Michelle
Siedziałam
w jadalni, kiedy zostałam zupełnie sama w domu. Pattie postanowiła gdzieś
zabrać Kate, żeby mogła się pozbierać psychicznie do kupy, a ja zostałam w domu
w celu bezpieczeństwa. Niestety, nie wolno mi go opuszczać, dopóki nie przejdę
przez ten gówniany chrzest.
Pewno
się zastanawiacie, gdzie jest Justin? Ja też bym chciała wiedzieć. Według Kate
ma być tu lada chwilę, żebym nie została na dłuższą metę sama. Obchodzą się ze
mną jak z pierdolonym dzieckiem, kiedy ja mam już prawie skończone osiemnaście
lat.
Mój wzrok był wbity w zdjęcie Jaylin.
Czy byłam zła? Nie,
ja byłam wściekła. Chociaż nie można by tego powiedzieć, patrząc na moją
postawę. Siedziałam w kompletnej ciszy, spokojnie. Dosłownie, jakbyście weszli
do psychiatryka i spotkali najbardziej zamkniętą w sobie dziewczynę. Nic nie
mówiłam, nie ruszałam się, nawet mało co mrugałam. Czekałam w spokoju, aż
Justin wróci. W mojej głowie trwała III wojna światowa, kiedy na zewnątrz był
całkowity spokój.
Ciszę przerwał
dźwięk przekręcanego zamka. Wrócił. Chociaż układałam sobie już milionowy
scenariusz w mojej głowie, to i tak nie byłam chyba jeszcze gotowa na tą
rozmowę. A może nigdy nie będę? Czułam się jak żona, która przyłapała swojego
męża na zdradzie. Mówię poważnie.
- Już jestem, Mich.
– Zawołał, zamykając drzwi. Następnie usłyszałam kroki, które prowadziły do
salonu. – Mich? – Usłyszałam niepewność w jego głosie, kiedy z wahaniem stawiał
kroki na panelach. Natomiast ja nadal siedziałam w tej samej pozie.
- O tu jesteś. –
Wydał z siebie wetchnięcie ulgi, kiedy przekroczył próg jadalni. Nie widziałam
za dobrze jego twarzy, lecz czułam że się uśmiechał. Nie widząc u mnie żadnej
reakcji, najwidoczniej powędrował za moim wzrokiem.
- Oh. – Odezwał
się, kiedy zrozumiał, na co się patrzę. Podszedł bliżej. – Mich, ty brałaś
tabletki prawda? Kate ci je przecież załatwiała. Nie możesz być w ciąży. –
Powiedział ze skruchą i taką jakby bezradnością w głosie. Bał się.
- Mich? – Spytał
się, podchodząc jeszcze bliżej. Nie uzyskał odpowiedzi. – Michelle, spokojnie.
Damy radę z tym dzieckiem. – Powiedział powoli.
- Spójrz na datę. –
Powiedziałam chłodno, przerywając tą głupią grę. Jednak nadal nie uraczyłam go
spojrzeniem. Justin zmarszczył brwi i sięgnął po zdjęcie. Przez chwile w
dezorientacji studiował je zaciekle, kiedy wreszcie doszedł do sedna.
- S-skąd to masz? –
Spytał się łamliwym głosem. Nie
odpowiedziałam. – Skąd to masz? – Powtórzył stanowczo.
- To nie jest w tej
chwili ważne. – Wycedziłam, dziwiąc się dlaczego jestem aż taka spokojna.
- To nie jest
odpowiedź na moje pytanie. – Stwierdził. – Jeszcze raz, skąd to masz?
- Z twojego
rodzinnego albumu. – Powiedziałam wreszcie. – Dlaczego?
- Dlaczego co? –
Nie wiem, czy on udawał głupiego, czy naprawdę nim był.
- Dlaczego nic mi
nie powiedziałeś o Jaylin?! Nie sądzisz, że powinnam wiedzieć, że miałeś mieć
dziecko?! Jesteśmy razem do cholery! – Wybuchłam, po czym schowałam twarz w
dłoniach. – Myślałam, że w związkach liczy się szczerość. Ale czego ja się
spodziewałam po pierdolonym Justinie Bieberze?
- Michelle… -
Zaczął, ale mu przerwałam.
- Może teraz
powiesz mi, że to nie było istotne? – Spytałam, chociaż znałam odpowiedź na to
pytanie. – To wybacz mi, ale niestety, było. – Zaakcentowałam ostatnie słowo.
- Zrozum, ja
chciałem…
- Chciałeś
zapomnieć. – Dokończyłam. – Albo powiedzieć mi po ślubie. Piękny plan
nieprawdaż? Jakbyś się czuł, jakbym to ja była kiedyś w ciąży i przed tobą to
ukrywała?
- Michelle, to jest
inna sytuacja.
- Justin! –
Krzyknęłam. – Dobrze, to nie jest zdrada. Nie znaliśmy się wtedy, ale mogłeś mi
powiedzieć! A ty zamiast tego, ukrywasz wszystko! Wiesz jak ja się czuję?!
Milczał.
- Czuję się
oszukana i okłamana. – Powiedziałam smutno. – I to dzień przed wyjazdem na
jakiś pieprzony chrzest.
- Przepraszam. –
Odparł ze skruchą. – Ale moim zdaniem, to nie powinno cię obchodzić.
- Mylisz się. To
mnie obchodzi. Ty miałeś miliony dziewczyn, kiedy ja przed tobą miałam jednego
chłopaka. Do tego jeszcze zrobiłeś dziecko. To jest bardzo ważny fakt w życiu
Justin. Ja nie zaszłam w ciążę.
- Ja też nie. –
Odparł.
- Widzę, że cię do
bawi. – Zaśmiałam się sarkastycznie. – Chciałeś mi kiedykolwiek to powiedzieć?
Milczał.
- Zajebiście. –
Pokręciłam z rozbawieniem głową. – Zapewne nigdy bym się nie dowiedziała.
-Nadal sądzę, że to
nie twoja sprawa. – Powiedział delikatnie.
- Oh, dobrze. Moja
przeszłości to też nie twoja sprawa. – Powiedziałam, szybko wstając i udałam
się do innego pokoju, a dokładniej mówiąc do pokoju Kate.
Zamknęłam drzwi na klucz. Byłam pewna, że w
pewnym momencie Justin tu przyjdzie. Jeszcze nie teraz, ale przyjdzie.
Westchnęłam głośno. Nie wiedziałam, co
myśleć. Może jednak za raptownie postąpiłam? Może jednak to nie moja sprawa?
Odepchnęłam te
myśli na bok. Był moim narzeczonym, miała pieprzone prawo do wiedzy o nim, o
jego przeszłości. Jeśli naprawdę chce mnie poślubić, będzie musiał porządnie
się zastanowić.
Z dużym
westchnięciem, opadłam na miękkie łóżko. Pachniało Kate. Tak samo, jak na
początku łóżko moja i Justina. Miałam
chyba zbyt wielką cierpliwości do osoby Justina. Każda inna dziewczyna
odpuściła by, już jakby pojawiła się Kate lub wytoczyła jej wojnę. Ale nie ja.
Ja jestem zbyt słaba, nieśmiała i to mnie chyba zabijało.
Przeanalizowałam
jeszcze raz w głowię kłótnię. Byłam strasznie odważna i pyskata jak na mnie.
Wpływ Justina i Kate działał. Przez nich zaczęłam mówić to, co myślę, być
bardziej pewna siebie, bluźnić… Można by wymieniać do jutra, ale i tak wniosek jest jeden. Zmieniłam się. I to
jak cholernie.
Przeczesałam lekko
włosy palcami. Nie miałam, co ze sobą zrobić, a tak naprawdę mój mózg był
niezdatny do czegokolwiek. Miałam wręcz wrażenie, że z minuty na minutę
przybywało mi myśli, od których powoli pękała mi głowa. Ale jedna pojawiała się
najczęściej.
Co ja mam teraz zrobić?
…
Usłyszałam ciche
pukanie, kiedy właśnie kończyłam oglądać kolejny odcinek jakiegoś badziewnego
serialu. Nie odzywałam się. Miałam wrażenie, że jest to Justin, a on był na
razie osobą, której nie chciałam widzieć. Moje marzenie spełni się, ponieważ za
jakieś czternaście godzin będę w drodze do Pittsburgha. Nie będę go widzieć
calutki tydzień, tyle mi wystarczy.
Westchnęłam głośno, gdy usłyszałam ponowne pukanie do drzwi.
- To ja, Mich wpuść
mnie. – Przemówił głos Kate zza drzwi. – Chyba mam prawo wejść do własnego
pokoju. – Mruknęła lekko zirytowana.
Wstałam leniwie i
niechętnie z łóżka, po czym podreptałam do drzwi, powoli je otwierając. Kate
jeszcze nie zdążyła przyswoić faktu, że drzwi zostały otworzone, a już była
wciągnięta przeze mnie do pokoju.
- Masz mi
powiedzieć, o co się pokłóciłaś z Justinem. – Powiedziała prosto z mostu,
krzyżując ręce na piersi.
- To Justin ci nie
powiedział. –Jęknęłam, wracając z powrotem na łóżko.
- Tak jakby
powiedział, ale chcę to usłyszeć od ciebie. – Powiedziała, podążając za mną.
- Zrobiłam mu
kłótnię o to, że nie powiedział mi o tym, że miał mieć dziecko oraz o to, że
uważa, że to nie moja sprawa. – Wymamrotałam, przytulając do siebie poduszkę.
Kate
spojrzała na mnie, po czym głośno westchnęła.
-
Justin jest najbardziej skomplikowaną osobą, jaką znam. – Zaczęła. – Uwierz mi,
nie żartuję. – Skrzywiła się. – Najwidoczniej uważał, że nie powinno cię
interesować jego przeszłość. – Spojrzała się na mnie. – Nie popieram jego
zdania. Wiesz, kiedyś by ci to powiedział, w jakimś najmniej spodziewanym i
absurdalnym momencie.
-
Czyli? – Spytałam się zaciekawiona.
-
Wyznał mi miłość na pogrzebie mojej babci. – Spojrzała się na mnie sceptycznie.
-
Och. – Mruknęłam. – Przykro mi, no ten.
-
To był najdziwniejszy dzień ever. – Pokręciła głową. Po czym przeniosła wzrok
na mnie. – Możliwe, że Justin też by powiedział to tak nagle.
-
Albo w ogóle. – Dodałam cicho.
-
Nie myśl tak. – Zmarszczyła brwi. – Może nie jest on najnormalniejszym
chłopakiem na świecie, ale hej! Kocha cię, ja to wiem. – Odparła dumnie. – To może wyjdziesz stąd i pogodzisz się z
chłopakiem, z którym nie będziesz się widziała tydzień? – Spytała z nutką
nadziei.
-
Ale to on powinien przeprosić. – Stwierdziłam.
-
Siedzi w waszym pokoju, a ty możesz tam po coś wejść. Jeśli będzie chciał
przeprosić, zaatakuje cię na wejściu. – Mruknęła. – No już, ruszaj swój tyłek,
bo ja nie będę przez tydzień wysłuchiwała o tym, że zmarnowałaś czas, którym
mogłaś spędzić z nim, na leżenie w moim łóżku. – Spojrzała się na mnie
wyczekująco.
-
Ugh, niech ci będzie. – Jęknęłam, powoli wstając. – Muszę? – Spojrzałam się na
nią błagalnym wzrokiem.
-
Musisz. – Odparła niemal od razu. – Albo wyjdziesz sama albo cię stąd wyniosę.
– Powiedziała poważnie. No cóż, potraktowałam to poważnie. Wstałam z łóżka,
czując lekkie zmęczenie ciała od długiego leżenia. W końcu przeleżałam całe
popołudnie i zapewne jedną czwartą wieczora. Podreptałam do drzwi, które powoli
otworzyłam. Posłałam jeszcze ostatnie spojrzenie w stronę Kate i oficjalnie
przekroczyłam próg pokoju. Teraz musiałam dojść na drugi koniec korytarza.
Nawet
nie zorientowałam się, kiedy moja dłoń spoczęła na klamce od naszego pokoju.
Wdech. Wydech. Dasz radę. Michelle.
Zebrałam
się w sobie, naciskając na klamkę.
Poczułam jak drzwi puszczają pod moim ciężarem.
W końcu weszłam do środka z wysoko uniesioną głową.
Nie było go.
Zmarszczyłam brwi,
już myślałam, że gdzieś poszedł, gdy jak na zawołanie usłyszałam jak włącza
prysznic. A jednak jest.
Przygryzłam dolną
wargę bijąc się z myślami. Iść do niego czy nie? Część mnie, która nazywała się
pożądaniem kazała wręcz pobiec do niego, byle poczuć jego dotyk. Jednak druga
część mnie o nazwie rozsądek, kazała zostać tutaj. No, bo co jeśli on mnie
odrzuci? Wejdę mu pod prysznic, a on najnormalniej w świecie wyrzuci mnie
stamtąd lub sam ucieknie?
Pokręciłam głową,
jakby to miało pomóc w pozbyciu się niechcianych myśli. Raz kozie śmierć.
Wzięłam się na odwagę, przecież zaszłam już daleko, i weszłam do łazienki.
Justin stał tyłem do mnie. Idealnie.
Zaczęłam się
szybko, ale cicho rozbierać, kładąc kupę ubrań na jego. Powoli odsunęłam szklaną szybę, wślizgując
się do środka, po czym ją zamknęłam. Spojrzałam się na Justina. Oparł jedną
rękę na ścianie, a na niej czoło. Jego ciało drżało, ale na pewno nie pod
wpływem zimna, ponieważ w kabinie prysznica było wręcz gorąco. On płakał.
Nie zważałam na
fakt, iż kompletnie pomoczę sobie włosy. Powoli podchodziłam do Justina, aż
dzielił nas z jeden centymetr. Owinęłam ramiona wokół jego pasa i pocałowałam
lekko rozgrzaną, mokrą skórę na plecach. Czułam, jak chłopak na chwilę się
spoił, lecz z czasem zaczął się rozluźniać.
- Shhh… -
Wyszeptałam, chcąc żeby się uspokoił.
Nie wiem, czy to
właściwie działało. Justin nigdy przy mnie nie płakał, możliwe, że on nigdy
przy nikim nie płacze. Biorąc pod uwagę fakt, iż nadal stał tyłem do mnie,
przekonywałam się, że mam rację. Justin coraz rzadziej smarkał, aż w końcu
odwrócił się do mnie przodem. Jego przekrwione oczy, spojrzały się w moje.
Samej zachciało mi się płakać. Chciałam przytulić się do niego i płakać razem z
nim.
Nie odzywaliśmy się
do siebie. Staliśmy, wpatrzeni w swoje oczy, obmywani przez ciepłą wodę.
Wtuliłam się w ciało chłopaka, nie mogąc już dłużej znieść pustki, jaka panowała
w jego spojrzeniu. Jakby nic nie czuł, co przyprawiało mnie o dreszcze. Po
chwili, jakby się wahał, owinął ramiona wokół mojej talii, wtulając się we
mnie.
- Chciałem żeby się
urodziła. – Wychrypiał. – Po prostu chciałem stworzyć normalną rodzinę… -
Zamilkł.
Następne dziesięć
minut, pół godziny, a może nawet godzinę, staliśmy pod nurtem ciepłej wody,
przytuleni do siebie. Żadne z nas nie ruszyło się nawet na milimetr. Justin
miał oparty podbródek o moją głowę, zapewne myślał i był wpatrzony gdzieś swoim
pustym wzrokiem. Pewnie był myślami z Jaylin. Wyobrażał sobie życie z nią, czy
inaczej mówiąc beze mnie. Osoba za osobę. Natomiast ja cały czas wsłuchiwałam
się w bicie jego serca. Nie było może ono równomierne, lecz nadal sam dźwięk
był magiczny.
- Wychodzimy? –
Usłyszałam cichy głos Justina, lecz nadal zachrypnięty od płaczu.
- Tak. – Pokiwałam
głową i złapałam go za dłoń. Szybko wyłączyłam wodę i wyszliśmy spod prysznica.
Kiedy szybko się przygotowaliśmy do spania, położyliśmy się do łóżka, nie zamieniając
ze sobą więcej niż pięciu zdań.
Resztę wieczory
spędziliśmy nietypowo, ale podobał mi się on. Cały czas wtuleni w siebie wpatrywaliśmy
się w swoje twarze, jakbyśmy mieli się zobaczyć ostatni raz się zobaczyć w cały
swoim życiu. Co jakiś czas składaliśmy delikatne pocałunki na swoich ustach.
Całe nasze pożądanie, które czasem wydawało się być podstawą naszego związku,
znikło. Została tylko miłość i uwielbienie. Szczerze, nawet nie wiem, kiedy
usnęliśmy.
…
Kiedy tylko
zadzwonił budzić, razem z Justinem, jak na zawołanie, jęknęliśmy w proteście
tak wczesnego wstawania. Nasze organizmy były przyzwyczajone do wstawania o
godzinie najwcześniej dziewiątej, a tu była szósta rano. Dokładnie dwie godziny
zostały mi do mojego wyjazdu, a ja nawet nie byłam spakowana. Wtuliłam się w
ciepłe ciało Justina. Nie chciałam wstawać. Nikt nie chciał.
- Wstawać. –
Usłyszałam krzyk Kate, która znikąd wzięła się w pokoju. Justin narzucił na nas
kołdrę, tak że zakrywała nam twarze i kompletnie zignorował brunetkę.
Warknięcie Kate
rozprzestrzeniło się po całym pokoju, kiedy perfidnie zrzuciła z nas kołdrę.
Zimne powietrze owinęło nasze ciała, aż się wzdrygnęliśmy.
- Mam pójść po
wodę? – Spytała się, zapewne uśmiechając się. Musiała się uśmiechać.
- Kurwa Kate, ja ci
kiedyś coś zrobię. – Wymamrotał Justin.
- Mówisz tak od
zawsze. – Założę się, że wywróciła oczami. – Pobudka.
- No już, już. –
Jęknęłam lekko, otwierając oczy. Następnie podniosłam się do siadu.
- Zostawiam was
samych, ale nie uśnijcie. Proszę was. – Westchnęła i opuściła pokoju.
- Wstajemy,
Justinku. – Wyszeptałam chłopakowi do ucha, całując je w tym miejscu. Następnie
szybko zgramoliłam się z łóżka.
…
Poranna toaleta,
śniadanie i pakowanie się szły mi
nadzwyczaj dobrze. Miałam jeszcze dziesięć minut na słodkie i już tęskne
pocałunki z Justinem. Kiedy przyszedł czas mojego wyjazdu miałam wrażenie, że
wręcz mnie nie puści. Jakby się czegoś bał, tylko czego? W końcu będę pod
skrzydłami Kate.
Nie ma się czego bać, co nie?
- Muszę zatankować
auto. – Mruknęła Kate, kiedy jeździłyśmy po mieście Stratford. Nigdy nie byłam
i nawet podobało mi się to miasteczko.
- Okej. –
Przytaknęłam.
Tak naprawdę nie
zauważyłam, kiedy znalazłyśmy się na stacji benzynowej. Kate żwawo szło
tankowanie, zapewne lepiej niż mi. Szybko napełniła bak i poleciała zapłacić za
paliwo. W tym samym czasie, jakiś blondyn, ale niezwykle przystojny, podszedł
do okna od mojej strony i zapukał. Spojrzałam się na niego, a on pokazał, żebym
wysiadła, co uczyniłam. Zamknęłam za sobą drzwi i już chciałam się odwrócić do
blondyna, kiedy nagle rozbolała mnie głowa. Był wręczy ból nie do wytrzymania z
tyłu głowy. Świat zaczął wirować, a po nim nastała ciemność…
Od autorki:
Bardzo was
przepraszam, jestem do bani, ale wybaczcie, nie nakręcacie mnie komentarzami. Potrafiliście dojść do ponad 60, a tu marne
59, bo um… miesiącu? Nawet dwóch, chyba. Potrzebuję świadomości od was, że to czytanie,
proszę… Dzięki temu wpadnę w stary rytm. Pomożecie mi?
Z informowanych usunęłam:
@rcovryjelena
@pitat22
@jusfecto
@Kinia_G_
Jezu ! Genialne ! Już się nie mogę doczekać kolejnego xx
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie!
Matko, co teraz będzie ???
Jeju ale się nakręciłam
Czekam na kolejny xx
ineedangelinmylife.blogspot.com
Super:)
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga i tego jak piszesz ale to z komentarzami juz przesada.
OdpowiedzUsuńNie dosc ze kazesz.nam czekac na ten kolejny piekny rozdzial to ilosc kom ci sie nie podoba.
Czekam na nastepny :*
Super rozdział czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńMogę się przyczepić? Chyba lepiej żeby komentarze miały jakoś a było ich 59 nić np.68 po dwa słowa? A ale jak chcesz:) rozdział super. Ale Mich w ciąży to było by to:D
OdpowiedzUsuńRozdzial jak zawsze super. Tylko szkoda ze kazesz nam czekac na nie tak dlugo. Ok komentarze sa wazne i moze potrzebujesz ich ale 59 to nie jest malo, a jesli bd po 2 miesiacach dodawac rozdzial bo nie ma komentarzy ,,wystarczajaco duzo" to coraz mnej osob bd komentowac, bo stwierdzi ze tb i tak sie to nie podobaa..://
OdpowiedzUsuńojeeeeej:(( ale mi szkoda Jussa <3:( i wydaje mi sie ze Justin Michalle mniej koocha od Kate :((<33 OMG skonczylas w takim mozecie ugh nie moge sie doczekan nn <3
OdpowiedzUsuńweź już nas nie dręcz laska !!! boskie opowiadanie, a ty nowy dodajesz dopiero po ponad miesiącu ! pisz dalej no i wiesz ! BOSKIE !!!! czekam :* <3<3<3<3
OdpowiedzUsuńOMG, genialny rozdział! Kocham to opowiadanie <3 Ciekawość zżera mnie od środka co się stanie z Michelle. Jak można przerwać w takim momencie?! c; Z niecierpliwością czekam na XXXII <3
OdpowiedzUsuńWarto czekać na rozdziały... Zajebiste opowiadanie
OdpowiedzUsuńSzczerze??? Justin i Kate strasznie mnie wkurzają. Gdybym była Kate usunęłabym się z ich życia, ale jednak z drugiej strony ich uwielbiam. Mich i Justin są tak bardzo nietypową parą, a zarazem tak wspaniałą. Kocham to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńPrzeprasza,lale musze to napisać..
OdpowiedzUsuńOczekukesz od nas baaardzo dużo komentarzy.. Oley... Ale nastepny rozdział miał byc po 50 komentarzu a nie ..
.
.
A co do tego rozdziału..
ZAKOCHALAM SIĘ *.*
Kocham Cię !
Nareszcie! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wreszcie nowy rozdział bo ciągle czekałam czekałam i nic :P
Myślę, że jeśli będziesz częściej dodawać rozdziały to ludzie też będą chętniej komentować. Jeśli długo nie ma rozdziału to ludzie się zniechęcają. Tak to działa :)
Rozdział super! Justin płakał buuu :(
Mimo wszystko podoba mi się bo nie ma za dużo Kate :P W ogóle dziwny jest ten układ. To jakby żyli w trójkącie lol. No ale nic. Czekam co się wydarzy bo końcówka mega ciekawa! :)
Mam nadzieję, że nie będziesz kazała nam znowu czekać aż tyle na nowy rozdział :P
Buźka :*
@ameneris
<3
Może to teraz zaczął się chrzest?
OdpowiedzUsuńCzytam i komentuje ;) ja chce juz ciag dalszy ! <3
OdpowiedzUsuńJeju świetne *.* nie moge sie doczekać kolejnego <3
OdpowiedzUsuńJESTEM TU NADAL ! Kochana jesteś wspaniała! nie rezygnuj z tego bo nam nie chce się dodawać komentarzy :c przepraszam ze nie dodaje ich za każdym razem ale wiedz iż wchodze na Twoje opowiadanie prawie 10 razy dziennie bo myśle że dodałaś rozdział :)
OdpowiedzUsuńkocham to.I wręcz błagam cie nie rezygnuj z tego nie wytrzymam bez tego bloga codziennie tu wchodzę i sprawdzam czy jest coś nowego. Jesteśmy tu z Tobą i zawsze będziemy pamiętaj o tym shawty :) Jakbyś mogła powiadamiaj mnie na tt o nowych rozdziałach moj tt @pilat22
OdpowiedzUsuńkocham cię;*
Ej no ciekawe co bd dalej <3
OdpowiedzUsuńW koooncu nowy ♥ czekam.na nastepny ^^
OdpowiedzUsuńtyle sie naczekałam na ten rozdział, ale było warto! czekam na nastepny xx
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuńJeeejku tyle czekalam. Kocham SSS pisz sweetie jestes Genialna <3
OdpowiedzUsuńDodałaś kochana ,jak się ciesze. Następny jak najszybciej <333
OdpowiedzUsuńTy mówisz poważnie? Chcesz nas szantażować? Jak nie będzie komentarzy to nie będzie rozdziału? Proszę Cię, to jest śmieszne! Nie dość, że tyle czasu nie było czego czytać to jeszcze masz pretensje, że kilka komentarzy mniej było? Zależy Ci tylko na statystykach? Jak masz pisać z przymusu i przekupstwa to może nie pisz w ogóle :) Śmieszy mnie Twoja postawa. Masz tylu czytelników, tyle wyświetleń, komentarzy... Co jeszcze Ci nie pasuje? Mało Ci?
OdpowiedzUsuńJezuu.. o co ci chodzi?! Dziewczyna się stara i jak widzi, że jej statystyki spadają no to się martwi?! I to nie jest żaden szantaż... widzę, że za dużo ff to nasz anonim nie czyta bo jest wiele takich, gdzie dodają rozdział za komentarze.. -.-
Usuń@yepibelieve
Co to za blondyn? Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńjeju cudowny rozdział, warto było czekać *.*
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę doczekać się następnego xx
Nareszcie nowy tyle czekałam ; )ale warto było.Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńSkarbie masz wielki talent. opowiadanie jest naprawdę ciekawe. dziękuję że piszesz mam nadzieję że wróci wena. kocham cie @Another_Chance_
OdpowiedzUsuńgenialne !!! kurcze czemu w tym momecie koniec ? dlaczego mi to robisz ? :(
OdpowiedzUsuńnie moge sie doczekac <3
To jest super, strasznie ciekawe! Dodawaj częściej :*
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się jaram *.* to opowiadanie stało się tak wielką częścią mojego życia, że żyję tylko od rozdziału do rozdziału.. czasami nawet wpadam w panikę, że ze względu na te durne komentarze chcesz nas zostawić a wtedy to ff śni mi się po nocach. Jeszcze nigdy tyle nie napisałam w komentarzu co oznacza tylko jedno.. to musi być.... w sumie to jest świetne i mam nadzieję, że pomysłów Ci nie zabraknie.. <3
OdpowiedzUsuń@yepibelieve ♥
kocham!!
OdpowiedzUsuńWybacz, że to pisze ale jeżeli wg cb 59 kom to za mało to spójrz na inne blogi gdzie tych kom jest o wiele mniej i wgl. ja nie chce cie obrażać ani nic po prostu wyrażam opinie. A co do bloga jest super i nie mogę się doczekać co bd dalej. Monika
OdpowiedzUsuńsuper:)
OdpowiedzUsuńRozdział jest super a nie do bani :D czekam na nn :* zapraszam do mnie : http://come-me-baby.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3
OdpowiedzUsuńHej kochana. :) Mogę wiedzieć kto wykonywał dla Ciebie ten wspaniały szablon? Pisałam już do Ciebie na tt, ale mi nie odpisywałaś a to jest dość ważne. Z ggóry dziękuję. :) x
OdpowiedzUsuńsama zrobiłam
UsuńNaprawdę świetny. :) Wysłała do Ciebie e-maila z zapytaniem, mogłabyś mi na niego odpowiedzieć? :) x
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że ten rozdział będzie świetny! Nie będę się rozpisywać, bo moją opinie już znasz :)
OdpowiedzUsuń@bizzlus
Jak dla mnie nawet 40 komentarzy to juz dużo. Bardzo fajny rozdział
OdpowiedzUsuńI oby następny był szybciej
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać, podoba mi się. Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńKocham to Twoje opowiadanie normalnie najlepsze ze wszystkich jakie znam !!!!
OdpowiedzUsuńSuper!!!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, dlugo nie było ale rozumiem cię:) życzę i motywacji i weny xx
OdpowiedzUsuń@kasq_00
<3
OdpowiedzUsuńRozdział genialny i w takim momencie zakończony. Chcę już następnyyy <3
OdpowiedzUsuńhttp://person-who-changed-my-life.blogspot.com/
Kiedy będzie następny rozdział? ♥
OdpowiedzUsuńCharlie to zagubiona dziewczyna z problemami. Pewnego dnia poznaje Justina, tajemniczego chłopaka, który skrywa więcej niż mogła sobie wyobrażać. Obydwoje potrzebują pomocy i wsparcia. Połączyło ich spotkanie na zajęciach w grupie wsparcia. Czy razem odnajdą siebie? http://favorite-song-fanfiction.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest świetne, chociaż nie lubię Justina Biebera <3 Wciągnęło mnie na maxa
OdpowiedzUsuńPO. CO. WY. DAJECIE. TE. OPISY. TEGO. OPOWIADANIA?! PRZECIEŻ. KAŻDY. WIE. O. CO. CHODZI!
OdpowiedzUsuń