dzieje.
Michelle, kiedy kolega Justina opuścił jej usta, doszła do wniosku, że to nie takie
złe. Wygodnie usadowiła się między jego nogi, pozwalając Jerry’emu pieprzyć jej
usta. A może to jej usta pieprzyły Jerry’ego?
Mocno zasysała policzki, od czasu do czasu
ssała główkę, ale cały czas trzymała kontakt wzrokowy z Justinem. Podobała jej
się ta dominacja nad nim, jeden jej ruch, a on jest jej.
Chłopak był na prawdziwych męczarniach.
Dziewczyna robiła mu loda, a on nie mógł nadać jej tempa, nie mógł wplątać
dłoni w jej włosy, nie mógł dotykać jej ciała, tylko ona mogła go dotykać. Justin zawsze miał kontrolę, to on
rozkazywał, a nie ktoś jemu. Jęczał, patrząc na pewną siebie Michelle. Widział
w jej oku błysk, jakby była w swoim żywiole, tylko czekać aż stanie się
prawdziwą kocicą. Obserwował bacznie jej usta, które owijały się wokół niego w
tą i z powrotem. Nie popełniła żadnego błędu.
Michelle uśmiechnęła się, kiedy zobaczyła, że
Jerry stoi, gotowy do działania. Podciągnęła się do góry, atakując jego usta.
Tylko ze ten pocałunek nie był namiętny, wręcz przeciwnie zwykły, słodki
pocałunek.
- Nie było tak źle. – Szepnęła w jego usta.
- Byłaś kurewsko dobra, robiłaś wcześniej
loda?
- Nie.
– Zachichotała. – Zdradzę ci sekret.
– Przyłożyła usta do jego ucha. – Kate mi powiedziała, co i jak.
Odsunęła się, uśmiechając zalotnie. Po czym
złożyła kolejny słodki pocałunek na jego wargach.
- Ale niestety, musisz mi powiedzieć, co i
jak mam zrobić. Wiesz, o tym zapomniała wspomnieć. – Mruknęła, trochę
zawstydzona.
- Dobrze, kochanie. – Zachichotał. – Miło by
było, jakbyś mnie rozwiązała.
- Nie, wtedy nie będzie seksu. – Pokręciła
głową, przygryzając dolną wargę. Oczywiście, jak na złość, Justin uważał to za
niezmiernie seksowne.
- Ugh. Wykończysz mnie. – Pokręcił głową. –
Musisz wziąć mojego członka, później pokierować go do twojego wejścia. Kiedy
będzie już w środku, poruszać się do góry i na dół oraz na boki biodrami, tak
żeby było ci przyjemnie, tyle.
- Brzmi prosto. – Zmarszczyła brwi, biorą
jego członka do ręki.
- Bo jest.
- Uśmiechnął się.
Michelle wsadziła sobie jego kolegę.
- Oh. – Mruknęła, zagryzając wargę.
Zaczęła się powoli poruszać, dając sobie jak
najwięcej przyjemności. Co jakiś czas pochylając się nad Justinem, żeby
połączyć ich usta w jedność.
- Wiesz, jaka jesteś idealnie ciasna? –
Wysapał, patrząc na jej skaczące piersi, które chciałby teraz pieścić. – I
wiesz, jak się nade mną znęcasz?
- Naprawdę? Przykro mi. – Mruknęła dziecinnym
głosikiem, robiąc kółko biodrami, co spowodowało ich jęk.
- Chciałbym, bardzo kurewsko chciałbym cię
dotknąć dłońmi. – Powiedział, patrząc się na nią.
- Oh, przykro mi. – Pocałowała go, wsuwając
mu język do ust. Walczyli o dominacje. Zawzięcie, tak że żadne z nich nie
chciało odpuścić. Dziewczyna spowolniła swoje ruchy, wiedząc że niedługo
osiągnie szczyt, a chciała się nim jeszcze trochę pobawić.
- Wiesz, że cię kocham? – Jęknęła mu do ucha.
–Tak kurewsko mocno.
- Ja ciebie też. – Powiedział, łapiąc z nią
kontakt wzrokowy. – Tak kurewsko mocno.
…
Michelle opadła na ciało Justina, kompletnie
wykończona. Spojrzała się w jego oczy, też był zmęczony. Przecież to była już
trzecia runda. Ich oddechy były takie ciężkie, że byli pewni, że w życiu nie
wrócą do normy.
- Sięgniesz po kołdrę? Bo ją skopaliśmy na
ziemię. – Wysapał.
Dziewczyna sięgnęła po kraniec kołdry, który
leżał najbliżej niej i podciągnęła ją do góry. Przykryła ich zmęczone ciała,
ale Justin i tak ją poprawił.
- To było wow. – Sapnął, kiedy Michelle
wsłuchiwała się w szybkie bicie jego serca. – Jesteś jeszcze niedoświadczona,
ale… - Pokręcił głową. – Najlepszy seks w życiu.
- Lepszy od seksu z Kate? – Spytała się,
łapiąc kontakt wzrokowy.
- Z Kate to inna ranga. Wiesz, ona jest już
doświadczona, ale nie martw się. Ty też będziesz. – Pocałował ją w czoło. –
Jestem wykończony.
- Ja też.
- Idziemy spać. – Zarządził, przytulając jej
ciało do swojego.
- Kocham Cię. –
Mruknęła.
- Ja ciebie też, Mich.
– Włożył nos w jej włosy. – Ja ciebie też.- Wyszeptał nieco ciszej.
I tak, pochłonięci
swoimi myślami i marzeniami, usnęli.
Justin
Otworzyłem swoje
powieki, wydając z siebie pomruk niezadowolenia. Chciałem wrócić z powrotem do
krainy snów. Spojrzałem się na słodko śpiącą osóbkę, która oddychała
równomiernie. Uśmiech uformował się na mojej twarzy, lecz coś mi nie pasowało.
Coś po prostu było nie tak.
Nie z Michelle, ona
była doskonała w każdym calu, to ze mną było coś nie tak. Wetchnąłem głośno,
wysuwając się z objęć blondynki. Spojrzałem się na nią ostatni raz, po czym
zacząłem szukać swoich bokserek. Szybko je na siebie nasunąłem i podszedłem do
szafki, gdzie trzymałem wszystko, co można było zaliczyć do kategorii złe.
Pistolet. Nie.
Prezerwatywy. Nie. Stringi. Nie. Zaraz, co tu robią stringi?
Dokładnie przyjrzałem
się różowym stringom w koronkę. Palcami wskazującymi trzymałem za końcówki,
rozciągając to cholerstwo, które nie wiedziałem skąd tu się wzięło. Wzruszyłem
ramionami. Byłem pewien, że się nie dowiem.
Po odłożeniu ich do
szafki tam, skąd je wyjąłem, zacząłem szukać dalej. Paczka papierosów. Nie. A
może? Nie, zdecydowanie nie. Narkotyki. Tak tego szukałem.
Kiedy w mojej ręce
zamknął się biały woreczek, rozejrzałem się po pokoju jakbym był złodziejem.
Następnie zamknąłem szafkę i szybko opuściłem pomieszczenie, zamykając drzwi. Zbiegłem
po schodach, nie wiedząc gdzie pójść. Nim się zorientowałem znalazłem się w
kuchni.
Westchnąłem głośno,
rozglądając się po pomieszczeniu. Położyłem woreczek na blacie, opierając się o
niego rękami.
Wpatrywałem się w
białą substancję, która go kusiła. Może
wtedy by wiedział, co jest nie tak?
- Jak
za starych dobrych czasów, Bieber. – Kate zachichotała mi do ucha, obejmując
mnie w pasie. Następnie oderwała się ode mnie i szybko musnęła policzek.
- Co ty tu robisz? – Odwróciłem się w jej
kierunku, kiedy wskakiwała na blat.
- Wiesz, stęskniłam się za tobą. – Zrobiła
minę szczeniaczka. – A tak naprawdę, to byłam bardzo ciekawa, czy się ze sobą
kochaliście, więc… Wsiadłam w samochód i o to jestem.
- Serio, Kate? – Spytałem się. Ręce
skrzyżowałem na wysokości klatki piersiowej, a biodro oparłem o blat. – A gdzie
jest Martin i mama?
- Są w Toronto, a dzisiaj jedziemy do Ottawy.
– Wzruszyła ramionami. – Wiesz, jak ciężko mi było ich stąd wygonić? Masakra.
- Mieliście…
- My nie mamy przecież rodziny, głupku. –
Zmroziła go wzrokiem.
- Racja. – Spuściłem wzrok, który powędrował
na moje stopy.
Kate wtedy zaczęła wędrował wzrokiem po
kuchni, aż zauważyła woreczek z narkotykiem. Jej twarz zbladła. Patrzyliśmy to
na siebie to na woreczek.
To była chwila, kiedy Kate szybko sięgnęła po
woreczek w tym samym momencie, co ja. Lecz brunetka była szybsza.
- Nie, nie zabieraj mi go. – Jęknąłem. – On
jest ostatnim, jaki tu mam.
- I dobrze. – Wsunęła go w miseczkę stanika.
– Nie będziesz miał już jak o tym nawet pomyśleć.
- Wiesz, że mogę go stamtąd wyjąć? – Wskazałem na jej biust.
Kate zbliżyła swoją twarz do mojej.
- Wiesz, że na górze jest twoja narzeczona?
Dobrze wiesz, że umiem głośno krzyczeć. – Uśmiechnęła się niewinnie i odwróciła
na pięcie. Wróciła na swoje miejsce.
- Co by pomyślała Michelle, jakby zeszła na
dół, widząc swojego narzeczonego, który obmacuje swoją ex? A zresztą powinnam
być na ciebie zła za to, że mnie zdradziłeś, po części.
- Ej, rozmawialiśmy już…
- Żartowałam, idioto. – Wywróciła oczami.
- Więc… Jak tam seks?
- Normalnie.
- Masz piękne zadrapania na plecach. –
Uśmiechnęła się.
- Serio, rozmawiałaś z Michelle o seksie? –
Spytałem po chwili. Kate spoważniała i pobladła.
- Czy wszyscy w tym domu muszą na mnie
kapować? – Pokręciła głową, wyrzucając ręce w powietrze na oznakę jej
frustracji.
- Ej, nic się nie stało. Tylko umiliłaś mi
seks. – Puściłem jej oczko.
- Nie ma za co. – Poruszała jednoznacznie brwiami. – Polecam
się na przyszłość.
Zapadła między nimi cisza.
- Kate? – Spytał się po chwili Justin, łapiąc
z nią kontakt wzrokowy. – Myślisz, że Michelle to ta jedyna?
- Um…
Justin. – Zeskoczyła z blatu, żeby stanąć naprzeciwko Justina. – Nie wiem, czy
to powinnam odpowiadać na to pytanie. To ty powinieneś znać odpowiedź.
- No ale Kate… Powiedz mi szczerze, co
myślisz o Michelle?
- Naprawdę cię kocha, Justin. – Wzruszyła
ramionami. – Głupio jest patrzeć na kogoś, kogo się kocha, a ten ktoś nie kocha
ciebie. Zazdrość rośnie w człowieku oraz upadek wartości. Codzienne pytanie,
dlaczego właśnie ta osoba, a nie ja? Co mi brakuje?
- Kate? – Zmarszczyłem brwi, wiedząc że
dziewczyna powiedziała to prosto z serca. – Czy ty tak się teraz czujesz?
Kate spuściła wzrok obserwując podłogę.
Najwidoczniej myślała, co chce mi powiedzieć. Wreszcie westchnęła głośno i
spojrzała mi w oczy.
- Nie wiem, Justin. – Wzruszyła ramionami. –
Przyzwyczaiłam się do widoku ciebie z innymi dziewczynami, więc… Mną się martw.
Było źle po naszym pierwszym zerwaniu, ale teraz… - Ucięła. – Ale teraz jest
okej. – Pokiwała głową, jakby bardziej chciała przekonać siebie niż mnie.
- Czyli między nami już koniec? – Wyszeptałem
z wielką gulą w gardle.
- Tak, koniec Justina i Kate jako pary.
Dopóki jesteś z Michelle i jakąkolwiek inną dziewczyną, to połączenie nie
istnieje. Zostaje tylko, Justin i Kate jako rodzeństwo. – Powiedziała cicho,
robiąc cudzysłów w powietrzu przy słowie „rodzeństwo”. – A teraz przytul się do
swojej siostrzyczki. – Zachichotała, wyciągając ku mnie ramiona.
Wtuliłem się w nią, zaciągając się jej
zapachem. Tak bardzo różniły się z Michelle.
- Um… Justin?
- Hm…
- Czy jej pierwszy raz miała przed snem?
- Tak, od razu po tym poszliśmy spać, a co?
- Ty debilu! – Krzyknęła, odsuwając się ode
mnie. – Dziewczyna wstanie sama, bez ciebie po swoim pierwszym razie! Trzeba
coś wymyśleć i chyba nawet wiem, co.
Michelle
Otworzyłam powieki. Czy jestem w niebie?
Czułam się tak dobrze. Było mi tak ciepło i pierwszy raz chciałam wstać. Byłam
taka wesoła, że uśmiechnęłam się przygryzając wargę. Wszystkie wspomnienia z
wczoraj uderzyły do mnie.
Ja. Justin. Seks. Wczoraj.
Czułam rumieniec, który oblał moje policzki,
a znane mi uczucie ogarnęło moje podbrzusze.
Z tym samym głupim uśmieszkiem przewaliłam
się na drugi bok i uchyliłam powieki. Liczyłam, że obudzę się w ramionach
Justina albo chociaż obok niego, a co zastałam? Puste łóżko.
Jaka z
ciebie idiotka, Michelle.
Przeliczyłam się. Zapomniałam, że Justin nie
jest typem romantyka, a może jest? Tylko ja tego nie wiem? Jęknęłam wściekła.
Zwiał.
W łazience nie było słychać wody ani po domu
nie rozchodził się zapach naleśników lub jakiejkolwiek potrawy. Było tak cicho
i pusto.
Zwiał,
tchórz jeden. A może jak teraz wstanę, to znajdę go w pokoju Kate, w łóżku Kate
z Kate? To by było podłe. Bardzo podłe.
Zamknęłam oczy, chcąc zapomnieć o tej wizji.
Przecież teraz ja jestem jego narzeczoną, nie ona.
Ale ona
zawsze nią była, nie prawdaż?
Chciałam wyłączyć moje myśli, więc
naciągnęłam na swoją głowę kołdrę. Głośno jęknęłam, a zarazem tak jakby
krzyknęłam ze złości.
Gdzie jest ten idiota?
Głoś huk.
- Kurde, debilu! – Usłyszała głos Kate.
Czyżby mój najgorszy koszmar się ziścił?
- Zejdź mi z oczu, bo nie ręczę za siebie! –
Znowu głos Kate.
Nie,
tylko nie to.
Jeszcze bardziej naciągnęłam na siebie
kołdrę. Chciałam zniknąć, zaszyć się gdzieś, nie istnieć. Próbowałam uspokoić
swoje rozszalałe myśli.
Może jak się ubiorę i cicho wyjdę, to mnie
nie zauważą?
Nie chcę usłyszeć zdania:
- Sorry, Michelle. Pomyliłem się. Jednak
kocham Kate, nie ciebie, ale nie martw się. Byłam idealna w łóżku.
Już widziałam jego przepraszające spojrzenie.
Pokręciłam głową, po czym zrzuciłam z siebie kołdrę i krzyknęłam.
Justin klęczał przy łóżku na wysokości mojej
twarzy z głupim uśmiechem.
- Ty debilu! – Próbowałam uspokoić oddech i
bicie serca. – Zeszłabym przez ciebie na zawał.
Podparłam się na łokciach, patrząc na jego
rozbawioną twarz.
- Dzień dobry, kochanie. – Zachichotał. –
Głodna?
Przytaknęłam głową. Chłopak tylko posłał mi
uśmiech, po czym wstał razem z tacą naleśników.
- Przesuń się. – Mruknął. Wykonałam jego
polecenie, a on położył się na moim miejscu. – Smacznego.
Justin cmoknął mnie w nos, obserwując moją
twarz. Sięgnął po widelec i nadział kawałek pokrojonego naleśnika.
- Leci samolocik. – Udał, że widelec lata aż
wreszcie włożył do moich otwartych ust.
- Mhm. To jest smaczne. – Zrobiłam szerokie
oczy. – Sam robiłeś?
- Um... Kate mi pomogła. – Podrapał się po
karku.
- A no tak, słyszałam ją. – Przytaknęłam,
zjadając kolejny kawałek.
Zapadła cisza, podczas której Justin cały
czas mnie karmił.
- Michelle?
- Mhm?
- Wracając do wczorajszego pytania. – Nadział
naleśnika na widelec, a ja nie wiedziałam, o co mu chodzi. – Jestem twój. – Powiedział mi prosto w oczy.
Po tych dwóch słowach byłam szczęśliwa,
bardzo szczęśliwa.
Wciąż wierzysz, że przejrzałaś
mnie,
a patrząc z bliska widzisz najmniej.
Życie jest małą ściemniarą,
wróblicą, wygą i cwaniarą.
Plącze nam nogi i mówi idź!
Nie wierz, nie ufaj mi!
Życie jest małą ściemniarą,
wróblicą, wygą i cwaniarą.
Plącze nam nogi i mówi idź!
Nie wierz, nie ufaj mi!
Wkręceni w zgubną nić.
Igor Herbut –
Wkręceni—nie ufaj mi
Od autorki:
Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że reszcie dodałam ten
rozdział. Pisałam go przez tak długi czasu, ugh. Mam nadzieję, że też się
cieszycie, że jest oraz że wam się podoba.
Chciałabym Wam podziękować za fakt iż jesteście,
jesteście tutaj dla mnie i oczywiście dla opowiadania. Mówicie, że jestem
silna. To jest… miłe. Kiedy ktoś Cię podziwia, możesz zrobić wszystko. Masz w
sobie taką energię… To jest nie do opisania. Wy dajecie mi taką energię,
energię do życia. Zawsze żyłam z czyjegoś szczęścia, do dziś tak jest.
Zrozumiałam jedną rzecz, a raczej zauważyłam. Po śmierci
taty, bałam się własnego cienia. Mama chodziła ze mną wszędzie, nawet musiała
zapalać mi światło w korytarzu i czekać aż zrobię siku. Tata zmarł 25.06.12 r., a rok później, też w czerwcu,
zrobiłyśmy z mamą remont. Pożegnałam stary wygląd domu i wiecie co? Stałam się
inną osobą. Mogę siedzieć całe dnie w domu, sama i nic. To pomaga. Dałam po
części tacie odejść, wiem, że to jeszcze nie jest takie pożegnanie ostateczne.
Nie jestem na nie gotowa. Tak naprawdę, to mam wrażenie, że leży w szpitalu,
który jest niedaleko mnie, cały czas mamy czerwiec 2012 roku, a ja go nie
odwiedzam, bo nie chcę. Po części boję się widoku.
Niestety, mamy już 2014. Ten czas leci, jak szalony.
Justin pożegnał Avalannę występem podczas pierwszego koncertu trasy „Believe”,
ja po części uwolniłam się od taty, robiąc remont. Chociaż do dziś jest jedna
piosenka, która łamie moje serce. Zawsze podczas niej myślę o tacie, tyle razy jej
słuchał…
Nie jestem tak silna, jakbym ja chciała. Mam częste
myśli, co by było gdyby mnie tu nie było? Przecież tak będzie lepiej, łatwiej.
Ale… Swoją historią można zainspirować kogoś lub mu pomóc. Nikt nie wie, jak
historia córki pijaka wpłynie na drugą osobę lub historia gwałtu lub
prześladowania w szkole?
Kiedy w czerwcu 2013 roku poznawałam Justina, miałam do
niego dystans. Do dzisiaj muszę go trzymać, złożyłam obietnicę iż nie zostanę
Belieber, więc… Nie chcę złamać obietnicy, tyle. Poznałam Justina, jego
historię, jego piosenki. Zaczęłam czytać opowiadania o nim i dzięki temu jestem
tu. Dzięki temu, że uwierzyłam, że może mi się udać. A Justin jest na górze
dzięki Wam, dzięki waszej wierze.
Justin jest ponad hejterami, ponad mediami. Jest na językach
całego świata, on wygrał. Wszyscy znają piosenkę „Baby”, a później „Boyfriend”.
Jak Justin mówił w Believe Movie, każdy ma kogoś, czy to jest jedna osoba czy
cała ich masa, każdy ma kogoś, kto czeka na jego upadek, błąd. Zawsze tak
będzie, pogódźcie się z tym. Lecz ważna jest wiara, bo dzięki niej możecie
pewnego dnia wziąć sprawy w swoje ręce i polecieć.
Historia Michelle i Justina jest skomplikowana, ale…
Spójrzcie na swoje życie. Ile razy siedzieliście w domu, zastanawiając się, co
myśli o Was druga osoba? Ile niepewności żyje w Was, we mnie też? Ile rzeczy
się boicie? Ile rzeczy idzie nie po waszej myśli? Jak bardzo Wasze, moje też,
życie jest skomplikowane?
Ja nie chcę, żeby ich historia była przesłodzona, tylko
prawdziwa. Wybaczcie mi za tok myślenia Justina, ale… tak zbudowałam jego
osobę. Nic nie będę zmieniać. Czytacie, czy nie? Wasz wybór.
I OSTATNIA NAJWAŻNIEJSZA RZECZ!!!
Skoro to opowiadanie czyta ponad 100 osób. Nie wierzę w to, ale po prostu jesteście bombowi!
Skoro to opowiadanie czyta ponad 100 osób. Nie wierzę w to, ale po prostu jesteście bombowi!
Więc… Jeśli zobaczę dużą sumkę. Nie powiem jaką to nie
jest jakiś targ. Po prostu zobaczę idealną liczbę komentarzy, czyli ponad 20
pod ostatnim rozdziałem w tych czterech opowiadaniach to będzie następny
rozdział, może nie taki długi, ale będzie super, obiecuje:
Ps: Klijknij „czytam” :)
Ps2: Kocham Was!!!
Mam takie cholerne wrażenie, że Justin jednak nie czuje do Michelle tego samego co ona do niego.. Ale poza tym rozdział świetny,długi ale trochę mieszkający w główce :)
OdpowiedzUsuń*mieszający :)
Usuńjaki cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńco raz bardziej podobają mi się relacje między Michelle a Justin'em, oni są mają swoje wzloty, a nieraz upadki, miewają chwilę zwątpienia i mają chwilę szczęścia, zupełnie jak w prawdziwym życiu, czuję, że przez to opowiadanie oddajesz nam cząstkę siebie, ukazujesz swoje uczucia i to wszystko czyni to tak idealnym <3
czytając to co pisałaś pod rozdziałem płakałam cały czas, podziwiam cię, ponieważ przeszłaś tak wiele i nadal się trzymasz, piszesz dla nas i nie poddajesz się czytając słowa krytyki niektórych osób, chciałam ci życzyć wszystkiego dobrego, wiem, że to graniczy z cudem ale tego ci życzę, chciałabym byś nigdy się nie poddawała i stąpała twardo po ziemi, byś pokazała innym, że jesteś silniejsza niż myślą <3
wiem, że cię nie znam ale czuję, że jesteś cudowną osobą, kocham cię za to wszystko co dla nas robisz <3
~Oliwia
Jesteś cudowna. Masz przeogromny talent do pisania, i wiesz co? Ciesze się, że starasz się żeby to opowiadanie było prawdziwe. Jesteś bardzo silną osobą, tyle tego przeszłaś. W sumie ja też trochę przeszłam ale nie potrafię się podnieść stoję w jednym miejscu, a ty ruszyłaś dalej. Tak trzymaj kochana WIERZYMY W CIEBIE <3.
OdpowiedzUsuńJesus rjjdbxoxnoenzcnd kocham to. Duuuuuzo sexu chyba nie zasne. Po takich blogach mam glupie sny. Jezu. Dzisiaj mi sie snilo że sie calowalam z Justinem kehdbzjdndnz ja pierdole. To wszystko przez te blogi / biebsiz
OdpowiedzUsuńsuper!:)
OdpowiedzUsuńJeju już nie mogłam się doczekać. Powiem ci że przypadkowo weszłam "dzisiaj" na twojego bloga tylko po to by sprawdzić czy dodałaś, a tu co...długi, zajebiście fajny rozdział przez który wkręciłam się jeszcze bardziej. Gdy Justin nie odpowiedział na początku na pytanie Michelle moje serce zaczęło szybciej bić i powiem szczerze że miałam już przestać czytać, SERIO! Ale na szczęście nie zrobiłam tego :)
OdpowiedzUsuńW tym opowiadaniu Justin jest ( skomplikowaną ) osobą i na pierwszy rzut oka wydaje się że sam nie wie czego chce. Michelle to nieśmiała nastolatka zakochana po uszy w Justinie. Bardzo ją lubię. Co do Kate, dziewczyna zaskakuje i nie wiadomo co i kiedy odwali.
Kocham twojego bloga i mam nadzieję że nie skończysz go czymś typu: śmierć Justina lub zerwanie przez Michelle...W TEDY BYM CIĘ ODNALAZŁA I ZABIŁA :*
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Ten twój drugi blog też jest superowy ! W ogóle zajebiście piszesz :*
Słodki <3
OdpowiedzUsuńJaki rozdział! Słodki XD a Twoje podsumowanie pod nim cudowne! 💜 pieknie to napisałaś :) czekam na kolejny :* xxx
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię,Uwielbiam to opowiadanie i jesteś wspaniała piszesz świetne te rozdziały <3 kocham Cię czekam na
OdpowiedzUsuńCzekan na nn z niecierpliwością i mam nadzieje i bardzo bym chciała aby Justin był z Michelle do końca zeby sie szczęśliwie skończyło <33 proszę Kc ;*
OdpowiedzUsuńCieszę się ze dodałaś rozdział :* mam nadzieje ze Justin będzie z Michelle <3 proszę <3
OdpowiedzUsuńSuuper :D :D :D Czytam i będę czytać ♥
OdpowiedzUsuńKońcówka rozdziału <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, jeden z najlepszych!
OdpowiedzUsuńTwoje ff jest inne niż reszta, wyróżnia się bardzo za co je kocham.
Widać, że Justin sam nie wie czego chce, ma wielkie wątpliwości co do tej jedynej. Ale dziwi mnie też zachowanie Kate, chociaż sama nie wiem dlaczego, mam przeczucie, że ona coś kombinuje.
A co do tej notki pod rozdziałem... podziwiam cię, że tak wiele przeszłaś i jeszcze się nie poddałaś. Jesteś bardzo silną osobą. To co napisałaś dało mi naprawdę wiele do myślenia, dziękuję.
Nono Kate najpierw tak dążyła do tego aby Justin był z Michelle a teraz taka smutna,hoho:)
OdpowiedzUsuńPORNO :D
OdpowiedzUsuńO rany! Co to był za rodział! :O
OdpowiedzUsuńJestem w szoku, że sprawy się tak szybko potoczyły ale ten rozdział BARDZO mi się podoba. Po tych wszystkich przygodach z "Kate" wreszcie jest moment Michelle. I o to chodziło :)
Super! I super to wszystko opisałaś. Brawo! <3
Popłakałam się po tym co napisałaś pod rozdziałem :'(
Kocham! <3
@ameneris
Ach, zapomniałam...co do Kate...w sumie dziwię jej się, że nadal tkwi u boku Justina. Sama chciała żeby był z Michelle a teraz przejmuje rolę "smutnej". Powinna się ulotnić dla własnego dobra :)
UsuńSuper rozdzial ale takie mam wrazenie ze on jej nie kocha tylka tą Kate. Lepiej byloby gdyby Kate na zawsze zniknela i gdyby jej nie bylo. Taka moja glupia wyobraznia ale szkoda mi troche Michelle. Nikogo nie chce urazic wyrazam tylko wlasne zdanie. Mam tylko nadzieje ze Justin naprawde kocha Michelle. Jakos mi smutno ze jednak nie :(
OdpowiedzUsuńKocham Twoj blog <3
Świetny <3333333
OdpowiedzUsuńwow.... rozdział mega zboczony ..hahah ja czytałam go 2 dni bo musiałam połowę przemyśleć i być gotowa na resztę hahahaha.. Oczywiście że go czytam..:) Kochanie jesteś silna i podziwiam cb .. niewiele osób potrafi podnieść się po śmierci bliskiej ci osoby ale ty dajesz radę i pozwalasz tacie odejść małymi krokami...... ja też tak miałam po śmierci mojej ukochanej babci .... ale cóż życie toczy się dalej , więc i my musimy wstać otrzepać się i ruszyć ... :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że rozumiesz co chcę ci przekazać :)
JAK ZOBACZYŁAM SWOJĄ NAZWĘ NA GÓRZE, TO AŻ SIĘ ZAPOWIETRZYŁAM, TWOJA OBECNOŚĆ TAKŻE SPRAWIA UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY. NAPRAWDĘ BARDZO MI MIŁO I DZIĘKUJĘ ZA DEDYKACJĘ.
OdpowiedzUsuńA TERAZ ROZDZIAŁ.
CÓŻ CO MOGĘ POWIEDZIEĆ, ROZDZIAŁ REWELACYJNY, JAK ZRESZTĄ KAŻDY POPRZEDNI, CO DO SCENY SEKSU, EJ MÓWIŁAŚ MI ŻE BĘDZIE GORĄCA, ALE TEGO SIĘ NIE SPODZIEWAŁAM, ALE NIE ŻEBY COŚ, BARDZO MI SIĘ PODOBAŁA ^^ HEHS. TAK WIĘC, ŻE CO DRUGA CZĘŚĆ? W TYM MOMENCIE MAM ZAWAŁ, JA CHCIAŁAM PO ZAKOŃCZENIU TEGO OPOWIADANIA ZACZĄĆ SIĘ UCZYĆ, ALE JEDNAK TO MOŻE POCZEKAĆ, WIESZ LOSY MICH I JUSTINA SĄ CIEKAWSZE. MAM NADZIEJE, ŻE NIE PRZESZKADZA CI, ŻE SIĘ TAK ROZPISAŁAM, AAAALE TO JESZCZE NIE KONIEC, MAM NADZIEJĘ, ŻE BARDZO MNIE KOCHASZ I NIE ZEPSUJESZ RELACJI POMIĘDZY MICH A JUSTINEM, TA KOŃCÓWKA " JESTEM TWÓJ " BYŁA CHOLERNIE UROCZA, MAM NADZIEJĘ, ŻE TAK ZOSTANIE. WIESZ, CZEGO SIĘ OBAWIAM I MAM NADZIEJĘ, ŻE W NASTĘPNYCH ROZDZIAŁACH ROZMYJESZ MOJE WĄTPLIWOŚCI. TWÓJ BLOG JEST BOSKI, CO CHYBA WIESZ, BO ZA KAŻDYM RAZEM JESTEM POD WRAŻENIEM TWOJEJ PRACY, JESTEŚ ŚWIETNĄ PISARKĄ A W DODATKU GENIALNĄ DZIEWCZYNĄ. RÓB TO CO ROBISZ NAJLEPIEJ. DZIĘKUJE JESZCZE RAZ ZA DEDYKACJĘ.
A TERAZ CO DO NOTKI ( WIEM, ŻE MASZ MNIE JUŻ DOSYĆ ). WZRUSZYŁAM SIĘ, SERIO, TWOJE SŁOWA O JUSTINIE. SERIO. A TO O NASZYM ŻYCIU. MATKO. DECH MI ZAPARŁO. JESTEŚ BARDZO MĄDRA. KOCHAM TWOJEGO BLOGA, JUŻ PO PIERWSZYM ROZDZIALE " BLACK RIDER BACK " ZAKOCHAŁAM SIĘ, ALE CAŁY CZAS SSS JEST MOIM ULUBIONYM.
DOBRA, CHYBA SKOŃCZYŁAM. KOCHAM CIĘ XX @thatxpowerx
Przeczytanie tego zajęło mi mnóstwo, czasu ponieważ cały czas mam wątpliwości co to postawy Justina.
OdpowiedzUsuńNaprawdę, rzadko komentuje a czytam, mnóstwo opowiadań i tłumaczeń, zmierzając do sedna ten rozdział zasługuje na wyróżnienie, w każdym możliwym senesie tego słowa.
Czytając, zastanawiałam się skąd w takim młodych ludziach, może być tyle talentu i wytrawności, moje przygody z blogowanie kończyły sie po napisaniu 1 rozdziału.
Dziękuje CI za to,że wkładasz w to tyle pracy <3
Zobacz... Jeśli robisz to, co kochasz musisz o to zbać, bo umknie Ci to zanim się obejrzysz. Justin kocha muzykę, ja kocham pisanie. Mam tak samo jak Justin, tylko że jego męczy piosenka, a mnie dana scena (nie koniecznie 18+). Więc… dopóki nie przelejemy tego z głowy na papier, będzie to nas męczyć dzień i noc. Cały czas. Ja pisanie nie biorę jako zwykłego hobby lub czegoś dla zabicia czasu. Ja pisanie biorę na poważnie, plus nie myślę wtedy o swoich problemach, to mnie uwalnia, odstresowuje.
UsuńO mój Boże :o Cudowny rozdział !!!!! Oby wiecej takich romantycznych ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne ;)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału jest świetny, postać Justina jest cholernie dezorientująca ale to dobrze wtedy jest "to coś" jak czytasz. I całe to ff od samego początku ma "to coś".
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o twoją notkę to czytając ją popłakałam się. W sumie nawet nie wiem co mogła bym tu teraz napisac... po prostu Cię podziwiam !! <3
Omg kocham wielbie i wgl <3
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały i czekam na nn ♥
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała być tak silna jak ty co mi nie wychodzi za dobrze.... Podziwiam cię ♥
JESTEM DUMNA Z JUSTINA :''''''')
OdpowiedzUsuńBoski <3 kocham xx
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że odwalasz kawał świetnej roboty.. cholera jasna, piszesz to sama, pomysły są tylko Twoje, to Twoja wyobraźnia.. aż trudno mi to pojąć, naprawdę, masz taki ogromny talent, opisujesz wszystko tak idealnie, tak realistycznie, że ja zapominam, że to opowiadanie i biorę to wszystko na poważnie, tu dzieją się rzeczy takie, jak w prawdziwym życiu, nie wszystko jest pięknie jak w bajkach, mogę powiedzieć Ci tylko, że dziękuję, że robisz co robisz.
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział jest świetny. Tylko irytuje mnie fakt, że Michelle, ciągle porównuje się do Kate. To nienormalne, oczywiście to moja opinia. Nawet podczas robienia mu dobrze, że mogła się opanować i musiała się do niego porównać? Damn... Będzie porównywała się do niej dalej? Love u. <3 Tak sobie patrze, że ktoś już się podpisał "~Oliwia", więc ja będę..., um... śliwka. ~śliwka.
OdpowiedzUsuńzgadzam się, ogolnie to ja mam wrazenie, ze to Kate jest główną bohaterką, tak jakos, ze to ona będzie już ciągle na pierwszym miejscu, a Justin zawsze wybrałby Kate, a nie Michelle...ale to moje wrażenie.
UsuńCudo:*
OdpowiedzUsuńO Boże! Rozwaliłaś mnie tą notką - ryczę <3 a co do opowiadania. Justin sciemnia. Z tym że ją tak bardzo kocha i że jest jej... Ja tak to widzę. :'( ale ich kocham i gdyby wszystko było idealne, to opowiadanie nie miałoby tego swojego uroku. Dziękuje za umilenie mi tego czasu czytając to opowiadanie . Jest niesamowite ;) :* kocham cieeeee ! :* <3333
OdpowiedzUsuńrozdział jest przecudowny! przeczytałam go chyba z 3 razy. Kiedy KOLEJNY ROZDZIAŁ ???? nie wytrzymam długo prosze napisz coś <3
OdpowiedzUsuńKocham to .. Czekam na anstepny .. Jak bedzie w tym tygodniu to sie chyba zsikamm ze szczescia
OdpowiedzUsuńJak dla mnie ten rozdział zbyt brudny mogła być tylko scena seksu bo przez resztę ciężko się ten rozdział czyta i nie ma takiego dreszczyku
OdpowiedzUsuńRozdział był super! Ale bardziej poruszyło mną to co napisałaś pod spodem.. Jesteś tak bardzo silną osobą..ja bym tego nie przetrwała, nie było by mnie już tutaj. Naprawdę cię podziwiam @JustenAkaMyLoveNaprawdę A
OdpowiedzUsuńjesu kocham to ! omb najlepszy rozdział ever♥ kiedy nn? :c <3. @swaggiies
OdpowiedzUsuńjesu kocham to ! omb najlepszy rozdział ever♥ kiedy nn? :c <3. @swaggiies
OdpowiedzUsuńwspółczuje ci z powodu taty. Mój tata jest na coś chory, rodzice nie chca mi powiedzieć na co. Raczej nie jest to nic poważnego, ale mino to budzę się każdego dnia ze strachem, że on się nie obudzi. Widzę ile leków bierze i boje się o niego. Wolałabym wiedzieć na co choruje, a tam zamartwiam się pewnie na zapas, ale nie mogę przestać. Moja przyjaciółka straciła matkę przez raka, widziałam jak cierpiała i nigdy nie chciałabym tego przeżyć. Podziwiam cię, że dałaś rade przez to przejść. Ja przez głupią kłótnię z rodzicami zaczęłam się ciąć i teraz nie mogę przestać. To pozwala myśleć mi o czymś innym. Jednak widząc blizny mam straszne wyrzuty sumienia, nie chcę aby zostały mi na całe życie, ale na to już chyba za późno. Trzymam kciuki, aby wszystko ci się układało i życzę weny xoxo
OdpowiedzUsuńDo Michaell:
OdpowiedzUsuńKto byl twoją pierwszą miłością?
dziwne... ogólnie opowiadanie super, dobrze dobrane slowa, uczucia są,opisy są.
OdpowiedzUsuńjest okej.
ale co do Justina... denerwował mnie odkąd pojawiła się Kate. Stał się taką zwykłą dziwką. Jak można nie wiedzieć kogo sie kocha?
Troche dziwne to bylo jak Michaell dopytywala sie jak Justina uwieść,powinna postawić na siebie, skoro podobała mu się to na pewno tez by sie zakochal ; ]
co do opowiadania jeszcze to jak bedziesz pisala kolejne opowiadanie musisz wypisac sobie punkty co i kiedy bedzie w rozdziale . na samym poczatku Justin nie wiedzial kim jest Michaell a pozniej jak uciekli okazalo sie ze to tajna bron. Dziwne troche.
Ogólnie podobało mi się,ale musisz uczyć się na błędach.
Pozdrawiam :))
dziwne... ogólnie opowiadanie super, dobrze dobrane slowa, uczucia są,opisy są.
OdpowiedzUsuńjest okej.
ale co do Justina... denerwował mnie odkąd pojawiła się Kate. Stał się taką zwykłą dziwką. Jak można nie wiedzieć kogo sie kocha?
Troche dziwne to bylo jak Michaell dopytywala sie jak Justina uwieść,powinna postawić na siebie, skoro podobała mu się to na pewno tez by sie zakochal ; ]
co do opowiadania jeszcze to jak bedziesz pisala kolejne opowiadanie musisz wypisac sobie punkty co i kiedy bedzie w rozdziale . na samym poczatku Justin nie wiedzial kim jest Michaell a pozniej jak uciekli okazalo sie ze to tajna bron. Dziwne troche.
Ogólnie podobało mi się,ale musisz uczyć się na błędach.
Pozdrawiam :))
Wiesz, nie ja od początk pisałam to opowiadanie. Była inna autorka, która nie powiedziała mi wszystkich rzeczy. Więc... O pierwsze rozdziały nie miejcie do mnie pretensji, to tak jakby jnna wizja.
Usuń:)
OdpowiedzUsuńGKPOWYSBALWPFGAKWLS. TO JEST ŚWIETNE. TAK MI SIE SPODOBAŁO ŻE CZYTAŁAM DO 3 NAD RANEM. MOGŁABYŚ DODAĆ MNIE DO I FORMOWANYCH? Z GÓRY DZIĘKUJE I Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA NEXTA XOXO / @aj_em_belieber
OdpowiedzUsuń