Dedykuję ten rozdział dla mojego aniołka Mai. Bez niej pewnie by go dzisiaj nie było.
Nobody
Justin westchnął,
stojąc pod hotelem. Podziwiał kolorową panoramę Las Vegas, który miał wrażenie,
że nigdy nie idzie spać. Zbliżała się piąta nad ranem, ale nie było w głowie
teraz spanie. Zaciągnął kolejnego bucha papierosa. Nawet nie wiecie, jaki był
szczęśliwy wygrzebując paczkę ze schowka. Potrzebował rozluźnienia po ostatnim
śnie.
Nie mógł
uwierzyć, że miał erotyczny sen z Michelle w roli głównej. Cały czas przed
oczami stawał mu obraz nagiego ciała dziewczyny, którego chciał się za wszelką
cenę pozbyć.
Rzucił
niedopałek papierosa na beton, następnie przygniótł go butem. Włożył ręce do
kieszeni jego czarnych markowych spodni. Rozejrzał się na boki, upewniając się,
że nikt go nie obserwuje.
Pewien, że
jest sam, wycofał się do drogiego hotelu, w którym powitała go recepcjonistka,
która zaczęła dopiero zmianę. Miała ona blond włosy upięte w kok, mocno
pomalowane usta na krwistoczerwony kolor,
rzucały się od razu w oczy. Ubrana była w swój strój roboczy, który
składał się z koszuli oraz czarnej spódniczki przed kolano, a pomimo tego
wyglądała dość wyzywająco, z powodu opiętych pierwszych trzej guzików nakrycia,
eksponując przy tym swój duży biust.
Justin
zlustrował ją wzrokiem, oblizując dolną wargę. Puścił jej oczko, na co
blondynka zachichotała. Już miał zmienić kierunek, żeby do niej podejść, ale
doszedł do wniosku, że to nie to, czego chce.
Przemierzał
fioletowo-szarą recepcje, żeby wreszcie dostać się do windy. Kliknął guziczek
ostatniego piętra i oparł się o ścianę.
Kiedy wreszcie
winda dojechała na odpowiednie piętro, co wydawało mi się trwać wieki, zaczął
przemierzać korytarz z fioletowo-szarą wykładziną i kremowymi ścianami. Dotarł
do odpowiedniego pokoju, więc wyjął swoją kartę i otworzył drzwi. Wszystkie
prawie światła były pogaszone, a jedynym dźwiękiem, który przerywał ciszę był
szum wody.
Zapalił
pierwsze światło, a jego oczom ukazał się dobrze znany mu pokój. Granatowe
wykładziny, których wzór przypinał języki ognia, kontrastował z jasnymi
ścianami. Jego wzrok napotkał czerwoną, skórzaną kanapę, na którą rzucił swoją
bluzę. Po prawej stronie stał czarny stół z sześcioma białymi krzesłami, a za
nim, za ścianą obok drzwi wejściowych, był aneks kuchenny. Obok niego były
drzwi prowadzące do sypialni, a kolejne do łazienki.
Justin wziął
głęboki oddech. Potrzebował relaksu, więc postanowił skorzystać z takiej
okazji, kiedy brunetka bierze prysznic. Przerzucił koszulkę przez głowę, żeby
wylądowała obok bluzy. Jedną stopą przytrzasnął swojego firmowego buta, żeby
się z niego wydostać. Tak samo postąpił z drugim, a następnie pozbył się
czarnych skarpetek. Cicho podreptał do drzwi od łazienki i wślizgnął się do
środka.
Łazienka nie
należała do najmniejszych, biała mozaika na ścianie i podłodze, idealnie
kontrastowała z czarnym wyposażeniem. Nad blatem zrobionego z mieniącego się
czarnego kamienia, było jedno wielkie lustro. Po lewej stronie stała pusta,
dwuosobowa wanna, a obok niej było wejście pod prysznic. Następnie wejście do
oddzielnego pomieszczenia z ubikacją. Całe pomieszczenie było zaparowane od
ciepłej wody.
Blondyn
zrzucił z siebie spodnie, a następnie bokserki. Zupełnie już nagi otworzył
kabinę. Na nieszczęście brunetki stała odwrócona do niego tyłem. Woda
spłukiwała jej nagie, blade ciało. Zlustrował je wzrokiem. Jego wzrok zatrzymał
się na plecach, tuż nad tyłkiem. Uśmiechnął się blado na widok tatuażu korony
pomiędzy dwoma dołeczkami, które wprost uwielbiał.
Szybko wszedł
pod prysznic, cicho zamykając drzwi i oplótł swoje ramiona wokół jej tali.
Dziewczyna zaskoczona, nie wiedząc, kto to może być, uderzyła, jak najmocniej
umiała napastnika z łokcia w brzuch. Justin odsunął się od brunetki, łapiąc za
obolały brzuch, zakaszlał niejednokrotnie, próbując unormować oddech.
Kate
odwróciła się ze strachem wypisanym na twarzy, żeby zobaczyć zginającego się z
bólu Justina. Na jej twarzy pojawiła się ulga i zakłopotanie.
-
Boże. Justin! Przestraszyłeś mnie! – Rzuciła od razu, jak go zobaczyła.
-
Kochanie, też się cieszę, że cię widzę. – Mruknął, rozprostowując się. Wciągnął
głośno powietrze.
-
Przepraszam cię za moją reakcję, ale… sam dobrze wiesz, jak jest. – Powiedziała
zakłopotana.
-
Nie powiem, masz dużo siły. Widać, że nie próżnowałaś, kiedy cię nie
trenowałem. – Pogłaskał się po brzuchu. – Będziesz mi musiała to
zrekompensować. – Posłała jej łobuzerski uśmiech.
-
Wiesz, co? – Spytała się go retorycznie. – Wolałam, jak byłeś mały. –
Obserwowała, jak się do niej zbliża i łapie za biodra. – Kiedy nie wiedziałeś,
co to seks.
-
Chyba nie narzekasz? – Zachichotał.
-
A mam, na co? – Spytała się, żeby trochę przeciągnąć zaistniałą sytuację.
-
Nie. – Szepnął, wpijając się w jej usta. - Czas się zabawić, w końcu jesteśmy w Mieście Grzechu.
…
Blondynka
siedziała na wielkim łóżku, podziwiając widoki za oknem. Pokój, który dzieliła
z Williamem, był taki sam jak Kate i Justina, tylko w innej części hotelu. Kremowe
ściany kontrastowały z granatową wykładziną. Naprzeciwko niej wisiała 42-calowa
plazma, a pod nią stała szklana komoda.
Michelle
nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Bolała ją ręka, od raptownej pobudki Justina.
Nie była pewna, co mu się śniło, że zrzucił ją na podłogę w samochodzie.
Łóżko
ugięło się pod ciężarem Williama, po drugiej stronie. Chłopak położył się w
samych spodniach dresowych i spojrzał się na blondynkę, która pusto podziwiała
krajobraz.
-
Czy ty wiesz, w co się pakujesz? – Spytał po chwili. Blondynka spojrzała się na
niego zdziwionym spojrzeniem.
-
O czym mówisz? – Mruknęła, powodując westchnienie bruneta. Nie wiedział, jak
jej to powiedzieć.
-
Chodzi mi o to… Czy ty wiesz, w co się pakujesz? Ze wszystkim. Z Justinem. Z tą
całą zemstą. Z Kate. Czy wiesz, co robisz? – Spytał się, wędrując wzrokiem po
pokoju.
-
Nie wiem. – Szepnęła, po chwili, kręcąc głową.
-
Hm… - Zamyślił się. - Mogę ci dać kilka rad. Po pierwsze. – Wystawił kciuk z
zaciśniętej pięści. – Jeśli Justin się w tobie zakocha, jesteś skończona. –
Zamilkł. – Nigdy się nie odkocha. Po drugie.- Dodał do kciuka palec wskazujący.
- Nigdy nie będziesz ważniejsza od Kate. Po trzecie. – Wystawił jeszcze
środkowy palec. - Nie wchodź w drogę Kate. – Jego rękę opadła na materac. - Po
czwarte. Justin nienawidzi blondynek. Po piąte. Dla niego tyczy się tylko seks.
Nie umiesz obciągać, jesteś bezużyteczna. Po szóste. Jesteś im potrzebna do
zabicia, tylko. Po siódme. Justin nie lubi osób niedoświadczony. Po ósme. Justin
nie wiąże się z osobami, z którymi pracuje. – Zakończył swoją wypowiedź.
Miał nadzieję,
że jego plan podziała. Chciał, żeby Michelle zraziła się do Justina. Nie mógł
powiedzieć, że nie był zazdrosny, kiedy blondynka leżała z tyłu z blondynem.
Może i był jego kumplem, ale chciał zdobyć dziewczynę za wszelką cenę. Tylko
jakby wtedy wiedział, jak tymi słowami zranił blondynkę.
Michelle
znów spojrzała się w stronę okna. Czuła się okłamana, oszukana.
Nigdy nie będziesz ważniejsza od Kate.
Czuła, jakby ktoś
wbił jej sztylet w serce.
Justin nienawidzi blondynek.
Kolejny.
Dla niego tyczy się tylko seks.
Kolejny.
Nie umiesz obciągać, jesteś bezużyteczna.
Kolejny.
Justin nie lubi osób niedoświadczonych.
I
kolejny.
Czuła
się jak wyrzutek. Niepotrzebny śmieć. Do oczy napłynęły jej pojedyncze łzy,
którym nie pozwoliła wypłynąć.
Po
chwili ciszy zebrała w sobie odwagę i wstała, chciała natychmiast porozmawiać z
brunetką. Pokazać Kate, że nie będzie więcej już mydlić jej oczu.
Nakręcona
wstała z łóżka, wsunęła swoje stopy w białe firmowe trampki i nic nie mówiąc
wybiegła z pokoju. Spojrzała się na numerek na drzwiach, była dość daleko od
ich pokoju, ale nie przejęła się tym.
Zaczęła
szybko biec korytarzem, jakby od tego zależało jej życie. Słyszała głos
bruneta, który nawoływał jej imię, co spowodowało, że przyśpieszyła tempo. Nie
wracała uwagi, na to, że zbliżała się powoli 7 nad ranem i mogła kogoś obudzić.
Każdy krok odbijał się echem po długim pomieszczeniu. Zatrzymała się pod
drzwiami, żeby sprawdzić jak daleko jest. Jej oddech był nierówny, a serce biło
jak oszalałe.
Kiedy
wreszcie znalazła odpowiednie drzwi, zapukała. Chwilę odczekała, by ponownie
zapukać, ale nikt nie raczył jej otworzyć. Westchnęła i już chciała odejść, aż
nagle drzwi ukazały blondyna z przepasanym ręcznikiem między biodrami. Chłopak
nonszalancko oparł się o framugę, nie dając jej możliwość wejść.
Blondynka
rozkojarzyła się widokiem odzianego tylko w biały, hotelowy ręcznik chłopaka.
Jej wzrok pożerał jego ciało, co mu nie umknęło, a na jego twarzy pojawił się zwycięski,
łobuzerski uśmiech. Z roztrzepanych włosów kapały małe kropelki wody,
roztrzaskując się raz na jego torsie, a raz na podłodze. Śledziła wzrokiem
wędrówkę nie jednej z nich, podziwiając również jego tatuaże. Kusiło ją, żeby
dotknąć jego torsu, obrysować kontur, chociaż jednego tatuażu, wplątać dłoń w
jego miękkie włosy, ale wiedziała, że nie może. Powstrzymywała się myślą, że
prędzej, czy później będzie jej.
Nie
zauważyła nawet, kiedy Justin pochylił się nad nią, przykładając swoje usta do
jej ucha.
-
Pożerasz mnie wzrokiem. – Mruknął, niezmiernie seksownie i pewnie siebie do jej
ucha, utulając je ciepłym powietrzem, co spowodowało przypływ dreszczy u blondynki.
Nienawidzi niedoświadczonych, blondynek,
które nie umieją obciągać.
Denerwujący głos w
jej głowie, przypomniał jej, po co tu przyszła. Odwróciła wzrok od chłopaka,
żeby znów nie rozproszyć się jego widokiem. Jej oczy z rozmarzonych, przybrały
pusty charakter.
-
Jest Kate?. – Spytała się cicho.
Chłopak
się nie odzywał, więc spojrzała pustym, zimnym wzrokiem, w jego przeszywające
na wskroś brązowe tęczówki.
-
Jest. – Mruknął, po chwili ciszy.
-
Mogę wejść? Muszę z nią porozmawiać. – Powiedziała, czekając aż chłopak zrobi
jej miejsce.
Justin
niechętnie przesunął się, żeby blondynka mogła wejść do środka. Zamknął drzwi,
nie odrywając wzroku od jej tyłka. Obrazy jego snu stanęły mu przed oczami.
Potrząsnął głową, żeby porzucić tą myśl.
-
Uh… - Mruknęła blondynka rozglądając się. – Gdzie jest Kate?
Jak
na zawołanie brunetka pojawiła się w białym, hotelowym ręczniku obwiniętym
skąpo wokół jej ciała. Mokre włosy miała przełożone na bok, a stopami
zostawiała ślady wody na wykładzinie.
Blondynka
jak tylko ją zauważyła, zmieszała się. Domyślała się, co robili przed jej
przyjściem. Podziękowała Bogu, że nie weszła w środku tego widowiska.
Nigdy nie będziesz ważniejsza od Kate.
-
Coś się stało? – Spytała zmylona widokiem blondynki o tej porze.
-
E… Tak. – Mruknęła blondynka, sprowadzona na ziemię. – Chciałam z tobą
porozmawiać. –Spojrzała się w stronę brunetki.
-
Dobrze. – Kate zmarszczyła brwi. – To ja pójdę się ubrać. – Wskazała kciukiem
na drzwi sypialni, za nią.
-
Ja też. – Mruknął Justin, mijając Michelle. Szedł prosto, a po drodze złapał nieruszającą
się brunetkę i pociągnął ją do sypialni.
Kiedy
zniknęli za drzwiami, Michelle poczuła się dziwnie. Miała wrażenie, że
wszystko, co mówił William jest prawdą w stu procentach. Jakby wtedy wiedziała
jak się myli.
…
Brunetka
ciągnęła blondynkę w stronę basenu, gdzie nikogo nie było. Słońce powoli wschodziło,
przez co niebo było skąpane w pomarańczowym kolorze.
-
Siadaj. – Mruknęła Kate, wskazując na jeden z wiklinowych kanap.
Blondynka
niepewnie usiadła, obok brunetki, która oparła się o miękkie kolorowe poduszki.
-
To, o czym chciałaś porozmawiać. – Spytała się, jak zwykle ciekawa Kate.
-
Bo… - Nie wiedziała, jak zacząć. – Powiem prosto z mostu, William powiedział mi
kilka rzeczy i przyszłam się spytać, czy to prawda.
-
Mów śmiało. Odpowiem ci szczerze. – Wzruszyła ramionami, wpatrzona w niebo.
-
Czy to prawda, że nigdy nie będę dla Justina ważniejsza od ciebie? – Szepnęła,
łamiącym się głosem.
Brunetka
podniosła się na wysokość Michelle i objęła ją ramieniem.
-
Skarbie, nie myśl o tym, zrobimy wszystko, żebyś była na pierwszym miejscu.
Znaczy będziesz je musiała dzielić z jego mamą. Chyba sama rozumiesz… -
Mruknęła. – Ja się osunę na dalsze. – Umilkła na chwilę. – Wiesz… jak się w
tobie zakocha, ja to wyczuje. On przeżył już swoją, tak zwaną pierwszą miłość.
Miała na imię Melanii. I wiesz, co? Inaczej mnie traktował, pomnimy to, że
zawsze nazywamy siebie nawzajem „skarbem” czy „kochaniem”, to była zupełnie
inna relacja. Takie idealne odwzorowanie rodzeństwa.
-
Nie kłamiesz? Na pewno, nie próbujesz zdobyć Justina? – Spytała się, dociekliwie
obserwując jej oczy.
-
Nie. Kochana, ja nie muszę się starać o Justina, ja już go zdobyłam. Jakbym
chciała, to bym tu i teraz mogła być jego żoną, więc nie mów mi, że chcę w
jakikolwiek sposób go zdobyć. Nie można dostać tego, co już się ma. – Powiedziała,
utrzymując cały czas kontakt wzrokowy z blondynką.
-
No nie wiem, mówiłaś kiedyś, że żadna z dziewczyn, które były na moim miejscu,
cię nie lubiła.
-
Skreślały mnie od razu, po tym jak Justin się do zwrócił „kochanie”. Sama
wszczynały wojnę, a ja miałam na niego większy wpływ niż one.
-
To ma jakiś sens. – Mruknęła jakby sama do siebie, blondynka. – Czy Justin
nienawidzi blondynek? – Spytała się poważnie. Brunetka usłyszawszy, dostała
napadu śmiechu.
-
Nie lubi blondynek? Serio? Nic głupszego nie mógł wymyślić. Powiem ci coś, co
powinnaś zapamiętać na zawsze. Chłopcy lubią blondynki, mężczyźni mają w dupie
kolor włosów. – Wzruszyła ramionami pewna swoich słów.
- Ale skąd jesteś pewna, że lubi blondynki? –
Dopytywała się Michelle.
-
Jego siostra była blondynką. – Ucichła na chwilę. – Melanii też.
-
Czy dla Justina liczy się tylko seks? – Spytała blondynka, po chwili ciszy.
…
Brunetka
spojrzała się w bezchmurne niebo, idąc wolnym krokiem obok blondyna. Uliczka,
którą teraz przemierzali, nie wyglądała najlepiej. Porozwalane śmieci wokół
puszek śmierdziały niemiłosiernie. Można było od czasu do czasu znaleźć
bezdomnego leżącego w tym syfie.
Kate ubrana
była w skąpą czerwoną sukienkę z głębokim dekoltem i zabójczo wysokie szpilki
do kompletu. Oblizała krwistoczerwone usta. Dawno nie ubierała się, jak łatwa
osoba. Podziwiała niebo szarymi oczami, tylko tyle mogły zdziałać białe
soczewki przy jej naturalnym kolorze. Poprawiła blond perukę z grzywką na bok,
do której się odzwyczaiła. W ręku trzymała Czerną kopertówkę z. pistoletem w
środku.
Justin
natomiast ubrany był w szarą bluzę z kapturem, pod którym ukrył swoje blond
włosy, na to narzucił czarną skórzaną i markowe spodnie tego samego koloru.
Szare SUPRY, również się nie wyróżniały i to chodziło, żeby nikt go nie
zauważył.
Panowała
między nimi cisza, zakłócana stukotem szpilek brunetki oraz odgłosem,
oddalonych silników samochodów. Ciemność uliczki była rozświetlana przez
pojedynczą, mrugającą, starą lampę, co nadawało jej mrocznego klimatu.
- Dawno tutaj
nie byłam. – Mruknęła, widząc w oddali budynek tak dobrze znanego jej kasyna.
- Ja też. –
Spojrzał w jej stronę, chociaż nie widział za wiele, nadal uważał, że była
piękna. – Ostatni raz, kiedy zawładnęliśmy Las Vegas, czyli jakieś nie całe dwa
lata temu.
Na samo
wspomnienie jego ostatniego pobytu tu, na twarzy uformował mu się uśmiech. Nigdy
nie zapomni tego, co tu przeżył.
- Tak stare
dobre czasy. – Szepnęła z nikłym uśmiechem.
- Chyba nie aż
tak stare. – Dodał.
- Pamiętasz
plan? – Zmieniła nagle temat.
- Jak mógłbym
zapomnieć? – Odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Nie wiem.
Jak tu byliśmy za pierwszym razem, kompletnie wszystko pomyliłeś. – Posłała mu
spojrzenie pełne wyrzutu. – Nigdy więcej tego nie rób, musiałam w samej
bieliźnie pojechać na posterunek i spędzić tam 24 godziny!
-Ej, nie było
tak źle! Chociaż mieli niezły ubaw.
- Tak, oni
może tak. – Wyrzuciła ręce w powietrze.
- Nie narzekaj,
przecież to ja wylądowałem w śmietniku. – Mruknął, oburzony.
- Tak, to był
widok do nie zapomnienia. –Zachichotała.
- Śmiej się z
poszkodowanego… - Nie mógł znaleźć określenia.
- Śmieciarza!
– Krzyknęła. – Śmierdzący kobieciarz jest lepszy!
- Czy ty
zawsze będziesz mi to wypominać?
- Tak.
–Powiedziała ze słodkim uśmiechem. – Żeby ci umilić życie. Po to tu jestem.
Chłopak nagle
złapał ją za prawe biodro i przyciągnął do siebie.
- Możesz mi
umilić życie inną rzeczą. – Szepnął jej do ucha, a następnie zaczął sunąć nosem
po jej szyi.
- Nie teraz,
wariacie. – Mruknęła, odsuwając się od niego. – Teraz udajemy, że się nie
znamy.
- No tak.
Zapomniałbym. – Przyciągnął ją za biodra i dał słodkiego całusa. – Powodzenia,
kochanie.
Odsunął się od
brunetki, która wywróciła oczami. Spojrzała się w bok na dobrze znane jej kasyno,
a następnie na blondyna, kiwnęła głową i ruszyła w stronę wejścia. Wiedziała
dokładnie, gdzie znajduję się każda kamera w tym budynku. Minęła ubranych w
garnitury ochroniarzy, który zlustrowała.
Pewna siebie
weszła do środka. Rozejrzała się na boki w poszukiwaniu znanego jej
czarnowłosego. Oblizała wargi, kiedy zauważyła, jak jeden z mężczyzn pożerało
ją wzrokiem. Ruszyła w stronę stołów, puściła oczko karciarzowi, który dobrze
znał dziewczynę, za którą była przebrana.
Dzisiaj była
Chanel Black, która pracowała w tym kasynie dla potrzebnych informacji, a
następnie znikła bez śladu i nagle ni stąd ni zowąd pojawiła się w najmniej
spodziewanym czasie.
Prześledziła
wzrokiem kolejna dwa stoły. Na jej szczęście, nie musiała szukać między
maszynami do gier, ponieważ jej cel siedział zajęty grą w pokera, jakieś cztery metry od niej. Jej krwistoczerwone
usta wykrzywiły się w uśmiechu. Ruszyła w stronę czarnowłosego.
Kiedy doszła
do celu, położyła chłopakowi rękę na ramieniu, przez co lekko się wzdrygnął.
Podejrzewał, że to mój być ktoś z rywalizującego gangu. Musiałby mieć prawdziwy
niefart, jeśli ktoś przyszedł załatwiać z nim interesy, kiedy on ma szczęście w
kartach. Spojrzał z ukosa na dziewczynę. Miał wrażenie, że skądś ją zna.
Nieprzyjemny
dreszcz przeszedł przez jego ciało, jak oddech blondynki owiał jego szyję. Już
miał stawiać wszystko w tej rundzie, ale słowa wypowiedziane przez nią
zamroziły go.
- Jeden strzał,
wszystko rozegra się dziś wieczorem. – Szepnęła.
Dobrze
wiedział, co to oznacza. Szef przyjechał do miasta rozprawić się z nim za nierozliczeni
się z narkotyków w tym miesiącu. Przełknął głośno ślinę. Spojrzał się na blondynkę,
która posłała mu słodki uśmiech. Przejechała ręką po jego żetonach, nie
zrywając kontaktu wzrokowego.
- Może się
przejdziemy w bardziej ustronne miejsce, kochanie. – Powiedziała słodko,
jeżdżąc ręką po jego ramieniu.
Tylko trzy
osoby w tym pomieszczeniu wiedziały, że to jest tylko gra aktorska dla pozoru,
żeby nikt nic nie podejrzewał.
Trzy osoby.
Kate.
Justin
I Dion.
Blondynka
zatrzepotała rzęsami, a Dion wiedział, że musi coś zdziałać. Chciał uciec, ale
wiedział, że dziewczyna nie jest sama.
- Kochanie… -
Zaczął.
-
Nie każ mi czekać. – Mruknęła oburzonym tonem. Sięgnęła po jego żetony i
pozbierała je do torebki. – Chodź.
Wyciągnęła
w jego stronę dłoń, którą niepewnie chwycił. Chciał jej uciec, ale miała jego
pieniądze. Raczej resztki. Wszystko, co miał na koncie było właśnie schowane w
jej torebce. Ciągnęła go do wyjścia, rzucając porozumiewawcze spojrzenie w
kierunku Justina, który poszedł do tylniego wyjścia. Kate zmierzyła Diona
wzrokiem, po czym pokierowała go w stronę zaułka.
Dion
miał się już jej wyrwać, aż nagle został wciągnięty w zaułek przez coś cięższego,
a raczej kogoś. Nim się zorientował, znaleźli się na zapleczu kasyna. Justin
dostał dosłownie furii i popchnął czarnowłosego na ścianę. Przez ciało chłopaka
przeszedł paraliżujący ból. Blondyn zniżył się do poziomu chłopaka, który ledwo
się trzymał na czworaka.
-
Myślałeś, że mnie oszukasz? – Splunął, patrząc się w jego niebieskie tęczówki.
Kiedy
nie dostał odpowiedzi, wstał i kopnął go w bok.
-
Odpowiedz! – Znowu nic. Justin złapał chłopaka za kurtkę i podniósł go do góry,
rzucając o ścianę. – Co? Teraz ci mowę odebrało? – Parsknął śmiechem. – I
pomyśleć, że kiedyś byłeś najlepszy. – Pokręcił głową. – Teraz jesteś śmieciem,
kawałkiem gówna.
Dion
mógł znieść wszystko, tylko nie wyzywania go od najgorszych. Kiedy skończył
liceum, przysiągł sobie, że już nikomu nie pozwoli go wyzywać. A teraz Justin
wyzwał go dwa razy.
-
Tak. Oszukałem cię w kasie! – Krzyknął. – Zamiast 5 tysięcy, dałem 3. – Zaśmiał
się. – Przecież ty masz kupę kasy. Nie potrzeba ci tych dwóch.
Justin
podszedł bliżej niego, tak, że stykali się klatkami piersiowymi.
-
Jakbyś mi powiedział, olałbym to. Nie toleruje oszustów, a ty nim jesteś. –
Uśmiechnął się cwano. – A teraz możesz się pożegnać ze swoim życiem. Jakieś
ostatnie słowa? – Mruknął, odsuwając się od niego.
-
Tak. – Spojrzał na niego z obrzydzeniem. – Gnij w piekle.
Dion
rzucił się na Justina z rozpędem, popychając jego ciało swoim, aż natrafili na
ścianę. Wymierzył mu z prawego sierpowego w brzuch, na co chłopak zachłysnął się
powietrzem. Drugi raz dzisiaj dostał w to samo miejsce.
Kate
wyjęła broń z torebki, po czym szybkim ruchem walnęła Diona w brzuch, żeby go
osłabić, w tym samym czasie podcięła mu nogi, żeby upadł. Kiedy leżał położyła
mu buta na jego czułym miejscu i wymierzyła idealnie w pierś.
-
Oj, Bieber. Zawsze muszą cię ratować laski? A ta suka Kate już ci się znudziła?
– Zaśmiał się, ale zaraz na jego twarzy pojawił się grymas, przez ból
spowodowany zgnieceniem jego przyrodzenia.
-
To, że nie byłam tobą zainteresowana Dion, to nie oznacza, że musisz mnie
wyzywać. – Mruknęła z obrzydzeniem.
-
K-kate? – Szepnął Dion.
Czarnowłosy
był zakochany w brunetce, która nie odwzajemniała jego uczuć. Nawet jak Justin
dał mu jasno do zrozumienia, że ona jest tylko jego i tak nie zaprzestał zalet
do niej. Przez fakt, iż wróciła do Los Angeles, Dion postanowił ją sobie
odpuścić.
-
Śpij dobrze, kochanie. – Powiedziała słodko i strzeliła.
Po
okolicy rozległ się niewyraźny odgłos strzału. Kate głośno westchnęła, dawno
nikogo nie zabiła. Spojrzała na Justina, który wyciągnął rękę w jej stronę.
Podała mu broń, po czym odszukała swojej torebki. Z niej wyciągnęła parę
rękawiczek i zaczęła przeszukiwanie ciała. Jej celem były klucze od jego
mieszkania. Kiedy je znalazła, uśmiechnęła się blado i wstała.
-
Czas odebrać to co nam zabrano. – Mruknęła, pokazując blondynowi pęk kluczy.
Fast cars, shooting stars
(all of the light, all of the lights)
Until it's Vegas everywhere we are
(all of the lights, all of the lights)
If you want it you can get it for the rest of your life
____________________________________________________________________________
Hej! Jest wreście nowy rozdział! Moim zdaniem, jest on GŁUPI, NUDNY i tak dalej. Ale cóż poradzić takie życie. W następnym przewiduję, że będzie sie kręcił wokół Michelle, może nawet będą już w Stratford. Pożyjemy, zobaczymy.
Kolejną sprawą są moje podziękowania dla was. Niedługo dajdziemy do 90,000 wyświetleń. Naprawdę wam dziękuję, że jesteście ze mną i zawzięcie komentujecie.
Możecie podziękować Mai za to, że zawzięcie argumentowała, który kawałek ma być w tym rozdziale. Bez niej pewnie bym wszystko usunęła.
Dalsza sprawa. Wy widzice Kate jako szmate, dziwkę, sukę i tak dalej. Ja widzę ją jako osobę, która za wielkie serce, dużo przeszła i kocha Justina. Wiem, że jej nienawidzicie, ale proszę was nie zdrabniajcie jej imienia do Katy, czy Katie chyba też było... Po prostu Kate.
W następnym rozdziale pokaże wam część odpowiedzi z ankiety.
A i jak podoba się wam wygląd bloga?
Poważnie myślę o urlopie. Takim dwutygodniowym.
A i jak podoba się wam wygląd bloga?
Poważnie myślę o urlopie. Takim dwutygodniowym.
Do następnego.
I znowu Kate. Jeeeezzzuuuuu ;cccccc prosze daj już Michelle i Justina razem razem . Jak czytam że Kate i Justin znowu się pieprzyli to aż mi się nie dobrze robi . lolz
OdpowiedzUsuńDawaj Michelle Justina i jakiś słodki moment z nimi. ;3
OdpowiedzUsuńJeszcze będzie nimi wymiotować, bo będą za słodcy... Szkoda, że trochę minie.
UsuńSerio ? Planujesz ich związek lub jakieś konkrety w dalekiej przyszłości czyli mamy liczyć na to że w najpliźszych rozdziałach Katy i Jus dalej bedą sie tylko piepszyć xD
Usuńświetny czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuń@kasq_00
aaaaa kobieto mam juz dosc Kate -.- dawaj cos z nimi :-D @just_dream_6
OdpowiedzUsuńNie jest nudny ;)
OdpowiedzUsuńCzekam nn <3
naprawdę mam już dość tej Kate, to się robi chore... dobrze się zastanów kto jest główną bohaterką :)
OdpowiedzUsuńTak naprawdę w tym rozdziale samej Kate jest tyle ile Diona, a w reszcie pojawia się przy obserwacji Justina lub Michelle.
UsuńNie mg doczekać się aż coś zacznie się dziać pomiędzy Michell a Justinem ;) A co do rozdzialu to jest ciekawy ;)
OdpowiedzUsuńTa pokazuje się obserwcja Mich i Jusa ale o czym oni myślą Jus o Kty a Mich o tym że jest wyżutkiem i wszystko sie wali
OdpowiedzUsuńSłaby, jak już nie miałąś co napisac to mogłaś napisac o Mich i Jusie a nie o seksie Katy i Justa ZNOWU -,-
OdpowiedzUsuńLol, czemu niektórzy piszą 'Katy'? Czytacie notki pod rozdziałem?
UsuńTO SIE ROBI CHORE
OdpowiedzUsuńJa pieprze, weź ty się zastanów która w końcu jest główną bohaterką, bo sama najwidoczniej nie wiesz o co chodzi w tym opowiadaniu -.- Z początku wszystko było jasne, Justin-Michelle, a ty odpierdalasz jakieś zmiany. Zaczynam tęsknić za starą autorką ;|
OdpowiedzUsuńSerio ? znowu Katy i Justin...uhg ;/
OdpowiedzUsuńTo sie robi nudne już bym wolała wkółko tom słodkość Mich i Justina a nie znowu ruchanko Katy i jego xD
OdpowiedzUsuńZaczyna mnie nudzić to opowiadanie, a zapowiadało się tak ładnie, ehh. No trudno.
OdpowiedzUsuńNikt Ci tego nie każe czytać, nie ma przymusu.
UsuńTak, nikt nie każe :) Ale czytam od samego początku, było wprost świetne! A zaczynasz to psuć. Obierz jeden kierunek i dąż do celu a nie motasz wszystkim w głowach.
UsuńOstatnio zaglądam tu tylko po to, by sprawdzić, czy w końcu zmądrzałaś i zaczęłaś jakoś prostować to opo. Jak widać nadal nie wiesz czego do końca chcesz.
UsuńPowinna to być historia KATE I JUSTINA, nie JUSTINA I MICHELLE.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, ja rozumiem że oni są przyjaciółmi ale n bez przesady tylko o nich tu mowa !
UsuńOh nam nie chodzi że jej nie lubimy tylko to po prostu sie robi nudne kiedy Mich rozpacza a jus sie pieprzy z Katy i całuje, wyznaje miłość tu nie chodzi o nią tylko o to że w każdym rozdziale zaczyna być tylko o nim ;/
OdpowiedzUsuńWiesz nie przejmuj sie tymi krytykami o tobie. Tylko serio powinnaś wreście jakoś to rozwinąć xD
OdpowiedzUsuńAle i tak Cię kocham <3
Jezu znowu Kate. To wkurza .... i psuj mi nerwy. Nie wiem czy dam rade dalej to czytac. Mam nadzieje ze po tak wielu rozdzialach i mojej nadziej Michell i Justin cos do sb poczują i ze chociaz raz nie bd Kate w calym rozdziale. :) Zyce weny.
OdpowiedzUsuńposłuchajcie to że w ostatnich 2 czy 3 rozdziałach była Kate i Justin nie oznacza że to ona jest główną bohaterką jeśli wam się nudzi to tego nie czytajcie a nie twórzcie zbiór gorzkich żali bo ona poświęciła na to swój czas -_-
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie ale troszkę sie z nimi zgadzam o wiele za dużo Kate ! Rozumiem co chciałaś zrobić ale to już troche za dużo , bo to wygląda jakby Mich sie powoli ulatniała z tego opowiadania a na jej miejsce wchodziła Kate . Nie przejmuj sie ich komentarzami bo to nie prawda to opowiadanie jest cudowne tylko jak już wcześniej napisałam Kate zastępuje Mich a w tutaj to ona jest główną bohaterką . Ja akurat nie lubie Kate bo gdyby na prawdę chciała pomóc Mich to by nie spała z Jusem . Tęschnię za Mich+Jus i mam dość Kate ! To irytujące jak każdy czeka na uczucie pomiędzy Mich i Jusem a tu sie wpiepsza Kate . Dobra koniec . To twój blog i napiszesz jak chcesz . Chce żebyś wiedziała że tak czy inaczej cie nie zostawię i będę czytała do końca KC ❤️
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co będzie w następnym... rozdział no fajnie, że jest ale znowu Kate i Jus..eh. Tutaj serio trzeba mnóstwo cierpliwości.
OdpowiedzUsuńCierpliwość się popłaci. W dalekiej przyszłości... ale popłaci.
UsuńCierpliwość się zawsze opłaca, no ale serio aż w tak "dalekiej przyszłości" normalnie chyba nie wytrzymam..... kiedy będą jakieś konkrety?:) XD
UsuńHm... Nie wiem, może po świętach, patrząc na zalecenie mojego "lekarza", "psychologa", "doradcy finansowego" i przyjaciółki, która zaleciła mi urlop to trochę się może przeciągnąć.
UsuńEj dobra opowiadanie jest świetne czytam od wczoraj i przeczytałam wszystko no ale kurwa proszę cie nawet w bohaterach jest w opisie Jusa więcej o Kate niż o nim samym . Zastanawiam sie ciągle czy główną bohaterką jest Michelle czy Kate ? Odpowiedz może najpierw sobie potem nam . To nie jest kolejny głupi hejt bo to jest serio cudowne tylko wszędzie Kate...Kate...Kate i tak bez przerwy . Kocham to opowiadanie i nie mam zamiaru przestać czytać przez głupią Kate !
OdpowiedzUsuńSprawdziłam i Kate ma 149 znaków, a Justin 180, ale i tak nie chciałam o nim tam napisać wszystkiego, bo tu o to chodzi, że jego przeszłość będzie się wyłazić w najgorszych momentach.
UsuńOMB !! Boski
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial jak zawsze ;) ale tak co do wygladu.. mi sie bardzo kiepsko czytalo w mobilnej wersji. Bialy tekst na bialym tle plus moje okulary i zniszczony wzrok to nie jest dobry pomysl...
OdpowiedzUsuńJakbym mogła zmienić coś w mobilnym bym zmienila. Po prostu kliknij "wyswietl wersje na komputer"
UsuńDzieje sie!
OdpowiedzUsuńMam wkurw na maksa, nie lubię Kate niech na w końcu zniknie nie wiem rozpłynie się. Oni wiecznie ze sobą sypiają, może jak Justin i Michelle bedą razem to dalej będzie Justin sypiał z Kate>?? wrrr
OdpowiedzUsuńA tak p za tym to opowiadanie super, dzięki że to piszecie
Takiej dramy z udziałem Kate nie zrobię, o to nie musicie się martwić.
UsuńAch...czekałam na ten nowy rozdział z niecierpliwością i "nadzieją", że może akurat w tym rozdziale będzie coś więcej na temat Justin+Michelle, no ale.....jest jak zwykle Justin+Kate.
OdpowiedzUsuńWiem, że masz jakieś swoje wizje na temat tego opowiadania. Rozumiem, że Kate odgrywa ważną rolę w życiu Justina, że są ze sobą zżyci, że mają wspólną przyszłość, że wiele ich łączy, ale...czekam serio, aż zacznie się coś "dziać" bo trochę zaczyna być to nudne, gdy Justin wciąż sypia z Kate, Michelle ma jakiś dziwny "udawany" związek z Willem, wtf? Nie wiem jaki w tym sens. Udawany związek? Taaa Justina na pewno to zachęci :P
Czytam to opowiadanie od początku, naprawdę bardzo je lubię. Cóż...nie pozostaje mi nic innego jak "przeczekać" ten moment Justin+Kate żeby doczekać się momentu Justina+Michelle. I naprawdę czekam na to z NIEcierpliwością :)
@ameneris
Słuchaj,uwielbiam to opowiadanie,na prawde,ale niestety muszę się zgodzić z resztą. Kate chce żeby Justin i Michelle byli razem,prawda?ale jak ma do tego dojść,skoro ciągle się pieprzą i calują i przez to Justin jeszcze bardziej pragnie Kate.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny,w następnych rozdziałach,powodzenia :)
Garśccmgkjnufbfarbrrhr tylko tyle jestem w st amur powiedzieć.. To najlepsze fanfiction jakie czytałam w życiu.. Nie mogę się doczekać nn
OdpowiedzUsuńRozdział jest wspaniały, jak zawsze :*+ soreczka, że dawno nie komentowałam:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że warto tyle czekać na rozdział z większym udziałem Michelle:D
Więc będę cierpliwa:*
Życzę weny i czekam na next :#
Natala xx.
Kate pomaga Michelle? Bo wydaje missię że ten cały plan ma zniechęcić Jusa do Mich. Opowiadanie boskie. Czekam na następny rozdział i oczywiście moment Jus+Mich!
OdpowiedzUsuńmusze powiedzieć że trochę poczekacie na następny rozdział agatas99 za bardzo was rozpuściła więc postanowiła razem ze mną poczekać az się ogarniecię :* aniołek maja
OdpowiedzUsuńhahahahahahahahaaha jesteście śmieszne
UsuńI love it <3
OdpowiedzUsuńBoże, to jest naprawdę cudowne. czekam z niecierpliwością na nowy! :D
OdpowiedzUsuńMichell ma być z Justinem
OdpowiedzUsuńCzy pojawi się dzisiaj nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńNiestety, przykro mi w tym tygodniu nie pojawi się nowy rozdział.
UsuńKocham <3 kiedy kolejny rozdzial
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Libster Award Blog:)
OdpowiedzUsuńWięcej tu:http://holidayloveandmore.blogspot.com/
No nie prosze tylko nie urlop :(
OdpowiedzUsuńPiszesz zajebistego bloga :D I dlatego nominowałam cię do Libster Award Blog
OdpowiedzUsuńWięcej u mnie: http://blieveinourlove.blogspot.com/
Kochana mimo że nie jestem fanką Justina tylko bardziej One Direcion zakochałam się tym blogu! Jest taki... jezu gbkj vjoijogioriji! Wszystko jest takie dopasowane, ta zazdrość, miłość i napięcia że czytając ten blog te wszystkie emocje odtwarzały się w mojej głowie. Po prostu kocham tego bloga i spojrzałam na datę, jestem bardzo ciekawa kiedy dodasz następny rozdział bo naprawdę kończąc ten mała wiązanka słów wyszłą z moich ust. Wiec liczę na wenę i czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuń+
Wiem że może nie interesuje się spam blogami ale naprawdę zaczynam z moim blogiem. Historia jest trochę podobna lecz akcja się wiąże o One Direction i Alice. Byłyabym wdzięczna jeślibyś zaglądnęła i może zostawiła coś po sobie oraz dodała jakiejś krytyki w wyglądzie. Więc Wesooołych i czkeam na nastęny
http://last-tears-fanfiction.blogspot.co.uk/